Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

#106 2015-04-09 13:24:02

Ryse

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-12
Posty: 118
Punktów :   

Re: Ring

Rozbrzmiewa utwór Krzycz i Krwaw a do ringu wchodzi niepokonany Mario Petarda

Mario Mario Witam was wszystkich bardzo serdecznie, miło mówić już do was nie, jako zakapturzona postać, a jako wciąż niepokonany na ringach SDW Mario Petarda. Już za parę godzin czeka mnie wspaniała batalia z moimi rywalami, jednak nie o tym chciałbym na początku z wami porozmawiać. Chcę wam przypomnieć trochę historii, w której to nasz kraj nigdy nie był oszczędzany, nasi pra dziadkowie i jeszcze starsze pokolenia oddawali krew pot i łzy w zamian za dobro ojczyzny, teraz ja w ringu staram się zrobić to samo, gdy rozmawiam jestem spokojny opanowany, jednak w ringu gdzie trzeba obronić swoje racje zmieniam się nie do poznania. Staje się wtedy jak Ci żołnierze twardy, niezłomny a przede wszystkim gotowy na wszystko, nie ważne czy ktoś będzie mi wbijał płonące deski w moje plecy czy torturował moje ciało krzesełkiem, ja się nie ugnę, zawsze na jeden cios odpowiem drugi, który będzie wyprowadzony z dwa razy większą mocą. Walczę za waszych ojców dziadków, ale także za to, aby pokazać, że zwykły chłopak, który jest odcięty od świata potrafi udowodnić swoją wartość, nie tylko za mikrofonem mówiąc słowa, które nie każdemu przypadną do gustu, ale także w ringu gdzie budzi się w nim prawdziwe zwierzę.  Choć zwierzę to akurat złe porównanie, przecież wciąż mam człowiecze aspekty, ale cóż słowo się rzekło, a czasu nie cofniemy. Wracając jednak do historii, to właśnie z takich ludzi powinno się brać przykład, dlatego też inni zawodnicy mówiąc, że dla nich najważniejsi są oni najzwyczajniej w świecie grzeszą przeciw prawdą. Przecież gdyby nie ich rodziny nawet nie mogliby stać w tym ringu, a z ich ust płyną przepełnione nienawiścią słowa. Rozumiem, trzeba pokazać, jakim to jest się złym, ale jaki ma to sens? Właśnie odpowiedzcie mi na to pytanie, bo jak świat światem, tak ja jeszcze nie usłyszałem prawidłowej odpowiedzi na to pytanie. Warto pamiętać, że każde powiedziane słowo, czy wykonana rzecz ma swoje konsekwencje w przyszłości i kto jak dalej potoczy się życie tych, którzy grzeszą przeciw samym sobie. Podczas swej wędrówki widziałem wiele konfliktów i to, co tam się dzieje nawet nie umywa się do rzekomego piekła obiecanego przez złych chłopców, jakie mają zamiar zgotować oni swoją rywalom. Z chęcią zabrałbym tych chojraków na taką wycieczkę, szkołę życia, jednak nie taka moja rola w tej federacji. Przejdźmy już do głównego tematu mojej wypowiedzi, jakim niewątpliwie będzie moje dzisiejsze starcie. Jakiś czas temu był tutaj Brutal, doszły mnie słuchy, że nawet nie raczył wspomnieć o swoich rywalach, ja jednak nie ignorowałbym ich zupełnie. Mike jesteś zaślepiony rządzą zdobycia czegoś więcej, mówisz o krzesłach, bla bla bla, robi się to po prostu nudne, patrzysz na dwie osoby, które toczą bój o główne trofeum federacji, ale nie potrafisz skoncentrować się na prawdziwym zagrożeniu, jakie za kilka godzin stanie przed Tobą. Mówisz o dziadkach czy tam strachach na wróble, a sam, kim jesteś? Fanatykiem krzeseł, który myśli, że to wszystko, co mu jest potrzebne do zwycięstwa? Szczerze? Jest to dość śmieszne, polegasz na jednym przedmiocie, a nie na sobie, widać, że brakuje Ci wiary i przekonania, co do tego, że potrafisz wygrywać sam, gdzie Twoja słowiańska dusza, przecież jesteś moim rodakiem. Jest mi trochę wstyd, ponieważ swoim zachowaniem hańbisz to, o co walczyli Twoi przodkowie, jednak to już nie mój problem. Zlekceważyłeś zarówno mnie jak i Nicka, jaki z tego wniosek? Tak naprawdę nie zależy Ci na tym, aby zwyciężyć, być mistrzem, chociaż w sumie to nawet nie powinieneś dotykać tego pasa, gdyż nie stoczyłeś o niego walki. Jesteś zaślepiony nienawiścią do prezesa, a tak naprawdę to dzięki niemu możesz walczyć w tej federacji, dziwny z Ciebie człowiek, ale nie jestem tutaj od tego, aby oceniać stan Twojego zdrowia psychicznego.  Już za kilka godzin staniemy w szranki, to bardzo dobrze udowodnię Ci, że walka o jakieś przekonania ma znacznie większy sens niż bezsensowne gadanie o tym, jaki to prezes nie jest zły, też nie lubię tego gościa, jednak nie oznacza to, że mam go nienawidzić czy też rzucać mięsem w jego stronę. Jesteś obłąkany masz rację, jednak każdego da się zmienić, nie apeluję tutaj o nic jednak pokaż, jaki to jesteś dobry uwierz w siebie i w swoje przekonania, ponieważ teraz sam zachowujesz się jak taka bezmózga marionetka, która w głowie ma tylko jedno zemstę na prezesie. Takie zachowanie nigdy nikomu nie wyszło na dobre, ponieważ na dwa fronty jeszcze nikt nie wygrał, a Ty porywasz się na walkę na trzech frontach, chcesz bronić skradzionego tytułu, unicestwić prezesa, a jednocześnie bierzesz się za sprawy głównego trofeum w tej federacji, na które masz chrapkę jak każdy inny bezmózgi zawodnik, który w głowie ma tylko jedno tytuł, pieniądze, a gdzie w tym wszystkim zabawa? Postaraj się sobie sam na to odpowiedzieć. Teraz przejdę do Nicka, który ostatnio nie jest sobą w jego zachowaniu widać wiele zmian, na początku istnienia SDW, nawet go lubiłem, ceniłem, jednakże nigdy z nim nie rozmawiałem. W mojej rzeczywistości nie ma miejsca dla takich jak on, jestem osobą, która selekcjonuje sobie osoby, które mogą przebywać w moim najbliższym otoczeniu. Dla mnie najważniejszy jest honor ojczyzny, a zaraz po nim radość dawana fanom, a także moja rodzina, bez której nie byłbym wstanie stać tutaj w ringu. Nie chcę wynosić Polski ponad inne narody, jednak wiele zawdzięczam temu, że jestem Polakiem. Wracając do Jeffersa, to jak już mówiłem kiedyś był z niego spoko gość, jednak po tej całej reaktywacji troszkę się zmienił, jest zapatrzony na to, aby zdobyć jakiś tytuł widać, że nie czerpie już radości z tego, że może stać w ringu walczyć dla tak wspaniałej publiczności, jaką niewątpliwie jesteście. Wydaje mi się, że uderzyła mu przysłowiowa sodówka, jednak nie mnie to oceniać. W ringu nie będzie żadnych uprzejmości tam nie liczy się szacunek czy to, co kiedyś się czuło tak już jest skonstruowany ten biznes, ja jednak nie czuję się z tym źle, ponieważ wiem, że wychodząc do ringu robię coś, co na zawsze zostanie na kartach historii SDW, w chwili obecnej jestem zawodnikiem niepokonanym, mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej, jednak niczego nie można być pewnym. Jedyną rzeczą, której w chwili obecnej mogę być pewny jest to, że za kilka godzin wejdę do ringu z dwójką wspaniałych pod względem ringowym zawodników i pokażę całemu SDW Universe kawał dobrych zapasów, a walka ta zostanie zapamiętana, jako jednak z najlepszych w historii tej federacji. Dla mnie tytuły nie mają żadnej wartości są tylko kawałkiem pozłacanego metalu, który nic nie znaczy, najważniejsze to czerpać radość z tego, co się robi i przekazanie swoich emocji innym ludziom, aby mogli poczuć się jak zawodnik, który staje w ringu i ryzykuje swoje zdrowie, aby zobaczyć uśmiech na twarzy dziecka. Dziękuję za uwagę.

Mario opuszcza ring zbierając owację na stojąco


Pentagón Jr.

Bilans:

3-0-1

https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/12108263_834720133292411_1593453256642054007_n.png?oh=da6c26080732dcd5c3625ba34b1abdb6&oe=569F19A8

Offline

 

#107 2015-04-09 15:49:38

Panter

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-09
Posty: 50
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie zgasły wszystkie światła, zaś główny ekran pokazuje teraz krótkie scenki tak jakby zapowiadające Braya Wyatta. Widzimy teraz podgląd na ciemne pomieszczenie i postać z lampą. Osobnik odwraca się i wbrew przypuszczeniom tą osobą nie jest The Eater of Worlds! Publika reaguje cheerem na widok odwracającego się Wesa Wallace'a, który tylko się uśmiecha i gasi lampę. Chwilę potem słyszymy już piosenkę "Angry Chair" i widzimy już Wesa  szybko kroczącego po rampie. Wallace ma w ręku ową lampę, którą stawia w narożniku i odbiera mikrofon od technicznych, po czym staje w centrum kwadratowego pierścienia i rozkłada ręce...

Wes Wallace <podniesionym głosem> I'm heeerre!

Publiczność momentalnie reaguje cheerem, a Wes po chwili kontynuuje.

Wes Wallace: Zapytacie pewnie, po co było to wszystko? Ciemne pomieszczenie, lampa, otoczka typowa dla Braya Wyatta... Yeah, dzisiejszego wieczora to właśnie samozwańczy, demoniczny! Tajemniczy! I można by tak wymieniać bez końca będzie moim przeciwnikiem podczas kolejnego wydania Adrenaline! <Na trybunach rozlega się cheer, a Wes robi kilka sekund przerwy> Muszę wam teraz powiedzieć, że stojąc w tym ciemnym pomieszczeniu czułem się, jakbym za chwilę miał wejść na scenę, usłyszeć ryki tysięcy ludzi i pokazać prawdziwy ogień! Wy wiecie, że na scenie muzycznej potrafiłem dawać czadu... i na tej scenie robię dokładnie to samo. Stoczyłem dwa pojedynki i w dwóch zmiażdżyłem swoich przeciwników. Miażdżę wszystkich dookoła umiejętnościami i ogromną charyzmą... I w końcu przyszedł czas na większe wyzwanie. Czy parodiując wejściówkę Braya Wyatt'a chciałem mu okazać brak szacunku, pokazać ignorancję Pożeraczowi Światów? A może to jedynie strach przed... Nową Twarzą Strachu? Wy wiecie, że Bray Wyatt to wariat, świr, szaleniec! To nie tylko duży, tłusty koleś, to ktoś potrafiący przygadać, a za mikrofonem prezentuje się lepiej niż niejeden Niemiec w mundurze, jeśli wiecie o czym mówię. To człowiek bezwzględny, bezlitosny, okrutny! Yeah, to jest ktoś, kto chcę wdrapać się na sam szczyt hierarchii w SDW. Wyatt nazywany jest przez wielu przyszłością, a z zaplecza od wielu osób słyszałem różnego rodzaju ostrzeżenia. Tak, ludzie na zapleczu naprawdę nakręcają ten pojedynek, ale mimo wszystko nie widać po mnie żadnego strachu. Każdy z was może zadawać sobie pytanie, czy Wes Wallace jest w stanie zniszczyć jedną z najbardziej dominujących gwiazd tej federacji stając się z miejsca prawdziwą gwiazdą i materiałem do walk wieczoru? Odpowiedź jest prosta... YEAH! WES WALLACE MOŻE SKUPAĆ DUPĘ TEMU SUKINSYNOWI! <cheer> Koniec żartów. Po ostatnim tygodniu jestem naprawdę wściekły i aż palę się, żeby skopać dupę, ale pewnej niemieckiej szui. Niestety to nie Buttner będzie dzisiaj moim rywalem, a właśnie Bray Wyatt. To jest ogromna szansa na pokazanie wszystkim, a przede wszystkim Maxowi, komu się naraził. Ten niemiecki skurwysyn wyzwolił mój ogromny gniew, wielką wściekłość! Tej nocy Metal Mayhem Hunter uda się na wielkie polowanie, podczas którego wyładuje całą swoją złość i okaleczy samego Pożeracza Światów! A może i pewną, niemiecką... kurwę. Because...

Arenę ponownie przepełnia spory cheer, a Wes ogląda się chwile po trybunach, po czym zaczyna śpiewać "He's got whole world in his hands..". Te znane słowa podchwytuje publiczność, która zaczyna śpiewać wraz z z nim. Blackbeard parodiując Braya Wyatt'a schodzi po rampie i schodzi na backstage.


Wes Wallace

Ostatnia walka
Fatal 4 Way Match
Wes Wallace def. Julio Dominguez, Max Buttner and CM Punk

Statystyki
Wygrane 3  Remisy 0  Porażki 1

Osiągnięcia
-

Offline

 

#108 2015-04-15 15:59:45

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Publiczność na arenie wyczekuje aż ktoś w końcu się pojawi. Nagle rozlega “The Enemy Inside”, a to zwiastuje, że pojawi się Max Buttner i tak po krtkiej chwili się dzieje. German Warrior został przywitany dużym buczeniem, ale on nic sobie z tego nie robi i idze dalej rampą nie zwracając uwagi na fanów. Następnie wchodzi powoli po schodach do ringu, a tam odbiera mikrofon.

Max Buttner: No i znowu rozpoczeliśmy kolejny tydzień z patrzeniem na obraz nędzy i rozpaczy w tym smutnym jak pizda kraju, tym razem jest to Poznań. Jak was tutaj nazywają? Pyry? *heat* Z resztą nie ważne, bo i tak jesteście tak samo beznadziejni jak fani w każdym innym polskim mieście. Nie sprawia mi przyjemności walczenie przed wami, ale komuś musiało przypaść to podłe zadanie i ktoś wam musi pokazać jak wyglądają prawdziwie europejskie standardy, nie tylko finansowe, społeczne czy ekologniczne, ale także i wrestlingowe, bo nie da się ukryć, że nie ma tutaj nikogo takiego na moim poziomie. Wystarczy tylko spojrzeć kto tutaj walczy. Większość z nich to nic nie warci Amerykanie, ale są też Meksykanie, Kanadyjczycy czy Brytyjczycy, a najmniej wartościową grupą są tu Polacy, ale mimo to w walce wieczoru już trzeci raz z rzędu zobaczymy waszych rodaków. To tylko pokazuje, że prezes Piotr Zabłocki faworyzuje tych idiotów, bo bez jego pomocy nic by tutaj nie osiągneli. Czas aby ktoś w końcu pokazał wam, że samymi oszustwami i drogami na skróty nic nie osiągnięcie i zrobię to ja, a już jutro przekonają się o tym trzej nieszczęśnicy, którzy zostali mi wystawieni do walki, ale niestety dla nich żaden z nich nie ma choć trochę krwi niemieckiej, a to oznacza, że nie będzie dla nich litości. Zniszczę każdego obcokrajowca, który mi stanie na drodze do mojej misji, bo ja nie dam się jakimś plugawym obcokrajowcom. Pokażę im kto jest górą, a mój kraj będzie mógł być ze mnie dumny. Każdy z nich na pewno będzie chciał wygrać, aby się pokazać z dobrej strony, ale żaden z nich nie stoczył tylu pojedynków w SDW co ja i co najważniejsze, żadnemu z nich nie udało się jeszcze mnie pokonać i to mnie utwierdza w przekonaniu, że to ja jestem głównym faworytem do zwycięstwa w tej walce. Wystarczy tylko spojrzeć na moich rywali. Kto nim jest? Pierwszy z nich to CM Punk. Samozwańczy Best in the World, ale czy tak naprawdę jest w rzeczywistości? Czy może to jest jedynie wymysł jego chorej wyobraźni? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Ja dodam tylko tyle, że Punk ostatnią, swoją walkę stoczył dawno, dawno temu, a to oznacza, że raczej nie będzie on w dobrej formie, a już na pewno nie w takiej, jakiej ja jestem, ale zostawmy go w spokoju, bo nie on jest tutaj głównym aktorem. Będzie tam również Julio Dominguez? Swoją drogą to czy to jest ten sam luchador, który przegrał walkę w swoim debiucie? Z takim początkiem na pewno ma świetlaną przyszłość tutaj, a jego gwóździem do trumny jest jego główny powód do dumy. Zwycięstwo nad Bearem Gryllsem. To było naprawdę ciekawe starcie, ale może następnym razem Julio pokona jakiegoś prawdziwego wrestlera, bo ten Bear na pewno nim nie był i zwycięstwo nad nim nie przyprawia mu powodów do dumy, a honor w Meksyku jest podobno tak ważny, ale to nie Dominguez będzie główną atrakcją dzisiejszego wieczoru. Tym razem będzie musiał zejść w cień, bo wszyscy będą patrzyli na to kto wyjdzie z tej walki zwycięsko, Max Buttner czy Wes Wallace? Ja mam swoje zdanie, a wy macie swoje i nie zamierzam tego zmieniać, ale czy nie zastanawialiście się czemu Wes jeszcze nigdy nie podniósł na mnie ręki? Ja już dwa razy sprawiałem, że kończył na deskach, a on ani razu nie oddał, a tak ostatnio groźbami rzucał w moją stronę. Może Wes tylko udaje takiego mocnego, a w rzeczywistości jest tylko zwykłym, przestraszonym Amerykaninem, który broni swojej racji? Może ten twardy i agresywny rockman mnie się boi? Na pewno wy się z tym nie zgodzicie, ale jak widać fakty mówią same za siebie. Nie muszę chyba już nic dodawać, bo chyba wszyscy widzą, że mój plan się powiódł. Wes udaje groźnego, ale o to mi właśnie chodziło. Człowiek pod wpływem emocji nie podejmuje dobrych decyzji i taki problem z pewnością będzie miał jutro Wallace. Ten brudny i plugawy Amerykanin w końcu naprawdę się przekona jaki ból jest w stanie zgotować swojemu rywalowi Max Buttner. To nie są żadne tanie przechwałki. Udowodnię wam to już jutro. Poczekajcie, a zobaczycie efekty, polnischen Schweine.

Max zostawia mikrofon w ręku i opuszcza arenę przy jeszcze większym buczeniu fanów.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 

#109 2015-04-16 15:28:06

Aigor

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-15
Posty: 276
Punktów :   
Ulubiony wrestler: David De Gea
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Manchester United
Ulubiona federacja: Barclays Premier League

Re: Ring

Meksykańskie rytmy wybrzmiane na arenie mogły zwiastować tylko nadejście jednego zawodnika. I tak też się dzieje. Na rampie przy dużym buczeniu ze strony publiczności pojawia się "Latino Heart" Julio Dominguez. Zawodnik nie przejmując się reakcje na swoją osobę udaje się do ringu a gdy w nim już jest, prosi o mikrofon i krzesełko, które rozkłada na środku ringu. Siada się na nim, rozgląda się jeszcze wokoło i zaczyna mówić...

Julio Dominguez: Kolejny tydzień spędzony w federacji, kolejna gala, na którą jestem zapowiedziany oraz kolejna walka, którą mam do stoczenia. Od czasów restartu Strefy Dobrego Wrestlingu minął już miesiąc a tak naprawdę nie widać żadnego progresu, jaki ona poczyniła. Miałem za cel udowodnić wam wszystkim na trybunach, w szatni, w zarządzie czy przed telewizorem, że to Meksyk jest krajem, z którego wywodzą się najlepsi wrestlerzy na całym świecie. A to wszystko dzięki Lucha Libre, które króluje wśród innych wszechstronnych stylów walki w tym sporcie. Dzięki temu wyróżniamy się na tle innych pokazując tym samym, kto tak naprawdę stoi najwyżej w łańcuchu pokarmowym. Gdy tu przybyłem, miałem właśnie dzięki Lucha Libre nie tylko zdominować tą federacje ale też narzucić jej swój styl. Nie dlatego że chcę szybko dojść na szczyt, bo od początku na nim jestem ale dlatego, żeby SDW miało obrany odpowiedni kierunek, którym będzie się wyróżniać sposród innych, zwłaszcza Amerykańskich scen pro wrestlingu, które powoli zabijają wrestling od środka. Nie chciałbym do tego dopuścić, jednak wszyscy rzucają mi kłody pod nogi. Wy fani nie potraficie docenić tego, co dla was robię i na każdym kroku próbujecie swoim buczeniem czy gwizdami zwrócić na siebie uwagę. Niestety z marnym dla was skutkiem. Bo ja leje na was i na to, co o mnie myślicie. Jednak oprócz was są jeszcze zawodnicy, którzy podlizując się wam oraz przełożonym dostają lepsze walki i więcej czasu na antenie. A tak naprawdę poza wyglądem nie mają nic do zaoferowania. Czy to sprawiedliwe? Raczej dobre dla biznesu a złe dla sportowej rywalizacji, od której powinno wszystko zależeć. Na sam koniec nasz kochany zarząd na czele z prezesem tej całej farsy Piotrem Zabłockim. Nie słuchają tego, co do nich mówię i wrzucają mnie co tydzień do tego samego worka, w którym oprócz mnie są jeszcze inny zawodnicy, lecz są tak słabi, że przez nich jestem ograniczony do minimum nie mogąc pokazać w pełni swoich możliwości. Najlepszym tego przykład jest ostatnia gala, gdzie byłem zmuszony podjąć się walki z kimś, kto nawet nie jest wrestlerem. Wynik był wiadomy od samego początku, jednak dla mnie to była po prostu obraza w moją stronę ze strony panów w garniturach, którzy nie mają nikogo w rosterze, kto mógłby walczyć ze mną jak równy z równym. Najgorzej jednak zachował się Marvin Jones, który nawet nie raczył się pojawić na gali. Zamiast stanąć do walki jak prawdziwy mężczyzna, którym zresztą dumnie się on ogłasza w swoich nie znaczących programach, woli on biegać po lasach czy jaskiniach, w których zresztą się zagubił. Nie dość że wrestler z niego przeciętny to jeszcze nawet w swoich własnym fachu nie może się odnaleźć. Jednak nie o nim dziś chciałem pomówić. Niech on sobie siedzi w tej jaskinii, lepiej odnajdzie się on w przyrodzie niż we wrestlingu. Przyszedłem tu głównie po to, by omówić zbliżające się Adrenaline #17. Ech, po raz kolejny trzeba się zmierzyć z trzema innymi zawodnikami, gdyż ponownie zostałem obsadzony w Fatal Four Way Match'u. Niedługo dostanę pseudonim "Mr. Fatal Four Way Matches". Nie lubię tych walk i tu nie będzie wyjatku. Jednym z moich rywali będzie CM Punk, ikona Amerykańskiego Wrestlingu, samozwańczy Best In The World. Podobno rok temu zahaczył o tą federacje, jednak dostając wpierdol od Polaczków wrócił za ocean. Haha, taki z niego Best in the Wold jak z koziej dupy trąba. Drogi Phillipie, jeśli chcesz poznać prawdziwą definicje tego słowa to będziesz miał do tego okazje już na dzisiejszym Adrenaline, gdzie wybije ci wszystkie durnoty z głowy, które zamiast pchnąć cię do przodu spuściły na dno. Do niego pasuje idealne określenie "lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim niż odezwać się rozwiewając tym samym wszystkie wątpliwości". Chicago Made już dawno je rozwiał jak wiatr piasek. Już jeden zawodnik uważany za ikone tej federacji boleśnie się przekonał o tym, co to znaczy przebywać w jednym ringu ze mną. Ty Brooks będziesz kolejnym w mojej kolekcji. Skończysz dokładnie tak samo jak Dowson, z którym moglibyście stworzyć idealny tag team o jakże pięknej nazwie "Ofiary własnego losu". Hehe, dobre, mi się bardzo podoba. Jednak dość o tobie Punk, bo są jeszcze inni zawodnicy w kolejce. Jednym z nich jest Max Buttner, który jest mi bardzo znany. Pewnie dlatego, że już miał ze mną styczność w ringu. Doskonale pamiętam ten pojedynek, gdyż wtedy okradziono mnie z mojego zwycięstwa. Wiem na co stać Maxa i zamierzam bezlitośnie to wykorzystać. Zwłaszcza należy mu się po mordzie za to, co wygaduje na mój temat. Buttner, mówisz że przegrałem swój debiut, tak? A ile ty walk przegrałeś, może liczyłeś, co? Jest takie słynne powiedzenie "nie ważne jak się zaczyna ale jak kończy". O ile ja skończe będąc na szczycie, ty skończysz na samym dnie, w którym zresztą obecnie się pluskasz. Na sam koniec Wes Wallace, mało mi znany, głównie dlatego, że jest tu od niedawna a i styczności w ringu z nim żadnej nie miałem. Wiem tyle, co nic. Może to i dobrze, lubię niespodzianki. Jednak czego się spodziewać po Yankesach? Niczego! Haha, nieźle to wyszło. Każdy Amerykański zawodnik jest taki sam, niczym się nie wyróżnia. Więc czego bym się spodziewał od Wallace'a to niczego, pewnie będzie się kryć po kątach i w niespodziewanym momencie wyskoczy chcąc uzyskać pinfall. I to by byli wszyscy uczestnicy walki. Swoje powiedziałem, swoje zrobię wieczorem. Adios polonio! *ironicznie*

Julio po skończeniu wypowiedzi udał się z ringu na Backstage przy dużym buczeniu ze strony publiczności.

Offline

 

#110 2015-04-16 15:33:28

Mist

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 72
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Dan Dowson
Ulubiony wrestler: Edge, AJ Styles
Ulubiony Tag Team/Stajnia: E&C, Hardyz, Fortune
Ulubiona federacja: WWE, TNA

Re: Ring

Na arenie rozlega się Break out, co oznacza, że w drodze na ring Chris Dowson!

http://i217.photobucket.com/albums/cc181/THEKING619/hbkpissed.jpg

Przechodzi obok fanów, spoglądając na nich i uśmiechając się nieco ironicznie. Następnie wchodzi do ringu, gdzie tauntuje na każdym z narożników i odbiera mikrofon od annoucera.



Patrząc na wszystkich ludzi zebranych tutaj zastanwiam się, ilu z was tak naprawdę jest zaskoczonych, zadowolonych z mojego pobytu tutaj. Przecież nie należę do ścisłych gwiazd tej federacji, niejednokrotnie uważających się za lepszych. Jakby nie patrzeć, już na pierwsze starcie mam gościa, który uważa siebie za lepszego od innych. Co mnie skłoniło do tego, aby przyjść tutaj? Co mną pchało, czy tylko kasa i sława? Mówiąc uczciwie... Jeszcze większe przychody, niż mam obecnie. Potęgę nie buduje się za darmo, firmy nie powstają ot tak sobie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czemu więc nie zostałem w żadnej większej federacji, tylko przyszedłem tutaj, do kraju zwanego Polską? Gdzie podobno najlepsze emocje przysparza przebywanie w Krakowie <uśmiecha się>. Cóż, częściowo to wszystko wyjaśniono, ale ta część to tylko i jedynie wstęp do tego wszystkiego, co się zacznie tutaj dziać. Dlaczego śmiałem zaatakować, upokorzyć kogoś takiego, jak uwielbiany przez niektórych ksiądz, który tylko by nawracał i nawracał. Czym jest ta wiara, która go prowadzi? Jest tylko i jedynie mydleniem oczu. Tak naprawdę znajdę tutaj, na tych trybunach wielki odsetek tych, którzy niby wierzą, ale jedynie z przyzwyczajenia. Nauczono nas wszystkich w przeszłości, że istnieje coś takiego, jak Bóg, coś takiego, co czuwa nad nami. Czy naprawdę to jest wszystko tak ustawione? Gdzie jest ten Bóg, gdy ludzie cierpią? Gdzie jest ten Bóg, który ma nas prowadzić do zbawienia przez tych wszystkich... Księży. Czujemy się agilitowani przez nich, wytykani, gdy czegoś nie zrobimy. Tak, to był wymysł kiedyś zrobiony, wszelkie postaci związane z wiarą są wybielane, inne szkalowane. Dlaczego tak jest? Abyśmy im uwierzyli <cheer/heat> Możecie uznawać, że mówię od rzeczy, jestem kimś takim, kto namąci w głowie, lecz to jest jasne. Kiedy dochodzisz do momentu w życiu, gdzie wszystko się wali dostrzegasz, że to, czego nas uczono od maleńkości nie ma prawa bytu. Jestem tu, aby wyprowadzić ludzi z ciemnoty, a tych, którzy są wytykani palcami... Zostanę ich głosem. Ludzie, którzy idą swoimi ścieżkami, którzy mają swój własny rozum są uważani za tych złych, tych, którzy będą przeklęci. Każdy człowiek ma swoją własną wolę i swój własny umysł, który jest przygniatany z jednej strony przez władze, z drugiej strony przez religię. Czemu nie ma czegoś takiego, jak równouprawnienie wiary? Ahh przepraszam, podobno to istnieje, jednak tutaj tego nie dostrzegam. Ludzie jedni drugich by sprzedali, aby udowodnić, że są lepsi. Mam już swój własny cel w tej federacji, misję, którą będzie pozbycie się pewnej osoby, która ostatnimi czasy strasznie namieszała w tym ringu. Niestety, można powiedzieć, że to mój brat, ale teraz jednak to jest wstrzymane. Dzisiaj zmierzę się z Christianem, człowiekiem, który uważa, że jego kraj jest lepszy. Można powiedzieć, że przemawia przez niego nacjonalizm, ale z drugiej strony kto nie broni swojego kraju? Każdy ma to jedno miejsce, które powinno pomagać, ale przebywając w Polsce tego nie dostrzegam. Tutaj kraj kradnie, każdy kradnie, a potem jest płacz, że nie macie tego, czego chcecie <heat> Niestety taka jest prawda, a dzisiaj stanie się tak, że to Cage zostanie okradziony ze zwycięstwa. Tak by mógł uważać, gdyby nie fakt, że to ja się pozbędę go z tego ringu w bardzo szybkim tempie. Przeterminowana gwiazda, która korzysta tylko z jednego - ze swojej renomy, którą wyrobiła za pomocą innych osób. Jego sukcesy, na które by sam zapracował można policzyć na palcach jednej ręki. Wszędzie korzystał z pomocy jego przyjaciela, który ciągnął wszystko, a teraz? Uważasz Christian, że uda się tobie wygrać ze mną, samemu? Christian, twoje miejsce jest w ciepłym domu, gdzie będziesz mógł wspominać swoją wspaniałą karierę, a ty się pchasz w miejsce, gdzie ciebie nikt tak naprawdę nie chce. Twój płacz o coś takiego, jak druga szansa jest niczym skomlenie zwierzęcia, które odchodzi na drugą stronę. To jest twoja ostatnia szansa - wycofanie się z tego. Chcesz jednak sprawdzić swoją siłę? Stań ze mną do walki. Podczas tego starcia odbędzie się pewnie wszystko, a tak naprawdę to będzie mój pierwszy etap walki w tej federacji. Christian... To będzie twoja własna decyzja, jeśli staniesz naprzeciw mojego planu, spotka ciebie zasłużona kara.

Na arenie rozlega się ponownie theme Chrisa, ten schodzi i idzie w stronę BS


http://media.tumblr.com/tumblr_m5dryrMUUt1rqmypj.gif

The Priest streak

2W 0D 2L

Offline

 

#111 2015-04-16 15:55:31

Panter

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-09
Posty: 50
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie rozlega się "Angry Chair" zespołu Alice in Chains, a do ringu zmierza już Wes Wallace! Metalhead w typowy do siebie sposób podąża do kwadratowego pierścienia, gdzie otrzymuje mikrofon i zaczyna przemowę. Wygląda na wyjątkowo spokojnego.

Wes Wallace: Miałem swoją wielką szansę w starciu z Bray'em Wyatt'em i... I na tej szansie się skończyło. Powiem to w realny sposób, nie wygrałem, chociaż byłem bardzo bliski. Wysiłek w tym momencie nie wystarczył i odniosłem swoją pierwszą... porażkę? Oficjalnie tak to się nazywa i mógłbym czuć spory zawód, jednak samozwańczy Pożeracz Światów nie załatwił mnie na własną rękę. Potrzebował pomocy i ją otrzymał, a to właśnie sprawiło, że mam zamiar ostro pierdolnąć pewnej deutsche Schweine prosto w jego świński ryj! <cheer> Oh, nie przeraża mnie co się stało na koniec walki z Wyattem, to wszystko wyzwoliło ze mnie chęć krwawej zemsty... Zemsty, którą na własnej skórze odczuje Max Buttner. <Wes przerywa na moment wpatrując się w fanów, po czym kontynuuje> Yeah, mimo wściekłości i rządzy walki potrafię w tej chwili zachować prawdziwy spokój. Nie przyszedłem tu, żeby wyżywać się na Buttnerze, choć z wielką chęcią bym to zrobił. Nienawidzę tego oczekiwania (!) i uwierzcie, ta frustracja wewnątrz mnie działa wyniszczająco... Ale nie dla mnie, to tylko mała niespodzianka przygotowana dla Maxa... <cheer> Zew krwi wzywa prawdziwego Króla metalu (!) i dopadnie tego, który próbował zgnoić jego królestwo! <cheer> Ten wieczór może być czasem zemsty, ponieważ "Metal Mayhem Hunter" Wes Wallace oraz "Deutsche Schweine" Max Buttner spotkają się w jednym ringu! <cheer> Ale... Niestety zawsze jest to jedno "ale", nie będzie to walka na zasadach jeden na jednego,  a starcie czterech rywali... I wiecie co? "I really don't care! <cheer> Każdy moment na zemstę i okaleczenie tego niemieckiego durnia uznaję za odpowiedni. Max naraził się mi, mojej ojczyźnie, mojej muzyce i jak widzicie, ten konflikt ma naprawdę różne podłoża. Czy on uderzając mnie jakąś tanią, niemiecką gitarą, obrażając innych Amerykanów, a także ludzi grających podobną muzykę, chciał mnie wyniszczyć psychicznie? Chciał, żeby się zaplątał we własnych działaniach, stracił rozum, którego tak naprawdę już nie mam? You know. Yeah, wy wiecie, że wielu takich jak ja kończyło w samotności, wyniszczali się przez narkotyki, alkohol w pokojach hotelowych, nieopłacanych mieszkaniach i Buttner próbował przyrównać mnie do nich... Prawda jest taka, że JA identyfikuję się z tym ludźmi! Oni zaczynali tworzyć to co ja teraz tworzę, chociaż wybrałem inną drogę. Głos, który słyszycie podczas mojego wejścia do ringu milczy od 2002 roku, ale pozostał w mojej głowie i sercu do teraz... Brudasy, margines społeczny.... Really, Buttner? To mówisz o osobach, które zostaną zapamiętane przez pokolenia, które osiągnęły więcej, niż ty i wszyscy twoi paskudni przodkowie razem wzięci? You know Max, ty doskonale wiesz, że ludzie z twojego kraju zostaną zapamiętani jedynie z wywołanych wojen, morderstw i porażek i to nic osobistego... Naważyłeś sobie piwa, czyli zrobiłeś to, co każdy z was potrafił robić w pubach przez wieki! Naważyłeś sobie sporo piwa, i to nie tylko u mnie, ponieważ przygotowałem dla Ciebie małą niespodziankę. Nie, nie chodzi mi tu tylko o ten solidny wpierdol, który mam zamiar Ci dzisiaj złożyć, to tylko wisienka na torcie i tak naprawdę musisz wiedzieć w tej chwili jedno. Dzisiejszego wieczoru przeleję twoją krew, ty niemiecka kurwo! <Fani reagują ogromnym cheerem, a Wallace ironicznie się uśmiecha, a następnie ponownie przykłada mikrofon do ust> Tym razem możesz liczyć jednak na ratunek. Moja dusza przede wszystkim pragnie zemsty, a ciało twojej krwi, jednak nie tylko to się liczy, Max. Mam Ci coś do udowodnienia, dlatego tego wieczora, podczas Adrenaline pokażę ogromną siłę "marginesu społecznego". Ja nie tylko załatwię Ciebie, ale i dwóch innych przeciwników... Uwierz, mam głęboko w dupie, że muszę stawić też czoła CM Punkowi i Julio Dominguezowi. Te dwa nazwiska nie powodują we mnie żadnego strachu i wiem, że jestem w stanie zniszczyć was wszystkich! <cheer> Max... Tobie przekazałem już chyba wszystko. Julio, Punk? Jedyne co mogę powiedzieć wam, to że znaczycie dla mnie tyle, ile miałem wam do przekazania wcześniej, czyli całe nic... Prawda jest taka, że mam was kurwa gdzieś (!) , ale zemsta nie dotknie tylko Buttnera, o nie... Tu chodzi o zwycięstwo i pokazanie, że Wes Wallace może zagryźć, i brutalnie sprowadzić na ziemię KAŻDEGO, kogo cień tylko zobaczy na swojej drodze! <cheer> Za Amerykę, za widzów, za prawdziwą muzykę, za Wesa Wallace'a! <cheer> Szykujcie się na krwawą, brutalną i agresywną walkę, a ja nie odpuszczę, do ostatniej kropli krwi i ostatniego tchu... Metal Mayhem Hunter rusza na łowy i nie obędzie się dzisiaj bez trzech ofiar! Jestem teksańską kulą, która dzisiaj stanie się waszym przekleństwem i przeszyje serce każdego z was, bez wyjątku!

Wes wydaje z siebie dziki krzyk i wsłuchuje się w doping widzów, po czym przy swoim theme schodzi na backstage.


Wes Wallace

Ostatnia walka
Fatal 4 Way Match
Wes Wallace def. Julio Dominguez, Max Buttner and CM Punk

Statystyki
Wygrane 3  Remisy 0  Porażki 1

Osiągnięcia
-

Offline

 

#112 2015-04-16 15:56:39

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Publiczność zaczęła mocno buczeć, ponieważ na arenie rozbrzmiało “The Enemy Inside”, a to oznacza, że zaraz się pojawi Max Buttner i po krótkiej chwili German Warrior pojawia się na rampie z mikrofonem w ręku I idze powoli z mikrofonem przy stach.

Max Buttner: Pewien Meksykanin lubiący wejść każdemu w drogę lubi ostatnio dużo mówić, ale zapomniał, że trzeba też jakoś prezentować się w ringu, aby coś tutaj osiągnąć. Myślisz, że pokonałeś jedną z tych niby gwiazd SDW i od razu jesteś nie wiadomo jak dobry? Wtedy miałeś poprostu szczęście, a dzisiaj wszystko zostanie zweryfikowane w tamtym ringu. Wejdzie do niego oprócz mnie trzech innych zawodników, którzy będą starali się o zwycięstwo, ale i tak to wszystko na nic, ponieważ zapomnieliście o jednej, bardzo istotnej rzeczy, która zmienia wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. W walce bierze udział Max Buttner. Nie muszę rzucać tanimi przechwałkami, że mój styl jest najlepszy. Nie muszę nikogo do tego przekonywać, bo ja już o tym wiem, a wasze zdanie i tak się nie liczy. <heat> Buczcie sobie dalej, bo to i tak mnie nie rusza. Omijając wszystkie przeszkody na siłe próbujące stawiać siebie na samym szczycie. Tak, mówię o Julio Dominguezie. <Max wchodzi po schodach do ringu> Omijając te wszystkie niedogodności na Adrenaline będę miał okazję wam pokazać jak wygląda prawdziwa gwiazda, która ma jakąkolwiek przyszłość tutaj. Nie muszę siebie stawiać na samym szczycie, ponieważ wiem, że kiedyś tam dotrę. Nie zrobi tego upadła gwiazda, która przyjechała do Polski, aby ratować swoją już i tak na wpół zakończoną karierę i nie zrobi tego też zaden podstępny rockman, który udawaniem groźnego pewnie kroczy przez życie. Jeśłi myśłisz, że tak uda ci się mie przestraszyć to jesteś w wielkim błędzie i dzisiaj się o tym dobitnie przekonasz razem z tymi trzema niedorozwojami i polnischen Schweine. <heat> Cieszy mnie, że zrozumieliście co do was mówię, ale też nie ma co się temu dziwić. W końcu byliście pod naszą władzą jeszcze nie tak dawno. III Rzesza was wtedy kontrolowała, a wy nie mogliście na to nic poradzić i tak samo teraz nie będzie mogli nic zrobić kiedy Max Buttner będzie dążył na sam szczyt i przejmie kontrolę nad Strefą Dobrego Wrestlingu, ale wtedy nie będzie tutaj tak dobrze. Wtedy trzeba będzie zmienić nazwę na Strefa Niemieckiego Wrestlingu, bo wszystkie inne, nic nie warte, plugawe nacje nie będą tutaj znaczyły więcej niż zero.

Max oddaje mikrofon i unosi rękę do góry w geście zwycięstwa, a fani nagradzają go za to buczeniem, a Buttner odpowiada im na to krzycząć: “polnischen Schweine Mund halten” i opuszcza  arenę.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 
~Kontakt~ ~Wymiana/Współpraca~ ~Top PBF/Games~

Aigor
HeadBooker


Raptor
Założyciel Forum


Eronics
Administrator

pbfy.topka.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.vasnaruto.pun.pl www.olbifgroup.pun.pl www.wweonlinegame.pun.pl www.hirshbergiaweerland.pun.pl www.thais-strefagier.pun.pl