Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

#16 2015-10-13 23:32:15

Remik

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-25
Posty: 30
Punktów :   

Re: Ring

Nagle na arenie gasną światła, a na titantronie wyświetlają się słowa Psalmu 23, które wypowiada tajemnicza osoba, która znajduje się w bliżej nieokreślonej lokalizacji.

"Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity. Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy."

W końcu światło ponownie rozświetla halę, lecz nikogo nie ma w ringu. Rozbrzmiewa "Labirynt Fauna" grupy Hunter i publika już wie kogo ma się spodziewać! Wybuchają ogromnym cheer'em, który trwa aż do momentu zabrania głosu Anioła Zagłady, który znajduje się pod sufitem na szkielecie budynku, bez żadnych zabezpieczeń.



The Witcher: "Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć; orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię." - te słowa często pokrzepiały mnie w czasie morderczych treningu łowcy potworów. Wypruwałem sobie żyły, wielokrotnie przekraczałem granice własnych możliwości, aby w końcu osiągnąć poziom, którego oczekiwał ode mnie Ojciec. Wiedziałem, że muszę wytrzymać to, co zostało dla mnie zaplanowane, aby teraz spijać śmietankę i cieszyć się nagrodą. Wasz uśmiech i szczęście to dla mnie najwspanialszy gest, którym możecie mi zapłacić, za to co dla was robię. Podczas swej tułaczki widziałem już niezliczone hordy piekielne, którym stawiałem czoła i odsyłałem do na powrót w wieczny ogień. Joker... zupełnie niczym się od nich nie różni. Jego wyimaginowana wyjątkowość nie ma absolutnie żadnych podstaw w realnym świecie. Rozglądając się po budynku usłyszałem o nim kilka pochlebnych opinii, spotkałem gromadkę ludzi zafascynowanych jego "odmienności". Wbrew pozorom nie ma nic oryginalnego w jego diabelskim kamuflażu. To tylko marionetka w rękach księcia ciemności, stylizowana na "człowieka śmiechu". Zagłębiając się w tę powieść dostrzeżecie uderzające podobieństwo głównego bohatera, do mojego przeciwnika. Zorientujecie się, że tak naprawdę to zabłąkana owieczka, która dała się omamić pokusom przebiegłych wilków i jest bardzo przewidywalna w swych poczynaniach. Właśnie to wykorzystałem przygotowując plan walki z monstrum. Mam nadzieje, że i tym razem zdołam podążyć wyznaczoną mi ścieżką i skrócę błogi odpoczynek od wiecznego cierpienia kolejnego pomiotu szatana. Mam oparcie w Bogu, dlatego nie lękam się niczego... miejsce, w którym się aktualnie znajduję jest swego rodzaju wiadomością dla Wariata. Kolejną wyślę mu już z ringu!

Audytorium ponownie usłyszało "Labirynt Fauna", a Anioł Zagłady zarzucił kaptur na głowę, wstał i przechadzając się po szkielecie budynku powoli przemieszczał się w dół i do wyjścia. W końcu znalazł się pomiędzy fanami i szybko opuścił halę.


http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR-0xmyqQJy5LblEx01kvZrhJiI5nkfTTuG9c9rEwF8toUynqu1
The Witcher
Streak:

2/0/3

Offline

 

#17 2015-10-17 16:12:48

Mr.Michaels

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-06
Posty: 183
Punktów :   11 
Wrestler w E-fedzie: Einar Hallvard
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Rockers
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Światła na arenie powoli gasną, widownia w oczekiwaniu przygląda się miejscu w którym backstage przecina się w wyjściem na arenę. Po upływie kilku sekund, na titantronie pojawia się obraz. Z początku zakłócony przekaz z kamery daje nam do zrozumienia, że znajdujemy się w jakimś bliżej nieokreślonym pomieszczeniu. Gdy obraz się wyostrza, widzimy wyraźnie, że to miejsce to przedsionek jakiejś przedziwnej świątyni. Kamera pokazuje nam kamienne ściany, i tablice z wyrytym tekstem w niezrozumiałym języku. Ogromne, drewniane drzwi się otwierają, a naszym oczom ukazuje się dużo bogatszy wystrój niż miało to miejsce w przedsionku. Sufit pokryty został malowidłami przedstawiającymi mityczne sceny, na ścianach wiszą, pozłacane wizerunki bóstw a drewniane ławy, chociaż stare - wydają się odporne na upływ lat. Kamera podąża dalej, zbliżamy się do ołtarza, jednak nie jest to ołtarz do jakiego zdążyliśmy przywyknąć. W centrum jest bowiem ustawiony spory, kamienny obelisk, z wyrytymi nań manuskryptami. W okół obelisku znajduje się kilka zakapturzonych postaci, prawdopodobnie kapłanów. Jeden z nich zabiera głos.



Kapłan:
Bracia, wichry z Południa przynoszą dobre wieści dla naszej tragicznej sprawy. Wczoraj Elminster za pośrednictwem posłańca przekazał mi pewien dokument z którego jasno wynika, że Wybraniec udał się do niego. Przedstawił swoją sytuację, rysując tragiczne wizje, powołując się na ostatnie niepowodzenia, które spotkały go na pogańskim terenie. Wizje te jednak okazały się zbyt pochopne. Po wizycie w bibliotece wrócił na Południe, kontynuując misję. Tym razem jednak udało mu się odbić siły nieczyste, oddalając niebezpieczeństwo które szykuje się na krucjatę przeciw bogom. Nie możemy jednak stać tu bezczynnie, bracia. <do jednego z kapłanów> Skrybo, wystosuj pismo do Rady, przed Hallvardem kolejne wyzwanie. Dostałem od Elminstra informację o czterowierszach, jeden z nich otrzymał Einar, co do reszty...nie jesteśmy pewni ich znaczenia. Dołącz je do listu, może w archiwach Rady będzie coś co pozwoli nam lepiej przygotować się na konflikt. Pierwszy atak odparliśmy, ale podejrzewam, że siły nieczyste wzmocnią jedynie swoje ataki. Szykujmy się na otwarty konflikt z Południem. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do skrzyżowania się armii. Nie jesteśmy gotowi na otwarty konflikt.

Wracamy na arenę...Forsaken! Rozbrzmiewa theme song Einara Hallvarda, a już po chwili sam zawodnik pojawia się na arenie! Odziany jak zawsze w gruby, skórzany płaszcz powolnym krokiem zmierza w kierunku ringu. Robi okrążenie wokół kwadratowego pierścienia, bierze mikforon i wchodzi do ringu. Muzyka powoli cichnie, sam zawodnik czeka na ciszę na arenie i po chwili zaczyna mówić.



Einar Hallvard: Wysłannik Północy ponownie stoi na szczycie znanego Wam świata. Przepowiednia mówi jasno. Świat śmiertelnych, świat pogan, Wasz świat...stanie się świadkiem wielkiej wojny. Wojny, która zadecyduje nie tylko o jego kształcie, ale o porządku obowiązującym w sferze bogów, w świecie śmiertelnych i w piekielnych czeluściach Hellandu. Siły zła wyrzuciły mi pod nogi Jeffa Hardy'ego. Uosobienie nihilistycznego, pogańskiego porządku padło przed personifikacją siły, bezwględności i twardych, rygorystycznych reguł. Zabiłem Wasze postrzeganie rzeczywistości. Pustka moralna stawiana jest przed Wami jako symbol dobra, jednak sekularyzacja zawsze ciągnie za sobą upadek moralny, słabość i bezsilność. Wierzycie tym, którzy stawiają wasze próżne życie na równi z innymi...złu zaufać jest dużo łatwiej. Nie namawia do niczego, niczego nie wymaga. Wymaga jednego - uległości i akceptacji. Wróciłem aby wyrwać was z pustego letargu, aby wzbudzić w Was poczucie realnego zagrożenia. Świat, który nie jest oparty o stałe fundamenty zawsze będzie kroczył marszem ku upadkowi. Złu zależeć będzie na upadku, ponieważ gdy nie jest w stanie bezpośrednio zagrozić bogom, próbuje odciągnąć od nich ludzi. Wojna będzie toczyć się o was...o wasze dusze...
Wasze dusze, o które zabiega ktoś jeszcze... To miejsce ponownie krzyżuje moją ścieżkę z Dowsonem. Czas ostatecznie zostawić przeszłość za plecami, dużo ważniejsza jest przyszłość. Na krańcu ścieżki stoi ktoś inny, ktoś, kto od początku próbuje narzucić waszej sferze swoje postrzeganie świata. Nie mam pewności, jednakże moje podejrzenia są najgorsze. Przepowiednia mówi o armii szalonego Lokiego, który odbuduje swoją potęgę i uderzy w sferę bóstw Północy.  Joker...nie jest niezależnym szaleńcem, nie jest niezależnym wizjonerem. To marionetka...marionetka mająca na celu pozyskać wpływy w Waszym świecie. Siły zła z Lokim na czele tylko czekają na kogoś tak krótkowzrocznego i pewien jestem, że dołożą wszelkich starań aby mu w tym pomóc. Zakończę to, tak jak stoję w tym miejscu, prosząc bogów o pomoc, tak ślubuję, że nie spocznę, póki Asgardzki panteon z Odynem na czele nie zapanuje ponownie nad tym miejscem. Czasy nihilistycznych praktyk i tradycji tego miejsca powoli dogorywają, a wędrówka ku odbudowie starej potęgi rozpoczęła się na nowo...

Hallvard powoli wychodzi z ringu i kieruje się w stronę wyjścia na backstage



http://fc07.deviantart.net/fs71/f/2012/161/a/c/shawn_michaels_signature_by_rated_gfx-d531fc2.png
http://i.imgur.com/ftQFkb5.png

*User Miesiąca - kwiecień 2014
* 1x SDW Hardcore Champion
* Current SDW Global Champion


Offline

 

#18 2015-10-17 17:11:28

mathias136

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-09-30
Posty: 36
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Brock Lesnar
Ulubiony wrestler: Brock Lesnar
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Na arenie rozlega się theme, który znają wszyscy prawdziwi fani wrestlingu. Po chwili na rampie pojawiają się dwie postacie: Paul Heyman, oraz jego Bestia – Brock Lesnar. Zdobywca rozgrzewa się w charakterystyczny dla siebie sposób demonstrując ogromną pewność siebie.

http://i.imgur.com/wYBM27Q.gif

Powolnym krokiem zbliżają się do kwadratowego pierścienia, przechodzą nad drugą liną i spoglądają na trybuny, które zgromadziły dziś ogromną rzeszę fanów. Paul przykłada mikrofon do ust na co fani reagują bardzo żywiołowo.


Ladies and Gentleman, my name is Paul Heyman.

Fanów ogarnia prawdziwa euforia na te słowa, z trybun słychać głośne skandowanie „Heyman, Heyman”.

Przemawiam w imieniu zawodnika, którego dobrze znacie. Zawodnika, który zawsze dominuje, niszczy, deklasuje. O jego brutalności i bezwzględności można by mówić godzinami. WWE...UFC...Brock robił tam to na co akurat miał ochotę, nie pytał nikogo o zdanie. Kiedy chciał kogoś zniszczyć to po prostu to robił. A potem nadszedł czas SDW...federacji, która jest teraz najważniejsza...federacji, która zainteresowała Brocka Lesnara...federacji, która miała być kolejną na długiej liście sukcesów Brocka. Tak miało być...tak powinno być...ale nie jest.

Głos Paula się załamał, opuścił on mikrofon i zasłonił oczy prawą dłonią. Po twarzach zgromadzonej publiczności można było dostrzec zaniepokojenie i zaskoczenie.

W ostatnich dniach nie dało się nie zauważyć, że wszyscy zaczęli wątpić w mojego klienta. Zawodnicy na zapleczu twierdzą, że Lesnar nie jest już tym samym człowiekiem co kilka miesięcy temu. Mówią, że nie jest już tak groźny i niebezpieczny jak kiedyś. Słyszałem nawet opinię, że Bestia jest zbyt miękka, żeby walczyć tak jak kiedyś. To co za chwilę powiem, może być zbyt straszne dla większości z was. Naprawdę nie chciałem wam tego wyjawiać, ale mój klient zażądał tego ode mnie. Nie jest to dla mnie łatwe, ale nie mam wyboru. Panująca sytuacja nie dała mi innej możliwości. Brock, jesteś pewien, że to najlepsze rozwiązanie?

Paul zwraca się twarzą w stronę Bestii, która skinieniem głowy pokazuje mu, że ma kontynuować. Fani są naprawdę zaniepokojeni, nie wiedzą czego spodziewać się po następnych słowach wypowiedzianych przez Heymana.

Dobrze. Skoro nie ma innego wyjścia. Dwie walki Brocka i dwie porażki. Dwa wieczory, które powinny zakończyć się w zupełnie inny sposób. Dwa starcia, które sprawiły, że zaczęliście wątpić w Brocka Lesnara – Bestię, Zdobywcę, Najbardziej Niszczycielską Siłę w historii tego biznesu. I wiecie co?

Paul zaczyna powoli się uśmiechać, a po paru sekundach wybucha śmiechem. Spogląda na Brocka, który też zaczyna się śmiać w charakterystyczny dla siebie sposób.

To wszystko było udawane. Mój poważny ton, moje słowa, postawa Brocka w poprzednich walkach – to wszystko było tylko mistyfikacją. Naprawdę wydaje wam się, że Brock nie jest już tym samym zawodnikiem co kiedyś? Oczywiście, że nie jest – z każdym dniem Bestia jest coraz groźniejsza, coraz brutalniejsza i coraz bardziej pragnie krwi. Bestia pochodzi z dobrze wam znanego miejsca – Suplex City. I to właśnie do tego chciałbym się dziś odnieść. Suplex City jest miastem ze wspaniałą historią, Brock wprowadził do niego już wiele osób. Przytoczę wam dziś opowieść o „Trzech Braciach Sprawiedliwości”. Otóż, pewnego razu w Suplex City pojawiło się trzech tajemniczych mężczyzn. Jak się później okazało byli oni braćmi – świetnymi wojownikami, którzy mieli tylko jeden cel. Chcieli wypędzić Bestię z miasta. Bestię, która spędzała sen z powiek wszystkim mieszkańcom. Bestię, która żywiła się strachem niewinnych. Bestię, która nie kierowała się żadnymi zasadami. Bracia byli świetnie przygotowani do tego starcia. Jeszcze tego samego dnia, gdy przybyli do miasta postanowili rozprawić się z Bestią. Po zaciętej i wyrównanej walce udało im się wypędzić Bestię z miasta. Mieszkańcy nie mogli w to uwierzyć, nie sądzili, że Bestia tak łatwo dała się pokonać. I mieli rację – następnego dnia Bestia wróciła, walczyła dużo zacieklej, przewidywała ataki swoich przeciwników i bezbłędnie na nie odpowiadała. Bracia wiedzieli już, że muszą wymyślić coś nowego, żeby wygrać. Zaczęli stosować najlepsze kombinacje ciosów jakich nauczyli się przez wiele lat swoich podróży. Bestia została pokonana, nie wykończyli jej jednak, gdyż byli sprawiedliwi i nie zabijali gdy nie musieli. Bestia uciekła z miasta, a mieszkańcy z wdzięczności postawili pomnik upamiętniający przybycie trójki braci do miasta. Zwali się oni: Prawy, Uczciwy i Szlachetny.

Fani skandują „Heyman, Heyman”. Widać, że są pod dużym wrażeniem historii opowiedzianej im przez Heymana. Wrzawa i oklaski niosą się przez całą halę.

Lecz to jeszcze nie był koniec. Bestia powróciła stając do ostatecznej walki z trójką bohaterów. Tym razem nie mieli z nią najmniejszych szans. Mimo stosowania najsilniejszych ataków nie byli w stanie przeciwstawić się niszczycielskiej sile Bestii. Polegli, a w mieście znów zapanował strach. Pomnik upamiętniający Trzech Braci Sprawiedliwości nie został zniszczony przez Bestię. Stoi tam, aż po dzisiejszy dzień ukazując prawdę o naturze Bestii. Jest dowodem na to, że Bestii nie można pokonać, chyba że sama na to pozwoli. Prawość, Uczciwość i Szlachetność zostały zastąpione Strachem, Zniszczeniem i Destrukcją. Zapewne domyśleliście się, że Bestia dała się pokonać pierwszego i drugiego dnia, żeby poznać sposób walki tych trzech braci. Dzięki temu pokonała ich później bez większego wysiłku. Tak samo jest z Brockiem Lesnarem. Te dwie walki, które przegrał są zupełnie bez znaczenia, nie dał w nich z siebie wszystkiego. Potraktował je jak badanie terenu, chciał sprawdzić na co stać zawodników SDW. Prawdziwa zabawa dopiero się zaczyna. The Witcher, Dan Dowson – gratuluję wam zwycięstw, byliście naprawdę całkiem dobrymi sparingpartnerami. Niestety wasze umiejętności są niewystarczające, żeby powtórzyć ten sukces. Teraz Brock będzie walczył na serio o czym przekonamy się już za kilka dni. Mój klient jest bardzo zadowolony, że będzie uczestniczył w walce Tag Team'owej. Dzięki temu będzie mógł pokazać co potrafi, nie na jednym, ale aż na dwóch przeciwnikach. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jednym z nich będzie The Witcher. Człowiek od którego Brock zaczął swoją przygodę z SDW. Człowiek, który pokonał Bestię jako pierwszy, a teraz jako pierwszy pozna pełnię jej możliwości. Drugim osobnikiem z którym spotka się w ringu mój klient jest Jeff Hardy. Bez wątpienia jest to zawodnik, który ma umiejętności i pewnie zwyciężyłby w tej walce gdyby nie fakt, że wystąpi w niej Brock. Panie Hardy, lepiej przygotuj się na to, że nikt nie okaże ci współczucia. Brock zademonstruje na tobie i twoim koledze prawdziwą siłę.

Fani zaczynają skandować na przemian „We want Lesnar” i „We want Joker”. Heyman natychmiast podchwycił temat i ponownie przemówił.

A no tak, należałoby jeszcze wspomnieć o Jokerze. Brock nie lubi współpracować, nigdy nie lubił, nawet jeśli ma współpracować z pretendentem do tytułu mistrzowskiego. Zasada jest prosta, Brock nie będzie przeszkadzał tobie, jeśli ty nie będziesz przeszkadzał jemu. Bądź mądry to może nauczysz się czegoś podczas walki. Osobiście jestem pod wrażeniem twoich umiejętności, ale brakuje ci jeszcze trochę żeby być kompletnym zawodnikiem. Tym czymś jest brutalna siła, ale może nauczysz się jej z czasem. Podczas walki po prostu stój grzecznie i poczekaj, aż Brock rozprawi się z tą dwójką, a ty będziesz mógł dopisać kolejne zwycięstwo do swojego konta.

Brock podchodzi do swojego adwokata i zabiera mu mikrofon.

The Witcher...Jeff Hardy...see you in hell.

Po tych słowach Brock wyrzuca mikrofon z ringu i powoli oddala się na zaplecze.

http://i.imgur.com/VTHWU.gif


http://gifrific.com/wp-content/uploads/2014/09/Brock-Lesnar-Wink.gif

Noc jest ciemna i pełna strachu.
Bestia żywi się tym strachem.


STREAK NA BURN:
2-0-3
STREAK NA PPV:
0-0-1
https://sandpaperblues.files.wordpress.com/2012/05/stannis.gif?w=620

Offline

 

#19 2015-10-17 19:53:12

Raptor

http://oi58.tinypic.com/168ahbd.jpg

37607244
Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 476
Punktów :   10 
Wrestler w E-fedzie: Ralf
Ulubiony wrestler: El Torito
Ulubiona federacja: SDW

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa theme song, który zwiastuje pojawienie się na arenie Ralfa. El Demente na ring wchodzi w dżinsach i T-shircie. Przez całą drogę trzyma głowę opuszczoną, nie patrząc na widownię.

Nie wiem od czego zacząć. Nadal nie doszedłem do siebie po tym, co ostatnio się stało. Wiedziałem, że coś takiego może stać się na gali i niestety moje przeczucia się sprawdziły. Danny, jeśli mnie słyszysz lub oglądasz, przyjmij moje serdeczne przeprosiny. Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, jak mogę się usprawiedliwić. Żadne słowo nie przychodzi mi do głowy. Tak, stało się, ale przecież ja tego nie planowałem! Mnie wtedy nie było, kontrolę nade mną przejął demon.

Ralf przystaje na chwilę, zaczyna chodzić po ringu, jakby szukał właściwego słowa.

Cóż mogę powiedzieć? Co się stało, to się nie odstanie. Liczę, że Danny szybko wróci do zdrowia i w SDW odniesie jeszcze wiele sukcesów. Ale jak już powiedziałem, teraz mogę tylko mówić, próbować się usprawiedliwić, ale czasu nie cofnę, chociaż bardzo bym chciał. Sam już nie wiem, co dalej robić, cały czas mam w głowie ten incydent. Muszę się od tego odciąć, skupić się na tym, co jeszcze przede mną, przestać żyć przeszłością. Właśnie, co przede mną? Przede mną z pewnością jeszcze sporo, ale w tej chwili chciałbym odnieść się do swojego kolejnego pojedynku, jaki czeka na mnie na trzeciej edycji Burn. Mój przeciwnik...<zastanawia się>...moim przeciwnikiem został Pentagon Jr. Znam go dobrze, miałem okazję spotkać się z tym wrestlerem w czasie swojego pobytu w Meksyku i muszę powiedzieć, że czuję przed nim duży respekt. Nie, wcale nie chodzi mi tutaj o jego specjalnie pokolorowaną maskę, jego wizerunek, czy też doświadczenie ringowe, ponieważ ja również takowe posiadam. W Pentagonie imponuje mi coś zupełnie innego, a mianowicie chodzi mi tu o siłę jego charakteru, autorytet, a przede wszystkim odporność na emocje, które w tej branży niejednokrotnie decydują o końcowym sukcesie, bądź porażkę. Każdy z tych atutów mój najbliższy przeciwnik posiada, a połączenie tych cech charakteru ze znakomitym wyszkoleniem technicznym czyni z niego świetnego zawodnika. Chciałem nawet użyć słowa "kompletnego", ale...no właśnie. Zawsze jest jedno ale. Jestem zwolennikiem zasady, że nie ma ludzi idealnych, zawsze można coś poprawić, nad czymś popracować, a także uważam, że nie ma ludzi nie do pokonania i każdy ma swoją słabą stronę, o czym wspominałem już na poprzedniej gali, gdy rozmawiałem ze Stifmanem. Tak, wiem, miałem do tego nie wracać, ale akurat ten moment na drugiej edycji Burn jest istotny w kontekście mojego przyszłego pojedynku. Otóż podczas rozmowy ze Stifmanem przedstawiłem swoje podejście do walki w ringu i przeciwników. Jestem zdania, że podczas rywalizacji tylko 1% wyniku to zasługa przeciwnika. Cała reszta zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Chłodna głowa i koncentracja to podstawa sukcesu, a każdy z rywali posiada swoją słabą stronę. Kluczem jest odnalezienie w nim tego najsłabszego punktu, a następnie wykorzystanie go do odniesienia zwycięstwa. Jeśli chodzi o Pentagona juniora, to tak samo, jak każdy człowiek, posiada swoje słabe punkty i będę starał się z tego skorzystać podczas naszego pojedynku. Po pierwsze uważam, że ten wrestler jest zbyt pewny siebie i swoich umiejętności. Oczywiście, potrafi bardzo dużo, inaczej by go tutaj przecież nie było, jednakże on nie potrafi przyjąć do wiadomości tego, że sam ze wszystkimi dokoła nie wygra. Druga sprawa, która po części odnosi się także do punktu poprzedniego, to brak zdolności do współpracy u Meksykanina. W dużej mierze jego indywidualny charakter przyczynił się do ostatniej porażki jego zespołu. Oglądałem ten pojedynek na powtórkach i już wiem, co działo się ze mną na zakończenie walki, ale jednego nie rozumiem. Dlaczego, w momencie zapięcia przeze mnie dźwigni na Jeffie, Pentagon nie wszedł na ring i mu nie pomógł? O ile pamiętam z powtórek, to w owym momencie po prostu stał w miejscu i patrzył, jak jego przeciwnik odklepuje. Pentagonie, nie, żebym mówił ci, jak masz podchodzić do walki i do życia, ale według mnie w walce zespołowej kluczowa jest współpraca w drużynie, w innym przypadku szanse spadają niemal do zera, a jeśli ty chcesz wygrać walkę trzech na trzech w pojedynkę, to ja wielkiego powodzenia ci nie wróżę. Ale, ale, jak już wspomniałem, to przeszłość, a nas czeka pojedynek singlowy, jeden na jeden, czyli w gruncie rzeczy to, co Pentagon lubi najbardziej. Nie chcę stawiać siebie w roli faworyta tylko dlatego, że udało mi się wygrać. Od zakładów i kursów są bukmacherzy, wrestlerzy mają za zadanie walczyć. Poza tym każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień, który może przesądzić o tym, że bukmacherowi wpadnie nieco więcej pieniędzy do kieszeni. Na ten moment to wszystko, co miałem do powiedzenia, w tym momencie opuszczam ten ring i nie pokażę się w nim aż do środy, chcę skupić się tylko na moim pojedynku.

Ralf odkłada mikrofon i opuszcza ring.


http://i.imgur.com/CHKHGRn.gif

Offline

 

#20 2015-10-18 12:11:18

Krychol

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-10-11
Posty: 19
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Josh Trick
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: SAWFT
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

http://i58.tinypic.com/2hgxlyg.png

Na arenie wybrzmiewa "It's All Over" zespołu Three Days Grace, a na rampie pojawia się nowy zawodnik SDW czyli Josh Trick. Zatrzymuje on się na chwilę po czym rusza w kierunku kwadratowego pierścienia. Po chwili jednak przeskakuje przez barierki i siada na schodkach wśród publiczności.



Josh Trick: Hmm...od czego by tu zacząć? O czym mam gadać? No niestety, ja nie jestem jednym z tych, którzy mówią Wam o Bogu, o wojnach czy innych takich rzeczach. Akurat ze mną jest wszystko okej. Czy mogę tak samo powiedzieć o ludziach, którzy siedzą tam teraz na Backstage'u i nazywają się zawodnikami tej federacji. Jest tam na zapleczu wiele osobowości, niektórzy mają nawet po dwie na raz. Czy to nie jest dziwne? Ci ludzie chyba biorą to wszystko zbyt poważnie. SDW to tylko federacja pro wrestlingu. Nie żaden inny, mroczny świat czy cokolwiek innego. Sam nie wiem co Ci ludzie mają w głowach. Mam do nich apel. Uświadomcie sobie, że wrestling to tylko sport czy też Nasz zawód. Dodawajcie sobie do tego jakieś otoczki, ale to siedzi tylko w Waszych głowach. Nie wiem co może być tego przyczyną. Może jakieś choroby czy też co innego...mniejsza. Nie interesuje mnie to, ponieważ jest to Wasz problem nie mój. Ja doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda ten świat, że jest on zwykłym miejscem. Nie dodaje sobie do tego wszystkiego żadnych stworów, demonów, modlitw czy zagadek. Życie nie jest tak złożone i zdajcie sobie z tego sprawę. Ja nie widzę tutaj miejsca na jakieś mistyczne sprawy czy inne gówna. Spójrzcie drodzy współpracownicy prawdzie w oczy. Ten świat funkcjonuje w bardzo łatwy sposób. Smutne jest to, że niektórzy mają się za nadludzi i zmyślają sobie jakieś śmieszne historyjki. Do tej sytuacji można wpisać większość rosteru SDW, a za przykład posłużyć może Bane. Mroczny Lord, człowiek który wybił cały zakon, aby móc...w sumie nieważne, bo już sam początek jest abstrakcyjny. Jednak czym Bane różnisz się ode mnie czy ludzi stąd? No rzecz jasna różni się wyglądem, ale to tylko tyle. Wygląd nie robi z niego kogoś innego. Ja na przykład wyglądam jak małpa, ale nie zachowuje się jak król dżungli. Ty wyglądasz jak jakiś psychol, ale to nie robi z Ciebie takiej osoby. Możesz sobie wymyślać jakieś mroczne miejsca, mroczne motywy. Wiem doskonale, że przez to próbujesz uciec od szarej rzeczywistości. Ale świat nie wygląda tak jak go sobie wyobrażasz. Spójrz na mnie, spójrz na nich. Wyglądamy Ci jak ludzie otoczeni mrokiem? Nie! A wiesz czemu? Bo jesteśmy normalni. Nie wymyślamy sobie nic. W porównaniu do Ciebie nie próbujemy zasłaniać prawdy, nie próbujemy sobie wmawiać czegokolwiek. Powiedz mi i tym wszystkim ludziom Bane, czego się boisz? Czemu próbujesz uciec od prawdziwego świata? Dlaczego uciekasz do tego swojego mrocznego królestwa? Próbujesz wywołać strach w Nas, by tak naprawdę usprawiedliwić to, że sam boisz się prawdziwego świata. Pokażę Ci w środę, że nie ma się czego bać. Ten świat to zwykłe miejsce w którym da się żyć. Normalni ludzie dają sobie jakoś radę. Radom, ja czy też Nick Jefferson, czyli mój drugi rywal. Tylko czy mogę go tak nazwać? Czy my w ogóle mamy jakiekolwiek prawo do nazywania siebie w ten sposób? Przecież nawet się nie znamy. Nick Jefferson czy Bane. W trójkę jesteśmy zwykłymi ludźmi. Nie żaden Mroczy Lord, Małpiszon czy gwiazda SDW. Po prostu zwykli ludzie. Ludzie, którzy wykonują swój zawód.

Josh przybija piątkę z niektórymi ludźmi po czym udaje się na Backstage.

Offline

 

#21 2015-10-20 20:28:45

Remik

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-25
Posty: 30
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie gaśnie światło, a na titantronie wyświetla się biały krzyż, który przykuwa uwagę wszystkich. Zgromadzone audytorium już wie kogo ma się spodziewać, lecz wciąż czekają z żywiołową reakcją. Dopiero, gdy chwila skupienia mija rozbrzmiewa "Labirynt Fauna" grupy Hunter, a publika wybucha ogromnych cheer'em. Wraz z ostatnimi dźwiękami piosenki światło zapala się na powrót, a na środku ringu czeka już Anioł Zagłady z mikrofonem w ręku. Szybkim ruchem ręki zdejmuje kaptur z głowy, a następnie przykłada mikrofon do ust... w tym momencie zapada grobowa cisza i wszyscy czekają, żeby spijać z ust Wiedźmina.



The Witcher: Zawiodłem... po raz pierwszy w życiu rozczarowałem mego Pana. Nigdy wcześniej nie poległem... lecz parszywa gadzina gadzina nie walczyła czysto! Zostałem oślepiony, a potem zawstydzony... na szczęście Bóg jest miłosierny. Wybaczył mi i obmył z hańby. W Jego słowach znalazłem ukojenie dla ranionego serca. Teraz już wiem, że każdy może zbłądzić, ale najważniejsze, aby  powrócić na ścieżkę Ojca. Właśnie dlatego muszę powstać po upadku... tak jak Jezus w drodze na Golgotę. Myślicie, że nie było Mu ciężko, gdy pod ciężarem krzyża upadał po trzykroć? Kiedy kawałki mięsa odrywały się od Jego przenajświętszych kości, a krew zalewa całą twarz? Wyobrażacie sobie ten ból? Czy przy takim spojrzeniu mógłbym się poddać? Kim bym się stał? Osobą niegodną podążać śladami Zbawcy. Dlatego po mimo porażki unoszę głowę wysoko i spoglądam w niebo! Tam jest światłość, która daje mi moc i pozwala powstać z kolan! Dzięki niej mogę czynić dobro i na powrót oczyszczać świat z wszelkiego plugastwa! Ad maiorem Dei gloriam! W takiej chwili zdaję sobie sprawę, że słowa Dydony z Eneidy zostały źle zinterpretowany przez Wergiliusza. Mówiąc, "A kiedyś niech powstanie mściciel z naszych kości!", nie miała na myśli Hannibala, lecz mnie! Człowiek z człowieka, choć niezwykły, bo wybrana przez Pana. Ad maiora natus sum! Chrystus oddał za nas życie, a ja poświęcam żywot, aby oczyścić ten świat i dać wam lepsze warunki do przetrwania tej ziemskiej tułaczki. Oszczerstwa oraz ciągłe próby wmówienia mi wyższości posłańca piekieł nade mną są bezcelowe - jestem stalowym Aniołem Zagłady, nikt mnie nie zdoła namówić do zdrady! Moja wiara pozostanie niezachwiana, a misja nieprzerwana. Ciągłe porównywanie mnie do potworów, na które poluję, również nie ma sensu. Co byście zrobili, trzymając w dłoniach naładowany pistolet, wycelowany między oczy seryjnego gwałciciela i mordercy, który właśnie przystawia nóż do gardła osoby, którą kochacie? Za pewne nacisnęlibyście spust i ocalilibyście kogoś bliskiego. To samo robię ja, miłując bliźniego jak siebie samego i nie dopuszczając do jego krzywdy. Ratuję zagrożone duszę przed wiecznym cierpieniem. Dlatego wytarłem srebrną klingę z krwi Lesnara, aby jutro znów jej zasmakowała. Załadowałem specjalną kulę, żeby wydrzeć zwycięstwo z rąk Jokera i wsłuchując się w jego ostatnie tchnienie, odesłać go do piekła, gdzie jego miejsce. Litość? Porzuciłem ją dawno, podczas morderczych treningów. Niechęć do zła jest znacznie potężniejsza... ludzki mściciel za krzywdy demonów... pojedynczy tryumf mroku nie zwiastuje wygrania wojny. Już niedługo wezmę odwet, aby odebrać co moje i zakończyć panoszenie się Jokera, in saecula saeculorum!

Po tych słowach Wiedźmin z przytupem odrzucił mikrofon na matę, a fani od razu zareagowali ogromnym cheer'em. Ponownie rozbrzmiał "Labirynt Fauna", przy dźwiękach którego Anioł Zagłady zszedł na BackStage.


http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR-0xmyqQJy5LblEx01kvZrhJiI5nkfTTuG9c9rEwF8toUynqu1
The Witcher
Streak:

2/0/3

Offline

 

#22 2015-10-20 20:55:25

Mist

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-04
Posty: 72
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Dan Dowson
Ulubiony wrestler: Edge, AJ Styles
Ulubiony Tag Team/Stajnia: E&C, Hardyz, Fortune
Ulubiona federacja: WWE, TNA

Re: Ring

Na arenie rozlega się ten theme, co oznacza tylko jedno - Eric Bischoff wychodzi na arenę! Jest witany mieszaną reakcją. Odbiera mikrofon od annoucera.

To co było przewidziane na ostatnią galę, zdarzyło się. Cudowny mit o dawnych osiągnięciach, o tym, co kryje przeszłość odeszło w niepamięć. Bestia poległa bardzo szybko, można powiedzieć, że to było bezwysiłkowe. To oznacza tylko jedno - podróbka zawodnika nie zastąpi nigdy oryginału, ktoś, dla kogo się nie liczyło nic oprócz swojego prestiżu, swojej sławy nie osiągnie zbyt wiele. Tak było jest i będzie, będąc świadkiem wzlotów i upadków zawodników mogłem dostrzec już dawno tą zależność, lecz nadal ktoś wam mydlił oczy. Osoba, która chciał tutaj rządów, władzy, teraz za plecami innego z zawodników zamierza do tego zmierzać. Jego słowa, jego podlizywanie się wychodzi większości bokiem, lecz wy to kupujecie, nie można o tym zapominać. Najważniejsze, aby was nie pominięto w wypowiedziach. Jesteście niczym zgraja sterowanych jak marionetki ludzi, dla których liczy się nie show, tylko osoba, która tutaj pociąga za stery. Dzięki losowi, który sprzyja nam, nie jest nim już Heyman. Teraz kto inny starczy za kogoś zarządzającego, a ja dla swoich własnych celów mogę powiedzieć, że przyszło mi pomagać pewnemu utalentowanemu zawodnikowi zajmować się jego największymi pragnieniami, czymś, do czego dąży obecnie. Powitajcie przyszłą gwiazdę tego show, kogoś, dla kogo nie liczy się to, co sądzą o nim inni. Dla niego liczy się to, do czego zamierza dotrzeć.

Na arenie rozlega się Undead, lecz nagle słychać zakłócenia... Zaraz to zupełnie inny theme, a kiedy pokaz pirotechniczny wygasza wychodzi na arenę Dan Dowson! Przechodzi obok fanów, spoglądając się na fanów, po czym wchodzi do ringu i odbiera mikrofon od annoucera.

Jedna noc... Tyle było potrzeba, abym wzbudził kontrowersje i zapewne nienawiść w sercach niektórych ludzi. Po pierwsze, byłem kontrowersyjny, uważany za kogoś, kto spadł ze swojego nominalnego poziomu. Nic bardziej mylnego. Jak widać, wielu ludzi nie jest w stanie zrozumieć tego, co mam do przekazania. Ja jestem wyznacznikiem czegoś, co można nazwać nową erą w tej federacji. Nie ludzie, którzy dzięki swojemu trudnemu dzieciństwu próbują się wybić ze swojej przeciętności. Nie jestem też wyznawcą dawnego pokolenia, dla którego liczyła się brutalna siła w ringu. Jestem kimś, kto jest niczym głos ludu, głos wielu, którzy nie są w stanie się przebić wokół przeciętności. Jestem sam w sobie dowodem na to, że można dojść do wielu różnych celów. Miałem trofea, hajs, wszystko to, czego każdy mi mógł zazdrościć. Zwłaszcza przeciętny pracownik, który dostaje minimum w kraju i stara się dożyć do kolejnej wypłaty. Czyż to nie jest ironia losu, że ludzie sami siebie wpychają w taki marazm? Każdy z nas będąc małym marzył o wielu rzeczach. Planował sobie zawód wymarzony, coś co będzie chciał robić w przyszłości. Ale czy obecnie jest przyszłość? Czy jest coś takiego, co można tym nazwać? Wątpię. Teraz to już nie jest tak, jakby ktoś stworzył utopię, raj bez przemocy, bez niczego złego. Tak nie będzie nigdy, zwłaszcza w momencie, gdy niewłaściwi ludzie są u sterów. Bo jak inaczej można nazwać fakt, że ponownie muszę mierzyć się z kimś, kto próbuje znaleźć swoje miejsce na świecie? Einarze, bo o tobie mowa. Raz mnie mogłeś pozbawić wygranej, drugi raz też jakimś fartem udało ci się... A nie, to Joker jako ostatni utrzymał się i wygrał. Cóż, jak widać Hallvard, szczęście ciebie opuściło, ta ułuda, iluzja czegoś, co można określić mianem raju odeszło w niepamięć, a przyszła brutalna prawda o tobie samym. Szukasz odpowiedzi, szukasz tego, co potrzebujesz, ale to nie nadejdzie tak szybko. Można to ująć inaczej - nigdy nie dotrzesz na sam szczyt. Tym razem to ja będę twoim katem, tym razem to my we dwóch zmierzymy się w ringu. Samozwańczy głos nordyckich bogów kontra ktoś, dla kogo ten pas nie będzie jedynie kolejnym dopiskiem w historii. To będzie coś najważniejszego, pokonam ciebie, Jokera, Bóg wie jeszcze kogo innego. Nie muszę mówić, dlaczego to zrobię, nie muszę mówić, jak tego dokonam. Może i za twoją stroną są warunki fizyczne, może jest coś innego. Jednak mam coś, czego ci zabraknie - zwinność i umiejętność długiej walki. Kiedy ty będziesz z każdym ciosem słabł, kiedy będziesz upadał na matę, nie czując nóg, ja będę wyprowadzał kolejne ciosy. Będę powoli i z pełną satysfakcją powalał ciebie na matę, aż wreszcie sedzia klepnie w nią trzy razy. Wiesz, co wtedy nastąpi Einarze? Twoja porażka, być może najboleśniejsza ze wszystkich. Stanowiąca kwintesencję twojego upadku, niczym herosów, którzy odpadali. Będziesz zamykając oczy upatrywał na horyzoncie pasa, którego nie otrzymasz. Będzie to dla ciebie nagroda i nauczka. Staniesz się ofiarą nowego systemu, który nadejdzie w tej federacji, jego skamieniałością, na której powstanie nowa ewolucja.

Na arenie rozlega się ponownie nowy theme Dana, a ten schodzi z Ericiem na BS.


http://media.tumblr.com/tumblr_m5dryrMUUt1rqmypj.gif

The Priest streak

2W 0D 2L

Offline

 

#23 2015-10-20 23:01:57

Ryse

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

Zarejestrowany: 2014-04-12
Posty: 118
Punktów :   

Re: Ring

Na hali zapada ciemność, a na titaronie wyświetla się mroczna maska, po chwili zaczyna grać muzyka a do ringu powolnym krokiem zmierza Pentagón Jr, zawodnik ma założony kaptur przez co wygląda jeszcze groźniej, po przejściu przez liny Meksykanin rozpoczyna przemowę

Pentagón Jr. : Witam, cóż w poprzednim tygodniu zostałem strasznie oszukany, zapytanie przez kogo odpowiedź jest oczywiście jedna, przez władze federacji SDW. To ma być strefa dobrego wrestlingu? Ludzie darujcie sobie, przecież zawodnicy, których miałem w drużynie to jakieś nieporozumienie, dwóch przebierańców, którzy uważają się za zawodników, a nie potrafią wytrzymać prostej dźwigni. Wielu z was uzna, ze to zasługa tego jak Ralf ją zapiął, ja jednak twierdze inaczej, mojego sojusznika zgubił strach. Może jest w tym trochę mojej winy, ale cóż mógł nie odzywać się do mnie w tak bezczelny sposób, na karę dla niego przyjdzie jeszcze czas. Wracając jednak do oficjeli federacji, to mam nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy, ponieważ nie jestem osobą, która lubi klepać się po ramionach z innymi, według mnie to takie mało męskie. Facet musi być twardy i właśnie taki jestem, jestem niezłomny i za każdym razem osiągam to, czego chce. Choć nie wygrałem ostatniego pojedynku, to walka była dla mnie dobrym sprawdzianem moich umiejętności indywidualnych, możecie mówić, co chcecie jednakże ja nigdy nie będę współpracować z innymi zawodnikami. Pentagón Jr, jest indywidualistą i tak zostanie. Na całe szczęście w tym tygodniu władze federacji się nie pomyliły i stanę oko w oko z Ralfem. W poprzednim tygodniu mieliśmy być liderami swoich drużyn, jak widać Ralfowi wyszło to o wiele lepiej, tak, więc czas na rewanż. Słyszałem o tym jak to mnie wychwalał, czyżbyś się mnie bał? Tak to zabrzmiało, a przecież to Ty jesteś tym strasznym opętanym przez demona człowiekiem. Chwaląc mnie tak na prawdę nie pokazujesz respektu dla mnie, a swój strach, boisz się przegranej, choć otwarcie tego nie przyznasz. Szkoda myślałem, że potrafisz mówić ludziom całą prawdę w oczy. Ja nie będę mówił o Twoich umiejętnościach ringowych czy tym, co prezentujesz za mikrofonem skupię się na czymś zupełnie innym, a mianowicie na Twojej osobie. Uważasz siebie za potwora, demona czy kogoś tam jeszcze, a tak naprawdę jesteś zwykłą marionetką, która wmawia sobie, że coś ją opętało, świadczy to tylko o tym, że Twoja psychika nie jest w najlepszym stanie, bo jeżeli jesteś osobą, która kiedykolwiek słyszała o religii to wiesz, że takie rzeczy są po prostu nie możliwe. Wmawiaj sobie, co chcesz, dla mnie mógłbyś być opętany nawet przez papier toaletowy, byleś tylko był sobą. Ralf wróć do ludzi, choć nie darzę nikogo sympatią to życzę Ci jak najlepiej i jak najmądrzejszych kroków. W walce jednak nie będzie żadnej przyjaźni, fani przyjdą zobaczyć wspaniałe widowisko, w którym głównymi aktorami będziemy my i nasze umiejętności. Wiem, że nie brakuje Ci odwagi, ducha walki, czyli tego, co najważniejsze, jednakże każdą ścianę da się zburzyć, każdą siłę da się osłabić, nikt nie jest niezniszczalny. Spójrz głęboko w swoją duszę i co widzisz? Chłopaka, który był karcony przez innych, bity popychany, wspomnienia wracają a Ciebie zaczyna ogarniać ciemność, powoli przestajesz wiedzieć, kim tak na prawdę jesteś, zapominasz się i nie wiesz, co się z Tobą dzieje. Czy możesz coś na to poradzić? Niestety nie, gdy odzyskasz swą świadomość będzie już za późno, sędzia odliczy do 3, a Ty będziesz zastanawiał się, co tak na prawdę się z Tobą dzieje.  Znowu zostaniesz sam, jak za dawnych lat, wiem widzieliśmy się w Meksyku, byłeś takim chłopcem do bicia, zwykłym popychadłem, osobą, która nie potrafiła wyróżnić się z tłumu. Wspomnienia wracają? Nie, nie myśl, że chcę zrujnować Ci życia, ja po prostu stwierdzam fakty, a przecież nie warto okłamywać ludzi, którzy liczą na to, że w ringu usłyszą całą prawdę. Mówiłeś, że nie podziwiasz mnie za maskę, to nie jest zwykła maska, to właśnie niej staję się kimś wyjątkowym, innym człowiekiem kimś, kogo fani postrzegają, jako kogoś strasznego, zaś z drugiej strony kogoś bardzo interesującego. Po części stała się ona częścią mojego życia, gdy wychodzę na ring i widzę jak ludzie reagują podbudowuję się na duchu, wiem, że mimo tego, iż przybywa mi lat to fani wciąż cieszą się tym, że wychodzi do nich ktoś zamaskowany, tajemniczy a jednocześnie ktoś, kto potrafi nie raz zaskoczyć swoimi akcjami. Właśnie to daje mi siłę, ale Ty nie masz o tym najmniejszego pojęcia, wierzysz w jakieś demony, a nie potrafisz odnaleźć prawdziwe sensu swojego istnienia, w mojej rzeczywistości nie ma miejsca dla ludzi takich jak Ty, a Twoje zachowanie musi zostać ukarane. Zarzuciłeś mi brak współpracy, a tak naprawdę udało Ci się pokonać byłego woźnego tej federacji, albo kogoś, kto piastował podobne stanowisko, bo jego poziom ringowy nie wskazywał na nic więcej. Już jutro czeka Cię o wiele trudniejsze wyzwanie, ja nie jestem manekinem treningowym, jestem wojownikiem z krwi i kości, wyznaję zasadę oko za oko ząb za ząb. Na każdy Twój cios odpowiem dwoma, na każdą dźwignię odpowiem jeszcze mocniejszą, nie złamiesz mnie choćbyś wyrywał mi kończyny. Właśnie jutro pokażę CI, kto tak naprawdę jest potworem w ringu, ja nie potrzebuję do tego żadnych demonów, po prostu wychodzę i dzięki swoim umiejętnością, prezentuje potężne akcje, które sprawią, że siniaki będą towarzyszyć Ci przez najbliższe tygodnie. Nie to nie są groźby, to po prostu wszystko to, co czuję, podrażniłeś zło, które we mnie drzemie, nie jestem osobą, którą można obrażać i wiedz mi, że czeka się kara gorsza niż te piekielne, które są wszędzie opisywane. Będę dla Ciebie większym koszmarem niż demon, który rzekomo Cię opętał, dlaczego? Ponieważ to ja jestem fabryką strachu i nie, nie chodzi tu o maskę chodzi o to, co pokazuję w ringu, wystarczy kilka akcji, a Ty będziesz już wiedział, kto będzie panem i władcą w ringu. Właściwe w kwadratowym pierścieniu moja wewnętrzna siłą wreszcie się uwolni, dostałem to, co chcę, czyli walkę przeciwko jednemu przeciwnikowi, a nie coś gdzie musiał współpracować z bandą kretynów. Wiem, ze gdybym walczył z wami 5 po kolei to wynik byłby zupełnie inny, niż ten, którego wszyscy byli świadkami, ponieważ to ja chcę stać się samozwańczym dominatorem w tej federacji. Nie interesują mnie żadne trofea, dla mnie liczy się to, aby wzbudzić strach, ponieważ dzięki temu się karmię, staję się silniejszy i silniejszy, a wtedy fani i tytuły będą przychodzić same, bez niczyjej pomocy. Wiem, że potrafisz manipulować ludźmi jednak nie ze mną takie numery. W pojedynku ze mną nawet, gdy wespniesz się na wyżyny swych umiejętności to spadniesz na dno i zostaniesz odliczony. Remember Fear Never Sleeps!

Pentagon ciska mikrofonem i wychodzi z ringu


Pentagón Jr.

Bilans:

3-0-1

https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/v/t1.0-9/12108263_834720133292411_1593453256642054007_n.png?oh=da6c26080732dcd5c3625ba34b1abdb6&oe=569F19A8

Offline

 

#24 2015-10-20 23:07:19

 Yarexon

http://oi58.tinypic.com/wtiqe0.jpg

48524231
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 315
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Jeff Hardy
Ulubiony wrestler: Seth Rollins
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Tyson Kidd & Cesaro
Ulubiona federacja: TNA

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa "Similar Creatures", a do ringu przy owacji fanów zmierza nikt inny jak The Charismatic Enigma, Jeff Hardy. The Risktaker po drodze przybijał piątki swoim fanom, ale widać, że nie jest zbytnio zadowolony. Po schodach wchodzi do ringu, a następnie odbiera mikrofon.

Jeff Hardy: Na pierwszym Burn wszystko ułożyło się jak po maśle i odniosłem pierwsze zwycięstwo w drodze po SDW Global Championship. Każdy z Was wtedy myślał pewnie, że The Charismatic Enigma nie odpuści i wejdzie na sam szczyt kosztem Einara Hallvarda, ale tak się nie stało. Odniosłem porażkę i nie zamierzam nikogo za to obwiniać z wyjątkiem siebie. Wspieraliście mnie przez cały ten pojedynek, ale ja mimo to nie dałem rady. Na samym początku mówiłem, że nie zwycięstwa są dla mnie najważniejsze tylko wasze zadowolone twarze, a po walce nie widziałem tego i muszę Was bardzo przeprosić za to, że Was zawiodłem, ale jedno cały czas się nie zmienia. Cały czas mam chęci, by walczyć i cały czas mam chęci, by Was uszczęśliwić. Czas aby do tego powrócić już teraz, w Radomiu, a nie ma do tego lepszej okazji niż czysta, męska walka. Razem z The Witcherem połączę siły, aby stawić czoła chyba dwóm najbardziej niebezpiecznym zawodnikom w całym SDW, Jokerowi oraz Brockowi Lesnarowi, ale ja się ich nie obawiam. Wejdę do ringu jak co tydzień, spojrzę im prosto w oczy i spytam się czy są gotowi na największy łomot w ich życiu. Właśnie tak postępuje Jeff Hardy, a jak jeszcze Stwory dają mili O siłę to wtedy mogę przenosić góry i uwierzcie mi, że zrobię to dla Was. Wierzę, że razem możemy uwolnić świat od wszystkich bestii i maniakalnych kryminalistów i nikt mnie w tym nie powstrzyma, a przy moim boku będzie wtedy jeszcze jedna osoba, The Witcher. Wiem jak on się prezentuje, ale liczę lepszej postawy jutrzejszego dnia, bo ostatnio to różnie bywało. Tak jak ja wygrał swoją pierwszą walkę i tak jak ja zaliczył wpadkę przy drugim razie, a to oznacza, że obydwaj będziemy chcieli się zrehabilitować i pokazać Jokerowi oraz Brockowi, nie ważne czy sam czy z jego pomocą, nie ważne co się stanie ja zawsze będę to robił bo to kocham, a Joker? Przyszedł i od razu jest na niego hype. Dobrze się wybiłeś na samym początku, ale zobaczymy co będzie jak przyjdzie pójść nieco w dół i okazało by się, że nie jesteś kryminalną idealnym, a wiesz kto to sprawi? The Charismatic Enigma, Jeff Hardy.

Jeff zostawia mikrofon w ringu i udaje się na zaplecze.


Max Büttner
STREAK:
WINS:4  DRAWS:1  LOSTS:5

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
ADRENALINE #16: DAN DOWSON def. MAX BUTTNER


Marvin Jones
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:0

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:0
LAST FIGHT:
ADRENALINE #13: MARVIN JONES def. JULIO DOMINGUEZ, ALEX RILEY & QUENTIN BIRRE



https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6SQuH_oB6U1WSfKCna53VEAQdRj2vcd4JZZxIAspmfzh30EH_Qw
STREAK:
WINS:1  DRAWS:0  LOSTS:3

STREAK ON PPV:
WINS:0  DRAWS:0  LOSTS:1
LAST FIGHT:
THE LONGEST DAY: THE WITCHER def. JEFF HARDY

Offline

 

#25 2015-10-20 23:45:13

ShowOff

http://oi57.tinypic.com/2e3z59u.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-08
Posty: 81
Punktów :   

Re: Ring

http://static1.squarespace.com/static/54a83bb7e4b07985e36fd0d7/t/559c395be4b0a6ed5cd39bdc/1436301662250/?format=750w

Słyszymy theme Kevina Owensa, który po chwili pojawia się z mikrofonem na rampie, nie wchodzi jednak do ringu, a zatrzymuje się tam i zaczyna swoje przemówienie:



Kevin Ownes: Tydzień temu stałem w ringu, dziś zrobimy to nieco inaczej. Gdy ostatni raz miałem w ręce mikrofon, byłem w stu procentach pewny swoich słów, mówiłem wam coś o tym że to co wam przekazuje to spoiler. Pamiętacie prawda? <heat!> Jasne że pamiętacie. Nie rozumiem jednak tej negatywnej reakcji, ponieważ ja w odróżnieniu od wielu ludzi na zapleczu, przynajmniej powiedziałem wam prawdę. Kevin Owens we wtorek powiedział: „Pokonam Mattiego Sillainena!” wtedy nie wierzyliście w moje słowa, dzień później nasz dzielny skoczek, a jakże wzruszającej historii życiowej, jednak przekonał się... że ja zawsze dotrzymuje obietnicy. Dotarło to do niego gdy zabolała go szczęka, po tym jak wykonałem mu Superkick, żeby następnie przypiąć biedaka i odliczyć do trzech. Sędzia uniósł moją rękę w geście zwycięstwa. Wiecie co to oznacza? Jestem jedynym prawdziwym produktem jaki dostaniecie w tej federacji, jestem wzorem do naśladowania. Dotrzymuje obietnic, coś mówię, tylko po to by następnego dnia to wykonać. Znajdźcie mi proszę drugiego takiego wrestlera! <heat!> Wiecie dlaczego nie znajdziecie? Ponieważ jestem jedyny w swoim rodzaju! Jestem Kevin Owens, Ci na zapleczu chcą być jak Kevin Owens, ale jest tylko jeden KO, Mr. Wrestling! Ponieważ tylko jedna osoba może być najlepsza na świecie w tym biznesie i jestem to ja! <heat!> Jasne, możecie na mnie buczeć, nie obchodzi mnie to. Nie zależy mi na was! Wymagam tylko, byście mnie szanowali, ale skoro wam... głupim ludziom trzeba coś powtarzać tysiąc razy, zanim coś pojmiecie... niech tak będzie. Jutro po raz kolejny dowiodę prawdziwości moich słów i pokonam kolejnego rywala, będzie nim Rey Mysterio. Wiecie co będzie dalej? Po jutrzejszej gali, zostanie mi wyznaczony kolejny przeciwnik, wyjdę tu, powiem że wygram i nie zgadniecie co się stanie... mój streak urośnie do trzech zwycięstw! Następnie kolejne Burn i kolejne, PPV, Burn, Burn i tak w nieskończoność i to wszystko dlatego, że... jestem! Najlepszy! Na świecie! <heat!> Gdzie się zatrzymam? Odpowiedź jest prosta, gdy zdobędę pas SDW. Nie potrzebuje go, by spełnić swoje marzenia z dzieciństwa... nie jestem kolejną ckliwą postacią która nabierze was na te tanie bajki. Zdobędę ten tytuł dla was! <What?!> Zrobię to, byście w końcu pojęli jaka jest prawda. Wystarczy zapamiętać jedno zdanie! Kevin Owens jest najlepszy na świecie. A już jutro przekona się o tym Rey Mysterio, a następnie każdy kolejny amator który będzie śmiał, stanąć mi na drodze w marszu o pas SDW! Koniec pieśni!

Ponownie rozbrzmiewa theme Kevina Owensa który pewny swego wraca na Backstage


http://img4.hostingpics.net/pics/751903Sanstitre2.jpg

Streak:
5/0/0


Last fight:
SDW Longest Day (Łódź, Atlas Arena)
Singles Match

Kevin Owens def. Ralf

Next fight:
---

Offline

 

#26 2015-10-24 13:18:23

Stif

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-09-28
Posty: 3
Punktów :   

Re: Ring

Na arenie panowała istna grobowa atmosfera. Stłumione odgłosy publiczności przerywały od czasu do czasu ciszę panującą na całej arenie. Wszyscy fani spoczywali na swych miejscach obserwując główną rampę. Nagle na telebimie pojawiły się pewne napisy,przez które cała zgromadzona publiczność powstała z miejsc i na przemian poczęła skandować nazwę nadchodzącego zapaśnika. Po upływie kilku sekund z głośników wybrzmiało dobrze znana ścieżka dźwiękowa autorskiego utworu zapaśnika „Don't Stand So Close” Na rampie pojawiła się długo wyczekiwana persona, a jest nią Stifman! Fani zebrani w Płocku od razu zareagowali na jego przybycie sporym, dodającym skrzydeł cheerem. W tle zdało się również usłyszeć okrzyki najmniejszych fanów federacji. "Air Fly'' jak gdyby nic ustawił się na samym środku stalowej scenerii. Na jego twarzy zdało się dostrzec szeroki uśmiech, albowiem czuł się jak zwykle - czyli jak ryba w wodzie. Stifman po dosłownie kilku sekundach przedostał się w okolice kwadratowego pierścienia. Ten pomimo tego nie zatrzymał się tylko prześlizgnął się pod dolną, trzecią liną, przez co ostatecznie zakończył swój krótki bieg sprinterski w samym środku pola walki.
Z nadal tym samym, nie schodzącym szerokim uśmiechem z twarzy nie przejmował się dochodzącym gdzieś z zakątków areny buczeniem i pomimo nieprzychylności tłumów zasiadających na niektórych miejscach wykonał charakterystyczny gest, stojąc na drugiej linie, podczas którego to rozglądał się po hali, nie odrywając ręki od czoła, jakby świeciło mu w oczy słońce. Na koniec schodząc na snieżno-białą matę, rozruszał kości w karku i sięgnął po mikrofon...

Stifman: Moja ostatnia porażka na zeszłotygodniowej gali pokazała jak wiele zależy od wiary w zwycięstwo, ćwiczeń do skraju wyczerpania, brodząc po kolana we krwi i ambicji rzucanych sobie jeszcze wyżej niż pozwala nam na to rozsądek... Nie ukrywam, nie brakowało mi niczego z tych rzeczy, ale odkryłem coś po walce. Same sedno jakim jest łączenie kropek. Ja jedynie je stawiałem, a brakowało między nimi połączeń... Dobra, tak szczerze to nie lubię Battle Royalów. (śmiech). Ostatnia batalia zakończyła się moją porażką, ponieważ między innymi miałem chwilę zwątpienia. W tej federacji ostatnio otaczają mnie same oszołomy. Jedni przychodzą, tylko po to żeby was po obrażać, drudzy zaś gasząc światło i zakładając kaptur, myślą, że wzbudzają szeroko ogarniający nas strach. No i są jeszcze tacy filozofowie, którzy żeby ich wypowiedź nabrała jakieś powierzchowne znaczenie, ciskają mikrofonami po arenie lub niszczą nasze wspaniałe kamery. Możecie już się domyślić, którym z tych trzech rodzajów jest mój dzisiejszy rywal. Tego wieczoru mogę przysiąc, że nie zajdzie mnie moment zwątpienia. Opierając się na jednym celu - skopaniu dupska temu Meksykańskiemu zawodnikowi, dojdę do zwycięstwa. Podstawą sukcesu w tym biznesie jest chłodna głowa i koncentracja na wyznaczonej sobie ścieżce. Nawet jeśli ona będzie prowadzić po trupach moich przeciwników, nie zejdę z niej. Udowodnię, tym co nie dowierzają, że nie bez powodu znalazłem się w jednych z pretendentów do pasa Extreme. Chociaż, już mogę uznać, że coś dowiodłem. Z trzech moich batalii, wygrałem tylko jedną, dodatkowo w tej zakończonej zwycięstwem praktycznie wszystko w kwadratowym pierścieniu co było do zrobienia, zrobił Ralf - którego pozdrawiam. Mimo, to stoję tutaj dziś na ringu i mówiąc to do was, wiem, że za chwilę ujrzycie pojedynek z moją osobą o nie byle co, bo walkę o pretendenta do pasa Extreme! No i zresztą sami musicie przyznać, kogo wolelibyście, aby obnosił się z naszym pasem? Polaka czy Meksykanina? Odpowiedź jest chyba oczywista. Trochę się nam uzbierało tych zagranicznych "wojowników'', chcących na naszym terenie, sprzątnąć nam sprzed nosa najlepsze nagrody. No ale cóż... W końcu wy chcecie widowiskowości, a my musimy z kimś walczyć, no albo, nie chwaląc się przed wcześnie - wygrywać.

Jako urodzony w Łodzi, bywałem często na tej hali w Bełchatowie oglądając poczynania różnych sportowców, z trybun. Nigdy jednak nie myślałem, że stanę kiedyś w samym środku tego wspaniałego punktu, wzbudzając takie wasze zainteresowanie tym co mówię, za co wielkie dzięki. Mam z tą areną sporo dobrych i jeszcze lepszych wspomnień, więc mam nadzieję, że tak dziś zostanie. Może wyraziłem dziś się trochę ostrzej niż zawsze, ale cóż... Najważniejsze, że szczerze w przeciwieństwie do innych, za co wierzę, iż mnie tego wieczoru wynagrodzicie, jak najgłośniejszym dopingiem. Więc co? Liczę na was i do zobaczenia za kilkadziesiąt minut!!!

Offline

 

#27 2015-10-25 00:01:16

 Skipper

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-10-19
Posty: 15
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Silas Young

Re: Ring

Na arenie rozbrzmiewa nowy theme song i na rampie zjawia się Silas Young, który rozglądał się po trybunach i wyglądał na niezadowolonego. Krocząc do ringu, Silas wciąż spoglądał na widzów. Nawet gdy już był w ringu i wziął mikrofon, obejrzał się jeszcze dookoła na publikę.


Silas Young
: Nazywam się Silas Young i jak się okazuje, jestem ostatnim prawdziwym mężczyzną w pro wrestlingu. Dziś mój pierwszy dzień w tej federacji i od razu widać, dlaczego już wcześniej upadała. W tej federacji nie ma mężczyzn ! W tej federacji są wyłącznie lalusie i głupcy. Dostrzegłem to jeszcze zanim tu przyszedłem na ring, kiedy za kulisami zaczepiła mnie kobieta. Co, do jasnej cholery, robi kobieta w federacji pro wrestlingu ? Sądziłem że jest to rzecz oczywista - w wrestlingu nie ma miejsca dla kobiet, ponieważ ich miejsce jest w kuchni. W takim wypadku nie dziwi mnie fakt, że prezes tej federacji to anonimowa osoba. Chowa się w obawie przed upokorzeniem - nie można go nazwać mężczyzną. Prawdziwy mężczyzna nie chowa się przed niczym, tylko staje dumnie przed wyzwaniem i bierze się do roboty, jak na faceta przystało. Mam nadzieję, że general manager tej federacji, pan William Regal, poleci prezesowi obserwować mnie. Być może wtedy pan prezes zrozumie, co znaczy być mężczyzną i będzie mógł wyjść z ukrycia, spod sukienki swojej mamusi.
28 Października na gali Burn w Bełchatowie mam swój debiut w walce 1 vs 2 przeciwko Nickowi Jeffersowi i Akira Tozawa. Nie mogę tego uznawać jako tag team matchu. Widziałem, jaką osobą jest..... "mój tag team partner"..... The Miz. Nie oczekuj Miz, że będę twoim przyjacielem w tej walce. Taki przyjaciel jak ty, to szkodnik. A szkodniki należy zwalczać. Będę jednak dla ciebie przyjacielski i dam ci dobrą radę: stań z boku, weź kartkę i długopis i notuj. Nauczę ciebie, nauczę moich rywali i nauczę tych ludzi na widowni, jak być prawdziwym mężczyzną. Staraj się przy tym nic nie mówić, to przynajmniej nie wyjdziesz na głupka; wystarczy, że na takiego wyglądasz ze swoimi okularkami. Ale skupmy się na tym, kogo mam za rywali. Nick Jeffers. Słyszałem twoją wypowiedź na ostatnim Burn. Możesz sobie być SDW Original, ale to nie ma żadnego znaczenia. Człowiek słaby przez lata jest tak samo słaby, jak człowiek słaby od niedawna. Mówisz, że brakowało ci nowych wyzwań ? Dostaniesz więc wyzwanie: 28 Października na gali Burn w Bełchatowie wejdziesz do ringu i zawalczysz z prawdziwym mężczyzną, z jakim dotąd nie przyszło ci się mierzyć - Silas Young. DOPIERO WTEDY będziesz mógł powiedzieć, że wiesz w jakim kierunku podąża federacja - w kierunku prawdziwie męskim. Obok Nicka mamy Azjatę zwanym Akira Tozawa. Akira...... ja pier<cenzura>le, to jest imię dla mężczyzny ? Wygląda na to, że kiedy spadła bomba na Hiroszimę, to w całej Japonii wymarli wszyscy mężczyźni i zostały same ciućmy. Tym byli twoi rodzice i dziadkowie, i tym jesteś ty, Akira. Widać to w tobie wyraźnie, więc nie próbuj zaprzeczać. Bądź chociaż na tyle męski, by przyznać się do porażki, jaką jesteś ty i twój ród.
Prawdziwy mężczyzna nie boi się nazywać rzeczy po imieniu i dlatego słowo uznania należy się dla general managera, Williama Regala. Słusznie zrobił, bookując moją walkę na początku gali. Oznacza to, że pierwszy wystąpię na gali, a to oznacza że nie tylko moi przeciwnicy, ale i cały roster będzie mógł patrzeć i zacząć się już uczyć, co to znaczy być prawdziwym mężczyzną. Próbujcie wykorzystać tą wiedzę od razu, chłopcy, już podczas gali. Tylko prawdziwi mężczyźni odznaczają się sukcesami. Takich ludzi potrzeba w tej federacji, a na razie jest tylko jeden i stoi w tej chwili w ringu. Bierzcie się więc do roboty, inaczej rzeczywiście sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka" - SDW upadnie po raz trzeci.

Silas opuszcza ring, ponownie przy swoim theme songu

Offline

 

#28 2015-10-26 21:39:53

Raptor

http://oi58.tinypic.com/168ahbd.jpg

37607244
Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 476
Punktów :   10 
Wrestler w E-fedzie: Ralf
Ulubiony wrestler: El Torito
Ulubiona federacja: SDW

Re: Ring

Na hali rozbrzmiewa dobrze znany theme song, który zwiastuje pojawienie się na arenie Ralfa. Publika bardzo żywiołowo reaguje na holenderskiego zapaśnika. Ten pewnym krokiem zmierza w stronę kwadratowego pierścienia.

Ralf: Jak wszyscy wiecie, ostatnie tygodnie nie były dla mnie w najmniejszym stopniu normalne. Był to czas pełen niepokoju, niepewności, walki z samym sobą i obawą przed przyszłością. Po ostatnich wydarzeniach muszę podwójnie na siebie uważać. Nic już nie jest takie, jak kiedyś i nikt z nas nie może tego zmienić. Ani ja, ani żaden z was, ani William Regal, ani też Danny czy Steve Brown. Trzeba myśleć o przyszłości i patrzeć na to, co dzieje się teraz. No właśnie, a nie dzieje się dobrze. Przed kilkoma dniami o mało co nie zostałem zawieszony w prawach zawodnika, jednakże to wcale nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ktoś ewidentnie mnie w coś chce wrobić i już prawie mu się to udało. Całe szczęście, że William Regal jest rozsądnym człowiekiem i nie dał mu się tak łatwo zmanipulować. Jednak problem nie został rozwiązany, wręcz przeciwnie - to dopiero początek. Początek trudnej drogi, której kresu póki co nie widać. Drogi, być może przez mękę, być może będzie to najtrudniejsza droga w moim życiu, bowiem prawdziwy sprawca ataku na Steve'a Browna będzie chciał dobitnie wykorzystać każdy moment mojej słabości i przejąć nade mną kontrolę w momencie, kiedy sam ją nad sobą utracę. Ten człowiek z pewnością spróbuje przejąć kontrolę nad demonem tkwiącym w mojej głowie po to, by zrealizować swoje, mnie bliżej nieznane, cele w tej federacji, a być może wykraczające także poza nią. Jestem niemal w stu procentach pewien, kto kryje się pod postacią mojego prześladowcy, jednakże wstrzymam się z wymawianiem nazwisk do momentu, aż nabiorę pełnego przekonania do słuszności moich podejrzeń.

Ralf przestaje na chwilę mówić, krąży przez chwilę wokół ringu i po chwili kontynuuje monolog.

Ralf: Tak mówię i mówię, ale na dobrą sprawę nie powiedziałem nic konkretnego. To, o czym mówiłem, to tylko podejrzenia. Przejdę w końcu do rzeczy. Jak zapewne się domyślacie, ostatnie wydarzenia negatywnie odbiły się na mojej kondycji fizycznej, miałem mniej czasu na właściwe przygotowanie do kolejnej walki w SDW. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, w jaki sposób sobie poradzę i jaka będzie moja strategia, bowiem moim kolejnym rywalem ma być persona wyjątkowa. Można powiedzieć, że takiego jak on ta federacja jeszcze nie widziała. Myślę, że wszyscy wiedzą, o kim mowa. Tak, chodzi o Jokera. Manipulatora, socjopatę, wariata...różnie jest określany. Ludzie po ostatnich jego wyczynach zaczęli zastanawiać się, czy jest ktoś, kto jest w stanie pokonać Jokera. A jeśli tak, to w jaki sposób można to zrobić? To proste. Główną i być może jedyną bronią Jokera jest jego chory umysł. Gdyby się przypatrzeć, to w ringu nie jest on wcale człowiekiem wybitnie uzdolnionym na tle innych, jednakże jego od reszty odróżnia przebiegłość i zdolność manipulacji oponentami. Jedyne, co muszę zrobić, to zachować zimną krew, kiedy rozpocznie swoją brudną grę. Czy mam jakieś szanse? Myślę, że tak, ponieważ z Jokerem mamy coś wspólnego - obydwaj jesteśmy ludźmi opętanymi, którzy tracą kontakt z rzeczywistością. Tutaj właśnie upatruję swoją szansę, bowiem ja, w odróżnieniu od mojego rywala, wciąż walczę o to, by być zupełnie normalny. Jokerze, jeśli chcesz rozpocząć swoją grę psychologiczną, która docelowo ma mnie zniszczyć od środka, mogę skierować do ciebie jedno słowo - powodzenia. Możesz uważać mnie za człowieka słabego, jednak spójrz na siebie - co się stało z twoją prawdziwą twarzą? Gdzie jest ten normalny człowiek, który kiedyś nie musiał chować się pod warstwą makijażu? Możesz bronić się swoimi wynikami, jednakże według mnie, jakby to po twojemu ująć, miałeś po prostu szczęście w kartach. Życzę ci, żeby nadal tak było.

Ralfowi w tym momencie urywa się głos. Po chwili mikrofon wypada z jego ręki, a on sam chwyta się za głowę, a po chwili pada na matę. Mija dobrych kilkanaście sekund, w końcu znów się podnosi i chwyta znów mikrofon. W jego oczach widać obłęd, a on sam nerwowo krąży po ringu, rozglądając się dokoła.

Ralf: Kiedy tak patrzę i patrzę...coś dostrzegam. Wiecie co to? To strach. Niepewność. Brak świadomości tego, co za chwilę się stanie wyzwala u was niepokój, a w niektórych twarzach ujrzałem nawet...panikę. Niczego nie wiecie. Nie znacie chwili, w której wasz największy wróg zaatakuje waszą podświadomość i...doszczętnie ją zniszczy! Głupcy! Każdy z nas taki jest. Człowiek to bardzo skomplikowany mechanizm. Mechanizm, który podświadomie niszczy samego siebie od środka. Słuchajcie mnie! Ja jestem zesłany! Powołany przez mojego Stwórcę! Dzięki mnie będziecie mogli wyzwolić się od potworów, które czają się na was! Potworów, które tkwią w was samych! Wiem, że Stwórca wiedział, co robi, wyznaczając na to zadanie właśnie mnie. Wiedział, że zsyłając mnie pośród was, dokonał właściwego wyboru i nie zawiedzie się na mnie. Chodźcie za mną! Pokażę wam lepszy świat - świat, w którym nie ma demonów, nie ma potworów, świat wolny od wszelkiego zła, wyzysku i patologii! Przyłączcie się do mnie, przyjaciele!

W tym momencie światła na arenie gasną. Po kilku sekundach znów widzimy ring....który jest całkowicie pusty.


http://i.imgur.com/CHKHGRn.gif

Offline

 

#29 2015-10-27 17:15:07

mathias136

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2015-09-30
Posty: 36
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Brock Lesnar
Ulubiony wrestler: Brock Lesnar
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

Na arenie rozlega się theme, który znają wszyscy prawdziwi fani wrestlingu. Po chwili na rampie pojawiają się dwie postacie: Paul Heyman, oraz jego Bestia – Brock Lesnar. Zdobywca rozgrzewa się w charakterystyczny dla siebie sposób demonstrując ogromną pewność siebie.

http://i.imgur.com/wYBM27Q.gif

Powolnym krokiem zbliżają się do kwadratowego pierścienia, przechodzą nad drugą liną i spoglądają na trybuny, które zgromadziły dziś ogromną rzeszę fanów. Paul przykłada mikrofon do ust na co fani reagują bardzo żywiołowo.


Ladies and Gentleman, my name is Paul Heyman.

Fanów ogarnia prawdziwa euforia na te słowa, z trybun słychać głośne skandowanie „Heyman, Heyman”.

Stało się to co zapowiadałem wam ostatnim razem...moje słowa się potwierdziły...Brock Lesnar zwyciężył. Wszyscy, którzy w to nie wierzyli powinni spojrzeć teraz na siebie i spalić się ze wstydu. Każdy kto wątpił w siłę i determinację Bestii powinien paść na kolana przed jego potęgą. Zaraz odezwą się tacy co będą chcieli wypominać, że przecież to była walka Tag Teamowa. Owszem, Brock połączył siły z pretendentem do pasa SDW Global Championship – Jokerem. Nie oszukujmy się – przeciwnicy byli na tyle słabi, że Brock wygrałby z zamkniętymi oczami nawet jeśli musiał walczyć samotnie przeciwko dwóm. The Witcher, Jeff Hardy – zostaliście wprowadzeni do Suplex City. Poznaliście na własnej skórze jak to jest stanąć w ringu z Brockiem Lesnarem. Podczas walki stało się coś o czym pewnie długo nie zapomnimy – Jeff Hardy postanowił nie uczestniczyć w walce i zostawił swojego partnera na pastwę przeciwników. Wielu z was nazwie go tchórzem, ale prawda jest taka, że wycofał się dlatego, że zdał sobie sprawę iż nikt nie może pokonać Bestii. Ktoś kto poszedł po rozum do głowy i wycofał się uświadamiając sobie wyższość przeciwnika nie zasługuje by być nazywanym tchórzem. Zasługuje by być nazwany szczęściarzem. Szczęście się do niego uśmiechnęło i dlatego nie został wbity w matę jak The Witcher. Ten zapatrzony w siebie troglodyta naprawdę myślał, że może pokonać Najwspanialszego Zawodnika w tym biznesie. Szybko przekonał się, że gdy Bestia walczy na serio to nikt nie ma z nią szans. Najważniejsze jest to, że ostania walka otworzyła przed moim klientem drzwi do tytułu mistrzowskiego. Chodzi mi o pas SDW Extreme Championship. I tutaj dochodzimy do pana Lashley'a. Będzie on kolejną osobą, która pozna Suplex City i nie opuści ringu o własnych siłach. Walka między nimi wyłoni jednego z sześciu pretendentów do wspomnianego przeze mnie pasa. Oczywiście już teraz można dać by pas mojemu klientowi i zaoszczędzić cierpienia jego przeciwnikom. Moja bestia dopiero się rozkręca i pokaże wam jeszcze do czego jest zdolna.

Po tych słowach Paul wyrzuca mikrofon z ringu i powoli oddala się na zaplecze.

http://i.imgur.com/VTHWU.gif


http://gifrific.com/wp-content/uploads/2014/09/Brock-Lesnar-Wink.gif

Noc jest ciemna i pełna strachu.
Bestia żywi się tym strachem.


STREAK NA BURN:
2-0-3
STREAK NA PPV:
0-0-1
https://sandpaperblues.files.wordpress.com/2012/05/stannis.gif?w=620

Offline

 

#30 2015-10-27 20:49:00

Mr.Michaels

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-06
Posty: 183
Punktów :   11 
Wrestler w E-fedzie: Einar Hallvard
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Rockers
Ulubiona federacja: WWE

Re: Ring

"Forsaken"! Na arenie rozbrzmiewa theme song pretendenta do tytułu SDW Global - Einara Hallvarda. Sam zawodnik po kilku sekundach pojawia się na rampie. Na barkach jak zawsze zarzucone ma grube, niedźwiedzie futro. W prawej dłoni trzyma mikrofon i podążając w kierunku ringu zaczyna mówić.

Einar Hallvard:
Wszyscy tu obecni widzieli co miało miejsce na ostatniej edycji Burn. Einar Hallvard, wysłannik bogów Północy dopełnił formalności i utorował sobie drogę na szczyt. Szczyt, od zdobycia którego zależeć będzie dużo więcej niż przyziemny prestiż i duma. To wszystko jest puste. Prawdziwą stawką tego starcia stanie się równowaga w świecie śmiertelnych i utrzymanie niezachwianej hegemonii Bóstw Asgardzkich na tym terenie. Widzicie...zaszczepić myśl w nieostrożnych sercach jest prosto.  Przejąć kontrolę nad armią nieostrożnych serc - jest prosto...

Einar wchodzi do ringu


Einar Hallvard: Joker to mit! Niepozorny, małostkowy szaleniec to poza. Tragiczna w skutkach mistyfikacja o której się przekonacie gdy już ma być za późno na odwrót. Stara się wejść wam do głów, a z pozoru błahe, nieistotne i przeintelektualizowane wywody zostaną zastąpione przez jasny przekaz dopiero, gdy nikt z Was nie będzie w stanie tego zakwestionować. Muszę to przerwać, jestem blisko rozwikłania pewnej zagadki, już na Burn wszystko zostanie wyjaśnione. Jeszcze myślę...i jestem coraz bliżej. Jednak nie tylko z tym przyjdzie się zmierzyć. Kevin Owens...jakże odmienny to stan świadomości...typ człowieka, który laur i boskie tchnienie przehandluje na złotą koronę. Niezaspokojone fizycznie żądze potrafią motywować największe zbrodnie...albo płodzić smutnych marzycieli <śmiech> Na nic się zdadzą twoje zapowiedzi Kevin! Jakże pustą w swojej egzystencji musi być osoba, której byt warunkują materialne żądze i pragnienia. Złote iskierki w oczach zastępują wyższe wartości, a system przekonań zostaje wyparty przez krótkowzroczny relatywizm moralny. Widziałem już wielu takich jak Ty Kevin. Twą ideą zysk, twą motywacją szczyty...jak nisko można jeszcze upaść? Uwolnię Cię Kevin, obronię Cię przed samym sobą <śmiech>

Einar udaje się powolnym krokiem na backstage



http://fc07.deviantart.net/fs71/f/2012/161/a/c/shawn_michaels_signature_by_rated_gfx-d531fc2.png
http://i.imgur.com/ftQFkb5.png

*User Miesiąca - kwiecień 2014
* 1x SDW Hardcore Champion
* Current SDW Global Champion


Offline

 
~Kontakt~ ~Wymiana/Współpraca~ ~Top PBF/Games~

Aigor
HeadBooker


Raptor
Założyciel Forum


Eronics
Administrator

pbfy.topka.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.infidels.pun.pl www.lpruni48.pun.pl www.summoners.pun.pl www.fireworks.pun.pl www.gimnazjumwskorcu.pun.pl