Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

#31 2015-10-27 21:04:13

Ryse

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-12
Posty: 118
Punktów :   

Re: Ring

a hali zapada ciemność, a na titaronie wyświetla się mroczna maska, po chwili zaczyna grać muzyka a do ringu powolnym krokiem zmierza Pentagón Jr, zawodnik ma założony kaptur przez co wygląda jeszcze groźniej, po przejściu przez liny Meksykanin rozpoczyna przemowę

Pentagón Jr.  Witajcie, wielu z was zapewne pamięta co stało się prawie tydzień temu, właśnie wtedy mrok został uwolniony, a mój rzekomo opętany rywal upokorzony, cóż to były piękne chwile, jednak nie mam zamiaru tego rozpamiętywać. Już jutro czeka mnie najważniejsza walka w SDW, dlaczego? Jest to walka w turnieju o miano pretendenta do pasa Extreme, czyli coś co ja kocham najbardziej, walki bez zahamowań, pełna swoboda, czego chcieć więcej? Otóż jest jednak rzecz, której pragnę bardziej niż tej walki, jest to wzbudzenie strachu w moim kolejnym przeciwniku, po jego porażce i tak balansuje na granicy wytrzymałości psychicznej, a ja zawsze wykorzystuję taką okazję. Jest to szansa jakiej nie należy zmarnować, Stifman może się tylko domyślać co go czeka, jednak nigdy nie będzie w stanie przewidzieć tego co zaprezentuje mu ja. Jestem Meksykaninem tak więc dysponuje olbrzymim wachlarzem umiejętności technicznych, właśnie to jest chlubom mojego narodu, a ja nie mam zamiaru przynieść mu wstydu. Nie będę odnosić się do poprzednich wydarzeń, wiem że jutro będę musiał pokazać się z jak najlepszej strony, aby pokazać mojemu przeciwnikowi gdzie jest jego miejsca, a raczej udowodnić jemu, że dla takich ludzi jak on nie ma tutaj miejsca. Taka jest prawda, Stifman nie potrafił przebić się nigdzie wyżej ostatnio nawet przegrał swój pojedynek, został w nim ośmieszony, właściwie to nie ma co się oszukiwać, ale nie istniałeś w tym pojedynku Stif. Czyżby prawda Cię zabolała? Teraz jesteś niczym szara myszka schowana pod miotłą, nie potrafisz sprecyzować czego tak dokładnie chcesz, ja jednak mogę Ci powiedzieć co dostaniesz. Czeka Cię najtrudniejsze wyzwanie w Twojej karierze, zmierzysz się z człowiekiem, którego twarz nic Ci nie powie, spojrzenie nic nie zdradzi, a gdy staniesz z nim w ringu poczujesz jak Twoje nogi stają się miękkie, właśnie wtedy uświadomisz sobie, że to już jest koniec, w Twojej głowie zaczną się kłębić dziwne myśli, a to doprowadzi do Twojego zgubienia. Zginiesz marnie, a dokładniej, psychika Stifmana zostanie pogrzebana żywcem, po spojrzeniu w moje oczy wejście na zwykłą drabinę okaże się dla Ciebie wspinaczką na Mount Everest bez użycia maski tlenowej. Możliwe do wykonania? Niestety muszę Cię zmartwić do tego musiałbyś wspiąć się ponad granice swego ciała, a w chwili obecnej Twoja psychika Ci na to nie pozwoli, niestety trzeba pogodzić się z szarą rzeczywistością w jakiej żyjesz, odtrącany, nie lubiany na zapleczu. Ja nie przyszedłem szukać przyjaciół tylko gruchotać kości takim ludziom jak Ty, zawsze chowam się w cieniu, zapytasz dlaczego? Odpowiedź jest prosta, ponieważ właśnie tam znajduję spokój swojej duszy, w tym czasie mogę zebrać swoją wewnętrzną energię, którą później uwolnię aby sprawdzić Ci ból i cierpienie. Radziłem sobie z dużo silniejszymi przeciwnikami, ale nie oznacza to tego, że Cię lekceważę, wiem tylko że jestem w stanie Cię pokonać, a kolejne zwycięstwo tylko upewni mnie w przekonaniu, że ten tytuł będzie wkrótce należeć do mnie. Zapewne wielu z moich przyszłych rywali zarzuci mi pewność siebie, ale właśnie to jest kluczem do zwycięstwa. Gdy w siebie nie wierzysz jesteś nikim, stajesz się małym robakiem którego bardzo łatwo rozdeptać i wgnieść w ziemię, a gdy jestem już przy samym dnie nie jesteś w stanie podnieść się pod naporem naciskającego ciężaru, właśnie to się dzieje w Twojej głowie narastająca presja sprawia, że jesteś jeszcze słabszy, żyjesz ze świadomością, że musisz zwyciężać, a tak naprawdę będą w takim stanie umysłu stajesz się przegranym na starcie. Jeśli chcesz ze mnie kpić, to wiedz, że nie poczułem nic, powiedz to jeszcze raz ale prosto w twarz, bo w innym wypadku Twoje słowa okażą się puste jak Twoje przekonania i całe Twoje życie. Wrócę jeszcze do tego co będzie miało miejsce jutro, będzie to walka z drabinami, a przy okazji wielka szansa na zaprezentowanie kilku niesamowitych akcji przy użyciu tychże przedmiotów. Wyobrażam sobie reakcje fanów gdy zobaczą zawodników szybujących z drabin na sam dół w celu zniszczenia przeciwnika, to będzie coś pięknego choć we finale liczę na dużo bardziej szalony pojedynek w którym będę mógł pokazać swój potencjał do zamiatanie przeciwników. Pierwsza ofiara została upolowana, teraz czas na Ciebie Stiff, Remember Fear Never Sleeps!

Pentagon zarzuca kaptur i wychodzi bocznym wejściem


Pentagón Jr.

Bilans:

3-0-1

https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/12108263_834720133292411_1593453256642054007_n.png?oh=da6c26080732dcd5c3625ba34b1abdb6&oe=569F19A8

Offline

 

#32 2015-10-27 21:15:34

 Bless

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Call me!
Skąd: WLKP
Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 190
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Nick Jeffers
Ulubiony wrestler: Barreta, Jericho, CM, DB, DZ
Ulubiony Tag Team/Stajnia: DX, Hardy Boys,
Ulubiona federacja: WWE, TNA, ROH

Re: Ring

"Reap" to oznacza jedno na arenie za chwilę pojawi się Nick Jeffers! SDW Original stanął z mikrofonem na stage'u, a po chwili obszedł wokół ring i wziął jedno z krzesełek, które rozłożył i usiadł na środku ringu.

Nick Jeffers: Na poprzednie wydanie Burn czekałem z ogromnym zniecierpliwieniem, chciałem znów poczuć smak tej adrenaliny, pragnąłem zadawać ciosy i w końcu włączyć się do gry z tego czasu oczekiwania. Niestety sama walka w której brałem udział nie sprawiła zachwytu na mojej twarzy a wręcz przeciwnie, byłem naprawdę zszokowany tym że nie udało mi się wygrać walki, ja ten faworyt który miał z łatwością pokonać dwóch pozostałych przeciwników. Triple Threat Match to specyficzny rodzaj pojedynku w którym jak to mówią "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta", tak też było. Podczas gdy ja zajmowałem się Banem i szykowałem go sobie pod liczenie Josh Trick przypomniał mi o sobie w nieprzyjemny sposób.. Teraz wszyscy się nim zachwycają z powodu jego wygranej nad faworyzowanym Jeffersem, ale taka jest rzeczywistość, w tym biznesie nigdy nie możesz być pewny swego. Przegrasz raz lub kilka razy za dużo w niedługim odstępie czasu i zostajesz przyrównany do szmaty podłogowej, która nie czyści brudów i jest bezużyteczna. Nie mniej jednak porażka uczy bardziej jak wygrana, nie powiedziałem nic zaskakującego bo słyszycie to od co drugiego wrestlera tej federacji, bo druga grupa "co drugich" widzi swoich "proroków, mistrzów" i sam Bóg wie kogo jeszcze. Przegrałem walkę, ale w internecie natrafiłem na kilka ciekawych artykułów na mój temat i pochwalono mnie za to co powiedziałem podczas gali. Mam ogromny mętlik w głowie, sam nie wiem w jakim mam podążać kierunku, wiem, że powiecie po tytuł mistrzowski.. Jednak nie o to w tym wszystkim tutaj chodzi, muszę mentalnie wybrać co jest dla mnie lepsze, bo chcę wejść na ścieżkę zwycięstwa, nie jestem kimś szarym z pośród tłumu, staję się coraz jaśniejszy i do tego chcę dążyć. Mam szanse już na najbliższym Burn zdecydować skąd mam iść i dokąd zmierzać, tylko czy będę gotów do tego wyzwania? Nie szukam przyjaciół ani wrogów, choć Ci drudzy częściej wpadają pod rękę, mam swój ambitny plan w którym muszę wytrwać. Tag Team Matche nie są moją specjalnością, ale szukam współpracy nawet z nieznanym mi zawodnikiem, bo cel uświęca środki i Akira zarówno Ty jak i Ja chcemy dopisać do swojego CV zwycięstwo, więc zróbmy swoje podczas walki, a później każdy obiera inny kierunek. Nasi rywale są nieco nietypowi? The Miz, szczególnie znana postać w świecie filmowym, ale czy Punk nie był bardziej znany w sportowej rozrywce? Został pokonany przeze mnie, dlatego Pan Niesamowity jak się sam określa już po tej gali taki nie będzie. Silas Young, ktoś mi powie kto to jest?! Prawdziwy mężczyzna, a gdzie w Polsce takich nie ma? Chyba się ździwi jak się okaże, że on jest największą p*zdą w tym kraju ale to szczegół. Tak więc w Środę przyjdźcie na galę tylko się nie spóźnijcie bo możecie przegapić walkę, a postaram się o jak najszybsze zakończenie tej jakże krótkiej historii dwóch zawodników w SDW, bo oni z pewnością nie będą SDW Original.

Jeffers przy swojej muzyce schodzi za kulisy.


http://www0.xup.in/exec/ximg.php?fid=17105818
.:Character Card:. :
Nick Jeffers

.:Streak:. :
3/0/1
Po reaktywacji.

.:Achievements:. :

Offline

 

#33 2015-10-27 23:10:43

ShowOff

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 81
Punktów :   

Re: Ring

http://17r1l63fshd52dy9yakdizhkog.wpengine.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2015/07/Kevin-Owens-Interview.jpg



Słyszymy theme Kevina Owensa który pojawia się po chwili na rampie i spokojnym krokiem zmierza w stronę ringu. Zanim jednak do niego wszedł, wyciągnął krzesło które wrzucił do kwadratowego pierścienia, by chwile po tym na nim usiąść i zacząć swój speech



Kevin Owens: Pozwólcie, że sobie usiądę. Należy mi się w końcu po moim kolejnym wygranym pojedynku. Nie mam wygórowanych wymagań, chce tylko trochę posiedzieć, a mógłbym przecież żądać posągów z mosiądzu, ponieważ jako jeden z nielicznych w tamtej szatni mogę o sobie powiedzieć... że jestem niepokonany! <heat!> Co więcej, już jako jedyny... mogę o sobie powiedzieć, że jestem najlepszy. W końcu tylko jeden człowiek może być najlepszy w tym co robi i jeżeli chodzi o wrestling, to jestem nim ja. <heat!> Nie powinno was to jednak dziwić, ponieważ odkąd stanąłem w ringu SDW po raz pierwszy powiedziałem... że patrzycie na najlepszego zawodnika na świecie. Gdy doszło do mojej walki na Burn #2 mówiłem, że bez problemów pokonam skoczka-amatora i tak się stało. Część z was dalej mi jednak nie wierzyła, więc ja mówiłem wam prawdę dalej, spoilerowałem dalszą część tej bajki i ogłosiłem że wygram z Mysterio. Nie zgadniecie ale... tak się stało! Dziś pora na kolejny rozdział z księgi prawd Kevina Owensa! <heat!> Już jutro, zmierzę się z Einarem Hallvardem. <cheer/heat!> Jeżeli nie kojarzycie, to taki dużo gość który chyba był katowany mitologią za kare w dzieciństwie. Bo trochę mu się poprzestawiało w głowie. Wspominałem o bajkach, bajka Einara to troche inna para kaloszy niż moja. Ja jestem najlepszy i chce to udowadniać noc po nocy, walka po walce, miesiąc za miesiącem, rok po roku. Nasz Einar jest troche inny. Żyje w tym swoim własnym świecie z jakąś misją którą ponoć od kogoś dostał. Poukładajmy sobie pewne rzeczy. Po pierwsze, to Amerykanin która uważa się za potomka wikingów? Po drugie, widzi tych swoich Bogów i oni mu wyznaczyli zadanie? Nie jestem pewny czy do tej walki powinno dojść, bo boję się o mojego rywala. Czy on jest zdrowy psychicznie? Jeżeli ja mówię, że jestem najlepszy... to tak jest i udowadniam to faktami, pokonując swoich rywali w jakiejkolwiek możliwej kolejności. Podczas gdy nasz Alaskian Madman wszystko czym się kieruje...motywuje mitami, opowieściami które w żadnym stopniu nie są prawdziwe. Co on tu zamierza osiągnąć?

Nagle do Kevina podchodzi jeden z pracowników SDW i mówi mu, że Einar był już wcześniej mistrzem federacji, a teraz jest pretendentem do pasa SDW Global



Kevin Owens: Poważnie? Nie żartujesz sobie ze mnie? Taki ktoś ma miano pretendenta do głównego tytułu federacji? Robicie sobie ze mnie żarty?! Przejrzyjcie na oczy, wy wszyscy którzy teraz siedzicie na widowni i wcinacie popcorn, żeby przytyć kolejne pięć kilo, ale przecież jesteście na diecie po to modne! <heat!> Jak Einar Hallvard został jedną z kluczowych postaci w tej federacji?! Jak SDW może się nazywać profesjonalną federacją?!

Kevin wstał z krzesła, tylko po to by wyrzucić je gwałtownie poza ring. Po chwili jednak się uspokoił i wrócił do spokojniejszego tonu głosu



Kevin Owens: Wiecie co? Wezmę sprawy w swoje ręce. Załatwię to jak należy i zrobie to raz a dobrze. Wiecie dlaczego bajki zawsze mają szczęśliwe zakończenia? Bo są fikcją! W życiu nigdy nic nie kończy się dobrze i o tym przekona się Einar Hallvard już jutro. Ten który buja w obłokach i wypełnia powierzoną mu misje, spotka się z murem stworzonym przez rzeczywistość. Rzeczywistość w której Mr. Wrestling jest nie do zatrzymania i pokonanie go będzie kolejną częścią sagi Mission Impossible! Jednak tak jak mówiłem, w życiu nie ma szczęśliwych zakończeń i tam misja... naprawdę okażę się niemożliwa. A gdy pokonam pretendenta do pasa, okaże się tak naprawdę ile ten tytuł i cała ta federacja jest warta. Może w końcu ktoś zauważy, prawdziwego kandydata na mistrza.

Ponownie słyszymy theme Kevina Owensa który poddenerwowany wyszedł z ringu i szybkim krokiem udał się na Backstage


http://img4.hostingpics.net/pics/751903Sanstitre2.jpg

Streak:
5/0/0


Last fight:
SDW Longest Day (Łódź, Atlas Arena)
Singles Match

Kevin Owens def. Ralf

Next fight:
---

Offline

 

#34 2015-11-02 00:51:06

 Zimny

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 22
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Johnny Turn
Ulubiony wrestler: Dolph Ziggler
Ulubiony Tag Team/Stajnia: D-generation X
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Rozbrzmiewa ten utwór i po około 8 sekundach przed sceną błyskają jasne fajerwerki, skąd wyskakuje, wykonując obrót w powietrzu o 360 stopni, Johnny Turn. Z uśmiechem na ustach kieruje się w stronę ringu, jednak fani zgromadzeni na widowni nie wiedzą jak się do tego w ogóle odnieść. Twister wchodzi na apron i wskakuje przez górną linę do ringu. Stojąc tam pośpiesza technicznego, aby ten dał mu mikrofon, żeby zaczął w końcu mówić.

Johnny Turn: Sądząc po konsternacji na twarzach nie sposób Wam zgadnąć kim jestem. Nic dziwnego. Nikt nie nazywa tornad od razu. Musi to wymyślić jakiś mądry człowiek, który później uzna mnie za jakieś marną trąbę powietrzną F3. A nie chcecie się zawieść, prawda? Każdy z Was podąża drogą pokusy, chęci zobaczenia czegoś więcej, mocniej, fajniej. Czegoś, co Was podjara. Ale nie sądzę, że to złe. Każdy człowiek popełnia błędy i zarówno <pokazując palcem różnych ludzi na widowni> Ty, Ty oraz Ty jesteście po prostu ludźmi jak i ja. Jednak Wam brakuje tej prędkości, tego zdobywania wielkich osiągów, co czyni Was gorszymi. Ale nie ma się czego wstydzić. Nie każdy bowiem jest naturalnie stworzonym kataklizmem, który niszczy wszystko na swojej drodze i pozostawia jedynie pył oraz jęk zawodu. Nie jestem może tak wielki, jak tornado, jednak gdybym był na przykład rozmiarów Owensa, to nie mógłbym się tak zgrabnie kręcić dla dam zgromadzonych na widowni. Tak a propos. Zastanawiające jest to, że wszystkie tornada są nazwane żeńskimi imionami. Jak Wy to mówicie… przypadek? Nie sądzę. Jedynym stworzeniem gorszym od tornada jest kobieta, która wyrządza więcej szkód, niż jakikolwiek niszczycielski wir. <słychać śmiechy męskiej części widowni, a kobiety są widocznie rozzłoszczone> Panów to bawi? Interesujące. Czyli w końcu trafiłem do Waszej podświadomości? Pamiętacie o czym mówiłem na początku? Chcecie czegoś więcej, zawsze lepiej, mocniej, miodniej… zawsze człowiek musi się starać, wypruwać z siebie flaki, żeby Was zadowolić, a Wy po jakimś czasie i tak stwierdzicie, że człowiek jest słaby, bo stary, niemodny. Wszedłem w Wasze głowy, jak tornado na wioski w Teksasie i to nie jest jeszcze koniec. Moje gry dopiero zostały włączone. Tornado nienawiści i wrogości dopiero się rozkręca. A jego apogeum zobaczycie już na najbliższym spotkaniu. Walka rozstrzygnie, który z Nas jest lepszy. Nie wiem czy jestem dostatecznie szybkim i zwinnym zawodnikiem. Nieprawdopodobnie jestem podniecony tym, że za niedługo zadebiutuję przed wielką publicznością. No ale błagam Was. Porter… brzmi jak jakiś prawnik czy coś. Wróć lepiej za biurko i nie wstawaj od niego, bo tylko tam może będą kogokolwiek obchodzić Twoje żale i smutki. I dobrze zrobisz, jeśli tam się zjawisz znów, gdzie wraz z kolegami będziesz siedział popijając kawę czy tam inne świństwo, które serwuje Ci szef, żebyś nie zasnął, jednak tornado dosięgnie Cię nawet tam. Nie uciekniesz przed palcem Boga, który będzie Cię wiecznie ścigał i dopilnuje, abyś cierpiał! Naprawdę po raz kolejny uwierzyliście w te słowa, które wypowiedziałem rozpoczynając ten wątek? To będzie prostsze, niż się spodziewałem. Dajecie się bardzo łatwo sterować. Tornado niedorzeczności jest coraz większe i większe. Rozrasta się w niesamowitym tempie. Nie wierzcie we wszystko, co słyszycie w telewizji, bo ludzie kłamią. Chuchajcie i dopingujcie tego swojego łajdaka bez historii, ponieważ żeby tornado powstało potrzeba wiele ciepła w powietrzu. Ale o to się nie martwcie. Nawet jeśli mi tego nie dacie, jestem najgorętszym punktem tej gali. Tylu obrotów nie widzieliście nigdy wcześniej. Aż wam się w głowie zawiruje, więc uważajcie, żeby nie upaść, bo trzęsienie ziemi przez to wywołane nie spowoduje, że tornado ucichnie, a wręcz mu pomoże, ponieważ będzie tylko więcej zniszczeń. Nazywam się Johnny Turn i pamiętajcie…

Johnny obraca się w powietrzu o 360 stopni i ląduje w lekkim przysiadzie.

You never know when tornado comes!

Po tych słowach znów rozbrzmiewa theme song Twistera, podczas którego ten uśmiecha się szeroko i tym widokiem obraz kamery gaśnie.


Wrestler:
Johnny Turn

Achievements:

Last match:

Offline

 

#35 2015-11-02 11:46:52

Dziki Jacek

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-11-01
Posty: 16
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jack Wild
Ulubiony wrestler: The Rock

Re: Ring

Feel like a chopper, bitch, cause I'm bussin'



Na arenie rozbrzmiewa nowy, nieznany utwór. Publiczność z lekka skonsternowana rozgląda się z zaciekawieniem wypatrując nowego zawodnika. W końcu na rampie pojawia się Jack Wild z mikrofonem. Wolnym krokiem zmierza on w kierunku ringu. Wchodzi po schodkach i opiera się o liny. Czeka aż muzyka ucichnie i dopiero wtedy nieśpiesznie podnosi mikrofon i zaczyna mówić.

Jack Wild: Witajcie fani SDW... Jak szalenie miło jest być tu z wami (uśmiecha się nieco ironicznie). Nazywam się Jack Wild. Przybyłem tu z USA, a dokładniej z Chicago w stanie Illinois. Pewnie zastanawiacie się skąd znam polski. Moja matka była polką. Skoro tą pasjonującą kwestię mojego pochodzenia mamy za sobą to możemy przejść do rzeczy ważniejszych. Mianowicie - czego szukam w tej federacji. Słyszałem, że to miejsce dla najlepszych więc decyzja o przyjęciu kontraktu była prosta. Jest do dla mnie idealne miejsce do udowodnienia zarówno sobie jak i wam ile jestem wart. A wart jestem naprawdę sporo... Na ulicach Chicago byłem wręcz bezcennym zawodnikiem (uśmiecha się znacząco). Druga rzecz to mistrzostwo. Potrzebuję dowodu na to, że jestem najbardziej wartościowym zawodnikiem. Potrzebuję mistrzowskich pasów. Po to tu przyszedłem. Dlatego przyjąłem tę propozycję, mimo tego, że musiałem się przenieść wiele kilometrów od mojego poprzedniego miejsca zamieszkania. Mimo paru niedokończonych spraw, które tam zostawiłem... Cóż, musiałem tu przyjechać. Złapać tę okazję. I wiecie co? Odkąd tu jestem czuję nieodpartą chęć zannihilowania, zdeptania, zeszmacenia i zmieszania z błotem któregokolwiek z zawodników. Po prostu musicie zobaczyć co potrafię zrobić w ringu. Muszę poprzeć swoje słowa czynami. Dlatego z niecierpliwością czekam na pierwszego przeciwnika jakiego przydzieli mi zarząd. Do tej pory nie ma co dalej strzępić języka. Żegnam was.



Jack Wild wypuszcza z ręki mikrofon, który z głuchym łoskotem ląduje na ringu. Zaczyna grać muzyka. Thugger kieruje się za kulisy z uśmiechem na ustach.

Offline

 

#36 2015-11-03 19:36:48

ShowOff

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 81
Punktów :   

Re: Ring

Słyszymy theme niepokonanego do tej pory w SDW wrestlera, po chwili pojawia się on na rampie i jest to nie kto inny, niż oczywiście sam Kevin Owens. Z szyderczym uśmieszkiem na twarzy, pewnie ruszył w stronę kwadratowego pierścienia gdzie stanął z mikrofonem. Co tym razem ma do przekazania?

http://img.bleacherreport.net/img/images/photos/003/474/772/89a201410c7521d48b7f5166e00d4dff_crop_north.jpg?w=630&h=420&q=75



Kevin Owens: <heat!> Poważnie? Jesteś jak jakaś maszyna, nie zważacie na to co ktoś ma do powiedzenia i od razu buczycie? Ledwo wyłączyli moją muzykę, nie zdążyłem otworzyć ust, a wy swoje. Rozumiem że możecie mnie nie lubić, ale należy mi się szacunek. A to jest coś... na co już sobie zapracowałem w tym ringu. Dzień pierwszy, Kevin Owens wychodzi przy tej samej muzyce, wchodzi do tego samego ringu i chwyta za ten sam mikrofon. Wiecie co wtedy powiedziałem? „Kiedyś przypomnę wam gdy pojawiłem się tu po raz pierwszy, a wy nie wierzyliście w ani jedno moje słowo”. Okazało się, że przypominam wam to dużo szybciej, niż sam sądziłem. Trzy tygodnie temu, rozprawiłem się na rozgrzewkę z amatorem którzy marzył o tym by być skoczkiem, ale chyba spadł z trochę za wysokiej skoczni, bo nieco poprzewracało mu się w głowie. Powiedziałem że go pokonam i tak zrobiłem. Jednak wy, nadal uważaliście... że to co mówię to tylko moje wymysły. Nadszedł więc czas kolejnej gali, tym razem miałem się zmierzyć z Rey'em Mysterio. Doskonale wiemy jaki był koniec tego pojedynku... 1! 2! 3! Kevin Owens zgarnia zwycięstwo, a wy mimo to... dalej nie traktowaliście mnie poważnie. Gdzie oni teraz są? Gdzie jest Mysterio i Silainen? Wskaże mi ktoś ich? Może chowają się na widowni? Bo ja jakoś nie widzę ich na zapleczu, tam gdzie powinni być. A wiecie gdzie teraz są? W domach, opłakują kontuzje... rozwiązują kontrakty z SDW i liżą rany po tym jak musieli stanąć w ringu z kimś takim jak Kevin Owens. To nie jest przypadek, że moi przeciwnicy znikają z SDW, wiem jak się z nimi rozprawić raz na zawsze! <heat!> Wciąż miałem jednak coś do udowodnienia, tym którym wygrana nad Silainenem i Mysterio nie wystarcza jako dowód tego, z jak wielkim wrestlerem mają do czynienia. Einar Hallvard! <cheer/heat!> Pretendent do tytułu mistrzowskiego Global. Jedna z legend SDW! Tydzień temu udowodniłem, to o czym mówię od kilku tygodni... ta organizacja to żart. <heat!> Pomyślcie tylko, federacja jest warta tyle co jej pretendenci do głównego pasa, co jej legendy... gdyby nie mój atak na Steve'a Browna i Ralfa nikt by się ze mną nie liczył! <heat!> W ostatnią środę udowodniłem, ile naprawdę jest wart Kevin Owens, jakim żałosnym człowiekiem jest Einar Hallvard i jak mało znaczy pas... o który nie biją się wcale najlepsi. Pokonałem Hallvarda i mój streak wynosi: trzy zwycięstwa, żadnej porażki. Od teraz KO nie będzie oznaczało moich inicjałów, ponieważ O od teraz oznacza liczbe moich porażek. <heat!> W końcu uświadomicie sobie, że to ja tutaj rozdaję karty. To ze mną trzeba się liczyć. Jest jeszcze jedna sprawa którą chciałbym się z wami podzielić. Coś co dręczy mnie od kilku dni. <Ralf! Ralf! Ralf!> Jest nią mój jutrzejszy pojedynek na Burn. <Kevin zaczyna się śmiać, a publiczność buczy> Spójrzmy na skład tej walki: Einar Hallvard – pokonałem go, nie ma o czym dyskutować, jestem od niego lepszy ; The  Witcher – kto to jest? Wychodzi nowe DLC do tej waszej polskiej gry? Kolejny do skreślenia z listy ciężkich rywali. ; Ralf – udowodniłem wam na ostatnim Burn jak słaby jest, jutro zrobię to znowu i wszyscy rozejdziemy się do domów. Moi tag team partnerzy... Dan Dowson! Człowiek który również walczył na całym świecie, nie ma organizacji w której by go nie było... jednak wszędzie był ktoś lepszy od niego, tym kimś byłem ja. <heat!> No i Joker... wymalowany pajac mówiący bez składu, o takiej samej jakości jak ten drugi pretendent Hallvard. Pokonałem Einara, pokonałbym i Jokera. Właśnie wam udowodniłem, że nikt z tej walki wieczoru, nie ma prawa równać się ze mną. Martwi mnie to troche, ponieważ w tej federacji brakuje wyzwań... jedynym wyzwaniem które widze... jestem ja i to wyzwanie z gatunku misji niemożliwych dla wszystkich w tej federacji. Jestem niczym nie z tej planety! Jestem Bogiem wrestlingu! <Na arenie słychać chanty: „Ralf is better!” Na co druga część widowni odpowiada: „No he's not!” Kevin uśmiechnął się tylko.> Wiem, że pragniecie abym powiedział coś o tym co zrobiłem tydzień temu, nie doczekacie się tego jednak... pamiętajcie... to ja tu rozdaję karty.

Kevin puścił oczko do kamery po czym udał się przy swoim theme na backstage


http://img4.hostingpics.net/pics/751903Sanstitre2.jpg

Streak:
5/0/0


Last fight:
SDW Longest Day (Łódź, Atlas Arena)
Singles Match

Kevin Owens def. Ralf

Next fight:
---

Offline

 

#37 2015-11-03 20:16:36

 Bless

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Call me!
Skąd: WLKP
Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 190
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Nick Jeffers
Ulubiony wrestler: Barreta, Jericho, CM, DB, DZ
Ulubiony Tag Team/Stajnia: DX, Hardy Boys,
Ulubiona federacja: WWE, TNA, ROH

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa dobrze znana muzyka, to oznacza tylko jedno! Nick Jeffers jest w drodze do ringu, po chwili zawodnik pojawia się na stage'u z mikrofonem, zmierza powolnym krokiem do ringu. Zatrzymał się na środku kwadratowego pierścienia rozglądając się dookoła hali w której zgromadziła się publiczność. Zaczyna mówić..



Nick Jeffers: W pierwszych słowach chciałbym odnieść się do poprzedniego tygodnia, który dla mnie okazał się nieco zaskakujący z powodu powrotu pewnej osoby.. Nie jest to jakąś wielką zagadką, że mam na myśli Erica Bischoffa, który za pomocą Dana Dowsona chce wypełnić swój prawdziwy cel. Wątpię w to, że zależało mu tylko na tym aby "nasza największa gwiazda" otrzymała walkę wieczoru na The Longest Day, który pokazał że na to nie zasługuje. Cóż, wiem tylko tyle że nie pozwolę na to aby jego brudne ręce w jakikolwiek sposób miały udział w prowadzeniu federacji. Eric możesz sobie tutaj być, możesz brać za to pieniądze, ale Twój udział w tym przedsięwzięciu jest związany, bo to ja będę tym który Ciebie skrępuje i ograniczy Twoje prawa. Będziesz patrzył na to jak SDW się rozwija, jak przebijają się nowi zawodnicy w tym Nick Jeffers, który już pokazuje że przyszłość w tym miejscu ma swój nowy początek. Trochę to będzie dla Ciebie frustrujące, ale to że możesz pojawiać się tutaj to i tak za dużo dla Ciebie za to do jakiego stanu doprowadziłeś to miejsce. Ma to swoje plusy i minusy. Przez Twoje błędy upadły marzenia i plany niektórych zawodników, którzy po prostu nie mają chęci na ponowny powrót i wprowadzanie nazwy SDW na salony. Sprawiłeś też jednak swoim głupim zachowaniem wiele dobrego, doskonałym przykładem tego jestem.. Ja! Zrozumiałem, że tutaj jest mój dom, nie jakieś blokowisko, stałem się profesjonalistą, do którego wreszcie dotarło, że ta federacja jest dla niego najważniejsza. Bo tak naprawdę dostrzegłem jak wiele straciłem, gdy SDW wstrzymało swoją działalność, a teraz? Moje marzenia wracają i wracasz też Ty! Będziesz pod moją obserwacją tak jak Dan Dowson, który w końcu przejrzy na oczy i będzie mu się wydawało że jest za późno na naprawę wszystkiego, ale na szczęście będę tam i wkrótce przekonasz się jak bardzo mi zniszczyłeś życie. Pokażę Ci, że postawiłeś nieprawidłowo skreślając mnie, będę udowadniał to tydzień w tydzień, nie widziałeś mnie kiedy byłem przyszłością, to dostrzeżesz mnie gdy będę teraźniejszością. To tylko jeden z wielu błędów, a przekonasz się że największym był powrót do tego miejsca. W zeszłym tygodniu dopisałem sobie wygraną, to ja odliczyłem The Miza, mimo że nie przepadam za walkami drużynowymi to zrobiłem co do mnie należało. Tozawa posłuchał mnie, współpraca na jeden wieczór i może cieszyć się z wygranej. Podjął słuszną decyzję za którą został wynagrodzony, bo to moje terytorium i nikt oprócz mnie tak dogłębnie go nie zna. Każdy mnie lekceważył, ale powoli się to zmienia, widzą że Jeffers to zawodnik obok którego nie można przejść obojętnie. Przekonał się o tym Punk i The Miz, w tym tygodniu przyjdzie kolej na Jeffa Hardy'ego, a Ty Eric nadal twierdzisz, że jestem zmarnowanym istnieniem na tej ziemi? Udowadniam pokonując najbardziej gorące nazwiska w tym biznesie, a Ty sądzisz że to nic takiego? Gdybyś Ty tu rządził nie dałbyś mi nawet szansy walki z nimi, a ja teraz staję naprzeciw ich i ich pokonuje. Nie muszę mieć tytułu żeby być mistrzem, jestem już najlepszy gdy widzę w odbiciu zwycięzcę.. Jeff Hardy odwrócił się od ludzi, którzy podziwiają takich jak on, zobaczy wtedy że to nie on ma szarych ludzi gdzieś.. tylko dobry los ma go w tyłku. Nie obchodzi co o mnie mówisz, ale to że już zaczynasz gadać na mój temat sprawia, że doganiam was, jestem o krok za wami, a w środę pokażę Ci że wyprzedzam Cię. Znam lepiej to podwórko, bo przy nim napisane jest Nick Jeffers! Jeff Hardy może gdzieś tam za Oceanem jest tym którego nazwisko już wygrywa, a tutaj? W tum miejscu musisz mieć coś więcej niż popularność, tutaj sława nie walczy, tutaj w ruch idą pięści. Na każdego zwycięzcę przypada jeden przegrany a role już są do nas przypisane, bo ja umiem posługiwać się swoimi rękoma, a Ty liczysz na to że nazwisko wpędzi w innych strach. Wygra Nick Jeffers because he is better than Best in The World. Tytuł ten przysługuje mu, bo wie jak wpędzić kogoś w strach i nie robi tego gadając do mikrofonu..

Nick Jeffers schodzi na backstage. Obraz znika.


http://www0.xup.in/exec/ximg.php?fid=17105818
.:Character Card:. :
Nick Jeffers

.:Streak:. :
3/0/1
Po reaktywacji.

.:Achievements:. :

Offline

 

#38 2015-11-07 00:26:31

Mr.Michaels

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-06
Posty: 183
Punktów :   11 
Wrestler w E-fedzie: Einar Hallvard
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Rockers
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Kamera nakierowuje nas na ring. Z narożników kwadratowego pierścienia wystają buchające ogniem pochodnie. Mata jest przykryta czarną narzutą a na środku widzimy rozpostartą skórę białego niedźwiedzia...przenosimy się w okolice wyjścia na backstage, gdzie na rampie pojawia się kilka zakapturzonych postaci, trzymających drewniane pochodnie w dłoniach..."Forsaken"! Na arenie rozbrzmiewa muzyka Einara Hallvarda! Po chwili sam zawodnik pojawia się na arenie, dumnie krocząc w stronę ringu. Odziany w niedźwiedzie skóry blisko 2-metrowy kolor zbliża się do kwadratowego pierścienia lustrując wzrokiem publiczność. Po chwili odbiera mikrofon od technicznych, i wchodząc po schodkach prowadzących do ringu zaczyna mówić.



Einar Hallvard:
Już wkrótce wszystko się rozstrzygnie. Wysłannik niebiańskiego panteonu zmierzy się z marionetką czeluści hellańskich i zakończy cykl Słońc na nowo otwierając dzieje Wszechrzeczy. Zanim jednak to nastąpi, czas odpowiedzieć na pytania pojawiające się w głowach niewiernych. Historia Einara Hallvarda zaczyna się gdzieś tam, daleko, gdzie zmysł człowieczy nie sięga a świadomość ludzi Południa boi się zapuszczać. Wychowany w mroźnych czeluściach północy Einar Hallvard wyruszył w poszukiwaniu bogactw doczesnych. Młody i głupi... W zasłyszanej legendzie podchwyciłem plotkę o złocie znajdującym się w okolicach Yukon...miałem zaledwie 17 lat. Wyruszyłem na wschód, opuściłem dom rodzinny, i wtedy  nastała straszliwa zima. Wyczerpany, wygłodzony i zmarznięty doczołgałem się do skalnej wyrwy. Usnąłem...gdy się obudziłem, co zwróciło moją uwagę to wszechobecny mrok i ciemność penetrująca każdy skrawek mojego tymczasowego schronienia. Śnieżyca zasypała wyjście z jaskini, byłem sam, bezradny, wygłodzony. Byłem świadkiem wizji...wizji, która całkowicie zmieniła moje postrzeganie tej rzeczywistości. Ukazał mi się Thor, udzielając lekcji na temat funkcjonowania rzeczywistości w której egzystuje, pokazał z bliska Asgardzkie przestworza, i pustkę przyziemnych, Midgardzkich istot z południa. Po dwóch długich dniach i nocach, półżywy udało mi się przebić przez warstwę lodu. Zawróciłem do rodzinnego domu, kontakt z bóstwami dał mi wiele do myślenia. Gdy wróciłem...straciłem wszystko...WSZYSTKO! Nikt już na mnie nie czekał, wioska została złupiona, rozgrabiona, mieszkańcy wymordowani. Zdany wyłącznie na siebie wypracowałem do maximum zdolność radzenia sobie w trudnych warunkach, a z niebiańską pomocą - uchodziłem z życiem z największych opresji. Motywowała mnie misja, misja szerzenia tego, co niegdyś zmieniło moje postrzeganie świata. Niedługo później...trafiłem do Waszej rzeczywistości...


Przenosimy się na titantron, gdzie ukazuje nam się film z debiutu Einara Hallvarda w SDW..."W tym momencie...na titantronie pojawia się ciemna postać. Po kilku sekundach na ekranie widać osobę Marka Jenkinsa! Zawodnik z Alaski patrzy lodowatym wzrokiem na Zajcewa, który jest wyraźnie zaskoczony. Po chwili unosi prawą rękę do góry i wskazuje palcem na Rosjanina."


Einar Hallvard: Ślepa wiara w odrzucenie sławy i poklasku sprowokowała mnie do przyjęcia obcego nazwiska. Tak oto, w Waszym świecie pojawia się Mark Jenkins, jakże to prozaiczne powody mną kierowały. Odbudowa dawnej potęgi i szerzenie kultury Północy w tym wyniszczanym przez różnego rodzaju nihilistyczne pseudoautorytety moralne. Nie wiedziałem jeszcze, na jak głęboką wodę rzucą mnie bóstwa Asgardzkie. Zajcew stał się dla mnie symbolem tego świata, gorszego świata. Szybko jednak zmieniłem swoje podejście. Wraz z opamiętaniem otworzyłem oczy. Prawdziwe zło, czaiło się w osobie Mike'a Brutala...po długich tygodniach stanęliśmy naprzeciw siebie, i nie zostawiając żadnych złudzeń, uwolniłem go od ślepej żądzy trzymającej na uwięzi jego duszę. Widziałem w jaki sposób traktuje trofeum, o które przyszło nam się zmierzyć. Gdy mu je odebrałem, wszystkie jego działania, wszelkie kroki które podejmował, nagle straciły jakikolwiek sens, jakąkolwiek rację bytu. Stał się tylko ślepcem, biegnącym za marzeniami, nie będącym w stanie zrobić ni kroku w stronę ich realizacji. A ja...mogłem w końcu odsłonić swoją prawdziwą tożsamość...

Ponownie przenosimy się na titantron, gdzie czas na kolejną retrospekcje, pokazuje nam się obraz 6 wydania SDW Adrenaline, zaraz po The Lottery PPv. W specjalnie przygotowanym na tę okazję ringu, w którym znajduje się trumna z marionetką Mike'a Brutala stoi Mark Jenkins, świeżo upieczony mistrz Hardcore.



"Mark Jenkins: "Tu leżą...marzenia i aspiracje kogoś, kto pod wpływem blasku złota głupców i domniemanej legendy Mike'a Brutala upadł na samo dno, a zostało po nim wspomnienie, które kiedyś można było dumnie nazwać...człowiekiem. Wszystko po krótkim 1...2...3..." Dokonał tego - Mark...Dosyć! czuję to, to już ten czas, to już ten moment! Mark Jenkins to mara, podłoże chwytliwego nazwiska potrzebne do zahaczenia podstaw swojej misji. Mark Jenkins nie jest Ci już do niczego potrzebny, o Hel. Słyszysz mnie? Wysłannik Hellandu odkrywa swoje prawdziwe oblicze...czas ujawnić przed wami prawdziwego wysłannika Niflheim. Przepowiednia się realizuje, a pomazaniec Lokiego otwiera wam oczy. To nowa era, nadchodzi era...Einara Hallvarda!"

Ponownie wracamy w okolice ringu.



Einar Hallvard: Popełniłem błąd, kolosalny błąd zawierzając się pani czeluści Niflheimu, córce Lokiego, Bogini Hel. Nie zdając sobie sprawy z tego w jakim kierunku zmierza moja sprawa byłem jej wierny aż do wydarzenia, które zredefiniowało moją misję w tym miejscu. O tym później...był też Wyatt. Eater of Worlds, z którym łączą mnie jedynie niewyrównane rachunki, stała się oto rzecz, która przerwała moją płytką i opartą na nieco naiwnej idei misję szerzenia przyświecających mi wartości. Musiałem wrócić na Północ i przerwać to co budowałem w tym miejscu. Wioska z której wyruszyłem co rusz nękana była różnego rodzaju problemami. Z początku wydawało się, że poszczególne sytuacje nie mają ze sobą bliższej korelacji, dopiero później, wpadły mi w ręce słowa tajemniczej przepowiedni...


Na titantronie pojawia się przewijający się tekst, który mieliśmy okazję usłyszeć podczas jednego z wydań SDW Burn.


"Nadejdzie straszliwa zima, kiedy człowiecze zło dojdzie do szczytu. Brat zabije brata, syn nie oszczędzi ojca. Kraina ludzi spłynie krwią Królów,  a masy zjednoczone pod butem fałszywego proroka wiodącego umysłami pogrążą się w letargu nicości, i trwać w nim będą aż do dnia ostatecznego. Zło krępujące usta sprawiedliwym przeniknie do bram boskiego panteonu, by stoczyć ostateczną z bitew. Bogowie Północy ześlą na krainę ludzi Wybrańca, a jego bitwa z fałszywym prorokiem hellańskich czeluści zakończy cykl Słońc i otworzy na nowo dzieje Wszechświata"

Wracamy do ringu.



Einar Hallvard: Zaczęły mnie dręczyć tajemnicze wizje, a rozmowy z mistykami nie zostawiły mi złudzeń, stoi przede mną wielkie zadanie. Ziemia Północy jest nękana przez szturmujące ją hordy barbarzyńców, Wy tutaj jesteście mamieni propagandą płynącą z ust wszelakich mędrców, a świat jaki znacie pogrąża się w pustce i nicości. Tylko głupiec nie dostrzeże czynnika spajającego te wszystkie elementy. Zło szturmuje nasze granice, i atakuje nasze żelazne wartości na wszystkich możliwych frontach. Moja misja tutaj to element pewnej krucjaty, obronnej krucjaty, która zakończyć się będzie mogła dopiero, gdy ostatni bandyta Lokiego zostanie usunięty z ziem zdominowanych przez Bogów i przestanie realnie im zagrażać. Potężna armia piekielnych berserkerów to jedno, wojna toczy się też w wymiarze informacyjnym. Nie wierzę, że Joker próbujący odrzucić Was od moich słów jest niezależny w tym co robi. Dopiero ta przepowiednia, ta szczególna przepowiednia uświadomiła mi, że Hel, której ofiarowałem swoją posługę, na nią nie zasługuje. Muszę bronić swojego świata przed inwazją, a jednym z wymiarów tej walki będzie zniszczenie wszystkich tych, którzy staną mi na drodze. The Longest Day będzie dniem szczególnym, losy świata zdefiniują się na nowo...będziemy musieli na nowo odpowiedzieć sobie na wiele pytań, ale najważniejsze z nich brzmi "ile warte jest nasze poświęcenie"? Joker! Wkraczając do mojego świata i ingerując czynnie w wewnętrzne sprawy mojego ludu spisałeś na siebie wyrok. Zima idzie, czas nie sprzyja powolnym, wyrachowanym decyzjom. To będzie wojna Joker! Wojna, podczas której położę kres twojemu fałszywemu wizerunkowi opartemu na pustce, pogardzie i zepsuciu. Dokończę to na co pracowałem tak długo, i utoruje sobie drogę do ostatecznego rozwiązania kwestii poruszanych w przepowiedni. To już nie chodzi o wpajanie Wam swoich wartości, to wojna. Wojna, od której zależeć będzie kształt znanego Wam świata....śpijcie dobrze...


Einar Hallvard opuszcza arenę.



http://fc07.deviantart.net/fs71/f/2012/161/a/c/shawn_michaels_signature_by_rated_gfx-d531fc2.png
http://i.imgur.com/ftQFkb5.png

*User Miesiąca - kwiecień 2014
* 1x SDW Hardcore Champion
* Current SDW Global Champion


Offline

 

#39 2015-11-07 23:40:51

 Skipper

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-10-19
Posty: 15
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Silas Young

Re: Ring

Theme song Silasa Younga zaczął grać i ów wrestler przybył na ring. Jak zwykle, nie widać w nim choć krzty uśmiechu.

Silas Young: Zbliża się wielki dzień. Zbliża się wyjątkowy moment. Zbliża się SDW PPV: The Longest day. Czujecie te emocje, prawda ? Nie tylko wy czujecie te emocje. Nawet w moim najbliższym otoczeniu występuje to podniecenie. Ostatnio zagadał do mnie mój bratanek. Mówi do mnie: "Silas, bardzo bym chciał pojechać na The Longest day PPV. Marzę, żeby tam być i widzieć to na własne oczy". Co więc mogłem uczynić ? Oczywiście postąpiłem, jak na mężczyznę przystało. Powiedziałem mu, żeby poszedł do pracy i zarobił pieniądze. Wtedy będzie mógł sobie pojechać.
Co się tyczy czekającego mnie Ladder Matchu o pas SDW Extreme Champion...... tak naprawdę jedyną ekstremalnością jest tutaj poziom braku męskości moich rywali. Aż przykro się patrzy, że spośród sześciu wrestlerów biorących udział w tej walce, jest tylko jeden, o którym można powiedzieć: mężczyzna - właśnie patrzycie na niego w ringu. Sądzicie, że przesadzam ? Sądzicie, że nadużywam słowa "mężczyzna", używając go wciąż i wciąż ? Proszę bardzo. Choć wyznaję praktyczne podejście, pobawię się z wami w tą chłopięcą zabawę w analizowanie rywali. Kogo więc mamy ?
John Trick - Normal Guy, jak mówi o sobie. Jeżeli sam uważa siebie za zwykłego, zwyczajnego gościa, z automatu wypada. Facet powinien wiedzieć, że jest KIMŚ. Skromność i obojętne podejście do bycia wrestlerem jest dla uległych mazgajów.
Akira Tozawa - jak mężczyzną może być ktoś, kto nawet nie ma męskiego imienia ? Prawdopodobnie matka odkąd wydała go na świat, odkąd ujrzała go po raz pierwszy..... a może poczuła to już, gdy był jeszcze w jej łonie........ wiedziała, że to będzie mięczak. Pod pretekstem poznawania nowych miejsc na świecie, pozbyła się go z rodzinnego kraju i wreszcie mogła bezwstydnie chodzić po ulicy.
Big E - ciekawe, co oznacza ta litera "E" ? Zastanówmy się. Jest Amerykaninem, więc to pewnie z Angielskiego. Już wiem ! "E" jak "effeminate", czyli zniewieściały.
Pentagon Jr. - Popatrzmy, jak ten człowiek wygląda. Pomalowany pysk ? Makijaż jest raczej dla kobiet. Maska ? Halloween jest dla dzieci. U nas, w Ameryce, Pentagonem nazywa się Departament Obrony. Może podeślą ich Meksykańskiemu imiennikowi instrukcje, jak się dobrze bronić. Przyda mu się to, bo w przeciwnym razie czeka go ekstremalne cierpienie z rąk Silasa Younga.
Brock Lesnar - Pan bestia, tak ? Co to za bestia, która musi się wspomagać łysiejącym dziadziusiem u boku ? Kogoś takiego nie można nazwać mężczyzną. Brock Lesnar, może i masz męża, który za ciebie gada i pełni męską rolę w waszym związku, ale nigdy jeszcze w ringu nie mierzyłeś się z PRAWDZIWYM mężczyzną. Wkrótce poznasz to nowe doświadczenie, ale na twoje nieszczęście będzie to w Ladder Matchu, co oznacza ostre starcie. Jeżeli twój facet faktycznie jest taki efektowny w mowie, może przekona cię, byś w trakcie walki stał z boku i nie przeszkadzał mi w osiągnięciu zwycięstwa. Wówczas z gali wrócisz do domu, zamiast jechać do szpitala. Przy okazji z obserwowania mnie, nauczysz się jak być mężczyzną.

Silas bierze kilka sekund na oddech i kontynuuje

Mówiłem, że The Longest Day będzie wyjątkowym dniem i wyjątkowym momentem. To się akurat zgadza. Wtedy to wygram Ladder Match o pas SDW Extreme Championship. To będzie coś więcej, niż wejście po szczeblach na drabinie, by ściągnąć pas. Te kilka kroków w górę oznaczać będzie coś wielkiego. Kiedy zdobędę ten tytuł, fani zrozumieją co tak naprawdę się liczy. Żeby być kimś, żeby osiągnąć sukces, nie można być byle ciamajdą. Trzeba być mężczyzną ! Tylko ja jestem taką osobą w tym Ladder Matchu, więc tylko ja mogę ten pojedynek wygrać. Tylko ja mogę być SDW Extreme Championem i wy wszyscy na taką opcję powinniście liczyć. To samo tyczy się władz federacji - w końcu doczekają się momentu, kiedy w tym męskim sporcie, w ich firmie będzie męski przedstawiciel z tytułem mistrzowskim. Nie ma za co.

Silas odrzuca mikrofon i przy drobnym jedynie spoglądaniu na publikę, udaje się za kulisy.

Offline

 

#40 2015-11-08 11:14:41

mathias136

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-09-30
Posty: 36
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Brock Lesnar
Ulubiony wrestler: Brock Lesnar
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Na arenie rozlega się theme, który znają wszyscy prawdziwi fani wrestlingu. Po chwili na rampie pojawiają się dwie postacie: Paul Heyman, oraz jego Bestia – Brock Lesnar. Zdobywca rozgrzewa się w charakterystyczny dla siebie sposób demonstrując ogromną pewność siebie.

http://i.imgur.com/wYBM27Q.gif

Powolnym krokiem zbliżają się do kwadratowego pierścienia, przechodzą nad drugą liną i spoglądają na trybuny, które zgromadziły dziś ogromną rzeszę fanów. Paul przykłada mikrofon do ust na co fani reagują bardzo żywiołowo.


Ladies and Gentleman, my name is Paul Heyman.

Fanów ogarnia prawdziwa euforia na te słowa, z trybun słychać głośne skandowanie „Heyman, Heyman”.

Zostało już naprawdę niewiele czasu. Musicie okazać jeszcze trochę cierpliwości i doczekacie się chwili, która powinna mieć miejsce już dawno temu. Zobaczycie jak mój klient dzierży w swojej dłoni SDW Extreme Championship Title. Chyba wszyscy zgodzicie się z tym, że nie ma innej możliwości. Ten pas powinien należeć do osoby, która sprawia, że podnosi się poziom adrenaliny w waszej krwi. Do osoby na widok której przechodzą was ciarki po plecach. Do osoby na widok której czujecie strach i respekt. Ten pas powinien należeć do Brocka Lesnara. Jednak zanim to nastąpi mój klient musi pokonać jeszcze jedną przeszkodę. Na zbliżającej się gali The Longest Day musi wspiąć się na drabinę i sięgnąć po swój pas. Nie brzmi to jak coś trudnego lub spektakularnego, prawda? I wcale takie nie jest – Brock stanie w ringu w pięcioma zawodnikami, którzy mają tylko jedno marzenie. Chcą osiągnąć życiowy sukces i zostać mistrzami. Chcą by ich dziecięce fantazje wreszcie się zrealizowały. Chcą zapisać swoje imię na kartach historii. Kiedy wejdą do tego ringu, żeby zawalczyć o ten pas będzie można dostrzec w ich oczach iskierkę nadziei. Nadziei, że może jakimś cudem uda im się wspiąć na drabinę – szczebel po szczeblu, coraz wyżej, aż w zasięgu ich dłoni znajdzie się najcenniejsza rzecz jaką kiedykolwiek posiadali. Chcieliby żeby spełnił się taki cud, ale niestety żyjemy w świecie gdzie cuda się nie zdarzają. W niedzielę mój klient zwiększy liczebność Suplex City i zaprosi do niego piątkę rywali. Brock już dawno nie cieszył się tak bardzo na żadną walkę. Mógłbym powtarzać, że zniszczy wszystkich, zdominuje ich, zrobi im niewyobrażalną krzywdę. Ale w sumie po co mam to mówić? Przecież wszyscy wiemy jak skończy się ta walka. Wszyscy doskonale wiemy co Brock robi ze swoimi rywalami. I właśnie dlatego obawiam się trochę o jego rywali. W końcu czeka ich walka z drabinami. Drabinami, które potrafią zrobić naprawdę dużo krzywdy. W odpowiednich rękach mogą stanowić broń masowego rażenia. Co się stanie gdy Bestia dostanie w swoje łapska taką drabinę? Czy postawi ją w środku ringu i wejdzie po niej po tytuł mistrzowski? Zapewne ostatecznie tak zrobi, ale wcześniej użyje drabiny w zupełnie innym celu. Będzie okładał nią swoich rywali...ciągle i ciągle...aż żaden z nich nie będzie już wstanie utrzymać się na nogach.

Fani zaczynają skandować „Suplex City”, co powoduje uśmieszek na twarzy Brocka Lesnara. Heyman tymczasem kontynuuje swoją przemowę.

Zapewne każdy z was słyszał o „rosyjskiej ruletce”. Jeśli nie to powiem tylko, że zabawa polega na przyłożeniu lufy rewolweru do głowy i naciskaniu spustu broni po wcześniejszym zakręceniu obrotowym magazynkiem. W jednej komorze znajduje się pocisk, a pięć pozostałych jest pustych. Szansa trafienia na pocisk to 16,7%. Niewiele, prawda? Gdyby odnieść tą zabawę do walki, która czeka nas w niedzielę to można by powiedzieć, że właśnie takie szanse ma każdy z sześciu zawodników. Niestety, mimo iż matematyka jest dość prosta to tym razem się myli. Jest jeden zawodnik, który zostanie zwycięzcą tej walki na 100%. Tym zawodnikiem jest Brock Lesnar. Jest on tym prawdziwym, śmiertelnie niebezpiecznym pociskiem. Pozostała piątka to zwykłe „ślepaki”. Wyglądają na prawdziwych zawodników, ale tak naprawdę są przestraszonymi chłopcami, którzy będą błagać o litość. Chyba powinienem w tym momencie przedstawić ich nazwiska.

Paul sięga do kieszeni marynarki i wyciąga z niej małą kartkę, która rozkłada i spogląda porozumiewawczo na Brocka.

Trochę mi głupio, ale prawda jest taka, że poza Pentagonem Jr. nie udało mi się zapamiętać nazwisk tych zawodników. Uznałem, że nie przyda mi się ta wiedza, bo po walce z Bestią i tak o nich zapomnicie. Postanowiłem zapisać ich sobie na kartce, żeby nie pomylić śmiałków, którzy ruszą do boju w którym bezsprzecznie polegną. Na początek mamy wspomnianego już przeze mnie pana Pentagona. Cóż, zapamiętałem go tylko dzięki sytuacji z ostatniego Burn. Wciąż nie mogę uwierzyć jak takie beztalencie może wierzyć, że zdobędzie tytuł mistrzowski. Jego wiara jest naprawdę godna zauważenia, ale przypomnę tylko, że małe dzieci wierzą w istnienie niewidzialnego różowego jednorożca. Na szczęście gdy są starsze zdają sobie sprawę z tego jakie były naiwne. Pentagon też zrozumie swój błąd gdy Brock zafunduje mu bezpłatny lot samolotem linii F-5 wprost na stół komentatorski. Szykuj się chłopcze, bo właśnie to na ciebie czeka w niedzielę. Przejdźmy dalej – kogo my tu jeszcze mamy. A no tak, Josh Trick. Niewiele mogę o nim powiedzieć, gdyż jak sam to określa jest zwykłym, szarym człowiekiem. Zwykłe beztalencie - bez charyzmy, umiejętności, bez szans na cokolwiek. Mimo iż jesteś dla Brocka nic nie znaczącym człowiekiem, to nie musisz się martwić. Dla ciebie też znajdzie trochę czasu i pozwoli ci wejść do Suplex City. Trzecim zawodnikiem o którym wspomnę jest Silas Young. Ciekawe czy prawdziwy mężczyzna, jak sam siebie określa, powstrzyma się od łez, które wzbiorą w jego oczach. Bezsilność jakiej doświadczysz będzie najgorszym uczuciem jakiego doznałeś w swoim życiu, panie Silas. Kolejnym, którego zobaczymy w niedzielę będzie Akira Tozawa. Wreszcie ktoś o kim można powiedzieć, że będzie wyróżniał się na tle reszty. Wyróżnia go to, że jest pochodzi z kraju kwitnącej wiśni. Szkoda, że jego marzenia, które kwitły do tej pory zostaną zgaszone z chwilą pojawienia się w ringu. Na koniec został nam Big E. Pozostała czwórka miała jedną wspólną cechę – były to osoby chuderlawe i nie stanowiące przeciwwagi dla mojego klienta. Pan Big E to zupełnie inna historia. Jednakże wszyscy pamiętamy jak bezproblemowo zostało mu zaaplikowane F-5 na ostatnim Burn. W niedzielę nie będzie inaczej. Będziecie tłem dla Brocka Lesnara, który zrobi wam to.

Paul przerywa i wyciąga dłoń z karteczką w kierunku Brocka, który wyrywa mu ją z dłoni i wkłada sobie do ust. Przeżuwa ją chwilkę po czym łyka z uśmiechem na twarzy.

Bestia pożre wasze marzenia, wasze dusze i wasze życia. Po tej walce żaden z was nie będzie już tym samym człowiekiem. Nie chodzi tutaj tylko o zdobycie pasa mistrzowskiego. W tej walce chodzi o spryt, szybkość i bezbłędność. Każdy z was może dać z siebie wszystko, ale nie macie doświadczenia w walce z użyciem drabin. Mój klient wie jak rozłożyć siły, żeby dokładnie poobijać każdego z was, a później sięgnąć po pas i udowodnić, że w SDW jest tylko jeden samiec alfa. Słyszeliście kiedyś o G. R. Stephensonie? Przeprowadził on pewne doświadczenie z drabiną, bananami i pięcioma małpami. Otóż, sytuacja jest dokładnie taka sama jak w przypadku niedzielnej walki. Stephenson na szczycie drabiny położył banany – największy smakołyk dla małp. Małpy wchodziły po kolei na drabinę chcąc zdobyć coś dla siebie. Za każdym razem gdy małpa była na szczycie Stephenson włączał zimny prysznic, który powodował, że zwierzęta uciekały z powrotem na dół. Po jakimś czasie kiedy któraś z małp decydowała się wejść na drabinę to była bita przez pozostałe małpy. Po jakimś czasie wszystkie zrozumiały czym grozi dotarcie na szczyt i zaprzestały wszelkich prób zdobycia bananów.

Fani skandują „This is awesome” pokazując, że naprawdę spodobała im się anegdota przytoczona przez Paula.[/i]

Wspomniane banany to oczywiście SDW Extreme Championship Title, małpy to piątka zawodników, którzy nie mają szans na ugranie czegokolwiek, a zimny prysznic to lanie, które sprawi im jedyny i niepowtarzalny Brock Lesnar. W ringu będziemy mieli sześć osób – jednego wojownika i pięciu chłopców, którzy myślą, że jak występują w tej federacji to należy im się pas mistrzowski. Ta walka oddzieli ziarna od plew i rozpocznie nowy rozdział w historii SDW. Będzie to początek „Ery Brocka Lesnara”.

Paul oddaje mikrofon swojemu klientowi, który najwidoczniej też chce coś dodać.

W niedzielę wejdziecie do mojego świata i już z niego nie wyjdziecie. Suplex City czeka na was.

Po tych słowach Brock wyrzuca mikrofon z ringu i przy głośnym wołaniu fanów „Suplex City”, powoli oddala się na zaplecze.

http://i.imgur.com/VTHWU.gif


http://gifrific.com/wp-content/uploads/2014/09/Brock-Lesnar-Wink.gif

Noc jest ciemna i pełna strachu.
Bestia żywi się tym strachem.


STREAK NA BURN:
2-0-3
STREAK NA PPV:
0-0-1
https://sandpaperblues.files.wordpress.com/2012/05/stannis.gif?w=620

Offline

 

#41 2015-11-08 13:40:36

Mist

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 72
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Dan Dowson
Ulubiony wrestler: Edge, AJ Styles
Ulubiony Tag Team/Stajnia: E&C, Hardyz, Fortune
Ulubiona federacja: WWE, TNA

Re: Ring

Na arenie rozlega się theme, co oznacza, że w drodze na ring Eric Bischoff! Wchodzi do ringu i odbiera mikrofon od annoucera przy mieszanej reakcji fanów. Jak widać jedni go uwielbiają, drudzy nienawidzą

http://i1088.photobucket.com/albums/i330/MadStepDad/Mash%20Up%20Wrestling%20WWE/ericbischoffbig_zps2b3ed908.jpg



Wielu ludzi pamięta marzec 2014 roku. Pierwszy raz została sformułowana ta fedracja, jej podłoże oraz zostali ściągnięci zawodnicy, którzy mieli pomóc jej przetrwać. Wszystko to działo się z mieszanym skutkiem, sławy chciały coraz więcej kasy, młodzi gniewni liczyli, że to będzie tylko przystanek do nowego, lepszego miejsca. Jeszcze inni oczywiście uważali, że osiągną sukcesy, które ich wypromują. To właśnie wtedy powierzyłem z początku w ręce nieodpowiedniej osoby bycie twarzą tego biznesu. W późniejszym czasie dopiero to dostrzegłem, ale wszystko upadało powoli, niczym domek z kart. Człowiek uczący się na błędach jednak dostrzega pewnego rodzaju superlatyw, a on jest zebrany w osobie mojego klienta. To właśnie wtedy widziałem pierwszy raz na oczy kariery dwóch osób, które zmierzą się ze sobą już za parę godzin. Z jednej strony człowiek, który nie poddaje się, który nie zamierza oddawać nic za darmo kontra persona... Ciężko ją ostatecznie podsumować. Nick, wiesz równie dobrze, jak ja i cała reszta, że bez nikogo obok nie doszedłbyś tak daleko. Dotarliśmy do momentu, który jest widoczny. Spójrz na to, gdzie się ty znajdujesz, Jeffers, w tym momencie, gdy po raz trzeci SDW powróciło do pełnej aktywności. Spójrz teraz na swojego rywala, który bił się już w walkach wieczoru, gdy tylko i jedynie się zastanawiałeś, czy podołasz. Czy to strach przez ciebie przemawiał? Czy to ból z przeszłości, który się kumule za każdym razem, gdy widzisz, że bez życiodajnego, bez promującego ciebie miejsca nie jesteś w stanie nic zrobić? Nick, kiedyś walczyłeś po jednej stronie z Danem, wszyscy staraliśmy się wywalić z tej federacji pewną rodzinę, ale najwyraźniej jakieś chore urojenia lub ambicje nie pozwalają ci powiedzieć tego wprost, że się skończyłeś w momencie, gdy przerwałeś pewną rzecz. Podczas gali... Niepotrzebnie się pojawiłeś. Jesteś niczym trucizna, która bardzo powoli wsącza się w ludzi, przekonując ich, że jesteś dobrem. Jesteś kimś takim jak wszyscy zebrani na widowni, zamierzasz się wybić ponad tą przeciętność, a stoisz w miejscu. Czas nie znosi próżni o czym doskonale wiesz, ale wychodzisz tutaj i próbujesz zrzucić na kogoś innego winę. Czyż to nie ironia losu, zachowanie typowego cwaniaczka, który wykorzystał czyjąś dobroć. Zobacz, gdzie beze mnie jesteś. Stajesz się powoli cieniem nękającym obecną generację tej federacji, nie mogąc zrozumieć, jak tak nisko upadłeś. A prawda jest prosta i bolesna - byłeś jedynie pasożytem żywiącym się blaskiem innych osób. Nie byłeś w stanie się wyróżnić z tłumu, dlatego dołączyłeś do nas, walcząc o ideały, natomiast ty... Byłeś inny. Dla ciebie wszelkie wartości nie liczyły się aż tak bardzo, zastępując je chorą chciwością, chęcią splendoru. Jednak zamiast swoich chorych ambicji zaliczyłeś całkowity upadek, który zamierzasz teraz podratować, ale czym? Wspominaniem, że coś znaczyłeś w chwili utworzenia federacji? Minął rok od tamtych wydarzeń, a nadal żyjesz w świecie iluzji, który ci podpowiada, że tamte czasy nadal przetrwały. Najlepszą odpowiedzią na twoje chore wyobrażenia nie będą moje słowa, wszystkiego dowiesz się od pewnej osoby, która właśnie teraz, właśnie już za moment pojawi się w tym ringu!

Na arenie rozlega się I'm so sick co oznacza, że powolnym krokiem pojawia się na arenie Dan Dowson!

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/de/fa/b7/defab7d61dfbe9d7cd4c12cecc5999aa.jpg

Reakcja fanów jest wyraźnie podzielona, tak samo jak w przypadku Erica, ale zawodnik przechodzi obojętnym krokiem z kapturem na głowie, wchodzi na schodki i przeskakuje nad górną liną. Powolnym ruchem ściąga kaptur i odbiera od swojego managera mikrofon.



Spoglądając wstecz Nick, nigdy nie byliśmy tak naprawdę teamem. Gdy ja musiałem walczyć o ideały, ty jedynie odcinałeś kupony od sławy, którą notabene, ja sprowadzałem. Kiedy ty byłeś świeżynką w świecie wrestlingu, ja byłem już o wiele bardziej doświadczonym zawodnikiem. W momencie, gdy to mówię ty już zdążyłeś zwrócić moją uwagę, ja walczyłem w walkach wieczoru tego show. Wiesz, do czego to się sprowadza? Od startu federacji nie znaczyłeś nic. Kiedy ja przyszedłem po raz pierwszy tutaj, to ja ciebie wypromowałem. Ja i Eric. Co teraz znaczysz bez tego jednego ważnego elementu? Nic. Dlaczego chcesz ze mną walczyć? By się od czegoś odciąć? By udowodnić mi oraz zebranym fanom na widowni, co tak naprawdę znaczysz? Powiem ci jedno Nicky - beze mnie znaczysz tyle samo, co ludzie na tej widowni <heat> To ja byłem motorem napędowym twojej kariery, to dzięki mnie znajdowałeś się w kluczowych momentach istnienia pierwszej generacji tej federacji. W tym momencie uważasz, że już czas dla ciebie, abyś sam próbował swoich sił? Czy jesteś gotowy na tak brutalne życie? Czy jesteś gotowy na starcie w tej walce? Wątpię, czy to jest takie dla ciebie łatwe, a przedsmak samotnej walki o przetrwanie ukażę ci w naszym starciu. Uważasz siebie za kogoś, kto będąc w pierwszej generacji federacji ma miejsce zagwarantowane w walkach wieczoru, w walkach o najważniejsze trofea. Zasmucę ciebie Nicky - to nie jest tak, jak myślisz. Tutaj nie ma nic za załsugi, za wypromowane na kimś nazwisko. Musisz udowodnić to tu, i teraz! Jeśli zamierzasz swoje chore marzenia przekształcić w rzeczywistość, to zrób to! Pokonaj mnie na PPV The Longest Day, a wtedy udowodnisz coś, co na pewno zamierzasz. Uważasz siebie za kogoś lepszego od Punka, ale spójrzmy prawdzie w oczy, w tej federacji nie miał tego samego, co w WWE czy gdziekolwiek indziej. Tutaj był taki sam, jak my, a pokonanie go leżało w interesach wielu osób. Tutaj każdy ma otwartą, czystą kartę, którą zapisuje tydzień po tygodniu. Ty nadal śnisz w tamtych czasach, gdy mi pomogłeś pokonać Teda wykluczając go z federacji, jednak nie zapominaj, dzięki komu tam się znalazłeś. Teraz będąc samemu rzuciłeś mi wyzwanie. Chcesz odciąć się od czegoś, co nazywasz toksyczną rzeczą, jednak zapominasz o jednej, podstawowej rzeczy - odcinając się od tego stracisz jeden solidny argument - bycie w przeszłości jednym z ludzi budujących tą federację. To właśnie dzięki temu ciągniesz coś, co zacząłeś swoim pojawieniem się. Zainterweniowałeś w czymś, co niedługo stanie się faktem - stanę na szczycie w tej federacji, przechodząc po twoim trupie. To właśnie na The Longest Day okaże się, czy twoje słowa są prawdziwe. Mówisz, że się płaszczę, jednak po tym starciu twój światopogląd się zmieni. Kiedy sędzia doliczy do trzech, pozostanie dla ciebie nic innego, jak szukanie innej szansy. Udowodnij swoje słowa Nicky. Czekam na ciebie w tym ringu.

Po tych słowach na arenie ponownie rozlega się I'm so sick, a Dan z uśmiechem przy buczeniu fanów schodzi z ringu i idzie razem ze swoim managerem na BS


http://media.tumblr.com/tumblr_m5dryrMUUt1rqmypj.gif

The Priest streak

2W 0D 2L

Offline

 

#42 2015-11-08 13:52:07

 Bless

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Call me!
Skąd: WLKP
Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 190
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Nick Jeffers
Ulubiony wrestler: Barreta, Jericho, CM, DB, DZ
Ulubiony Tag Team/Stajnia: DX, Hardy Boys,
Ulubiona federacja: WWE, TNA, ROH

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa dobrze znana muzyka, to oznacza tylko jedno! Nick Jeffers jest w drodze do ringu, po chwili zawodnik pojawia się na stage'u z mikrofonem, zmierza powolnym krokiem do ringu. Zatrzymał się na środku kwadratowego pierścienia rozglądając się dookoła hali w której zgromadziła się publiczność. Zaczyna mówić..



Nick Jeffers: Ostatnie Burn przed PPV pokazało nie tylko mnie, ale i wszystkim dookoła obserwującym, ale przede wszystkim Dowsonowi, na którym chyba zrobiłem największe wrażenie. Pokonałem Jeffa Hardego, gościa który niegdyś był większą gwiazdą niż wszyscy obecni zawodnicy razem wzięci, ale jego czas już minął, tak zresztą jak Dana. Jednak muszę Ci przyznać jedno, że oczekujesz że nasza walka na PPV w jakiś sposób przywróci twoją drugą młodość. Niestety jest to tylko złudzenie, którym Bischoff karmi cię, żeby pokazać Ci że tylko on może pomóc wydostać się z gówna w jakie wpadłeś. Eric może uratować Cię w jeden sposób.. odwracając moją uwagę, ale uwierz mi że wtedy włączy się mój tryb pełnej agresji, w której nie zważam na konsekwencje i wygrana w tej walce, ale nie muszę Cię o tym przekonywać, jeśli chcecie naprawdę tego doświadczyć to nie ma problemu. Przez te kilka tygodni, podczas których zdążył wrócić Bischoff, naprawdę już mnie tym zdenerwowałeś Dan, nie umiesz się pogodzić z tym, że Twoja kariera nieuchronnie dobiega końca? Bronisz się wmawiając ciągle sobie, że jeszcze Ciebie to nie dotyczy i przyprowadzasz gościa który doprowadził, że ta federacja przestała istnieć. Czy to jest normalne? Jeśli dalej tak będziesz robił to możesz być pewien, że pozbawisz siebie pracy.. jeśli znów Eric w jakiś nieczysty sposób zdobędzie władzę. Wtedy każdy z nas będzie bezrobotnym, ja może znajdę jakąś pracę, ale jak myślisz kogo zatrudnią? Młodego gościa z perspektywami, czy Dana Dowsona, który nie ma już zapału, a jego forma pozostawia wiele do życzenia. Będziesz chodził, ze znamieniem na czole, to ja doprowadziłem SDW do upadku, to moja wina. Nie załamiesz się kompletnie? Może znajdziesz coś ze względu na nazwisko, ale tak naprawdę to dwie zupełnie inne osoby. Stary Dowson, który już nie wróci, z sukcesami i arogancją, nie pozwalał sobie nic powiedzieć i zachowywał się jak najlepszy, ale miał ambicję. Obecny do którego bardziej niż tytuł mistrzowski pasują ciepłe kapcie i telewizja. Zastanawiasz się nad tym, że trzeba było zejść ze sceny kiedy miałeś szacunek? Teraz jest za późno, z każdym dniem tracisz tracisz te 50 % a na The Longest Day sprawię, że to naprawdę będzie Twój najdłuższy dzień, bo widmo porażki stanie się rzeczywistością. Gość na którego kiedyś nie spoglądałeś, jest przy Tobie i już umiejętnościami Ciebie przewyższa, na potwierdzenie tego powiesz że muszę mieć sukcesy, one pojawią się kiedy zdążę rozliczyć rachunek z waszą dwójką. Czy gość który pojawiał się w walkach wieczoru atakuje z nienacka gościa który jest dla niego nikim? Sam sobie zaprzeczasz, tak naprawdę zaczynasz się mnie bać, coraz bardziej siedzę w Twojej głowie i nie jesteś pewny czy możesz jeszcze podołać. Panicznie boisz się porażki, masz tak naprawdę więcej do stracenia niż ja, ale skoro jesteś na tak wysokim poziomie to chyba dasz sobie radę? Bischoff wmawia Ci, że nadal jesteś świetny i zastanawia się dlaczego nie walczysz o pas, a Ty wierzysz w jego kłamstwa, którymi daje Ci nadzieje, która jest matką głupich. Powiem Ci dlaczego nie walczysz o pas, bo jesteś gościem który patrzy na swoją przeszłość, wiesz że masz osiągnięcia, a nawet jakbyś chciał coś teraz zdobyć, to nie jesteś w stanie bo Twoje ambicje są tak nisko jak poziom tej federacji za czasów Bischoffa. Nigdy nie byłem w walkach wieczoru, bo zawsze mi czegoś brakowało, nigdy nie byłem na plakacie do gali PPV, ale nadszedł czas na zmiany, po których będę bliżej tego o czym zawsze marzyłem i to mi daję więcej chęci do walki i przetrwania. Zawsze z boku, a Ty Dan kiedyś tak miałeś? Nie doświadczyłeś tego, więc nie wiesz jak trudna to sytuacja, po mnie widzą że mam charakter, a po Tobie? To, że Bischoffem chcesz uratować sobie tyłek? Twoje teksty na mnie nie działają, nawet nie wiem zbytnio o czym do mnie mówiłeś, bo myślę o tym co będzie dalej, a nie o tym co było, w tym momencie jesteśmy równi, jak wszyscy bo nikt jeszcze w tej federacji nie wyszedł na prowadzenie. Obawiasz się zostania w tyle? Nie myśl o przeszłości, bo to nie wróci i nic masz na nią wpływu, zostawiłem w tyle Punka, Miza i Hardy'ego, teraz przyszła kolej na Ciebie, jestem tym który na waszych nazwiskach dorabia się popularności, a wraz z tym zaczynam znaczyć więcej. Czy Longest Day sprawi, że wyniosę siebie na szczyt pokonując gościa który równie długo jak ja tutaj jest? W pewnym sensie, mamy więcej wspólnego niż myślisz ale jedna rzecz dzieli nas najbardziej.. to przyszłość.


http://www0.xup.in/exec/ximg.php?fid=17105818
.:Character Card:. :
Nick Jeffers

.:Streak:. :
3/0/1
Po reaktywacji.

.:Achievements:. :

Offline

 

#43 2015-11-08 14:24:03

Raptor

http://oi58.tinypic.com/168ahbd.jpg

37607244
Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 476
Punktów :   10 
Wrestler w E-fedzie: Ralf
Ulubiony wrestler: El Torito
Ulubiona federacja: SDW

Re: Ring

Na arenie gasną wszystkie światła. Publika jest wyraźnie zaskoczona zupełną ciemnością, jednakże po chwili światła wokół ringu znów zostają włączone, a w samym środku kwadratowego pierścienia stoi...Ralf! W jego oczach widać szaleństwo. Wygląda na to, że został on opętany przez demona.

Ralf: Mój Pan się niecierpliwi. Mój Pan coraz głośniej domaga się ode mnie krwi! Nie bójcie się, Pan jest dobry. Misja trwa! Stańcie przede mną! Oddajcie hołd Panu, jeśli nie chcecie zginąć! W rzeczywistości każdy z was jest słaby. Boicie się prawdy, każdy z was zaprzecza, ale wiecie, że prawda jest bolesna. Boli was fakt, że jesteście jak krople w bezkresnym oceanie, który stanowią jednostki wam podobne! Samotnie nie macie żadnych szans! Każdy z was zginie, jeśli w porę nie otrzyma pomocy z zewnątrz! Ja daję wam szansę, która być może nigdy się nie powtórzy! Być może jest to dla was jedyna taka okazja! Staję przed wami i wyciągam ku wam pomocną dłoń. Bracie! Złap mnie za rękę! Przyłącz się do mnie! Tylko działając razem możemy przezwyciężyć zło, które od tysiącleci włada tym światem!

Ralf na chwilę przerywa wypowiedź i zaczyna krążyć dokoła ringu, co chwila dziwnie spoglądając w różne strony.

Ralf: Człowiek....kim w zasadzie jest człowiek? Kim według was jest człowiek!? Dokąd zmierzamy? Dlaczego? Pytanie za pytaniem, każde bez odpowiedzi. Bądźmy jak mrówki. Niby maleńkie stworzenie, które samotnie nie miałoby dużych szans na przetrwanie, jednak dzięki pracy zespołowej udaje im się dokonać rzeczy, o których człowiek mógłby tylko pomarzyć, gdyby był takich rozmiarów. Apeluję do wszystkich zgromadzonych - połączmy się, stańmy się jak mrówki! Bądźmy jak jeden wielki, niepodzielny organizm, który stanie do walki ze złymi siłami, które sprawują władzę absolutną już tak długi czas! Nie będzie łatwo, ale zapewniam - możemy to zrobić! Samotnie jesteśmy słabi, jednakże gdy się połączymy, wówczas nic nie będzie mogło nas zatrzymać! Nie dajcie się zmanipulować jednostkom, które uważają się za samowystarczalne - tacy są najsłabsi. Pierwsi do eliminacji. Ludzie przystosowani do sytuacji, w której znajdują się nieprzerwanie od lat! Pamiętaj, Bracie - jeżeli kiedykolwiek do głowy przyjdzie ci myśl, że możesz sam przezwyciężyć wszystko - wiedz, że to twój koniec! Nie ma już dla ciebie ratunku, przegrałeś. Tak dzieje się od wielu, wielu lat. Każde kolejne pokolenie przemija bezpowrotnie, a jego blask zanika - wszystko przez autodestrukcyjną mentalność ludzkości! Człowiek przecież jest słaby i sam nie jest w stanie nic zdziałać! Marny puch! Pojedynczy paciorek w nieskończenie długim różańcu, jakim jest świat, a wydaje mu się, że jest w stanie przezwyciężyć wszystko! Możesz pokonać drugiego człowieka! Jeśli szczęście ci dopisze, być może nawet zaprzeczysz naturze! Dla każdego z nas pisany jest określony sukces, jednakże nie ma wśród nas takiego, który jest w stanie uciec przed samym sobą! Być może uda ci się zdominować twoje słabości, jednak one wciąż będą w tobie tkwić! Człowieku, obudź się i skończ walkę z wiatrakami! Przyłącz się do mojego szeregu, bo tylko razem możemy pokonać zło!

W tym momencie Ralfowi mikrofon wypada z ręki, a on sam upada na kolana i spuszcza głowę w dół. Wówczas zaczyna krzyczeć.

Ralf: Cały świat w bólu, cierpieniu skona,
Dziś przepowiednia zostanie spełniona!

Apokalipsa, ziemia zapłonie,
Stary porządek świata utonie!

Nie bądź jak obol w dłoni Charona,
Bracie - uwolnij swego demona!

Nasz Pan jest dobry, pełen miłości,
Bez Niego nie odzyskasz wolności!

Po ostatnich wykrzyczanych wersach Ralf upada na twarz nieprzytomny. Światło gaśnie. Gdy po kilku sekundach znów zostaje zapalone, widzimy ring.....który jest kompletnie pusty. Jedyne, co na nim pozostało, to mikrofon.


http://i.imgur.com/CHKHGRn.gif

Offline

 

#44 2015-11-08 14:35:04

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Na arenie w Łodzi rozbrzmiało "Another Me". Wszyscy od razu wstali z miejsc i zaczęli głośno buczeć, bo wiedzieli, że to zwiastuje pojawienie się w niedługim czasie Jeffa Hardy'ego i po kilku sekundach na rampie pojawia się uśmiechnięty The Antychrist. Publiczność nie podziela jego humoru, ale on nic sobie z tego nie robi i powoli zmierza w kierunku ringu. Fani buczą coraz głośniej, a on powoli po schodach wchodzi do ringu i odbiera mikrofon. Przystawia go do ust, ale fani go zagłuszają, a on patrzy na to wszystko z szyderczym uśmiechem. W końcu trochę ucichło, więc korzysta z chwili.

Jeff Hardy: Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mnie chcecie teraz tutaj widzieć, ale musicie sobie uświadomić, że to nie jest koncert życzeń i jakoś będziecie musieli przeboleć mój widok. Jak się domyślam w tym kraju pewnie jest pełno katolików, którzy łudzą się, że nadludzka siła zwaną Bóg pilnuje czy każdy z Was nie jest narażony na zło. Każdy z Was nawet nie zdaje sobie sprawy w jak wielkim jest błędzie. Rodzice okłamywali Was przez całe życie i w ten sposób jesteście od samego początku narażeni na zło. Myślicie, że unikacie tego, ale tak naprawdę jesteście w jego łapskach od samego urodzenia. Spójrzcie tylko na to. Każdy z Was narzeka jakie to życie jest ciężkie. Narzekacie, że wasze pensje w porównaniu do waszych oczekiwań to jedynie marny grosz. Teraz spójrzcie na mnie. Ja już jestem wyzwolony. Oddałem złu całe moje życie i dzięki temu czuję się wspaniale w przeciwieństwie do Was. Co może na ten temat powiedzieć wasz ulubieniec, The Witcher? Myśli, że wspiera go jego Stwórca, oddał mu całe swoje życie tak jak ja złu, ale czy coś z tego ma? Czy ktoś okazał mu za to wdzięczność? A może dostał coś w nagrodę? Nic z tych rzeczy. Każdy z Was dopinguje swoich faworytów gdy im się powodzi i odnoszą zwycięstwa, ale gdy choć raz powinie im się noga to od razu odwracacie się od niego plecami. Ja wiem to już z doświadczenia, a The Witcher przekona się o tym już w tą niedzielę, kiedy to przeleje się czara goryczy po całej serii porażek z jego strony. Przyszedł tu, aby niszczyć pomioty szatana jak on to mówi, ale w rzeczywistości z wielkim trudem udało mu się pokonać jedynie pseudo Bestię, która rzekomo przybyła tu, aby zdobywać kolejne tytuły, ale tak naprawdę nie potrafi się tutaj odnaleźć i cały czas dostaje łomot. Tak pracujesz sobie na szacunek? W takim razie chyba twój Bóg Cię opuścił, bo nie dajesz sobie rady. Zło jest wyraźnie od Ciebie silniejsze, więc jak chcesz rywalizować z Królem Zła, Antychrystem Jeffem Hardym? Możesz się łudzić, że dasz mi radę, bo wam śmiertelnikom tylko to zostało. Możesz myśleć, że to, iż też często nie wygrywam ma jakiekolwiek znaczenie, ale ja zdecydowanie różnie się od ciebie. Ty potrzebujesz wygrać, aby poczuć się lepiej od każdego zła na świecie, ale ja tego nie potrzebuję. Ból, cierpienie i nienawiść do mojej osoby napędzają mnie do działania. Chęć wygrywania i zdobywania sławy to są zwykłe ziemskiej pobudki, które utrzymują Was przy życiu, ale powiedz mi co zrobisz kiedy zło odniesie zwycięstwo? Twoja cała misja w jednym momencie straci cały swój sens. Staniesz się słabszy niż kiedykolwiek, a twoimi desperackimi atakami zza pleców nic nie uzyskasz. Może miałeś swoje pięć minut i dałeś swoim fanom nadzieję, że masz ze mną jakiekolwiek szanse, ale to tylko lepiej dla mnie, bo teraz myślisz, że jestem zupełnie nie groźny, a twoja ciasna głowa nie potrafiła nawet wpaść na pomysł, że wszystko cały czas toczy się po mojej myśli. Udało mi się wyprowadzić Cię z równowagi i każdy zgromadzony na arenie i przed telewizorami bez problemu poczuł jaką nienawiść do mnie żywisz, a ja dzięki temu cały czas rosnę w siłę. Masz niebywałe szczęście, ponieważ już w niedzielę będzie już po wszystkim. Będziesz leżał upokorzony i obolały u moich stóp i właśnie wtedy do twojej głowy dojdzie, że Boga tak naprawdę nie ma, to tylko wytwór waszej wyobraźni. <heat> Możecie sobie myśleć, że ten pobożny człowiek będzie moim jedynym celem, ale ja Was szybko wyprowadzę z błędu. Na nim to wszystko się zacznie, ale zapewniam Was, że to nie będzie ostatnia osoba, która poczuje ból zarówno fizyczny jak i psychiczny z ręki Antychrysta. Jest jeszcze dużo osób, którym trzeba udowodnić, że ze złem nie da się wygrać. Możecie próbować od niego uciec, ale zawsze w ostatecznym rozrachunku to Król Zła będzie górą.

Jeff zostawia mikrofon w ringu i opuszcza arenę przy buczeniu fanów.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 

#45 2015-11-08 14:48:32

ShowOff

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 81
Punktów :   

Re: Ring

Słyszymy theme Kevina Owensa który przy buczeniu ze strony fanów pojawia się na arenie i kieruje się w stronę kwadratowego pierścienia z mikrofonem. Z jego twarzy można wyczytać, że jest lekko podenerwowany, ale nadal wydaje się być pewny swego. W końcu wchodzi do ringu, a muzyka cichnie.



Kevin Ownes: Znów się widzimy w Łodzi. <cheer!> O ile mnie pamięć nie myli, gdy ostatni raz walczyłem w tym ringu, w tym mieście… zgadnijcie jakim wynikiem zakończyła się moja walka? Wygraliśmy 6-Man Tag Team Match na ostatnim Burn, właśnie w Łodzi. W zasadzie… ja go wygrałem po tym jak wykonałem Package Piledriver i moje czwarte zwycięstwo stało się faktem. To dzięki mnie największy Main Event w historii SDW wygrał Kevin Owens, Joker i Dan Dowson. To ja byłem liderem tej drużyny! Architektem naszego zwycięstwa. To nie żaden Joker, który jest przecież drugim z pretendentów do pasa SDW Global zgarnął zwycięstwo… byłem to ja. Najlepszy wrestler w historii SDW. Cztery zwycięstwa, zero porażek. Pokonałem jednego z pretendentów do pasa Global, a drugiemu musiałem pomagać w narożniku. Dalej jesteście pewni, że w walce wieczoru Longest Day PPV, są właściwi zawodnicy? To ja tu jestem niepokonany! Ja kroczę od zwycięstwa do zwycięstwa! Joker i Hallvard już polegli, podczas gdy ja niszczyłem każdego na swojej drodze. To mi należy się walka o pas Global! <heat!> Zamiast tego… dostałem walkę z Ralfem. <cheer!> Poważnie? Z Ralfem? Czy to jakiś żart? <what?!> Uważacie że ten dzieciak jest w stanie mi zagrozić? Matti Silainen, Rey Mysterio, Einar Hallvard, The Witcher, ponownie Hallvard i sam Ralf nie byli w stanie doprowadzić do mojej porażki odkąd tu zadebiutowałem. Jeżeli pamiętacie Burn #2 i mój debiut, wspomniałem tam o tym, że Matti Silianen ma szczęście bo po tym jak go zniszczę i tak na zawsze będziemy o nim pamiętać… ponieważ zostanie pierwszą osobą na liście moich ofiar w SDW. Jesteśmy kilka tygodni po tej gali… czy skłamałem? Oczywiście że nie! Lista jest już nieco dłuższa, ale pamiętamy o takich zawodnikach jak Silainen, którzy zostali pokonani przez najlepszego na świecie i musieli opuścić progi tej federacji, zniszczeni psychicznie i fizycznie. Może gdy SDW przetrwa dłużej niż za ostatnimi dwoma podejściami, zrobią program Vintage Collection i tam zobaczymy walkę Silainen vs. Owens – czyli początek drogi legendy SDW do pasa mistrzowskiego. Matti, jeżeli to oglądasz wiedz że wyświadczyłem Ci przysługę. Jesteś nieśmiertelny dzięki mnie! Jeśli Einar Hallvard nie wygra dziś tytułu Global, również nie zostanie zapomniany! Będzie na zawsze widniał na liście pokonanych przez Kevina Owensa. To samo tyczy się Rey’a Mysterio i innych którzy jeszcze w przyszłości polegną. Dziś okazje na nieśmiertelność zyska Ralf. Ten chłopak ma jednak pewien problem. Zbyt do siebie wziął to, co robiłem na przestrzeni ostatnich tygodni. Powinien mi dziękować, powinien być wdzięczny za to, że uwalniałem w nim to… co ma najlepsze. Jego ciemną stronę. Nie potrafiłeś jednak tego docenić. Prawda Ralf? Twoja ludzka strona chce pojedynku jeden na jeden, gdzie będziesz szukał zemsty. Tylko… zemsty za co? Za uwolnienie demona z Twojego mizernego ciała? Bez niego jesteś nikim i chyba nie zdajesz sobie do końca z tego sprawy. Jesteś dla mnie za słaby, rozumiesz? Już wkrótce przekonasz się jak wielki błąd popełniłeś, rzucając mi wyzwanie. Chciałem Cię od tego uchronić, od cierpienia, upokorzenia i porażki. Ty jednak idziesz w zaparte i nie dajesz mi innego wyjścia. Lepiej zacznij się modlić i zamknij oczy bo obiecuję… będzie bolało! Gdybyście jednak sądzili, wy wszyscy na trybunach, że Ralf jest w stanie mnie pokonać, oto krótkie porównanie.

Na titantronie wyświetla się grafika porównująca Ralfa i Kevina Owensa



Kevin Owens: Więc tak: ja wygrałem cztery pojedynki, nie przegrałem żadnego. On wygrał mniej walk, bo trzy… przegrał dwie. Ja jestem od niego wyższy, cięższy, bardziej doświadczony… jestem po prostu lepszy! Nie ma co do tego żadnych ale to żadnych wątpliwości. Jeżeli po tym cudownym miesiącu który tu spędziłem, gdzie udowadniałem za każdym razem to co mówiłem tutaj, później w ringu, dalej ktoś nie wierzy w moje słowa… dziś dostaniecie kolejny dowód. Tym razem dosadny. Kevin Owens zniszczy Ralfa, jednak nie martw się Ralf. Dołączysz do Silainena, Mysterio, Hallvarda i tych którzy jeszcze tu w przyszłości zasilą listę pokonanych i staniesz się… nieśmiertelny! <heat!> W zasadzie jakby się zastanowić, jestem dobrym człowiekiem. Najlepszym w tym co robie, uwalniam to co najlepsze z rywali, daje im możliwość pojawienia się na liście pokonanych, która przejdzie do historii SDW jako najwspanialszy streak w rozrywce sportowej, by byli nieśmiertelni, nieważne jak słabi byli… jestem prawdziwym wzorem do naśladowania.

Kevin puścił oczko do kamerzysty i znów usłyszeliśmy theme Kevina Owensa który rzucił mikrofon i udał się na backstage


http://img4.hostingpics.net/pics/751903Sanstitre2.jpg

Streak:
5/0/0


Last fight:
SDW Longest Day (Łódź, Atlas Arena)
Singles Match

Kevin Owens def. Ralf

Next fight:
---

Offline

 
~Kontakt~ ~Wymiana/Współpraca~ ~Top PBF/Games~

Aigor
HeadBooker


Raptor
Założyciel Forum


Eronics
Administrator

pbfy.topka.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.infidels.pun.pl www.summoners.pun.pl www.fireworks.pun.pl www.gimnazjumwskorcu.pun.pl www.lpruni48.pun.pl