Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

#46 2014-04-13 11:48:25

 Bless

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Call me!
Skąd: WLKP
Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 190
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Nick Jeffers
Ulubiony wrestler: Barreta, Jericho, CM, DB, DZ
Ulubiony Tag Team/Stajnia: DX, Hardy Boys,
Ulubiona federacja: WWE, TNA, ROH

Re: Ring


Na arenie rozbrzmiewa muzyka, nikt nie wie kto jest wchodzącym zawodnikiem do ringu. Po chwili jednak widzimy wychodzącą w stronę rampy postać to Nick Jeffers. Pitbull powolnym krokiem zmierza do ringu, wywołując sporą reakcję wśród zgromadzonej publiczności. Wchodzi po schodkach do ringu, ubrany w spodnie dresowe, zielony Full Cap oraz czarny T-Shirt odbiera mikrofon od jednego z technicznych i mówi:



Nick Jeffers : Minęło już trochę czasu odkąd SDW weszło na rynek, teraz wchodzimy do odbiorców z pierwszą galą PPV, która zapowiada się na większą skalę niż wszystkie tygodniówki razem wzięte. Macie okazję tam być i widzieć to wszystko na żywo, czuć emocje i poczuć ciary na plecach. Chcę byście tam byli, pragnę byście zobaczyli mnie gdy będę mocował się z CM Punkiem. Chcę mieć ludzi po swojej stronie i świadków, którzy zobaczą coś nieprawdopodobnego, coś co tylko może zdarzyć się raz i tylko na New Generation. Zachęciłem was? Chyba niezłą promocję jebnąłem jak na początek, ale teraz wraca szczery i prawdziwy gracz z numerem pierwszym.. Nick Jeffers! Nie mogę się doczekać już tego pojedynku, czekam na to z utęsknieniem. Chyba nigdy nikogo tak bardzo nie chciałem spizgać jak Brooks'a z Chicago. Po ostatnim Adrenaline czułem ogromne wkurwienie, które cały czas było ze mną i jest. Zostaliśmy zaciągnięci w pułapkę, w której mieliśmy dość nikłe szanse, ale walczyliśmy. Może nie mamy takiej popularnej i silnej ekipy jak ta z USA, ale mamy coś czego oni nie mają. Większe jaja i wiarę w zwycięstwo, motywują nas także ostatnie działania wrogiego "gangu"? Chociaż to słowo nie pasuje do Punka, bo on jest czysty i pragnie być dziewicą. Chce dzielić się tym z wami, chce was do tego przekonywać, że jest lepszy, a tak naprawdę przegrywa. Nie mogę doczekać się nagłówków na portalach internetowych i innego typu gównach. "Lepszy od najlepszego na świecie" i tak też powiem Ci w twarz kiedy we wtorek znajdziemy się na Adrenaline. Twoja zgraja zostanie wdeptana w łajno, a ty spalisz wąsa ze wstydu. Wiem, że to zrobię, czuję już jak odliczam Ciebie do trzech, albo zmuszam do poddania! Przez ostatni miesiąc męczyliśmy się, oboje próbowaliśmy sobie rzucać przeszkody, ale już niedługo dojdzie długo wyczekiwanego końca. Wreszcie będę mógł mieć Ciebie gdzieś, nie będę musiał się użerać jak dotychczas i dam upust moich nerwów na New Generation. Jedna ekipa wyjdzie z tego cało, nie boję się widoku krwi, nie jest mi to obce. Nie obawiam się bólu, nie boję się strachu, czy presji. Nie boję się Ciebie, ani Twoich ludzi, jedyne czego się obawiam.. To samego siebie, bo gdy spojrzę na Ciebie, będę czuł wkurwienie, będę miał przed oczami atak na moich ludzi. Wtedy będę zaślepiony, a na pewno niebezpieczny..

Nick schodzi z ringu przy ogromnym aplauzie publiczności..


http://www0.xup.in/exec/ximg.php?fid=17105818
.:Character Card:. :
Nick Jeffers

.:Streak:. :
3/0/1
Po reaktywacji.

.:Achievements:. :

Offline

 

#47 2014-04-15 12:37:07

Ryse

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-12
Posty: 118
Punktów :   

Re: Ring


Do ringu powolnym krokiem zmierza Mario Petarda, nie zwraca uwagi na witających go kibiców bierze mikrofon oraz butelkę wody a następnie siada na narożniku i rozpoczyna przemowę



Mario - Nie będę tracić czasu i mówił o tym jak to dobrze jest być w federacji, jacy wspaniali ludzie tutaj pracują, czy jak wielką radość sprawia mi to, że są tutaj jacyś ludzie i fani. Mnie po prostu to nie interesuje i są to dla mnie sprawy drugo lub nawet trzeciorzędne. Prawda jest taka już jutro czeka mnie debiut w ringu SDW. Władze dość szybko poznały się na moim talencie i po zaledwie kilku tygodniach treningów dostaje szansę debiutu w walce otwierającej galę. Jak się z tym czuję? Nie wasz interes zostawię to dla siebie. Nie liczcie na jakiekolwiek rozmowy z wami, ponieważ nie jesteście mi potrzebni do szczęścia. Moim przeciwnikiem jest kolejny debiutant nijaki Arni, kto to jest? No właśnie jedyne czego się dowiedziałem to to, że jest Polakiem i podobnie jak ja czeka na swój debiut. Jak oceniam swoje i jego szansę? Nie jestem tutaj od tego, ale wiem jedno walka będzie niezwykle zaciętym starciem w którym to zdominuję swojego przeciwnika, a następnie zadam mu ogromny ból. Gdy zasmakuje mojego potężnego uderzenia będzie już za późno, sędzia odliczy do trzech a następnie wzniesie moją rękę w geście tryumfu. Dlaczego jestem taki pewny? Popatrzcie na mnie siła, okaz zdrowia wspaniała sylwetka, do tego nieprzeciętne umiejętności ringowe, o których będziecie mogli przekonać się już podczas jutrzejszej gali. Doświadczenie wyniesione z oktagonu podczas walki nie będzie miało żadnego wpływu, wrestling rządzi się swoimi prawami. Musiałem wiele się nauczyć aby móc stanąć w ringu, trenerzy są mną zachwyceni podobnie jak ja sam. W moim świecie nie istnieje coś takiego jak słowo porażka, czy pokonany. Urodziłem się po ot aby żyć w chwale i blasku, podczas mojej przygody ze sportami walki zawsze byłem tym najlepszym, w SDW podobnie jak i w innych federacjach mam zamiar dzięki ciężkiej pracy litrom wylanego potu a czasem i krwi osiągnąć swój cel i zostać zwycięzcą. Arni czemu jeszcze nie pojawiłeś się w ringu? Stchórzyłeś? Jeśli tak to spakuj swoje walizki i wyjedź stąd zanim skopię Ci tyłek i upokorzę przed ludźmi, którzy przyjdą Cię dopingować. Mam nadzieję, że wyjdziesz do tego ringu i chociaż mi odpowiesz, pokaż kolego że masz jaja, wiadomo w ringu nie będziemy się pieścić czy bawić, ale do jasnej cholery powiedz to co masz do powiedzenia. Możesz zarzucać mi, że jestem mocny w gadce, ale to na nic Ci się nie zda, ponieważ równie mocny będę w ringu podczas naszego starcia, kiedy sukcesywnie będę wykańczać Twój organizm czego skutkiem będzie Twoja porażka. Taki nasz los, że ktoś wygrywa a ktoś przegrywa, niestety nie masz szczęścia co do swojego przeciwnika w debiucie, bo jak zapewne się domyślasz czeka Cię twardy orzech do zgryzienia, ba śmiem nawet rzec, że połamiesz sobie zęby na tym orzechu, a to bardzo boli. Kiedyś śpiewano, że nic tak nie boli jak zdrada, wiesz co powiem CI że to gówno prawda. Nic tak nie boli jak cios ode mnie, przeciwnicy zawsze narzekali na to, że często musieli odwiedzać dentystów, ale wiesz co mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia, opłacę Ci koszty Twojego leczenia. Mario Petarda nowa twarz i materiał na przyszłego mistrza czyż to nie brzmi wspaniale? Nie lepiej brzmi Arni śmiałek który myślał, że coś potrafi a wylądował w szpitalu. Jak bardzo podoba mi się perspektywa tego, że już w pierwszym starciu będę mógł pokazać swoją ogromną siłę i wzbudzić strach w przyszłych przeciwnikach. A na koniec mam CI do powiedzenia 4 słowa GET IN THE RING !

Petarda oblewa się wodą i krzyczy a następnie opuszcza ring


Pentagón Jr.

Bilans:

3-0-1

https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/12108263_834720133292411_1593453256642054007_n.png?oh=da6c26080732dcd5c3625ba34b1abdb6&oe=569F19A8

Offline

 

#48 2014-04-15 22:08:25

Aigor

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-15
Posty: 276
Punktów :   
Ulubiony wrestler: David De Gea
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Manchester United
Ulubiona federacja: Barclays Premier League

Re: Ring

http://i.imgur.com/WJ0dm.jpg

Na arenie rozbrzmiewa theme drużyny Manchesteru United, co zwiastuje pojawienie się Dannego. Red Devil pojawia się na rampie ubrany w czarne spodenki i koszulke swojego ulubionego zespołu, po czym tauntując do publiczności udaje się do ringu. Gdy już w nim jest, chwyta za mikrofon i zaczyna mówić...



Danny: Mimo że w SDW jestem od dłuższego czasu, dopiero teraz znalazłem czas, by wyjść do ringu i się z wami przywitać. A więc witam wszystkich fanów SDW! *cheer* Nazywam się Danny ale to już pewnie wiecie z oglądania wcześniejszych gali. Pierwsze PPV za nami a generalny manager poleciał sobie w chuja i nie wystawił mnie na tą wyjątkową gale. *heat* Pojawie się za to na kolejnym Adrenaline, które już jutro u was w Poznaniu. Wiecie że nawet kojarze to miasto? Tak, miejscowa drużyna kilka lat temu dokopała nielubianemu przeze mnie Manchesterowi City w Lidze Europejskiej. *cheer* Do dziś mam ubaw z obywateli za ten mecz. Ostatnio jednak zrobiło się o was coś cicho. Mniejsza z tym, przejdźmy do Adrenaline. Na jutrzejszej gali po raz pierwszy stane do walki jeden na jeden, z czego jestem zadowolony. Żadnych osób trzecich, nikogo w narożniku, tylko ja i mój przeciwnik. A nim jest niejaki Max Buttner. Z początku myślałem że to brat występującego w mojej drużynie Alexa, jednak to Niemiec. Stoczył on już kilka walk, jedną nawet na PPV i przyznam że jest bardziej doświadczonym zawodnikiem odemnie. To mi jednak nie przeszkadza a wręcz motuwuje bardziej do tej walki. Nie mogę się jej doczekać, już na samą myśl o niej buzuje we mnie energia, którą muszę wyładować na swoim rywalu. To teraz trochę o o nim. Zdążyłem już przejrzeć na youtube video walk z jego udziałem. Widać że ma potencjał i nieprzeciętne umiejętności. Nie jest on typem kutafona, jakim jest Dave Burnley, którego zdążyłem bliżej poznać i który bardzo mnie wkurwił, że mam ochotę go mocno dojebać. Na to jeszcze przyjdzie czas. Max różni się od niego tym, że szanuje swoich rywali. Możemy się nie lubić, nienawidzić ale szacunek do siebie trzeba mieć. Tego czegoś brakuje wielu zawodnikom w federacji. Nie lubię takich typków ale mimo to ich szanuje. O to chodzi w sporcie, żeby do każdego rywala podchodzić z respektem. Wracająć do Buttnera to liczę, że jutro da on z siebie wszystko i razem wykręcimy w tym ringu coś, czego wy fani nigdy nie zapomnicie. Chcę stworzyć spektakl, o którym będzie się mówiło przez długi okres czasu. Bardzo zależy mi na wygranej, która pomoże mi w dalszej karierze. Jeśli jednak stanie się inaczej, podniose się i będę walczył dalej. Raz się wygrywa a raz przegrywa. Upaść można wiele razy ale sztuką jest podnieść się po nim za każdym razem. Jest to ciężka ale owocna droga prowadząca na sam szczyt, na który zamierzam wejść. Dziś jestem tylko żółtodziobem, jednak jeśli będę ciężko pracować i zmagać się z przeszkodami to być może za rok stane w tym samym ringu a na moim biodrach będzie tytuł mistrzowski SDW. Wtedy z dumą będę mógł rzec "a nie mówiłem". To jednak możliwa przyszłość a trzeba skupić się na tym , co jest obecnie. Jeszcze jedno zdanie w kierunku Maxa. Dajmy jutro z siebie wszystko i pokażmy ludziom, którzy jutro kupią bilet na gale za ciężko zarobione pieniądze że było warto i stwórzmy razem coś niesamowitego. Wiem że nas na to stać. Po walce bez względu na werdykt zapraszam po gali na piwo. Tymczasem trzymajcie się, widzimy się jutro w tym samym miejscu na Adrenaline. Danny4Ever!

Po ostatnich słowach Danny opuścił mikrofon, po czym opuścił ring przy dość dużym aplauzie od publiczności.

Offline

 

#49 2014-04-15 22:35:16

Panter

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-09
Posty: 50
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie możemy usłyszeć odgłosy burzy, której zwiastują tylko jedno. Przy piosence Say Goodnight zespołu Bullet For My Valentine do ringu podąża Dave Burnley! Ten jak zwykle idzie powolnym krokiem z kamienną twarzą w stronę kwadratowego pierścienia. The Wanderer odbiera mikrofon, po czym przechodzi przez liny, ogląda się jeszcze na zgromadzonych widzów, a następnie zaczyna mówić.

Dave Burnley: Mój początek tutaj było dokładnie taki, jak przewidywałem. Odbyłem swoją pierwszą wygraną walkę. Potem przyszła druga, z której także udało mi się wyjść zwycięsko zgarniając zwycięstwo dla swojej drużyny. W dodatku na mojej drodze stanęła pierwsza osoba, która chce się mnie pozbyć. Tego człowieka sam wezwałem do siebie, można powiedzieć, że wywołałem wilka z lasu. Czy będą tego jakieś konsekwencje? Tak, ale nie dla mnie... Wiecie co mi się w tym najbardziej podoba? Ta osoba została już raz przeze mnie uśpiona. Pokazałem swoją wyższość nie tylko w ringu, ale też za mikrofonem. Robiłem z Dannym co tylko mi się podoba, manipulowałem nim jak małą szmacianą lalką, a jemu mimo tego jest mało. Na wspominaniu o tym jednak jeszcze przyjdzie pora, dzisiaj całkiem co innego chodzi mi po głowie. Nie chcę wam dzisiaj wspominać o tamtym, tym bardziej, że większość z was pewnie jeszcze nie ochłonęła po pierwszej ważnej gali w naszej federacji. Poznaliśmy na niej naszych pierwszych mistrzów, obejrzeliśmy niezłe walki, jednak na New Generation zabrakło miejsca dla mnie. Mówiąc szczerze, nie dziwi mnie to. Zaskoczeni? Nie powinniście być. Nie dostałem jeszcze szansy pokazania czegoś więcej. Prawdę mówiąc, uśpienie marnego fanatyka futbolu, równie przegranego jak jego Manchester w tym sezonie, czy też zamaskowanego tchórza, bo tak nazywam ludzi uznający kawałek materiału noszony na głowie jak honor, nie było najmniejszym problemem. Jednak kolejne Adrenaline jest tuż przed nami... Wojownicy z ostatniej niedzieli dostaną odpoczynek. Na tej gali nie zawalczą osoby, uważane za największe gwiazdy. I właśnie tu otwiera się moja szansa... Walka wieczoru? Brzmi naprawdę dumnie. Dzięki poprzednim wygranym, dostałem się tego jednego wieczora na to miejsce, jednak niedługo? Może mnie nie być stanie strącić stamtąd nikt. Nie musicie we mnie wierzyć. Nie musicie mnie w tym wspierać. Jeszcze nie teraz, możecie uważać, że na tą chwile na to nie zasługuje. Moim celem będzie pokazanie wam, kim tak naprawdę jest człowiek stojący przed wami. Czy uda mi się na najbliższym Adrenaline? Nic nie jest pewne. Zostałem rzucony bardzo głęboką, niebezpieczną wodę. Nikt z was nie musi mnie oszukiwać. Wystarczy, że spojrzę na was i wiem, co przewidujecie. Zostanę bardzo łatwo i szybko zatopiony, nie uda mi się zostać na powierzchni, przetrwać... Mam rację? To nie jest żadna tajemnica i mówiąc szczerze, rozumiem was! gdybym był na waszym miejscu, myślałbym dokładnie tak samo. Matthew Krinkle, to jest ktoś... I Dave Burnley jeszcze ma czelność mówić, że da rade odbyć choć trochę wyrównany pojedynek? A nawet twierdzi że może wygrać? Tak, zgadza się? Nie jestem na waszym miejscu. Wiem o sobie najwięcej i tak naprawdę, nikt przed samym końcem nie ma prawa mnie skreślić. Wspominałem wam kiedyś, że nie odbyłem swojej dalekiej wędrówki tutaj bez powodu. Zjawiłem się tutaj z kilku powodów, a jednym z nich jest skłonność do wielu poświęceń i nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłbym się szybko poddać bez walki. Ten człowiek, który przed wami stoi, jest kimś, kto może odwrócić to miejsce do góry nogami... I kiedy nadarzy się ku temu okazja, zrobię to. Teraz jednak muszę stawiać kolejne, powolne kroki, odnosić kolejne sukcesy, wygrywać walki, pracować na swoje nazwisko. Nie ukrywam, że będzie to bardzo trudne zadanie. zwłaszcza, kiedy myślę, kogo mam przed sobą. Kuloodporny, niezłomny, brutalny, agresywny, bezwzględny. Cechy prawdziwego zabójcy, myśliwego targającego na swoją ofiarę. To jest właśnie Matthew Krinkle. Te właśnie cechy mogą tylko wskazywać o jego ogromnej mocy, której ciężko się przeciwstawić. Czyżby? Tak naprawdę, każdego da się przebić. Wszystkich można złamać, zmasakrować czy też  zniszczyć. Nieobliczalność i tajemniczość to coś, co charakteryzuje mnie. To tylko sprawia, że nigdy nie można się po mnie niczego spodziewać, dosłownie nigdy... Moja brutalność, napór, agresja może w każdej chwili eksplodować, wznieść się na najwyższy poziom. Możecie twierdzić, że każdy jest nieobliczalny na swój sposób, jednak to nie jest do końca prawda. Niektórych ruchy można mimo wszystko przewidzieć w bardzo łatwy sposób, nie jest dla mnie problemem manipulować ludzi takich jak wy, a przykład tego widzieliście już. Mam zamiar tego użyć ponownie. Chcę wciągnąć swojego rywala do mojego świata. A co jeśli mi się uda? Będzie już po nim... Ta kraina mojego bezgranicznego szczęścia... Jest dla innych jedynie koszmarem. Wciągnąłem już do niej dwie osoby. Nie wypuściłem ich. Usnęły... Zostały zatrute swoją nadmierną pewnością siebie. Mówiąc szczerze, jestem przekonany co do jednej, prostej rzeczy. Krinkle nadmiernie uwierzy w swój sukces. I powiedzcie mi, czy tym sposobem przypadkiem nie stawia pierwszego kroku w dół, by ostatecznie zapaść się całkowicie? Możecie być pewni jednego. Żaden z nas nie odpuści do samego końca... Nikt nie wie, czego możemy być świadkami, nawet ja. Mogę tylko wierzyć w swoje zwycięstwo i wiecie co? Wierzę w nie, bardzo mocno. Liczę, że na najbliższym Adrenaline Dave Burnley oraz Matthew Krinkle odbędą świetną walkę, którą spośród tej dwójki zawodników zapamiętam ja, gdyż ten drugi nie będzie w stanie... Czy to nie byłoby wspaniałe? Odnieść takie zwycięstwo? Ten dzień mógłby być początkiem powstania nowego, bardzo znaczącego ogniwa tej federacji, która będzie potrzebować mnie wkrótce jak każdy z was powietrza, czy wody... O czym mówię? Dowiecie się w swoim czasie...

Na twarzy Dave'a pierwszy raz dzisiaj zagościł ironiczny uśmiech, po którym odrzucił mikrofon i przy swoim theme opuścił kwadratowy pierścień...


Wes Wallace

Ostatnia walka
Fatal 4 Way Match
Wes Wallace def. Julio Dominguez, Max Buttner and CM Punk

Statystyki
Wygrane 3  Remisy 0  Porażki 1

Osiągnięcia
-

Offline

 

#50 2014-04-15 22:47:48

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Do ringu przy Dream Theater-Enemy Inside zmierza Max Büttner. Po drodze przybija kilka piątek ze swoimi fanami, poczym wchodzi do ringu i odbiera mikrofon od workera.

Max Büttner: W niedzielę, na New Generation poległem w walce z Alaskian Madmanem, Markiem Jenkinsem. Walka była bardzo zacięta, Mark długo nie mógł skończyć tego pojedynku, jednak to ja poniosłem klęske. Nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia. Rywal był ode mnie lepszy, jednak teraz na to nie zwracam najmniejszej uwagi, ponieważ teraz stoją przede mną nowe wyzwania i obecnie patrzę tylko w przyszłość i myślę o moich następnych rywalach, gdyż zamierzam się zrehabilitować już na następnym Adrenaline. Tam zmierze się z wielkim fanem Manchesteru United, Dannym. On też w swoich ostatnich pojedynkach niczego wielkiego nie osiągnął. Najpierw przegrał z Davem Burnley'em, a później zwyciężył w walce tag teamowej. Twój niegdyś wielki klub, którego ty jesteś dozgonnym fanem i mówisz, że się możesz za niego pociąć, nie radzi sobie tak dobrze jak za czasów sir Alexa Fergusona. Ostatnio odpadli z Ligi Mistrzów, a wyeliminował ich niemiecki Bayern Monachium, jednak ty jesteś inny. Wiem, że ty nie oddasz zwycięstwa bez walki, ale wiedz, że ja też tak zrobię. Nie odpuszcze ci w ringu ani przez chwile. Staniemy w tym ringu, w Poznaniu <cheer> aby pokazać tym ludziom to na co zasługują, czyli niesamowite show. Stwórzmy coś o czym fani obecni tutaj będą mogli opowiadać następnym pokoleniom. Pokażmy wszystko co umiemy. Walczmy do ostatniego tchu i do ostatniej kropli krwi. Dajmy tym ludziom coś co będzie godne zapamiętania. Wierze, że jesteś na porządnym poziomie tak jak ja i masz wszystko co trzeba, że by skraść jutro ze mną show. Podczas ćwiczeń na siłowni zacząłem się poważnie zastanawiać czym jesteś w stanie mnie zaskoczyć Danny. Doszedłem do wniosku, że masz wszystko co jest ci do tego potrzebne, a co najważniejsze, nie muszę się bać nieczystych zagrań ze swojej strony. Możecie liczyć na czystą i wyrównaną walkę do samego końca. Po naszych popisach w ringu nie zależnie od tego kto będzie zwycięzcą, stanę na środku ringu i wyciągne do ciebie ręke, ponieważ mam do ciebie szacunek. Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Nie daj się ponieść swojemu wybuchowemu temperamentowi podczas walki, bo gdy to zrobisz to nie będziesz myślał trzeźwo o walce i to będzie już koniec twoich starań o zwycięstwo. Proponujesz piwo po walce. Bardzo chętnie. W ringu możemy być najbardziej zagorzałymi wrogami. Możemy atakować siebie wszystkim co nam przyjdzie tylko do głowy, ale po walce wszystko wróci do normy. Obaj dopiero zaczynamy kariery, więc czas zacząć budować swoje nazwisko, że by po wielu latach ciężkiej pracy możnabyło sięgnąć po najważniejszy tytuł tej federacji, czyli SDW World Heavyweight Championship. Kiedy to osiągnę będe mógł ze spokojem spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie dokonałeś tego. Ty też o tym marzysz i dobrze wiem, że nie oddasz swojej szansy bez walki, co oznacza, że obaj będziemy musieli się nieźle wysilić między linami. Tymczasem do zobaczenia w ringu, Danny.

Max zostawia mikrofon w ringu i opuszcza arenę.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 

#51 2014-04-15 23:00:44

Pedro

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-10
Posty: 14
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa nieznany dotąd theme, a na rampie ukazuje się nieznana postać jest to Pedro Boyka i spokojnym krokiem kieruję się do ringu, gdy stoi już w ringu, bierze mikrofon i zaczyna mówić...

Pedro Boyka: Witam wszystkich fanów!*cheer* STOP STOP STOP! Chyba jesteście nienormalni że będę jak reszta się podlizywać i zabawiać widownie, jesteście bandą debili jeśli tak myślicie*heat*. Mam w dupie Waszą opinie o mnie, możecie na mnie buczeć co chcecie ale mnie to kompletnie nie obchodzi*heat* Ale już niedługo zobaczycie mnie w akcji a dokładnie jutro, dostałem walke szybko jak widać zostałem doceniony i prawidłowo bo już nie moge się doczekać jak będę masakrował moich przeciwników. Mam walczyć z niejakim Assasinem i Shateusem zaczne od tego pierwszego, co to jest za popierdolony typ? Żyje w swoim świecie i całe życie chodzi w kapturze nie no koleś mi zaimponował, on jest ekstremalny!? to ja mu pokaże co to słowo znaczy. Drugi to jakis Sha... Shaate... Shateus czy jak on sie nazywa, ale wracając do pojedynku to czy Wy jesteście gotowi na taki spektakl który Wam jutro pokażę!?*cheer* MÓWIŁEM NIE PODNIECAĆ SIĘ! tę walkę zapamiętacie na długo, jak będzie trzeba to będę walczył nieprzepisowo, za wszelką cenę muszę wygrać, inna rozstrzygnięcie nie wchodzi nawet w grę. Zaczynam od walk z jakimiś patałachami, Ci co uważają się za gwiazdy niech lepiej zaczną się bać, jestem nieobliczalny jeśli będzie taka potrzeba to dopadnę każdego i nie będę miał litości. Assasin i Shateus zobaczymy czy będziecie mieli na tyle odwagi aby stanać oko w oko w ringu coś czuję że nie macie jaj aby powtórzyć te słowa o mnie i powiedzieć mi to prosto w oczy, jutro jak rozpocznie się walka to będzie Wasz koniec, odrazu ruszę do ataku i posmakujecie smak mojej pięści, moge nawet walczyć sam na was dwóch i tak jesteście za słabi na Portugalskiego Wojownika. Co jeszcze o moich rywalach, nie obawiam się ich wcale, mogą mi jedynie naskoczyć bo to ja będę tutaj niszczył wszystko i każdego co zobacze na swojej drodze! SŁYSZYCIE!? PYTAM SIĘ CZY SŁYSZYCIE!?*heat*
Pedro zaczął rzucać mikrofonem o podłoże ringu, wpadł w szał, chwilę później napił się wody i kontynuował przemowe...

Pedro Boyka: <dyszy> Celtycki wojowniku i zakapturzony frajerze, wsłuchajcie się teraz co mam Wam do powiedzenia, zniszcze Was doszczętnie będziecie zdychać na tym ringu, jak to mówi Shateus "Fight Time".

Pedro Boyka dopija wodę i rzucił kubek na ziemie po czym powolnym krokiem opuścił ring.

Offline

 

#52 2014-04-16 14:46:45

Koper

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 192
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Matthew Krinkle
Ulubiony wrestler: Charles Davis
Ulubiona federacja: New Wrestling Federation

Re: Ring



Rozbrzmiewa theme song wykonany przez HUNTERa. To może oznaczać tylko wyjście na rampę reprezentanta SDW z Wrocławiu. Tak jest! Na stage wychodzi Bulletproof, Matthew Krinkle w swojej jeansowej kurtawie. Pod kurtką ma czarna koszulkę z logiem "N.W.O". Fani reagują na niego negatywną reakcje. Matthew wolnym krokiem rusza w stronę ringu nie zwracając na nic i nikogo. Krinkle będąc przy ringu wchodzi po schodkach na apron po czym między linami przechodzi do ringu gdzie zaczesuje włosy do tyłu i odbiera od technicznych mikrofon.

Matthew Krinkle: Długo zastanawiałem się nad wyjściem tutaj. Nad tym czy jest w ogóle sens cokolwiek gadać.. czy odpłaci mi się to w zamian za zmarnowany czas na oglądanie setek paskudnych gęb. <heat> Wiem, że wy mnie tez nie macie ochoty oglądać jednak są dwie różnice między nami.. patrząc na Wasze gęby widzę ludzie pozbawionych marzeń. Szarych ludzi, którzy swoje marzenia biorą z telewizji bądź internetu bo sami nic nie potrafią zrobić z swoim marnym życiem.. <heat> szukacie co chwilę wzorów, autorytetów, które będą mogły przeprowadzić Was przez życie bo wy nie wiecie jak się za to zabrać. <heat> Wiem, że prawda boli dlatego w momencie kiedy ktoś mówi Wam prawdę wy od razu obrzucacie go mięsem albo wygwizdujecie.. jednak jeżeli potrzebujecie przykładu do tego by wreszcie zamknąć się i uświadomić sobie jaka jest prawda to podam Wam ten przykład. Przykładem jest na przykład właśnie wrestling, z którego powodu jesteśmy właśnie tutaj. KOCHACIE WRESTLING.. jak sami twierdzicie więc dlaczego nie ma Was w tym ringu? Ponieważ z reguły jesteście za grubi lub za leniwi by zrobić coś w kierunku Waszej "pasji".. za jaką ponoć uważacie wrestling. Dlatego właśnie szukacie autorytetów.. i ja mogę się nazwać jednym z WASZYCH autorytetów <heat>. Wiecie dlaczego? To wy mi płacicie by mnie oglądać, a nie ja płace by oglądać Was. Jednym zdaniem mogę podsumować tę wypowiedź.. uznając siebie za króla, a Was za moich podwładnych. Zarabiacie na moje życie codzienne.. bo moje pieniądze wywodzą się z Waszych kieszeni. Jestem KRÓLEM. Płacicie mi by móc mnie podziwiać.. byście mieli możliwość zobaczenia mnie na żywo.. płacicie bym JA pomógł Wam przeżyć w tym okrutnym świecie.. bym robił to do czego wy najzwyczajniej w świecie się nie nadajecie. <heat> Wiecie czego jednak potrzebuje król? Królestwa oraz korony. By Królestwo jakim jest SDW mogło należeć dla mnie potrzebuje korony, która zawsze jest symbolem prawdziwego króla. Prawda jest taka, że już dawno powinienem być Królem.. jednak cały czas brakowało mi jednego.. osób, które nie będą bały się mnie dopuścić do tronu. Wreszcie jednak znalazła się osoba, która we mnie widzi człowieka, który jest godny odziedziczenia tronu. Mowa oczywiście o Ericu Bischoffie. Możecie sądzić, że Matthew Krinkle i N.W.O to zły ruch jednak potrzebuję N.W.O.. NEW WORLD ORDER.. to dla mnie fundament do stworzenia Królestwa, a następnie Imperium. Bez fundamentów nie da się zbudować Królestwa, a ja już dłużej nie mogę czekać aż one same do mnie przyjdą.. mam dość czekania.. mam dość bycia traktowanym jak koło awaryjne, które będzie błaznem w Królestwie dla nieudolnych poddanych bo ktoś kto nie wiadomo jakim cudem jest nade mną potrzebuje pierdolonego odpoczynku. Przychodząc tutaj do SDW obiecano mi od razu fundamenty.. możliwości do zbudowania Królestwa, a tymczasem co? Jestem pomijany i prześcigany przez nowo pojawiających się ludzi, którzy powinni już dawno padać przede mną na kolana.. i podziwiać mnie.. JAKO KRÓLA.. MISTRZA.. ludzi, którzy widzieli by we mnie autorytet i marzyli o tym by być na moim miejscu! Taką osobą jest Dave Burnley. Osobą, która powinna po New Generation podziwiać mnie jako mistrza, a nie znajdować się na równym poziomie co ja.. na poziomie, na którym musimy walczyć o to samo. Nie wiem jakim cudem znalazłeś się już w walce wieczoru Adrenaline.. jakim cudem i dlaczego muszę dzielić z Tobą miejsce w ringu nie mając pojęcia kim nawet jesteś.. najwyraźniej trafiłeś przede mną na nieudolne osoby, takie osoby, które łatwo Ci umożliwiały drogę w stronę szczytu.. wiedz jednak, że ze mną w ringu nie będziesz miał żadnych taryf ulgowych gdyż jak sam zauważyłeś jestem Królem.. agresywnym, bezwzględnym.. kuloodpornym.. takim, którego nawet najmocniejsza kula nie da rady przebić. Jestem twardszy od Ciebie Burnley i już dziś odliczę Cie w ringu do trzech walcząc o moje prawa.. o moje prawa do tronu SDW.

Krinkle odrzuca mikrofon i udaje się na backstage przy theme songu w wykonaniu HUNTERa.


"Ładne słowa nie wystarczą, aby zmienić świat."

http://31.media.tumblr.com/8e120c8f45fbec6b545ce77f5e7e211f/tumblr_msd9laZhD61spx2ato2_500.png

5/0/3

1 x World Heavyweight Champion

Offline

 

#53 2014-04-20 14:35:42

Arni

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-26
Posty: 4
Punktów :   

Re: Ring

Nagle w tle rozbrzmienia Theme Song, to Arni! Powolnym krokiem zmierza w stronę ringu spogląda na publiczność, chwyta w rękę mikrofon i mówi /i]


Arni : Nareszcie znalazłem odrobinę czasu by wyjść na ten ring i przekazać wam pare istotnych kwesti.

[i]Nagle Arni wychodzi z ringu, chwyta za krzesełko, wnosi je do ringu, a z pod bluzy wyciąga piwo.


Arni : Bez tego by się nie obeszło. A więc zacznę od początku, mam na imię Tomek, jednak wszyscy mówią na mnie Arni i tego się trzymajmy. Mam w ręku piwo, pije je, ponieważ lubie. Niektórzy lubią tanie dziwki, tani fejm, ja wolę tanie piwo. Nie lubię natomiast lizania dupy, pierdolenia o nieważnych rzeczach, mydlenia ludzią oczu. Kumacie? Powiedźcie mi, ile osób jest w tej federacji, które doszły do władzy dzięki swoim umiejętnością? Zliczyłbym ich na ręcach jednej ręki. Reszta to beztalencia, które nadają się tylko do lizania dupy, jeśli tak to mogę nazwać. Przybyłem tutaj nie tylko dla zabawy! Cała ta federacja to farsa, chcę sprawić by zapamiętano moją ksywę na pare dekad. A wy co o tym sądzicie? Też lubicie oglądać ustawione walki, po których zawodnicy nawzajem obciągają sobie w szatni? <śmich Arniego> Taka prawda i właśnie tą prawdę będę tutaj głosił. Jeżeli wam się coś nie podoba, dżwi są otwartę. Te słowa dotrą tylko do osób, które mają otwartę i są w stanie je otworzyć jeszcze bardziej. Czas na łyk piwa. Wy też lubicie piwo? Wiadro z ekipą, przypał na mieście? Pozdrowienia dla kumatych.<Arni bierze głęboki łyk piwa> Czas cofnąć się o kilkanaście, może kilkadziesiąt godzienek wstecz, Adrenaline odbywało się w moim rodzimym mieście. W dodatku musiałem zmierzyć się w pierwszym pojedynku, a to było najgorsze co mogło mnie spotkać. Myśleliście kiedyś nad tym, jak ciężko walczy się może na kacu? Tuż przed samą walką zaczęło mi to chodzić po głowie, a żeby już więcej o tym nie myśleć postanowiłem trochę się uspokoić i wypiłem po kilka browarów z ochroniarzem, którego imienia nie będę wymieniał. Patrze na zegarek, ktoś w korytarzu krzyczy "Arni" więc pomyślałem, że czas na walkę. Koleś z którym miałem walczyć od razu został wpisany na moją czarną listę. Jak już wspominałem nie lubie frajerów, a jeżeli ktoś przed walką nie jest w stanie, ze względu na swoje przerośnięte ego podać mi piony, jest z góry spisany na straty. Przebiegu jak i końca walki nie mam zamiaru komentować, po prostu osoby które wymyślają te śmieszne zasady dawno powinny spać z tego krzesła. Sędzia, który po inkasacji jednego puncha, staje się nie przytomny, oraz frajer inkasujący kopniaka w jaja wygrywa walkę. <śmiech Arniego>. Sam nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać z tego powodu. Mimo wszystko dziękuje osobą, które zrozumiały mój przekaz i przybiły brawo. Piona dla was! Pamiętajcie, niektóre osoby zasługują tylko na pogardę i tego się trzymam. Już w środę kolejna gala, niektore osoby już pewnie mają mnie dosyć, ale muszę was zasmucić, gdyż jest to dopiero początek. Nowy, lepszy początek. Nie pamiętam dokładnie z kim będę musiał się zmierzyć, pamiętam tylko, że będzie to walka Tag Team. Mam nadzieję, że nie trafie na ofermy i do mojej drużyny trafi ktoś warty uwagi, mający swoje zdanie oraz jakieś umiejętności. Jestem osobą, która martwi się o swój tyłek, nie innych, więc nie mam zamiaru nikogo wyciągać z opresji, nikomu pomagać, mam zamiar wejść na ring i zrobić rozpierdol. Czas na zmiany i to jak najszybciej. Władze nie wyrzucą mnie, bo jestem zbyt dobry i pewien jestem, że nawet jeżeli plułbym im prosto w twarz nie byliby w stanie wyrzucić mnie z tej federacji. Gówno obchodzą mnie te wasze pasy, ozdabiane naszyjniczki, reklamy. Nie jestem fotogeniczny i nie mam zamiaru nigdzie się pokazywać, robić z siebie błazna za marne banknoty, jak większość osób z tej "federacji", choć ja nazwałbym ją inaczej. <Łyk piwa>. Browar mi się kończy, a ja mógłbym nawijać jeszcze sporo. Jednak nie mam zamiaru was zanudzać, wolę konrety i o tym przekonacie się w środę. Jeszcze chyba łyczek został. <Dokańcza piwo i wyrzuca puszkę w narożnik ringu> Do zobaczenia.

Arni chwyta krzesełko i wyrzuca je z ringu po czym powolnym krokiem wędruje na backstage.

Offline

 

#54 2014-04-20 14:52:30

Mr.Michaels

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-06
Posty: 183
Punktów :   11 
Wrestler w E-fedzie: Einar Hallvard
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Rockers
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

"Forsaken". Na arenie pojawia się Einar Hallvard, zawodnik w tradycyjny już dla siebie sposób zmierza do ringu. Na twarzy wymalowana powaga i skupienie, wśród publiki panuje wszechobecna cisza, zawodnik na prawym ramieniu ma przewieszony pas Hardcore. Einar bierze mikrofon od technicznych a po chwili udaje się do ringu.

Einar Hallvard: Co musi się jeszcze wydarzyć? Jak nie słowa, to jakie czyny obudzą w człowieku poczucie bezsilności? Mike Brutal został ułożony do snu na New Generation, Mike Brutal został pogrzebany przez przepotężną siłę płynącą zza granic Waszej rzeczywistości. Boicie się to przyznać, ale w głębi waszych oczu widzę strach o Mike'a Brutala. Człowieka, który przegrywając wszystko nie ma już nic do stracenia. Który przekraczając granice na jakie może sobie pozwolić mój przeciwnik, zaciska sobie sznur na szyi w poczuciu gniewu i bezsilności. Bezsilności, spowodowanej tym, co w tym momencie mam na ramieniu. Tytułujesz się wolnym człowiekiem, a z każdą jedną chwilą sprawiasz wrażenie, jakbyś nie odróżniał rzeczywistości, od Twojego chorego świata urojeń i pragnień, w którym Mike F'N Brutal sięga po pas mistrzowski. Który zresztą sam nazywa tytułem zrobionym specjalnie dla niego. Czy to nie jest ironia, Mike?  Pokazując Ci miejsce w szeregu chciałem Ci pomóc uwolnić się od Twoich chorych wizji. Przegrałeś, a twój umysł dalej dryfuje gdzieś na otwartych wodach oceanu. Widzisz latarnie Mike. Znajdujesz się dokładnie pod nią, stoi przed tobą wysłannik Hellandu pragnący cię uwolnić, pozwolić ci zakończyć tę wędrówkę do nikąd. Pozwolić ci zatonąć w twoim własnym oceanie Mike. Nie dostrzegasz tego, jak bardzo przez blask Jawy zbaczasz stale z kursu, zawzięcie kierując się na pożarcie przez Einara Hallvarda. Przelałeś czarę Mike'y, uwolniłeś bestię z bądź co bądź łagodnej wersji w osobie Marka Jenkinsa. Miałem w planach ukierunkować swoje działania we właściwszym kierunku, ale nie skończę, póki nie zatopię twoich chorych aspiracji, na dobre realizując wizję lepszego jutra powierzonego mi w otchłani, której nie jesteś w stanie sobie nawet wyobrazić. Pragniesz bardzo tego, co w tym momencie spoczywa na barkach największego z twoich utrapień. Na Madness po raz kolejny decydujesz się na podjęcie wyzwania, a tymczasem już na Adrenaline dostaniesz sygnał do wycofania się. Znam cię dobrze Mike, rozszyfrowałem to, co znajduje się w twojej głowie już od dawna. Nikt nie jest potężniejszy od swojego przeznaczenia, nikt nie ucieknie zimnemu pocałunkowi Hel, nikt nie zatrzyma Einara Hallvarda. Wiem, że Adrenaline nie zatrzyma już tego co siedzi w twoim umyśle. Musisz po raz drugi zwietrzyć cel, zobaczyć bliskość tytułu, i po raz kolejny brutalnie uderzyć w ziemię wypuszczając z objęć to, co oczyma wyobraźni już znajdowało się w Twoich rękach. To stanie się już na Madness. Jak mocnym upokorzeniem dla legendarnego Mike'a Brutala okaże się zderzenie z faktem, że nie jest on wart nawet śmiesznego tytułu, wykonanego specjalnie pod jego osobę. Na Madness zakończę to co zacząłem na New Generation, natomiast na Adrenaline...po raz kolejny zobaczysz małego Mike'ego, siedzącego gdzieś głęboko w Twojej głowie i nie pozwalającego dojść do głosu rzeczywistości. We wtorek będę jak Mjolner, destrukcyjny, zatrzymujący wszystko na swojej drodze, zostawiający za sobą tylko piach i zgliszcza pokonanych. Szykuj się Mike, już wkrótce sam staniesz się jednym z nich. Po raz kolejny. A twoje "This is gonna hurt" stanie się dla Ciebie motywem przewodnim mojej działalności. Szykuj się Mike, po wtorkowym Adrenaline możesz już nie dostać więcej okazji. Nie szukaj mnie więcej...wrócę...zawsze wracam. Powrót będzie niewiadomą.

Alaskian Madman opuszcza arenę.

EDIT - kolorki kursywa

Ostatnio edytowany przez Mr.Michaels (2014-04-20 14:54:35)



http://fc07.deviantart.net/fs71/f/2012/161/a/c/shawn_michaels_signature_by_rated_gfx-d531fc2.png
http://i.imgur.com/ftQFkb5.png

*User Miesiąca - kwiecień 2014
* 1x SDW Hardcore Champion
* Current SDW Global Champion


Offline

 

#55 2014-04-20 18:34:53

Michal

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

42421940
Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 257
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Mike F'N Brutal
Ulubiony wrestler: CM Punk
Ulubiony Tag Team/Stajnia: nWo
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Let The Bodies Hit The Floor...



Let The Bodies Hit The Floor...



Let The Bodies Hit The Floor...



Let The Bodies Hit The......



FLOOOOOOOOOR!



http://www.onlineworldofwrestling.com/pictures/a/axlrotten/11.jpg



Publika reaguje mocnym cheerem chantując Brutal! Brutal! Brutal! I jest oto i on! Pojawia się na rampie z krzesłem w ręce które unosi w górę, po czym idzie w strone ringu, na krześle ma napisane "This is Gonna Hurt", po chwili rozkłada on krzesło na środku ringu, prosi o technicznych aby podali mu mikrofon, i zaczyna mówić:
- Wita was najbardziej ekstremalna i spektakularna gwiazda w SDW! Pewnie brakowało wam mnie w akcji, na ostatnim wydaniu Adrenaline, hę?? Ja się wam nie dziwie, gala ta została przeznaczona dla zawodników z mniejszego kalibru, którzy dopiero trenują swój extreme i dążą ku temu, by być takim zapaśnikiem jak ja.. Mam dla was złą wiadomość chłopcy.. Nie uda wam się to.. Mike Fucking Brutal jest jedyny w swoim rodzaju, one and only! Jak pewnie wiecie na pierwszym Pay-Per View spod szyldu Strefy Dobrego Wrestlingu, walczyłem w turnieju który miał rozstrzygnąć "PRAWDZIWEGO" mistrza Hardcore'u w SDW.. No i co? Dlaczego dane słowo zostało złamane? Einstein Harvard, czy Mark Jenkins, jak kto woli... zepsuł wszystkich oczekiwania.. to ja miałem być mistrzem hardcore'u! To ja jestem najbardziej ekstremalnym wrestlerem w historii tego biznesu, nie Ty.. jaskiniowcu babiloński.. Ile razy jeszcze przedrzeźnisz moje powiedzonko "This is gonna hurt" i będziesz gadał w te i wewte jak mnie Twoje fartowne zwycięstwa zabolą? Mnie to nic nie boli, choćbym z tobą przegrywał po milionkroć razy.. w rzeczy samej. Jak ze mną walczyłeś na New Generation, nie odebrałeś mi tego pasa.. on nie był w moim posiadaniu.. Ciebie zaboli jeszcze bardziej, jak JA Ci go ODBIORĘ na Madness! Skończ nudzić ludzi tym, jak to ja ze sobą nie walczę, bo prawda.. moje myśli czasem biją się jak krzesła o Twoją głowę już niebawem, jednak to nie oznacza, że mam ze sobą jakieś mentalne trudności, to Ty je masz Einsteinie! Wracaj do szkoły, może tam Cie ktoś zachce i doceni, bo w ringu SDW niewiele podziałasz po Madness! Ciesz się swoim pasem, póki go jeszcze masz, gdyż ja nie mam zamiaru odpuścić na moim Edenie jakim jest Pay-Per view Madness. Nie przeżyjesz mojego ekstremalnego gniewu, który Cię sięgnie właśnie na niedzielnej gali, czy też na siódmej edycji Adrenaline, wykończę Cię chłopaku, jak każdego innego, który śmiał mi wejść w drogę, na przykład w federacji NWE.. Dążyłem do zdobycia pasa Telewizyjnego, paru tamtych zawodników, których nawet imienia nie pamiętam, śmiało mi przeszkodzić, zgaduj jak to się dla nich skończyło.. DOKŁADNIE TAK SAMO JAK SKOŃCZY SIĘ DLA CIEBIE! <cheer> Mam dość tego ciągłego psychodeliczego gadania, które w ogóle do mnie nie przemawia i mnie nie straszy! Oni.. Ci ludzie mają Ciebie dosyć! Wiesz co to znaczy?? Wypierdalaj z Polski chłopaku, bo tutejsza Polska publiczność, zniszczy Cię.. zanim ja zdąże to zrobić. Wiesz co Harvardzie?? Możesz mnie bić od ucha do ucha... mogę się wykrwawiać od stóp do głowy.. wypocić się na amen.. wypłakać wszystkie swoje łzy.. jedno jest pewne. Nie odpuszczę Ci tego mistrzostwa! Masz coś co chcę.. coś co należało od tego stworzenia właśnie dla mnie, nie twierdzę, że mi to odebrałeś.. Masz moje złoto, o które tak się ubiegałem.. Ty nie zrobiłeś nic w tym kierunku, rozumiesz?! Chwyciłbyś pierwszą lepszą okazję do zdobycia nawet takiego pasa Europejskiego, jakby istniał w SDW, Hardcore nic dla Ciebie nie znaczy, co tylko dokumentuje jak ekstremalnym mistrzem jesteś.. Mogą po mnie przyjeżdżać karetki z całego globu... mogą zakładać mi bandaże wokół całego ciała, ja wciąz pozostanę na nogach i będę walczył o ten tytuł, bez dwóch zdań! I'm gonna MAKE YOU PAY HARVARD... YOU'VE GOT IT.. SON?! Jestem całkowicie wkurwiony! W naszej walce będą priorytetami dwie rzeczy... Twoje złoto.. oraz krew.. również Twoja! Zapłacisz mi w postaci krwi oraz bólu wyrządzone przez krzesła... stoły... drabiny.. kije do kendo.. Wszystkie co wpadnie w moje ekstremalne łapska! Zero litości dla przeciwnika, który zepsuł mój plan działania. Pas Hardcore.. niekoniecznie w SDW, ale tytuł Hardcore'u trzymały takie gwiazdy jak The Big Show... Mick Foley.. <cheer!> .. Raven... <CHEER>, czy też Rhino! Wszystkie te legendy wywodzą się właśnie z Extreme... Championship.. WRESTLING!! <cheeer!> <E!C!W! E!C!W!> Skandujcie to! To jest równie Wasz dom, jak i mój dom, razem! IIII!! SIIII! DABL JUUUUU! Znamy się już przez długi czas.. Wiem Einarze.. Wow udało się... Einarze jak się za Ciebie zabrać, wiem z czym się Ciebie je.. i znam też Twoje wszystkie achillesowe pięty, których pewnie według samego siebie nie masz.. nie ładnie tak oszukiwać siebie.. zwłaszcza jak jest się twarzą Hardcore'u w Strefie Dobrego Wrestlingu.. Wiem jak przysłowiowo złapać Cię za jaja! <cheer> Jesteś tylko wannabe, a b+ player.. Nie osiągniesz w tym biznesie nic.. oprócz fartownego wygrania pasa przeciwko największemu extrememaniacowi na caaałyyym świeeecieee! <cheer> Gdy wchodziłem do areny.. było gadanie, że chcę być taki jak CM Punk.. że jestem wannabe.. tylko ludzie, powiedzcie mi.. gdzie Wy macie teraz swojego Punka, wirtuoza w ringu?! Hę? Pewnie zwiał do Ameryki, po solidnym wpierdolu od Jeffersa.. Solidnym, nie ekstremalnym.. bo extreme'u ja tam w ogóle nie widziałem.. Inni mówią Mike.. zasługujesz na przerwę, odpuść na dzień dzisiejszy pas Hardcore.. zdobędziesz go kiedy indziej.. od innej osoby.. Zastanawiacie się.. o co chodzi?? A no o to, że ja chcę go odebrać konrketnej osobie.. Einsteinowi Harvardowi, który śmiał mi wejść w drogę i za to zapłaci krwią, tak jak wcześniej oznajmiłem..  Czeka Cię CHAIR-WHOOPIN', EXTREME-BEATIN'! BE READY WHEN THE EXTREME STUFF RUNS WILD ON YOU!

*Po tych słowach Mike wychodzi na zaplecze przy swoim theme songu.*


http://i62.tinypic.com/23jldt2.png



Streak as Mike F'N Brutal : 7/1/8



Achievements:


2x Hardcore Champion



http://wrestlinglol.com/images/3a511b4aa4883ea6fbff3fd092d23871.jpg

Offline

 

#56 2014-04-21 09:23:42

Ryse

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-12
Posty: 118
Punktów :   

Re: Ring


Do ringu powolnym krokiem zmierza Mario Petarda, nie zwraca uwagi na witających go kibiców bierze mikrofon oraz butelkę wody a następnie siada na narożniku i rozpoczyna przemowę
http://oi60.tinypic.com/umz2g.jpg



Mario: Witajcie, siadajcie, mordy nie otwierajcie, dziękuję bo nie lubię kiedy mi się przerywa. Od czego by tu zacząć? Hmm może od tego, że jakiś frajer podczas ostatniej gali uderzył mnie w jaja i przez to przegrał walkę w tchórzliwy sposób. Szkoda mówić o ludziach, którzy specjalnie faulują, aby przegrać, a spowodowane jest to po prostu tym, że są cienkimi cipkami, które boją się przyjąć cios na twarz. Wiecie co? OD momentu kiedy Arni wszedł do ringu poczułem jego zapach, był to zapach przepoconego tchórza, który wie co za chwilę czeka go w ringu i nie może nic z tym zrobić. Przez całą walkę starał się pokazywać jakiś tam poziom, dał mi się rozerwać za co wielkie dzięki stary. Po walce przyszedł tutaj i bezczelnie nazwał mnie frajerem, jestem tylko ciekaw kto to mówi? Czy on wygrał to starcie? Nie, czy on jest lepszy? Nie, czy on potrafił walczyć uczciwie? Nie [Publiczność zaczyna krzyczeć z Mario] Zamknijcie się do cholery! Teraz przemawiam ja i nie jest to chwila dla reporterów, czy kimkolwiek tam jesteście. Jak skończę, możecie nawet skakać z wieżowców bo to nie mój interes, w moim świecie nie ma dla was miejsca. Ktoś kiedyś powiedział, że jestem zagubiony nie mylił się, jestem zagubiony w szaleństwie dążenia do sukcesu, oraz wyznaję zasadę po trupach do celu. Szkoda, że arbiter zainkasował mój cios, na szczęście zdążyłem wyhamować impet uderzenia co sprawiło, że mógł zobaczyć tą frajerską zagrywkę Arniego. Po takiej walce cisną się na usta słowa Who is the Best? Odpowiedź jest bardzo ja. Pokazałem, że mimo konkretnego braku doświadczenia w ringu i w uprawianiu sportu jakim jest wrestling, mogę jeszcze sporo zadziałać. Słyszałem jakieś opinie ekspertów, dostałem nawet jakąś gazetę, w której na jednej ze stron był artykuł o mnie, ale wiecie co z nią zrobiłem? Podtarłem sobie tyłek, bo to co o mnie piszą czy mówią mam po prostu w dupie. Mogą nawet nazywać mnie wyruchanym pedałem, ale ja i tak wiem jaka jest prawda, a ona brzmi tak, że to ja jestem stworzony do sukcesu, a zawdzięczam to wszystko ciężkiej pracy. Moje mięśnie to nie fake, to wytrenowanie, litry wylanego potu, oraz godziny na salach treningów, co mogą o tym powiedzieć osoby, które walczą w tej federacji? Otóż nic, prawie wszyscy to napompowane laleczki, które na starość będą sflaczałe i nikt na świecie nie będzie chciał ich oglądać. Popatrzcie na mnie czysta siła, brak przetrenowanie kwintesencja dbania o dobrą formę fizyczną i wygląd[Mario w tym momencie zdejmuje koszulkę i pręży mięśnie] Ale dość już tej szopki, czas przejść do spraw teraźniejszych. Wiem, że po tym co teraz pokazałem połowa gwiazd wpadnie w kompleksy i zacznie się mnie pytać o porady jak osiągnąć tak wspaniały poziom wytrenowanie. Moja odpowiedź będzie prosta a idźcie w cholerę, trzeba było nie faszerować się wcześniej sterydami czy innymi gównami, które w siebie wciskaliście. Już jutro czeka mnie kolejna walka, tym razem to starcie drużynowe. Szczerze? Nie podoba mi się ten pomysł jestem indywidualistą, który nie jest skory do współpracy. Nigdy wcześniej nie miałem okazji walczyć w takim pojedynku, ale cóż człowiek cały czas się uczy, a to będzie jedna z lepszych okazji ku temu, aby sprawdzić się w dywizji teamowej. Jest to solidne starcie, z dość dobrym składem, od razu gdy dowiedziałem się przeciwko komu będę walczył na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Czemu? Jest tam ta cipka Arni, tym razem nawet pojawił się w ringu i coś wybełkotał, ale wiecie co? Były to słowa pokonanego, sowa tchórza, słowa kłamstwa, jeśli trafił na takich kompanów w drużynie to pozdro dla niego, fajnie będzie zlać te cipki i tchórzy. Poza Edgarem wiem czego się spodziewać, Pedro nie wygląda mi na kogoś zakłamanego, wręcz przeciwnie zachowuję się jak porządny facet. Lecz nie będę tutaj gadać o tym kto jaki jest, bo najzwyczajniej w świecie to nie moje zadanie. Pozwolę sobie kontynuować wypowiedź o moich przeciwnikach, cóż o Arnim szkoda nawet gadać, w sumie to odniosłem się już do jego słów odnośnie nazywania mnie frajerem. Szkoda tego słuchać, no ale cóż musieliście się męczyć, na jego miejscu przeprosiłbym was za kłamanie mimo tego, że mam was w dupie.  Kontynuując Arni coś marnie wyglądałeś po walce, gdy wyturlałeś się z ringu zobaczyłem jedno, bladą wystraszoną twarz i osobę , która miała pełno w majtach. Swoją drogą przynajmniej dowiedziałem się co tak śmierdziało od początku naszego starcia. W moim świecie nie istnieje pojęcie tchórz, więc lepiej to zmień bo wiesz co dzieje się z osobami dla których nie ma miejsca w społeczeństwie jeśli nie to Ci powiem. One po prostu zostają odepchnięte na bok, a następnie giną! Smutne, ale prawdziwe nieprawdaż? Powiedziałbym jak to jest mi szkoda Ciebie, ale tak nie jest. Mamy nie wyrównane rachunki, tak więc trzeba będzie je wyrównać czy raz na zawsze? Nie wiem, ale na pewno gdy Cię trafię zamknę Ci tą twoją jadaczkę na jakiś czas, ponieważ pan dentysta będzie miał miły i niemały zarobek po Twojej wizycie. Chyba że chcesz to załatwię sprawę jeszcze szybciej i wybije Ci wszystkie zęby, pobawię się w złego doktora który zacznie znęcać się nad swoim pacjentem, choć w wypadku tej walki raczej nad pacjentami. Dobrze koniec pieprzenia o tym tchórzu, po prostu nie zasługuje na więcej słów. Następny z moich przeciwników to Pedro, wygrał swoją walkę w całkiem dobrym stylu, pokazał, że twardy z niego dziad, ale nie jest tak twardy jak ja. Ja mam bardzo proste założenie, walczyć i wygrywać, wiem że on też. Lubię takich wojowników z bardzo prostego powodu, mogę im wtedy pokazać, że tak naprawdę jeszcze dużo im brakuje i, że nie mogą nazywać siebie zwycięzcami zanim spotkają się z moją pięścią. Pedro zawodnik z Portugalii, nie wiem co latynosi robią na ringu, oni przecież są stworzeni do pajacowania i zgrywania idiotów, to wychodzi im idealnie. Mówiąc na początku, że Pedro jest porządny ironizowałem, to taki sam pomiot jak reszta moich przeciwników. Zostali dobrani w taki sposób, że każdy jest siebie warty, gratuluję trzech zawodników, którzy są po prostu przygłupami spotka się ze mną i moimi mam nadzieję bardziej inteligentnymi partnerami. Starcie może potoczyć się różnie panie Pedro wiec pan, że Twoja zeszłotygodniowa wygrana w ogóle nie będzie miała wpływu na przebieg jutrzejszego starcia. Jutrzejsza walka będzie się rządzić swoimi prawami, prawami dżungli. Tylu zawodników, tyle możliwości będzie się działo. Boyka czy jak Cię tam wołają, brzmi groźne, ale niestety gdy się na Ciebie patrzy zaczyna się raczej śmiać niż bać, ale dobrze przynajmniej te marne istotki na trybunach mają ubaw i klaszczą jak foki podczas wydawania posiłku. Ostatnim przeciwnikiem jest Edgar, cóż wiele o nim słyszałem, nawet czytałem, kawał skurwysyna z niego lubię takich drani, niestety nie wiem jak zaprezentuję się tutaj w ringu. Wiem jedno na pewno się nie podda, ponieważ pokojarzyłem go z kilku poprzednich występów na ringach innych organizacji, to on jest liderem grupy moich rywali, to trzeba przyznać. Jego styl walki dla wielu jest tajemnicą dopiero ring wszystko zweryfikuje. Przegrana dla moich przeciwników będzie jak wyrok kata, ścięcie głowy na gilotynie. Wiem, że to zawsze boli, ale w sumie to nie wiem, ponieważ nigdy nie zaznałem goryczy porażki, wiem jednak jedno nawet jakbym przegrał w co szczerze mówiąc wątpię, na pewno bym się nie poddał. Wyszedłbym i powiedział o swoich błędach a nie nazywał innych frajerami jak to powiedział Arni. Teraz przejdę do moich kompanów są to zawodnicy z jakimś tam doświadczeniem, od razu ucieszył mnie ten fakt. Nie są miętcy, potrafią pokazać charakter gdy śmigają po macie. Lubię takich ludzi i chciałbym podziękować oficjelom federacji za to, że dobrali mi właśnie takich partnerów. Panowie pamiętajcie liczy się współpraca! Jeśli zezwolicie będę liderować i poprowadzę nas do zwycięstwa nad tamtymi zakłamanymi mordami. Liczy się siła współpracy damy radę i pokażemy wszystkim, że tak szalone połączenie nas w drużynę było wspaniałym pomysłem i doprowadzi do tego, że wyjdziemy górą z tego starcia. Wykażmy się rozumem co wiążę się ze sprytem, ja w was wierzę, uwierzcie we mnie i we swoje siły, a bez problemu skopiemy dupy wszystkich którzy staną nam na drodze, kim jesteśmy ? Zwycięzcami! Na koniec mam cztery słowa do moich przeciwników GET IN THE RING!

Petarda oblewa się wodą i krzyczy a następnie opuszcza ring


Pentagón Jr.

Bilans:

3-0-1

https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/12108263_834720133292411_1593453256642054007_n.png?oh=da6c26080732dcd5c3625ba34b1abdb6&oe=569F19A8

Offline

 

#57 2014-04-21 11:48:15

Raptor

http://oi58.tinypic.com/168ahbd.jpg

37607244
Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 476
Punktów :   10 
Wrestler w E-fedzie: Ralf
Ulubiony wrestler: El Torito
Ulubiona federacja: SDW

Re: Ring



Rozbrzmiewa "I come from Money" i do ringu wolnym krokiem podąża Ted DiBiase! Ubrany jest w drogi, jasny garnitur i okulary przeciwsłoneczne. Towarzyszy mu negatywna reakcja publiczności.

Ted DiBiase: Kiedy tak patrzę na tę arenę, na publiczność, na ludzi, którzy wypowiadali się w tym ringu przede mną, zastanawiam się, gdzie mój ojciec zauważył potencjał na duży dochód. Gdy rozglądam się dokoła i widzę ogrom prymitywnych ludzi, którzy płacą ostatnimi pieniędzmi za to, by być obrażanym na arenie, dochodzę tylko do jednego wniosku: Ta federacja potrzebuje gruntownych zmian. Powiedziałem to już na ostatnim Adrenaline, które odbyło się bodajże w Poznaniu, jednak jak na razie odbyło się to bez echa. Prezes Zabłocki doskonale wie, co znaczyła moja ostatnia wypowiedź i gdyby był biznesmenem z głową na karku, powinien już dawno ustosunkować się do moich słów. Z każdą minutą coraz bardziej utwierdzam w przekonaniu, że jego miejsce na stanowisku prezesa SDW powoli przechodzi do historii. Zapytacie, kiedy się to stanie? Oby jak najprędzej. W biznesie nie ma czasu na zastanawianie się, tutaj trzeba podejmować szybkie, aczkolwiek przemyślane decyzje. Czas to pieniądz, a jak być może już wiecie, pieniądz rządzi współczesnym światem. Tak, zgadza się. Ten, kto ma pieniądze, stoi w znacznie bardziej uprzywilejowanej sytuacji, dlatego też ja stoję w tym ringu w garniturze droższym niż wasze samochody, a wy możecie jedynie siedzieć na niewygodnych stołkach i na mnie buczeć. Niestety, ta sytuacja prędko się nie zmieni. Przepaść między bogatymi a biednymi stale się zwiększa. Jutro znów wzbogacę się, częściowo na waszej naiwności, a wy znów staniecie się ubożsi. Wkrótce nie będziecie mieli z czego żyć, a mimo to nadal będziecie przychodzić na te gale i słuchać, jak śmieję się z waszego stanu konta. Nie różnicie się wiele od osób, które wypowiadały się w tym ringu nieco wcześniej. Zacznę może od tego, który pojawił się tutaj bezpośrednio przede mną. Niejaki Mario Petarda.....w sumie tyle, jeśli chodzi o mocne strony. W zaledwie kilkanaście sekund zdążył zaprezentować swoje zacofane, prymitywne, proste, środkowoeuropejskie oblicze. Gdy go słuchałem, miałem wrażenie, że wylądowałem w jednej z waszych szkół i słuchałem sfrustrowanego dzieciaka, który został wezwany do dyrektora. Podobne wrażenie wywarł na mnie Mike Brutal. Nazwisko chyba mówi samo za siebie i od razu widać, że biznesmenem to on raczej nie jest. Jego zagorzałego rywala również miałem okazję tutaj zobaczyć i powiem szczerze, że czuję się tutaj coraz bardziej zażenowany. Kiedy mój ojciec przejmie za moim pośrednictwem tę organizację, to czeka nas zdecydowanie więcej pracy, niż przewidywałem. Kolejny jegomość nosi ksywkę Arni. Na początku swojej wypowiedzi zaznaczył, że lubi pić tanie piwo. Samo słowo "tanie" powinno zdyskwalifikować go z tego biznesu. Następnie rozwinęła się w jego wykonaniu płomienna wypowiedź, która porwała ludzi, którzy są bardzo podobni do niego - łatwi do omamienia, prymitywni hipokryci. Mówię teraz do was, nie słyszycie? *heat* Ciekawe, że wśród wszystkich małostkowych oberwańców, nie widziałem dotychczas w ringu swojego pierwszego rywala. (zagląda do telefonu) Mam informację, że nazywa się on Armin Heiland. Wiem o nim póki co tyle, co wy o prowadzeniu dużej firmy. Słyszałem, że Heiland ponoć już tu walczył, ale chyba jednak się rozminęliśmy, bo jak na razie nie dostrzegłem go ani w ringu, ani na zapleczu. Być może kiedyś przez przypadek się z nim mijałem, ale jeśli on zachowaniem, wyglądem i ubiorem jest podobny do was, to nie ma w tym nic dziwnego, że nie zwróciłem na niego najmniejszej uwagi. (znów zagląda do telefonu, tym razem przez dłuższą chwilę) Znalazłem informację, że jest on pochodzenia holenderskiego, co nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Może sobie być Polakiem, Holendrem, Rumunem, Meksykaninem czy Chińczykiem, nigdy nie osiągnie w życiu tyle, co ja. Następnie wyczytałem, że wziął udział w dwóch walkach w tej organizacji, jednak żadnej z nich nie wygrał. Cóż, jeśli człowiek, który nie potrafi zarobić na niczym innym, niż na walkach w ringu, a na dodatek żadnej z nich nie jest w stanie wygrać, to raczej nie powinien się zabierać za pojedynkowanie się z Tedem DiBiase. Ten osobnik nie będzie dla mnie niczym innym, niż tylko rozgrzewką przed prawdziwymi walkami, których jak sądzę, zbyt wiele tutaj nie będzie. SDW już wkrótce będzie należeć do klanu DiBiase. Dopiero wtedy będziemy mogli pokazać widowni w tym niewiele znaczącym na świecie kraju, jak wygląda prawdziwy wrestlingowy biznes.

Ted odkłada mikrofon, poprawia okulary i przy swoim theme opuszcza ring.


http://i.imgur.com/CHKHGRn.gif

Offline

 

#58 2014-04-21 19:17:30

Pedro

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-10
Posty: 14
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie gasną światłą i rozbrzmiewa "Remember the name" a na rampie pojawia się Pedro Boyka, przy spokojnym kroku ku ringu towarzyszy mu mocny heat, a Pedro w ręce trzyma złożone krzesło oraz wode i  arogancko patrzy się na widzów i kiedy już stoi w ringu, rozkłada krzesło i odkręca butelkę z piciem i nalewa do szklanki a potem prosi o mikrofon i zaczyna mówić...

Pedro Boyka: Taaak to znowu ja, znowu muszę oglądać wasze mordy i znowu muszę zaszczycać Was moją obecnością *heat* Jak możecie to zamknijcie się bo nie przyszedłem słuchać tutaj Waszego buczenia jakbyście byli w jakiejś oborze, chociaż mam nad Wami przewagę bo wy jesteście zerami, siedzicie i pijecie sobie najwyżej cole a ja pokazuje Wam ile Ci frajerzy z tej federacji są warci. Nie obchodzą mnie pasy, sława czy pieniądze jednym słowem mam na to wyjebane, wstąpiłem tutaj aby sprowadzać takie pewnie siebie gwiazdki na ziemie, przecież ci wielcy posiadacze pasów to na to ewidentnie nie zasługują po prostu mieli farta że jak oni zaczynali to mnie tu jeszcze nie było, to ja powinienem teraz walczyć w Main Eventach i robić rzeź na każdej gali, jak nie dostanę za jakiś czas walki w górnej części karty to wyjdę z siebie, co prawda dopiero mam za sobą tutaj jedną walkę ale to było pewne zwycięstwo, jak wykonałem Hurricanrane na Shateusie to on leżał jakby go piorun pierdolnął on był sztywny, nieruchomy no ale na deser dołożyłem STF i jęczał jakby wycinali mu jaja a niby jest taki mocny i świetny on odklepał! czaicie!? Jak można swoją szanse tak zjebać i po prostu się poddać!? No właśnie i to pokazuje jaki tutaj jest poziom i co tutaj za pizdy walczą *heat* No tak wy tego nie rozumiecie bo nie znacie uczucia kiedy wiesz że jesteś lepszy od tych co są tutaj najwieksi a ja muszę sobie brudzić ręcę i udowadniać że jestem od nich lepszy? przecież to widać gołym okiem że z takim charakterem jaki pokazali Assasin i Shateus to oni mogą jedynie podawać mi wode i stać z ręcznikiem przy narożniku, kiedy wszedłem do ringu pewny siebie a za chwile oni to zachowywali się na rampie jak dzieci we mgle, nie wiedzieli jak wejść bo już mieli nasrane w gaciach a już w samym ringu to wyczułem u nich strach ale ja się im po prostu śmiałem w twarz i zdemolowałem ich to jest najłagodniejsze określenie tej "walki" chociaż nie tego tak nazwać nie można to był cyrk bo ciągłe unikanie styczności z moją pieścią i ciągłe uciekanie tak można nazwać. Dobra koniec pierdolenia o ludziach którzy i tak prędzej stąd wylecą niż wygrają jakąś walkę. Kiedy dowiedziałem się że walcze w Tag Teamie to sobie pomyślałem jeszcze tego kurwa brakowało że o moim wyniku walki będą decydowały inne osoby, ja myślałem że dostane może wreszcie jakiegoś lepszego zawodnika a tutaj się bardzo rozczarowałem, przecież ja taki indywidualista, zawsze sobie radze sam a teraz muszę polegać na kimś i to jeszcze na jakiś matołach co pewnie znają walki ale chyba tylko w telewizji, no cóż będę musiał się z tym pogodzić i jakoś z nimi współpracować, może nawet jak będą ogarnięci to im nie wyjebie w trakcie walki...

Pedro sięga po szklanke z wodą, bierzę kilka łyków i kontynuuje przemowe...

Pedro Boyka: Na czym to ja skończyłem? a tak mówiłem o współpracy, no to dodam tyle to kieruje do moich TT partnerów że jeśli Wy będziecie wobec mnie okej to i ja będę z wami współpracował ale jeśli coś mi się w Was nie spodoba to gorzko tego pożałujecie. Wielkimi krokami zbliża się Madness czyli wiecie co mam na myśli? No nie ukrywam że chcę tam walczyć i nie obchodzi mnie to że jestem nowy czy coś, jak narazie w pełni wykorzystuje swoją szanse tutaj i nie potknąłem się ani razu a jak te cioty z mojego teamu spieprzą mi szanse na zwycięstwo i przegramy to będziecie świadkami jak ich po prostu rozwalę, wiem że już Was powoli zanudzam ale co Wy tam wiecie o ADRENALINie która towarzyszy w trakcie walki, zapewniam że jakbyście wyszli tutaj to byście się zesrali ze strachu nawet w walce z Assasinem.. hahaha.. W niedalekiej przyszłości jak będę tutaj miał renome mistrza to wspomnicie moje słowa i będziecie mnie przepraszali za te Wasze buczenie i brak szacunku do mojej osoby, z jednej strony Was rozumiem bo nie pokazałem w pełni mojego talentu ale jak mam pokazać jak kurwa dostaję walke z nieudacznikami, i rozkładam ich jedną reką przy czym nawet się nie spocę a co dopiero czuję zmeczenie, bardziej obawiałem się przeciwników na sali treningowej kiedy byłem młodszy, tamci byli ambitniejsi i choćbyś łamał im nogi to by się nie poddali ale właśnie to jest te porównanie gwiazdek które mają pieniądzę i czują się przez to lepsi a tak na prawdę to są gorsi od amatorów którzy trenują na drewnianej sztandze. Na tym kończę i uciekam a Wy pamiętajcie, udowodnie Wam że nie ma tutaj lepszego ode mnie!

Pedro Boyka dopija wodę, składa krzesło i powolnym krokiem opuszcza ring a w tle słyszymy theme "Remember the name"

Offline

 

#59 2014-04-21 23:01:19

Aigor

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-15
Posty: 276
Punktów :   
Ulubiony wrestler: David De Gea
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Manchester United
Ulubiona federacja: Barclays Premier League

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa theme drużyny Manchesteru United, co zwiastuje pojawienie się Dannego. Red Devil pojawia się na rampie ubrany w czarne spodenki i koszulke swojego ulubionego zespołu trzymając w ręce puszke napoju, po czym tauntując do publiczności udaje się do ringu. Gdy już w nim jest, chwyta za mikrofon, otwiera swój napój i spożywając go do dna zaczyna mówić...

Danny: Witajcie fani SDW, to znowu ja, wasz ulubiony, dynamiczny, zajebisty Danny! *cheer* Ach, tego było mi trzeba. Od naszego ostatniego spotkania mineło niewiele czasu a ja przez ten moment czułem się, jakbym was nie widział przez miesiąc. Tak bardzo mi was brakowało. *cheer narasta* Wstęp już mam za sobą, tak więc przejdźmy do rzeczy. Na ostatnim Adrenaline pokonałem po dość dobrym, solowym pojedynku Maxa Buttnera. Mimo że to była tylko walka o pietruszke to po tej wygranej czułem się, jakbym zdobył pas mistrzowski SDW. Było to niesamowite uczucie i chciałbym, żeby towarzyszyło mi one przez każdy dzień, tydzień, miesiąc w Strefie Dodbrego Wrestlingu. Żeby tak się działo, muszę wygrywać każdy pojedynek, bez względu na to, czy to singles, tag team czy nawet handicap match. I taki jest mój cel, do którego będę dążyć. Wracając do Adrenaline to następne wydanie gali już jutro. Ależ ten czas szybko leci. Ledwie skończyła się jedna gala a już w drodze kolejna. No nic, mi pozostaje tylko trzymać tempo. Co do tej gali to odbędzie się ona w waszym mieście, czyli w Łodzi. Nie jestem jeszcze obeznany w tej kraj i gdy się dowiedziałem pierwszy raz, gdzie odbędzie się Adrenaline to myślałem że na jakimś wielkim statku. Potem jednak dano do zrozumienia mi, że chodzi o miasto. Dziwna nazwa, nie powiem. Czyżby w mieście był jakiś wielki port, do którego przybywa wiele statków? Ciekawy tej sprawy udałem się na miasto trochę pozwiedzać. Niestety, nie znalazłem żadnego portu w mieście ale mimo to wycieczke po waszym mieście uważam za udaną. Zwiedziłem kilka zabytkowych zamków, które są naprawde dobrej jakości, zupełnie jak w mojej Anglii. Zorganizowałem też przejażdżke po tak zwanej Ródzkiej Górze. Zapewne większość z was również to uczyniła ale kto jeszcze tam nie był to polecam. Odwiedziłem też największy w tym kraju Aquapark, gdzie można się naprawde dobrze zabawić a nawet wyrwać jakąś ładną dupeczke. Od kilku pań dostałem nawet numer telefonu, hehe. Zapomniałbym o niejakim lesie Łagiewnickim, w którym omal się nie zgubiłem. Miałem dowiedzieć się dlaczego miasto Łódź nosi taką nazwe, jednak nie udało mi się. Zamiast tego zwiedziłem te miasto i przyznam że jestem naprawde zadowolony. Wy też musicie być dumni z tego, że tu mieszkacie. Mam nadzieje że kiedyś tu wróce, może w przyszłości odbędzie się tu nie tylko Adrenaline ale też gala PPV. Właśnie, miałem rozmawiać o Adrenaline. Zanim jednak kontynuuje swoją przemowe, proszę o jeszcze jedną puszke tego napoju energetycznego, z którym tu przybyłem.

Danny na chwilę przerywa, po czym udaje się w strone lin, gdzie odbiera od jednego z workerów napój energetyczny. Pije go do dna, zgniata puszke, którą wyrzuca poza ring i przechodzi do dalszej części swojej wypowiedzi...

Danny: Ach, tego mi było trzeba. Muszę przyznać, że w waszym kraju te napoje są naprade mocne. No to teraz czas przejść do rzeczy. Już jutro Adrenaline, na którym stocze swoją kolejną walke w tej federacji. Po raz drugi będzie to starcie drużynowe, lecz tym razem będzie to starcie trzech na trzech. Nawet podoba mi się taki układ. I na szczęście w mojej drużynie nie będzie Dave'a Burnleya, z którym nie łatwo jest współpracować. Jednym z moich sprzymierzeńców będzie mój zeszłotygodniowy rywal, Max Buttner. Niby był moim przeciwnikiem ale po naszej walce staliśmy się dobrymi kolegami. Tak jak mu obiecywałem, zaprosiłem go na piwo, przy którym mogliśmy porozmawiać. Gościu zna się nie tylko na wrestlingu ale też na piłce nożnej, za co moje prospy bro. Akurat nasze spotkanie wypadło po ogłoszeniu karty na gale, o której również rozmawialiśmy, szczególnie o naszej walce. Powiedział mi, że nasza walka to już przeszłośc i że nie ma urazy za to, że go pokonałem. Teraz obaj musimy się skupić na walce, którą zamierzamy wygrać. Buttmer ma w sobie iskre i jest równie ambitny co ja. Wiem że mogę mu zaufać. Nie bardzo jednak wiem, czy mogę zaufać drugiemu tag team partnerowi, Mario Petardzie. Po jego wypowiedziach można rzec, że jest to typ człowieka zapatrzonego w siebie. Mam do tego obawy, gdyż przez jego ego możemy jutro przegrać. Nie lubię takich zawodników. Mario w swojej ostatniej wypowiedzi stwierdził jednak że cieszy się, że to ja i Max będziemy z nim w jednym zespole. Nie musimy się kochać, lubić, możemy się wzajemnie nienawidzić ale gdy przyjdzie co do czego to będziemy musieli ze sobą współpracować, gdyż mamy ten sam cel, wygrać jutrzejszy pojedynek. Co do moich rywali to dwóch tydzień temu miało swój debiut i on mogę coś powiedzieć. Arni, bo od niego zaczniemy stwierdził ze w SDW większość zawodników to beztalencia, którzy bez lizania dup...przepraszam, dolnych części pleców nie zajdą tu daleko. Tomek w swoim debiucie swój talent pokazał tak bardzo, że pobił sędziego a swojego przeciwnika uderzył poniżej pasa. I po co to było? Skoro jest takim pro jak o sobie mówił to czemu zastosował się do takich praktyk. Uderzeniu sędziego, który był dużo słabszy oraz cios w czułe miejsce można uznać za akt tchórzostwa. Jeśli mnie będzie próbował uderzyć w mój czuły punkt to przysięgam że złamie mu tą jego noge i wyeliminuje na dłuższy czas z akcji w ringu. Kolejnym rywalem jest Pedro Boyka, który w swoim debiucie pokonał dwóch rywali. Imponujące, tym bardziej że ja swoje pierwsze starcie przegrałem. Jest on tego samego charakteru co Arni. I dobrze, że obaj są w jednej drużynie. Szczerze to nie chciałbym z takimi typami współpracować. Ostatnim z rywali jest debiutant w tej federacji, Edgar. Nie znam tego zawodnika, przez co mam obawy co do niego, gdyż niewiem czego się po nim spodziewać. Skoro jednak trafił do drużyny z zawodnikami nie lubianymi przez fanów to nie może być to przypadek. Nie zamierzam go jednak oceniam, skoro go nawet nie zdążyłem poznać. Zobaczymy co pokaże sobą w ringu. Na tym moja wypowiedź się kończy. Trochę tu z wami pogadałem i może co niektórych zanudziłem. Jutro jednak nie będzie miejsca na nude, gdyż w tym ringu mieć miejsce będzie miała prawdziwa batalia. Tymczasem narka i pamiętajcie jedną, ważną rzecz. Danny4Ever!

Po skończonej wypowiedzi Danny opuścił mikrofon i udał się na zaplecze przy dość dużej owacji ze strony publiczności.

Offline

 

#60 2014-04-22 14:52:42

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Na arenie w Łodzi rozbrzmiewa theme song Maxa Büttner i to właśnie on zmierza do ringu. Przybija w drodze do ringu piątki z fanami i zbiera za to głośny cheer. Wchodzi do ringu i odbiera mikrofon.

Max Büttner: Jak się bawi publiczność w Łodzi!? <cheer> Mam nadzieję, że taka sama reakcja będzie w trakcie gali. Dzisiaj stanę do walki drużynowej. Przeciwko Pedro Boyce, Arniemu i Edgarowi stanę do walki ja, a u mojego boku staną Dynamite Kid Danny i Mario Petarda. Fajnie, że w jednym narożniku będe miał kogoś takiego jak Danny. Mam pewność, że da z siebie 100% i pokaże wszystko, co będzie w stanie z siebie dać. Jestem tego jeszcze bardziej pewien po miłym wieczorze spędzonym w pubie przy piwie z Dannym. Szanuje go za to i mam nadzieję, że pokażemy fanom wspaniałe show tak jak tydzień temu w Poznaniu. Tam pokazaliśmy całemu światu co to znaczy prawdziwy wrestling, a teraz mamy okazje go znowu pokazać, tylko tym razem staniemy po jednej stronie barykady. W niczym nie ustępuje mu Mario Petarda. Tydzień temu pokonał Arniego. Może nie ma jakiś wielkich osiągnięć, ale wiem, że on również będzie godnym partnerem. Pytanie tylko czy Mario nie jest zbyt pewny siebie. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie za kogo on mnie uważa, byle by współpracował z nami w naszej walce. Musimy zmierzyć się między innymi z Arnim i Edgarem. Ten drugi nie miał jeszcze okazji się wykazać. Nie będe go skreślał odrazu, ale nie sądze, że by był w stanie pokonać moją drużynę. Jego tag team partnerem będzie Arni. W swojej ostatniej walce pokonał go nikt inny jak Mario Petarda, który stanie w moim narożniku. Mario wie już czym może zagrozić Arni i już go rozpracowaliśmy. Może i jest on szybki, ale nie jest szybszy ode mnie, a o jego sile już nie będe nawet wspominał, a to jest okazja do wypunktowania go. Ja i Danny jesteśmy od niego dużo szybsi i tym zamierzamy przeważyć nad nim. Uwierzcie mi wiem, o czym mówię. Pozatym Arni ostatnio nie ma za dobrych wyników. Browarek przed walką na pewno mu w tym nie pomoże. Jedyne czego możemy się obawiać to jego brudnych zagrywek. Swoją drogą popisałeś się w ostatniej walce kopiąc Petarde tam, gdzie nie potrzeba. Wiedz, że Mario bardzo czeka na rewanż i możesz już się zacząć bać. To my przeważamy nad wami fizycznie. Dodatkowo my umiem podnieść się po sromotnej porażce. To wszystko sprawia, że jesteśmy szybsi, bardziej doświadczeni, bardziej zgrani. Jesteśmy poprostu lepsi od nich. Lepiej zrozumcie to jaknajszybciej, bo wtedy będzie mniejszy zawód po walce. Przygotujcie wię na wilkie emocje, bo takie z pewnością gwarantuje wam German Warrior, Max Büttner.

Max zostawia mikrofon w ringu i opuszcza arene przy aplauzie publiczności.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 
~Kontakt~ ~Wymiana/Współpraca~ ~Top PBF/Games~

Aigor
HeadBooker


Raptor
Założyciel Forum


Eronics
Administrator

pbfy.topka.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sympatia.pun.pl www.wrestlingpbfgame.pun.pl www.sporttechlive.pun.pl www.sircommunity.pun.pl www.bb-zip.pun.pl