Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

  • Index
  •  » Tygodniówki
  •  » #5 Wednesday Night Burn! - 04.11.2015 (Łódź, MOSiR Arena)

#1 2015-11-05 00:25:37

Aigor

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-15
Posty: 276
Punktów :   
Ulubiony wrestler: David De Gea
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Manchester United
Ulubiona federacja: Barclays Premier League

#5 Wednesday Night Burn! - 04.11.2015 (Łódź, MOSiR Arena)



Paweł Borkowski: Witam wszystkich zgromadzonych na jaki, jak i przed odbiornikami, nadajemy z areny w Łodzi do której tym razem zawitało Wednesday Night Burn. Już tylko tydzień dzieli nas od największego wydarzenia -  The Longest Day. Dzisiaj z pewnością ujrzymy wspaniała widowisko, a wszystko to w akompaniamencie jak zwykle niezastąpionej publiki, jak i zacnych współkomentatorów, którymi są Profesor zapasów...
Andzej Supron:...Andrzej Supron
Bob Sapp:  ...former IWGP Heavyweight Champion, MMA Fighter, Kickboxing Fighter, Footballer & Actor, Bob "The Beast"
Sapp!
Paweł Borkowski: ...I Paweł "Boryss" Borkowski. To już ostatnia gala przed PPV, jestem pewien, że emocje sięgną dzisiaj zenitu. Poznamy dzisiaj skład walki o pas  SDW Global, ponadto czeka nas świetne starie w Main Event dzisiejszej gali, może ty Andrzeju wypowiesz się na ten temat?
Andrzej Supron: Zdecydowanie, kwalifikacje do walki o pas SDW Global będę jednym z ważniejszych punktów całej gali, oczywistym jest również kto wyjdzie z nich zwycięsko. Z całą pewnością jednym z nich będzie to Silas Young, co do pozostałych walki to nie mam określonych typów. Jednak zobaczymy tam naprawdę twardych gości, którzy wiedzą co to walka. Jednak nawet oni nie dorównają dla mnie.
Bob Sapp: Andrzeju, znów cię ponosi. Jakom cudem Ci kolesie są gorsi od ciebie? Oni są o wiele młodsi niż ty, jednak chciałbym zobaczyć jednak chciałbym zobaczyć twoją walkę przeciwko choćby takiemu Mizowi, jestem pewien, ze nie wytrzymałbyś z nim nawet pięciu sekund.
Andrzej Supron: Może i mam swoje lata, jednak nadal umiem wykonać niezłego Suplex'a, chcesz się przekonać?
Paweł Borkowski: Opanuj się bo dostaniesz zawału albo wylewu. Nie mam zamiaru przerabiać scenariusza z zeszłego tygodnia, proszę o jakiś wzajemny szacunek, dobrze?
Andrzej Supron: Zgadzam się z tobą, tylko najpierw usuń z stąd tego gałgana, który mnie prowokuje.
Bob Sapp: Gałgana, przypominam Ci ze rozmawiasz z mistrzem i zawodnikiem  MMA. Chyba chcesz abyśmy porozmawiali jak mężczyźni, w ringu.
Paweł Borkowski: Panowie, przywołuje was do porządku, walki zostawmy zawodnikom. Może tak na rozluźnienie sytuacji Bob wypowie się na temat walki w Maine Evencie?
Bob Sapp: Cóż, walka na pewno będzie niesłychanym widowiskiem, a to ze względu na sytuację jaka wywołała się między Jokerem, Wiedźminem oraz Einarem Hallvardem. Do tego wplątany w to wszystko Ralf, który jak wiemy przechodzi trudny okres w swoim życiu. Warto również wspomnieć o pozostałych zawodnikach jak na przykład Kevin Owens czy Dan Dowson znany już dobrze polskiej publiczności. Jednak nikogo nie stawiam na straconej pozycji. Widząc taką walkę już zacieram ręce  na PPV.
Paweł Borkowski: Zgodzę się z tobą, sytuacja jest niesamowicie interesująca, Andrzeju, chcesz coś dodać?
Andrzej Supron: Tak. dlaczego ten pajac był pierwszy, przecież on nawet nie ma pojęcia o zapasach! To zwykły laluś i nic więcej.
Bob Sapp: Teraz przegiąłeś.

Wy tym momencie obydwaj panowie zaczynają się szarpać, zaś Paweł patrzy na to zirytowanym wzrokiem.

Paweł Borkowski: Panowie, zachowujecie się jak dzieci, proszę o powrót na swoje miejsca.
Andrzej Supron oraz Bob Sapp: Nie wtrącaj się!
Paweł Borkowski: Cóż, na tych dwóch nie ma mocnych. Ja tymczasem zapraszam na 5 wydanie Burn!



Przenosimy się na ring, w środku którego znajduje się Ralf. W ręku trzyma on mikrofon.

Ralf: Myślę, że każdy z nas doskonale zna powód mojego przybycia na ring przed zaplanowanym dla mnie pojedynkiem. Zapewne duża część spośród was poczuje się usatysfakcjonowana na zakończenie mojej wypowiedzi, jednakże zanim przejdę do sedna sprawy, odniosę się krótko do sytuacji, jaka miała miejsce przed tygodniem. Na poprzedniej edycji Burn poznaliśmy rozwiązanie zawiłej sprawy związanej z moim domniemanym atakiem na Steve'a Browna. Pomimo, że prawda ostatecznie wyszła na jaw, to ja, rzecz jasna, nie jestem zadowolony z przebiegu wydarzeń, jakie działy się tuż po zakończeniu walki wieczoru. W wówczas kluczowym momencie człowiek, który usiłował zaszkodzić mojej karierze, postanowił wtargnąć na ring i zadrwić sobie ze mnie. Zastanawia mnie tylko, co Kevin Owens próbował w ten sposób osiągnąć. Wypromować samego siebie? Wystraszyć mnie lub kogoś z was? Zademonstrować swoją siłę? Nic z tych rzeczy. Kevin Owens postanowił, że spróbuje przejąć nade mną kontrolę wykorzystując do tego mój słaby umysł! Kiedy oglądałem w powtórkach twoją przemowę, Kevin, w zasadzie nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Z jednej strony to zabawne, że najlepszy zawodnik na świecie, jakim sam się tytułujesz, korzysta ze zgaszonych świateł na arenie, aby znokautować swojego przeciwnika. Poczułem się co najmniej dziwnie, kiedy słyszałem z twoich ust słowa typu "uwolnię z ciebie demona", czy też "Ralf będzie pod moją kontrolą". Jestem ciekaw, w jaki sposób chcesz wywiązać się z ostatnich słów.

Ralf na chwilę przerywa wypowiedź, publika na moment zamiera, jakby w oczekiwaniu na pojawienie się demona. Nic takiego jednak się nie dzieje, a Ralf spokojnie kontynuuje swoją wypowiedź.

Ralf: Jednakże jeśli przyjrzymy się bliżej tej sytuacji, może się nam wydać logiczne, że usiłujesz wykorzystać moje drugie oblicze do odniesienia większych sukcesów - to jest w końcu jeden z wielu sposobów, jakimi próbują wspomóc się zawodnicy, którym brakuje umiejętności przetrwania w ringu, po to, aby ostatecznie znaleźć się na szczycie. W tym momencie, jeśli to oglądasz Kevin, możesz się śmiać i mówić sobie w duszy, że to przecież ja tydzień temu leżałem u twoich stóp. Tak, zgadza się, wtedy to ty byłeś górą, jednakże jeżeli uważasz, że to, o czym mówię, to tylko stek bzdur, to mam dla ciebie, jako najlepszego wrestlera na świecie, układ idealny - już w tym mieście, w tę niedzielę, na The Longest Day, będziesz miał szansę udowodnić swoją siłę charakteru oraz wyższość nade mną...w pojedynku jeden na jednego!

Nie trzeba było długo czekać na reakcje Kevina Owensa, którego theme zabrzmiał po chwili. Sam zawodnik z mikrofonem ruszył w stronę ringu.

Kevin Owens: <Owens zaczyna klaskać> Brawo! Wszyscy razem... jeden wielki okrzyk dla Ralfa! <cheer/heat!> Faktycznie oglądałem co tam sobie przed chwilą mówiłeś i śmiałem się... śmiałem się jednak z innego powodu niż ty sądzisz. Nie jest dla mnie powodem do chwały zaatakowanie rywala przy zgaszonych światłach. Za kogo ty mnie masz? Jednak gdyby światła nie zgasły, a zaatakowałbym Cię po Twojej walce miałbyś wymówkę, że byłeś wyczerpany pojedynkiem. Wymówki... zawsze się jakaś znajdzie prawda? To co stało się tydzień temu, to było tylko przekazanie tego co miałem do powiedzenia, w dość dosadny sposób. Nie bierz tego do siebie, nie chcemy przecież by obudził się ze złości w Tobie, jeszcze jakiś demon. <heat!> Tak jak mówiłem byłem tam za kulisami nieco rozbawiony. Nazwałeś mnie chyba zawodnikiem któremu brakuje umiejętności przetrwania. Przepraszam Ralf, zły numer. Mówisz o zawodniku który przyszedł tu by udowodnić w kolejnym miejscu na świecie, że jest najlepszy. Nie jestem żadnym amatorem który nie potrafi wygrywać sam, to już nie ta liga... jestem trzy półki wyżej. Jestem tu by niszczyć swoich rywali, tylko po to, by w końcowym rozrachunku byli oni numerkiem na liście którą Kevin Owens musiał pokonać by zostać posiadaczem tytułu Global. Udowadniam tydzień po tygodniu swoją wartość... dlatego też mam swoje przywileje. <Kevin wchodzi do ringu i staje naprzeciwko Ralfa> Jako najlepszy zawodnik na świecie, wcale nie muszę z tobą walczyć. Jestem tu by zdobywać tytuły, a nie obijać się z Tobą na jakiejś niszowej gali, w tak zacofanym mieście jakim jest Łódź. <heat!> Ja chce zdobywać tytułu, wygrana z Tobą nic mi nie da, ja już udowodniłem jak łatwo można się Tobą posłużyć niczym marionetką. Jesteś dla mnie zbyt słabym przeciwnikiem, dlatego moja odpowiedź brzmi... nie! <heat!>

Ralf spokojnie przysłuchiwał się wypowiedzi Kevina, a po usłyszeniu ostatniego zdania szyderczo się uśmiechnął.

Ralf: Naprawdę spodobała mi się twoja próba wytłumaczenia się z ataku na mnie. Zarzucasz mi, że szukam wymówek, podczas gdy sam, jak tylko możesz, próbujesz wykręcić się z szansy, jaką byłaby dla ciebie walka na PPV. W końcu jesteś najlepszym zawodnikiem na świecie! Przecież dla najlepszego zawodnika na świecie, jakim bez wątpienia jest Kevin Owens, pokonanie kogoś takiego jak ja nie powinno stanowić żadnego problemu, prawda? Tym bardziej, że może wtedy General Manager należycie doceniłby potencjał tak wybitnego w swoim fachu wrestlera, jakim jest Kevin Owens! <heat> Powiedzmy sobie wprost, Kevin. Widzę, że nie czujesz się aż tak pewny siebie, jak mogłyby na to wskazywać słowa, które przed chwilą wypowiedziałeś. Nazywasz siebie najlepszym zawodnikiem na świecie, jednak czy rzeczywiście tak jest? Czy rzeczywiście Kevin Owens jest najlepszym zawodnikiem na świecie? <heat> Wygląda na to, że nie przekonałeś do siebie publiczności, podobnie zresztą jak mnie. Od ciebie, Kevin, chcę tylko jednego - abyś udowodnił przede mną i przed tymi wszystkimi ludźmi, że naprawdę jesteś najlepszy na świecie, a twoje słowa są czymś więcej, niż tylko wyssanym z palca frazesem. Nie oczekuję od ciebie, żebyś odpowiedział na pytanie, czy jesteś człowiekiem honoru, zresztą myślę, że każdy doskonale wie, jak brzmi właściwa odpowiedź. Chcę tylko, abyś wywiązał się z własnych słów. Skoro jesteś najlepszy na świecie, przyjmij moje wyzwanie i pokonaj mnie w uczciwym pojedynku!

Kevin Owens: Ralf, Ralf, Ralf... mam wrażenie że nie rozumiesz do końca o co w tym wszystkim chodzi. Jednak rozumiem czym to jest spowodowane. Gdy ma się wewnątrz siebie dwie osobowości, czasami trudno się skupić. Dlatego nie martw się, powtórzę to dla Ciebie i wszystkich tych ludzi na trybunach, raz jeszcze. Tym razem wolniej. Jestem najlepszy na świecie! <heat!> W SDW nikt mnie nie pokonał i nie widać na horyzoncie by taki się miał pojawić. Ty i ta Twoja mała niestabilność czynią Cię słabym. Nie jesteś dla mnie żadnym wyzwaniem. Nic nie muszę nikomu udowadniać. To wszyscy mi powinni udowadniać, że są gotowi na walkę z najlepszym wrestlerem na świecie. To ja powinienem wybierać rywali, nie oni mnie. Walczę tylko gdy na szali jest poważna stawka, a w pojedynku z Tobą takiej nie widzę. Zwycięstwo z kimś takim jak ty na PPV nic mi nie da, ponieważ jesteś jednym wielkim żartem. Poważnie, wygrana z Matti'm Silainenem dała mi więcej, niż mogłoby dać pokonanie Ciebie. Powiedzmy sobie jednak szczerze Ralf, nie chcesz tej walki. Pokonałem Silainena, Mysterio... powiedz mi gdzie oni teraz są? Widzisz ich gdzieś? Nie ma ich tu ponieważ ich zniszczyłem! Pisząc się na walkę ze mną, to była by Twoja ostatnia batalia. Zarówno Ralfa jak i demona. Oszczędzę Ci tego upokorzenia...

Kevin nie zdołał dokończyć, gdyż na arenie rozległ się theme song Generalnego Managera Burn, Williama Regala. Ubrany w błękitny garnitur Anglik pojawia się na rampie z mikrofonem w ręku, więc zapewne wystosuje jakieś oświadczenie do obojga zawodników. Rozgląda się wokół areny, przy tym kiwając głową, po czym przyłożył mikrofon do ust i zaczął mówić:

William Regal: Witam wszystkich zgromadzonych na arenie fanów z miasta Łódź! *cheer* Witam również Ralfa oraz Kevina Owensa. *cheer/heat* Panowie, co ja mam z wami zrobić? Kevin, to co zrobiłeś tydzień temu Ralfowi podczas jego ważnego zarówno dla fanów jak i mnie ogłoszenia, nie umknie ci na sucho, podobnie jak atak na Steve'a Browna. Był to tak zwany akt wandalizmu a ja nie będę tego tolerować. Jednak Ralf również nie jest święty, gdyż nie wytłumaczył się do końca z ataku na Dannyego. Mógłbym was od razu z tego miejsca zawiesić jako zawodników a nawet i zwolnić. Jednak tego nie zrobię, bo widzę w was wielki potencjał. Wymyśliłem więc najlepsze rozwiązanie, z punktu fana SDW jak i waszego. Wy dwaj zmierzycie się ze sobą w walce jeden na jeden i to już na gali The Longest Day. *cheer* Jeśli jednak jeszcze raz któryś z was tknie któregoś z zawodników poza tym ringiem, nie będę już wtedy taki tolerancyjny i was zwolnię! A teraz jazda z tego ringu, gdyż czas najwyższy zacząć ostatnie Burn przed The Longest Day. Show Must Go On!



Kamera pokazuje idącego spokojnym krokiem Roberta Portera. Ma zamyślony wzrok jakby czegoś szukał w przestrzeni. Nagle z przeciwległej strony idzie Johnny Turn, który przechodzi obok niego i niby przypadkowo uderza barkiem przeciwnika, po czym podskakuje robiąc obrót o 360 stopni i spogląda teraz z gniewem na Enigmę.

Johnny Turn: Jak chodzisz, łamago? Nie słyszałeś, że kiedy idzie tornado, to nie można mu wchodzić w drogę, bo nagle można znaleźć się w powietrzu i to bardzo wysoko? Dziwne, że mnie nie zauważyłeś, jednak idziesz zamyślony, jakbyś szukał szczęścia. Jednak kiedy natrafisz na palec Boga nie zostanie po Tobie nic. I raczej po takiej beksie przewracającej się o własne gile nikt nie będzie płakał, więc świetnie robisz idąc w samo apogeum robiąc dobrze wszystkim naokoło. Co Cię tu w ogóle sprowadza, bo Pan raczej nie do ringu? A no tak, niedługo mamy walkę. Wtedy poznasz wreszcie co znaczy być obracanym przez wiatr pędzący z prędkością 600 kilometrów na godzinę!

Robert Porter: Melepeta. Myślisz, że coś ugrasz, obrazisz mnie. Kładłem już większych cwaniaków niż ty, zresztą o człowieku świadczą jego czyny, nie słowa. Jeżeli coś do mnie masz to powiesz mi to w ringu. Nie mam ani ochoty, ani czasu na przepychanki z tobą imbecylu, a teraz jeżeli byłbyś tak miły to odejdź zanim doliczę do dwóch.

Johnny Turn: Zabrzmiałeś jak gimnazjalista ze swojego kraju. Ale nie przejmuj się, dużo ludzi tutaj tak ma. Taki Wasz znak rozpoznawczy. Słyszałem, że kiedyś w Polsce było tornado. Bzdura, to co nazywacie trąbą powietrzną u Nas jest normalnym najzwyklejszym tornadem. Nie przeżylibyście w Teksasie, a szczególnie ludzie Twojego pokroju. Tornado jest jak jeden z jeźdźców apokalipsy. Nie chcesz jego ukazania za wszelką cenę, bo wtedy czujesz, że powoli zbliża się koniec. Nieubłagany kres Twego marnego żywota. Jednak nie widzę w Twoim zachowaniu strachu. Wciąż chcesz spotkać się z F6 w ringu? Nie ma problemu. Czarne chmury już zbierają się na hali. Teraz tylko czekać, aż wszystko zbierze się do kupy i zapanuje takie pandemonium, że skala Fujity nie opisze tych wydarzeń.

W tym momencie momencie Robert ściągną z głowy kaptur, złapał Turna za głowę jednocześnie zasypując jego tors serią kolan. Kiedy poczuł, że ciało Amerykanina już zwiotczało rzucił go na podłogę

Robert Porter: Idiota z ciebie skoro uważasz, że słowa mają jakąś wartość. Pies który nie umie gryźć nie powinien szczekać.

Po tych słowach zostawił obolałego rywala i udał się w stronę ringu. Kamera jeszcze chwilę pokazuje Johnnyego z grymasem złości na twarzy, po czym obraz z kamery gaśnie.



Singles Match
Robert Porter vs. Johnny Turn



Po krótkich reklamach wracamy do ringu, gdzie toczy się pojedynek pomiędzy Johnnym Turnem, a Robertem Porterem. Jak na razie niewielką przewagę zdobył sobie Porter, który aktualnie wymierza przeciwnikowi kilka punchy i sprowadza do do pozycji klęczącej. Wtedy zaczyna wykręcać rękę swojego oponenta, jednak wkrótce porzuca ten pomysł i wymierza mu silne kopnięcie w plecy. Turn upada na matę, a Porter ustawia go w pozycję siedzącą i postanawia założyć mu Sleeper Hold. Chwyt trwa przez kilkanaście sekund, jednakże w końcu człowiek-tornado wstaje na nogi i z pomocą łokcia wydostaje się z niewygodnej dla niego sytuacji. Po sekundzie widzimy bardzo widowiskowy Pele Kick od Johnny'ego, który posyła Roberta na matę! Johnny postanawia spróbować akcji wysokiego ryzyka. W tym celu wdrapuje się na narożnik i już po krótkiej chwili widzimy wspaniały Moonsault! Mamy próbę przypięcia, jednakże nic z tego. Johnny postanawia podnieść rywala z maty, jednak w tym momencie otrzymuje on European Uppercut. Odwraca się i Porter wykonuje mu Roll-up, jednak również tylko 2 count. Obydwaj wstają, Porter łapie rywala, Irish Whip, odbicie od lin, Turn wraca, próba Clothesline od Roberta, jednak unik i Float-Over DDT od Johnny'ego! Tornado Man po chwili wstaje, ustawia przeciwnika na środek ringu i po chwili wykonuje wspaniały Twistersault! Johnny zaczyna się już niecierpliwić. Wykonuje przeciwnikowi kilka stompów w tułów, a po chwili zapina mu Twister Lock! Trzyma przez kilka sekund, Robert nie jest w stanie się wydostać. Wydaje się, że Porter jest bliski poddania, jednakże to wrażenie okazuje się być złudne, ponieważ Samotnikowi w końcu udaje się wydostać. Jest jednak obolały i wygląda na to, że za chwilę otrzyma kolejną porcję ciosów od rywala. Johnny oczekuje, aż jego rywal podniesie się z maty. Gdy ten w końcu wstaje, Finger of God łapie go w DDT Clutch, idzie w kierunku lin i po chwili mamy Rope-Walk Tornado DDT! Personifikacja trąby powietrznej jednakże nie zamierza kolejny raz pinować przeciwnika, tylko oczekuje, aż ten podniesie się z maty. Wkrótce tak się staje. Porter powoli, lekko zamroczony wstaje, otrzymuje Irish Whip, odbija się od lin, natrafia na Tilt-a-whirl Backbreaker, a następnie otrzymuje jeszcze Rolling Cutter! Houston Combination od Johnny'ego! Po tej akcji jeszcze wspina się na narożnik. To może być już koniec tej walki. Johnny dość długo oczekuje na rywala, ten powoli wstaje, jednak, jak się okazuje, tylko po to, aby tym razem definitywnie iść spać! Twister DDT! Nieprawdopodobna akcja! To musi być koniec. 1....2....3! Tak jest - Johnny Turn zwycięża w swoim debiucie!



Kamera przenosi nas za kulisy, gdzie po chwili operator ukazuje nam Nicka Jeffersa idącego korytarzem, który w pewnym momencie zatrzymuje się przy drzwiach na których znajduje się napis "Dan Dowson". Po chwili energicznie wchodzi do szatni, w której przez moment nikogo nie ma, jednak pojawia się.. Eric Bischoff.

Nick Jeffers: Nadal tutaj jesteś Eric.. Widzę w Twoich oczach jak cieszysz się z tego, że to nie ja zarządzam tą federacją i nie mam takich praw, żeby Cię zwolnić. Jednak może to i dobrze, że tutaj już jesteś, przynajmniej wiem że stąpasz po moim terytorium które znam lepiej od samego siebie. Wiedz, że będę obserwował Twoje poczynania, każdy Twój ruch i te ręce którymi zadusiłeś marzenia o wielkiej karierze w tym także mojej. Nadszedł czas zapłaty Bischoff, za wyrządzone krzywdy, a po podliczeniu Twój rachunek jest naprawdę spory i postaram się o to abyś go spłacił. Będę tydzień w tydzień Twoim cieniem, który sprawi że staniesz się jedynie obserwatorem całego widowiska, bez możliwości jakiegokolwiek zagrania, czujesz się sfrustrowany? Paraliż to słowo które najbardziej odda stan w jakim się znajdziesz, to ja będę jadem który rozprowadzi się po Twoich żyłach, uważasz że powrót był złą decyzją? Na to już teraz za późno, byłeś pewien że wybrałeś właściwą drogę, ale na końcu niej okazało się że jest ściana której nie przebijesz, a zbudowana jest z Twoich błędów na które nie masz już wpływu. Nie ma odwrotu, atak paniki zaczyna uderzać w Twoje skronie, a Ty próbujesz grać pewnego siebie. Obłuda jaką chcesz nakarmić wszystkich obserwujących sprawia, że się mnie boisz choć nie zadaję Ci bólu. Żałujesz, że to nie ja jestem po Twojej stronie? Nigdy więcej tam bym się nie znalazł, a Dowson? Próbuje się ratować.. jako jego zbawiciel chcesz mu dać światło nadziei. Nie zabieraj mu wiary w Ciebie, a Ty chcąc pokazać że jesteś wiarygodnym zaproponuj mu walkę ze mną. Daj nam szansę, której nie dostaliśmy, zacznij płacić za swoją przeszłość..

Jeffers opuszcza szatnię.. Obraz gaśnie.


W ringu jest już Matti Silainen, który rozgrzewa się w narożniku wyczekując na swojego przeciwnika. Tymczasem na arenie rozbrzmiał theme song i Silas Young zmierza na ring na swoją walkę, lecz po wejściu na ring łapie za mikrofon.

Silas Young: Wasze miasto, Łódź, to miejscowość w którym brak jest mężczyzn - widać to od pierwszego wejrzenia. Kiedy tylko tu przyjechałem, na ulicy zaczepił mnie młodzieniec, który jest fanem tej federacji, tak się składa. Mówi do mnie "Silas, jak mogłeś się tak znęcać słownie tydzień temu nad Akirą Tozawą ? I co ważniejsze, jak to możliwe, że federacja cię nie zawiesiła za to, że mówiłeś że do trzech razy sztuka w kwestii upadku tej federacji? Tak nie postępuje prawdziwy mężczyzna. Zachowujesz się jak zwykły tyran". Co więc mogłem zrobić ? Oczywiście zachować się, jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Walnąłem go kilka razy, dołożyłem do tego kilka kopniaków, aż całkowicie upadł. Odpowiedziałem mu wówczas, że dopiero teraz może o mnie mówić, że jestem zwykłym tyranem. Nazywajcie to sobie jak chcecie. Może i nie jestem najprzyjaźniejszym wrestlerem na świecie. Może i nie jestem taki, jakiego chcieliby mnie widzieć widzowie i federacja. Ale kim za to jestem bez cienia wątpliwości.... jestem prawdziwym mężczyzną. Mój dzisiejszy rywal, Matti Silainen za chwilę się o tym przekona. Ale nie oczekujcie, że będę teraz mówił o tym, co z nim zrobię. Takie gadki niech sobie używają inne łamagi. Mężczyzna preferuje czyny, a nie słowa. Tak więc przyjdź do ringu, Matti Silainen. Nie powiem ci, co z tobie zrobię. Pokażę ci, co z tobą zrobię. Zaś pozostałym ubiegającym się o miejsce w Ladder Matchu o pas SDW Extreme Championship, jak również i tym którzy w tej walce już są, sugeruję się przyglądać, bo będą mieć z tego podwójny zysk - nie tylko zaznajomią się z tym, co czeka ich na PPV, ale też zobaczą co to znaczy być kimś, kim sami nigdy nie byli - mężczyzną.



Singles Match (Qualification to Ladder Match for SDW Extreme Title)
Matti Silainen vs. Silas Young



Za nami reklamy nowego żelu pod prysznic i promocji nowego serialu wracamy do tego, co istotne, czyli walki w ringu. Widzimy, jak Silas Young zdobył sobie wyraźną przewagę nad oponentem. Cały czas demonstruje swoją dominację, obijając Silainena w parterze. Po chwili wstaje, wykrzykuje coś w kierunku przeciwnika i podnosi go z maty. Nie mijają 3 sekundy, a Matti zostaje wbity w narożnik. The Last Real Man znów coś mówi swojemu przeciwnikowi, następnie wymierza mu silny Slap, a kolejną akcją, na jaką się decyduje, jest Running High Knee, które jeszcze mocniej wciska Fina w narożnik. Po kilku sekundach spokoju Silas wyciąga oponenta z cornera, a następnie wykonuje mu Irish Whip. Ten odbija się od lin i inkasuje Neckbreaker, po którym pada na ziemię i wytacza się z ringu. Sędzia powoli rozpoczyna wyliczanie, podczas gdy Matti dochodzi do siebie poza ringiem. Jednakże jego przeciwnik postanawia wykorzystać sytuację, w tym celu odbija się od lin i mamy wspaniałe Suicide Dive! Akcja była bardzo ryzykowna. W tym momencie obydwaj rywale leżą poza ringiem i liczenie rozpoczyna się od nowa. Wygląda na to, że to jednak nie koniec emocji. Obydwaj rywale powoli wstają i już przy "4" w ringu pojawia się Silas, a niedługo później także Matti. Walka właściwie rozpoczyna się od nowa. Mamy wymianę ciosów. Tutaj znów przewagę zyskuje sobie Silas Young, który silnymi ciosami znów sprowadza swojego rywala do narożnika. Tym razem odpuszcza okładanie latającego Fina w samym rogu, tylko bierze rozbieg i...to było jego błędem, ponieważ Silainen w porę się odsunął i Young wbił się w pusty narożnik. Korzysta na tym jego rywal, który próbuje wykonać Roll-up. 1...2...było blisko zaskakującego zakończenia. Obydwaj podnoszą się z maty, Silas chce wykonać Clothesline, jednak Matti robi unik, Amerykanin odbija się od lin i po chwili inkasuje Tilt-a-whirl Headscissors Takedown. Wygląda na to, że Suomi Heart będzie próbował wykonać akcję wysokiego ryzyka. Wspina się na narożnik i...Frog Splash! Jednakże Silas w porę uniósł kolana, na które nadział się Matti! W tym momencie obaj leżą na ziemi, jednak po chwili Silas próbuje przypiąć oponenta. Było blisko, jednak Fin odkopuje. The Last Real Man nie zamierza tym razem już odpuścić. Wymierza przeciwnikowi kilka stompów, a potem podnosi go z maty. Następnie wymierza mu silny Gut Kick, po którym ten zaczyna zwijać się z bólu. Young nie przejmuje się tym, tylko postanawia wynieść go na barki, a następnie wykonuje Backbreaker, po którym od razu widzimy jeszcze Lariat. Silas wskazuje na narożnik, co chyba zwiastuje rychły koniec tej walki! Przesuwa swojego oponenta blisko wskazanego rogu, a następnie wchodzi na szczyt, staje na głowie i wykonuje Headstand Moonsault! Wspaniała akcja! Pinfall. 1...2...3! Koniec - Silas Young jako czwarty trafia do walki o tytuł SDW Extreme Championship!



Kamera przenosi się na BackStage, gdzie The Witcher właśnie wchodzi do gabinetu Generalnego Managera Burn.

William Regal: Wezwałem Cię tutaj nie bez przyczyny, chłopcze. Bardzo nie podoba mi się to, co zrobiłeś na ostatniej gali. Czy to w ogóle masz pojęcia czym może skończyć się walka poza ringiem, a zwłaszcza taka nieplanowana? Wydaje Ci się, że dobrze zrobiłeś? Grubo się mylisz, chłopcze... jako Generalny Manager nie mogę pozwolić na to, aby dochodziło do takich sytuacji. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, bo inaczej z pewnością wyciągnę konsekwencje.

The Witcher: Spokojnie, panie Reagal. Nie przybyłem do tej federacji, aby komukolwiek wyrządzić krzywdę. Moim zadaniem jest odnaleźć wszystkie piekielne kreatury i odesłać je tam, skąd przybyły. Jeff Hardy jest jedną z nich. Miał okazję oczyścić swoje sumienie i gdy Joker już był w moich sidłach, kiedy mogłem go złapać i cisnąć w nieugaszony ogień, on po prostu przeszedł na ich stronę. Szatan zwabił go do celi, z której już się nie uwolni i pewnie nawet nie będzie próbował. Dlatego tutaj wkraczam ja. Muszę go pojmać i zniszczyć, taki jest obecnie mój cel. I właśnie do pana kieruję swoją prośbę. Chciałbym dostać szansę, aby stanąć z nim w szranki na gali PPV. Abym na oczach tych wszystkich ludzi zdjął mu maskę z parszywej twarzy demona i zmusił do zapłaty za swoje grzechy...w bólu i cierpieniu. Wtedy nie będzie już mowy, o nieczystej walce. Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że jeden z nas miał przewagę. Będzie to jasne i czyste starcie, w którym zwycięży lepszy... a oboje wiemy, że z Bożą pomocą to będę ja. Postawa Hardy'ego jest karygodna, więc liczę na pana wyrozumiałość. Chyba nie chce pan krzywdy wszystkich fanów SDW?

William Regal: Hmm... całkiem sensownie prawisz. Jednak zauważ, że nie mogę być stronniczy. Uwierz mi, że w pełni rozumiem co czujesz, dlatego sprawa wygląda następująco:  jeśli Jeff wyrazi zgodę, to nie widzę przeszkód, abyście zmierzyli się na najbliższej gali PPV. Potrzebuję jednak jego zgody, gdyż nie mogę podyktować walki, tylko i wyłącznie ze względu na Ciebie, chłopcze. Jeśli jednak się nie zgodzi, przykro mi, ale będziesz musiał obejść się smakiem.

The Witcher: Choćbym miał przytargać to ścierwo za kudły, to nie wyduszę z niego zgodę. Gwarantuję.

Po tych słowach Anioł Zagłady wstał i zakładając kaptur na głowę opuścił pomieszczenie w całkowitym milczeniu.



Przenosimy się do strefy wywiadów, gdzie widzimy przygotowaną Natalię Siwiec do wywiadu.

Natalia Siwiec: Witajcie w Strefie Dobrego Wrestlingu, a moim dzisiejszym gościem będzie niech, kto inny a...

Po chwilowym zacięciu się Natalii przerywa zawodnik, który jak widać dopisuje mu humor to jest sam Big E. Osiłek pewnym krokiem pojawił się na ekranie kamery klaskając w raz ze słowami mówionymi New Day Rocks!!!

Big E: OOO!! MOSiR Arena w Łodzi nie bądźcie obojętni i oklaskujcie przyszłego mistrza SDW Extreme Champion'a!!!

W tej chwili nastała cisza, która przerywa sama reporterka.

Natalia Siwiec: Big E jak się już pojawiłeś to pozwól mi zadać kilka pytań okey w twoją osobę.

Big E: Pani Natalio po pierwsze nie robię to z grzeczności no nie zależy mi na tym. I tak nie mamy z tego żadnego pożytku. A po drugie nie znoszę przeprowadzać twoje wywiady po prostu są nudne. Więc jak byś mogła to się pospiesz no nie mam czasu na to.

Natalia Siwiec: No okey ja ci zadam jedno pytanie i możesz uciekać. Na dzisiejszej gali  Wednesday Night Burn w Łodzi stoczysz swój pojedynek z Mizem. A stawka będzie walka ladder match o pas SDW Extreme Championship. Jakie emocje na ciebie działają ?? <Big E wyrywa mikrofon z ręki Natalii>

Big E: Ucisz się w końcu no słuchać cię nie mogę tak jak tych durnych darmozjadów. Popatrz tylko na nich patrzą się na nas i co widzisz?? Co z tego masz?? Nic. Oni nic nie wiedzą o emocjach jakim ja dostarczam w ciągu kilka tygodni. Tak ja Natalia udowadniam swój charakter oni się nie liczą. Ale nie, oto mnie się pytałaś i chcesz wiedzieć jak moje pozytywne myślenie wpływa na obieg dzisiejszej walki jaką stoczę na Wednesday Night Burn z Mikem. Miz w ostatnim czasie mu się nie powodzi przegrywa walki, a to dlatego że sama jego dusza nie zdążyła zapoznać pozytywnego myślenia. Na dzisiejszej gali, go poniżę i wyrzucę na dobre z federacji <boo>. Nigdy go już nie zobaczycie. <Big E zaczyna nerwowo chodzić i można zouważyć pierwsze poty> Oh noo!!! Od teraz zaczyna się moja droga do zdobycia pasu SDW Extreme Champion!!

Big E oddaje mikrofon i wyjmuje chusteczkę na której mamy logo A New Day i wyciera swoją twarz spoconą potem.



Singles Match (Qualification to Ladder Match for SDW Extreme Title)
Akira Tozawa vs. Jeff The Killer



Kilka minut walki za nami: Jeff ma wyraźną przewagę nad Akirą, którego odbija w narożniku. W końcu The Killer odsuwa się w przeciwny narożnik, ale tylko po to, aby wykonać Corner Yakuza Kick, ale Tozawa robi unik i rywal zaplontuje się nogą o liny. Japończyk dokłada mu Corner Dropkick, a przeciwnik spada z narożnika. Big Over wykorzystuje okazję dokładając Jumping Elbow Drop, a potem przypina...1...2...break. Walka trwa dalej. Nightmare powoli wstaje, ale Good Guy nie daje mu ani chwili odpoczynku i już wykonuje Hurricaneranę, w wyniku której Prophet of the Apocalypse wypada za ring. Japan Sensation prosi fanów o wsparcie, a gdy to w końcu dostaje to rusza z Suicide Divem, ale Angel od Darkness zatrzymuje to brutalnym łokciem, a Positive Guy pada nieprzytomny. Jeff unosi rękę do góry w geście zwycięstwa za co zbiera solidny Heat, ale on nic sobie z tego nie robi i już podnosi rywala, aby posłać go Irish Whipem prosto w stalowe schody. To musiało boleć, ale The Killer nie daje przeciwnikowi spokoju i wrzuca go do ringu, aby przypiąć...1...2...kickout. Nightmare zdenerwował się brakiem końca tego pojedynku i chciał wymierzyć mocny Yakuza Kick dla siedzącego na macie rywala, ale ten zrobił unik i zaciągnął go na matę School Boy'em...1...2...cały czas nie koniec. Obaj szybko wstają i to Prophet of the Apocalypse pierwszy rusza z atakiem w postaci Bicycle Kicka, ale Japończyk zrobił unik. Amerykanin odbija się od lin i rusza z kolejnym atakiem, ale to Akira wykonuje Back Body Drop, a oponent leży na macie. Big Over wychodzi na apron i czeka aż wstanie jego rywal, a gdy tak się w końcu dzieje to atakuje go Springboard Crossbody i utrzymuje w przypięciu...1...2...only 2 count. Jeff z trudem podnosi się przy pomocy narożnika, ale Good Guy nie daje mu ani chwili oddechu i już atakuje go Running Corner Elbow Smashem. The Killer padł na matę, a Japan Sensation wykorzystuje to zakładając mu Single Leg Boston Crab. Nightmare wyraźnie cierpi i raczej nie uda mu się wyrwać z tej dźwigni dlatego zaczyna powoli czołgać się w stronę lin. Systematycznie, centymetr po centymetrze zbliża się do nich aż w końcu ostatkiem sił rzuca się w tamtą stronę, na jego szczęście dosięgając lin, a Positive Guy odpuścił gdy tylko to zobaczył. Akira czeka aż jego rywal wstanie, który robi to chwiejąc się, ale w końcu jest na nogach, a Tozawa wykonuje mu Bicycle Kick. Publiczność zaczęła głośno wspierać Japończyka, który wszedł na narożnik i wykonał Hurray! Hurray! Tozawa!, ale Prophet of the Apocalypse w ostatniej chwili zrobił unik. Big Over wstał mozolnie i już miał zainkasować Roundhouse Kick, ale on również zrobił unik i wykonał Enzuigiri, ale Angel of Darkness w porę zrobił unik i szybko założył rywalowi Satan Voices. Akira walczy z bólem i powoli czołga się do lin, których ostatecznie dosięga, a sędzia odciąga Jeffa od rywala. The Killer już wie, że to odpowiedni moment na zakończenie pojedynku i szykuje się do akcji kończącej. Tozawa w końcu jest na nogach, więc Nightmare próbuje wykonać Darkness Driver, ale Japończyk zsuwa się za jego plecy, obraca sobie rywala i wykonuje mu Tozawa Driver '07, a następnie przypina...1...2...3. Akira Tozawa wystąpi na The Longest Day!



Po skończonym pojedynku zwycięzca walki radosnym krokiem zdołał już opuścić arenę, tymczasem jego ofiara - Jeff The Killer powoli podnosił się przy pomocy lin. Nagle kamera skierowała się w stronę publiczności, gdzie zbiegając po schodach wyróżniała się jedna osoba. Zasłonięty poprzez bandanę osobonik dzierżył w swej ręce metalową rurkę. Dynamicznie przeskakując przez barierki znalazł się już w okolicach ringu, gdzie następnie się wślizgnął. Z szelmowskim uśmieszkiem obserwował poczynania nieświadomego zagrożenia rywala, który starał się wykrzesać z siebie resztki sił i powstać. Napastnik zaczął się zbliżać, aż w końcu zadał pierwszy cios rurką w brzuch. Publiczność skwitowała atak gromkim buczeniem, a agresor jeszcze bardziej nakręcony zaczął atakować całą serią uderzeń twardą rurką, które lądowały na brzuchu, głowie i torsie przeciwnika. Kiedy ten padł już nieprzytomny tajemniczy wrestler wziął jeszcze kilka ostatnich zamachów, aby jak najabrdziej dobić rywala, a następnie odrzucił rurkę. Ze swej przysłoniętej twarzy zdjął bandanę, a oczom publiczności ukazał się ten arogancki uśmieszek oraz Latynoskie rysy twarzy. Część widowni koajrzyła już tego zawodnika - to Matias Cortes, człowiek, który brutalnie zaatakował Silainena przed tygodniem. Tym razem obrał sobie za cel kolejnego zawodnika. Hiszpan podniósł jeszcze raz rywala i wbijając jego głowę potężnie w matę wykonał mu swoją akcję kończącą - Te Kill Ya! po której Jeff był już całkowicie nieprzytomny. Dumny z siebie Latynos krążąc wokół zdewastowanego rywala poprosił o mikrofon i rozpoczął swoją przemowę.

Matias Cortes: Haha... El Grande Asesino znów tutaj jest! Największy zabójca, jedyny prawdziwy Bandyta, reprezentant Hiszpanii Matiaaaaaas Corteeeees! <heat> Buczycie, bo nie możecie się pogodzić z tym, że ktoś groźny pojawił się w waszej federacji i psuje wam show? Musicie się z tym pogodzić, amigos. Jeff the Killer stał się moją kolejną ofiarą, mym kolejnym celem. Dlaczego? Nie pytajcie mnie o takie rzeczy "muchachos", ja po prostu wpadam, zabieram wszystko co chcę i wychodzę. Pokazałem co potrafię? Zostawiłem swój ślad w tym pieprzonym gównie? Spokojnie, to dopiero przedsmak, prawdziwa "La Revolucion" dopiero nadciąga i nikt nie może się czuć bezpieczny! A z resztą co ja tu będę mówił, lepiej pokażę wam na co mnie stać, bo ludzie zwą mnie El Bandito i muszę to udowodnić. LATINOS POR EL MUNDO y Viva La Lucha!

Po ostatnim okrzyku Matias ze wściekłością odrzucił mikrofon i zaczął podnosić nieprzytomnego przeciwnika, a następnie zaaplikował mu Superkick, po czym wskazał palcem na siebie, a następnie na leżącą w ringu bandanę, na której widnieje napis "El Bandito" i wyszedł z ringu. Drogą przez publiczność skierował się do wyjścia.



Kamera przenosi nas na Backstage, gdzie widzimy gotową do działania reporterkę SDW, Natalię Siwiec.

Natalia Siwiec: Witajcie dziś moim i państwa gościem jest Pentagón Jr, oraz powracający do pracy w federacji Mariusz Kozłowski, znany również, jako Mario Petarda. Pentagón, jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, od pewnego czasu jesteś niepokonany, co sądzisz o swoim pobycie tutaj?

Pentagon Jr: Cóż niewątpliwie jestem zadowolony z tego, co obecnie się dzieje, jak widać wasz scout miał niezłego nosa, ponieważ powoli staję się znaczącą postacią w tej federacji. Już wkrótce czeka mnie walka o tytuł Extreme i szczerze wierze w to, że go zdobędę, mimo tego, że na przeciw mnie stanie masa rywali, to wiem, że dzięki silnej woli osiągnę wszystko. Mój wewnętrzny mrok, czeka na tą chwilę, aby w pełni się uwolnić. Mogę Was zapewnić, że Pentagón Jr nie pokazał jeszcze wszystkiego, na co go stać.

Natalia Siwiec: A co dalej, co sądzisz o najbliższym PPV?

Pentagon Jr: Niewątpliwie, dla wielu będzie to ich najdłuższy dzień w tej federacji, natomiast jak ja do tego podchodzę? Dla mnie jest to kolejny zwykły dzień, w którym to będę chciał udowodnić swoją wartość dla tej federacji. Szczerze mówiąc to w ogóle nie obawiam się swojego pojedynku, w którym to większym zagrożeniem będą drabiny niż moi rywale. Wiem, brzmi to dość ironicznie, ale taka jest prawda nic, co ludzkie nie jest mi obce i niczego, ani nikogo się nie boję.  Jak na razie wszystko poza felernym debiutem mi się udaje, tak, więc dlaczego miałbym tego nie kontynuować?

W tym momencie do panów podchodzą Paul Heyman i Brock Lesnar.

Paul Heyman: Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałem? Pentagon Jr jako mistrz Extreme? Mamy jesień i to dość pochmurną, więc chyba nie bredzisz od nadmiaru słońca. Cóż, może będzie lepiej jeśli uświadomię Ci już teraz, że Twoje szanse na wygranie tej walki są na podobnym poziomie co szanse San Marino na awans na piłkarski mundial. Sądząc po twojej twarzy to nadal nic nie zrozumiałeś. Powiem to wolno i wyraźnie. Patrz mi na usta. W tej walce weźmie udział największa bestia w tym biznesie – Brock Lesnar. Drabiny potrafią być niebezpieczne, ale w odpowiednich rękach mogą być nawet zabójcze. W rękach bezwzględnego i okrutnego Brocka będą narzędziem zdolnym spustoszyć wszystko wokół. Mój klient pokaże wam prawdziwe znaczenie słowa Extreme – ty i reszta uczestników tej walki dowiecie się jak to jest wpaść w oko cyklonu.

Mario Petarda: Paul skończ już gadać, bo zaczynasz zrzędzić jak 80 letni dziadek, chociaż w sumie... Może masz tyle lat. Niech Brock wróci do UFC, bo tam jest jego miejsce, nie wiem, czemu oficjele federacji zgodzili się na jego zatrudnienie. Bestio czy jak tam się zwiesz, zostaw robienie ekstremalnego show ludziom do tego stworzonym takim jak Pentagón, a sam udaj się już na emeryturę....

Pentagon Jr: Petarda stul pysk, to moja walka, a Ty tylko pokazałeś mi tą federację. W ringu nie będzie Ciebie, ani nikogo innego, ta konfrontacja to sprawa moja i tylko moja, a jak zapewne słyszysz potrafię gadać sam. Idź już i grzeb w swoich papierach, a może znajdziesz inną ciekawą gwiazdę. Brock Twój czas już minął, nie oszukujmy się jesteś tutaj tylko od odcinania kuponów, osiągnąłeś już tak wiele i jesteś wypalony, ja natomiast jestem melodią przyszłości, jak myślisz, dlaczego Tu stoję? Wszyscy wierzą we mnie - osobę, która nie wmawia sobie, że jest Bestią. Ludzie oczekują prawdziwych i szczerych zawodników, a nie dziadków, którzy przychodzą tu, aby sobie dorobić. Remember Fear Never Sleeps!

Brock Lesnar: Twierdzisz chłopcze, że jestem wypalony, ale ja dopiero się rozkręcam. Użyję drabin i wypalę w tobie i reszcie tych nieudaczników krwawe ślady na ciele i umyśle. Będziecie modlić się, żebym dał wam spokój. Myślisz, że gadając te wszystkie bzdury sprawisz, że nabiorę do ciebie szacunku? Szacunek zdobywa się niszcząc rywali tak jak ja zrobiłem to na ostatnim Burn. Lashley myślał, że będzie dla mnie godnym przeciwnikiem. Był niczym więcej jak delikatnym szkłem, podczas gdy ja byłem kamieniem. Kamieniem, który zrobił dziurę w jego psychice. Lepiej dobrze przemyśl czy warto stawać ze mną w ringu, szmato.

Paul Heyman: Wystarczy Brock, chyba zrozumieli o co ci chodzi.

Po tych słowach Heyman i jego Bestia odchodzą w stronę szatni.



Singles Match (Qualification to Ladder Match for SDW Extreme Title)
Big E vs. The Miz



Wracamy po reklamach do ringu SDW, gdzie The Miz ma w tym momencie przewagę. Stompami wściekle atakuje swojego rywala i sędzia musiał go pouczyć, że za powtarzanie tej akcji może zostać zdyskwalifikowany. Big E zaczął powoli wstawać na nogi, był na kolanach gdy znów zaatakował go The Awesome One wykonując Kneeling DDT! Miz poszedł po przypięcie. 1! 2! Kick Out! Wściekły Mizanin wdał się w dyskusję z sędzią która zajęła mu chwilę. Postanowił jednak kontynuować swoją ofensywę. Wszedł na trzecią linę w poszukiwaniu akcji wysokiego ryzyka. Poczekał, aż jego oponent wstanie i próbował wykonać Diving Double Axe Handle jednak zastopował to wszystko Big E, kontrując tą akcje i przeobrażając ją w Spinebuster! Aktor wyraźnie odczuł ten atak ponieważ wyczołgał się z ringu po jego przyjęciu. Big Locomotive ruszył za nim, również opuszczając kwadratowy pierścień. Tam Miz starał się być sprytniejszy wykonując Gut Kick po którym złapał rywala pod DDT, jednak Billy popisał się kolejną kontrą tym razem posyłając rywala na ziemię za pomocą Back Body Dropu. To jednak nie wszystko co Big E przygotował dla Miza. Pomógł mu wstać, tylko po to by dołożyć potężny Irish Whip prosto w stalowe schody. Sędzia tymczasem doliczył już do czterech. Big Locomotive więc nie myśląc długo wrzucił do ringu Miza, po czym sam zaczął powoli wchodzić do kwadratowego pierścienia. Tą chwilę wykorzystał Mizanin który wykonał Baseball Slide gdy Big E stał na ring apronie. Billy upadając uderzył się głową o apron, był to więc bolesny upadek. Miz nakazał sędziemu wyliczyć swojego przeciwnika. Big E jednak po pewnym czasie zaczął dochodzić do siebie i powoli wracać na nogi. Miał jednak coraz mniej czasu, sędzia doliczył już do siedmiu, gdy Big E wstawał przy pomocy barierek. Osiem! Miz zaczął już świętować upatrując swojego zwycięstwa przez wyliczenie. Dziewięć! Big E jednak wraca do ringu! Walka trwa nadal, a Miz znowu zaczyna mieć pretensje do sędziego. Zajście to trwało dość długi czas, wystarczający by Big E mógł dojść do siebie i zaatakować niczego się nie spodziewającego oponenta! Billy był gotowy do wykonania akcji, ustawił się w narożniku... Miz spojrzał w kierunku rywala i zainkasował przepotężny Spear! Big E wyraźnie zamierzał już wykończyć przeciwnika. Chwycił go i wykonał Gut Kick po którym dołożył mocny Powerbomb! Wydawało się jednak, że to dopiero początek cierpień pana niesamowitego. Gdy tylko wstał z maty, znów na nią trafił gdy Big E wykonał... Running Splash! Big Locomotive zaczął tauntować, wyraźnie dając do zrozumienia fanom, że zbliża się nieuchronnie koniec tego pojedynku. Miz wydawał się być ofiara, posłaną na pożarcie temu zawodnikowi. Gdy tylko The Awesome One wstał został wyniesiony pod Big Ending! Czy to już koniec? Nie! Miz kontruje! Łokciami atakuje głowę oponenta, ląduje za jego plecami i... przymierza się do Skull-Crashing Finalle! Jednak Miz nie dał rady wygrać pojedynku siłowego z Big E który nie dał postawić nogi Miza przed nim i sam zaatakował łokciem w głowę rywala. Identyczna kontra i... kolejne wyniesienie pod Big Ending! Akcja wykonana! Mamy przypięcie! 1! 2! 3! Big E awansuje do walki o pas Extreme!



Pojedynek dobiegł końca, w którym lepszy okazał się Big E. Zadowolony "Big Locomotive" wszedł na narożnik, na którym świętował swoje zwycięstwo, nie byle jakie bo dające mu miejsce w walce z drabinami o pas mistrzowski SDW Extreme. The Miz zaś opuszcza w towarzystwie arbitra arene, gdy... tuż obok niego przebiegł Silas Young pędzący w stronę ringu! Gdy Big E zeskoczył z narożnika... Real Man od razu ruszył na niego z serią mocnych kopnięć w brzuch, grad ciosów był tak duży że E padł pod narożnik. Walka kosztowała go trochę wysiłku, przez co nie mógł powstrzymać szarży adwersarza. Ale co to? Na arenie rozbrzmiał theme song Akiry Tozawy, który natychmiast ruszył w kierunku ringu, do któego szybko się wślizgnął. Między nim a Youngiem wywiązała się mocna wymiana punchy, nikt nie zyskał sobie większej przewagi. Tymczasem rozbrzmiał theme Pentagon Jr'a, który jednak nie spieszy się a powoli zmierza w kierunku kwadratowego pierścienia. Z nienacka dopadł go jednak Josh Trick atakując go od tyłu zasypując serią punchy. W ringu zaś Big E podwójnym lariatem powalił zarówno Younga jak i Tozawe. Po chwili chwycił jednego i drugiego za głowę i pojedynczo wyrzucił z ringu, który sam opuścił. Nagle na arenie rozbrzmiał theme song Lesnara, który momentalnie popędził do ringu, gdzie rzucił się z serią Ground & Pound na Big E. Na rampie zaś mamy brawl między Trickiem a Pentagonem, w którym o dziwo lepiej sobie radził ten pierwszy. Nagle z krzesłem w ręku pojawił się Mario Petarda, który owy przedmoit skierował ku Joshowi. Ten puścił Pentagona, co okazało się błędem, gdyż otrzymał natychmiast low blowa. Luchador odebrał od Petardy krzesło i... wykonał Chair shota w głowę Tricka. W ringu zaś Brock wyniósł Wielkie E na barki i... mamy F-5! Big wyturlał się poza ring a Brock wskazał na górę, gdzie wisiał pas mistrzowski SDW Extreme sugerując, że będzie należeć do niego. Pentagon Jr pogroził mu krzesłem, jednak nie miał zamiaru walczyć dziś z Lesnarem. Obraz się urywa.



Na arenie rozbrzmiewa "Another Me" i po chwili przy buczeniu fanów na rampie pojawią się Jeff Hardy. The Charismatic Enigma nic sobie z tego nie robi tylko cały czas zmierza uśmiechnięty do ringu, do którego po chwili wchodzi i odbiera mikrofon od technicznego.

Jeff Hardy: Tydzień temu widzieliście mnie w nieco innym stanie niż teraz. Leżałem pobity na zapleczu, bo jakiś bogobojny człowieczek nie umie mnie zdominować innym sposobem niż atak zza pleców, ale nic wielkiego się nie stało. Nie będę narzekał, że ktoś jest wobec mnie nie w porządku, bo ja nie narzekam tylko sam osobiście to zmieniam, a akurat w tym przypadku to nie jest jakieś trudne zadanie, bo trafiłem na człowieka, który jest zagubiony w tym świecie i wierzy, że jest na tym świecie siła, która pomaga stawiać mu czoła i niszczyć zło, ale jesteś w wielkim błędzie, ponieważ sił ciemności nie da się ostatecznie pokonać, a zwłaszcza jak Antychryst tutaj jest. <chwila przerwy> Wiesz co chętnie sprowadzę Cię na ziemię, pokażę tobie właściwy kierunek, którym powinieneś podążać, ale to nie jest takie proste. Nie zmienisz się od tak. Musi przyjść jakiś przełomowy moment, który złamie w tobie ducha walki. Nie byłem zadowolony z tego co ostatnio zrobiłeś, bo ja nawet Cię nigdy nie dotknęłem, ale wiem, że w końcu przyjdzie czas, że będziesz mi musiał za to wszystko zapłacić, a ten czas już się zbliża. Tak, dobrze zrozumieliście. Akceptuję wyzwanie The Witchera i zmierzymy się na The Longest Day, ale ten dzień nie będzie należał do najprzyjemniejszych w twoim życiu, ponieważ dopiero w niedzielę poznasz prawdziwe znaczenie słowa ból, a dzisiaj zobaczycie zaledwie próbkę tego, co potrafię.

Jeff odrzucił mikrofon i szykuje się do walki.



Singles Match
Nick Jeffers vs. Jeff Hardy



Jeff stompuje siedzącego oponenta w narożniku. Widocznie chce go osłabić przed kolejnymi atakami. Sędzia odciąga The Antichrista od jego oponenta, ale to nie daje żadnych rezultatów, więc poczyna odliczanie. The Charismatic Enigma zaprzestaje ataków przy 4. Po tym podnosi Jeffersa do stójki i Irish Whipem wysyła go w przeciwległy narożnik, po czym od raz rusza w jego stronę. To był jego błąd, bo Dodger chwyta rękami górne liny podnosząc się wysoko, a Hardy przebiega pod nim uderzając w narożnik. Dude bierze krótki rozpęd i wyprowadza Running Corner Knee Strike dla przeciwnika, co powala go na matę. Próba pinu. 1… 2… nie, Kickout. Ależ silna akcja ze strony Easy Mana. Teraz czeka, aż rywal wstanie, co robi po niedługiej chwili, aby za moment wyprowadzić serię Low Kicków, następnie Middle Kick i na koniec Roundhouse Kick. Po ostatnim kopnięciu Jeff oszołomiony leci w stronę lin, od których się odbija i na koniec otrzymuje jeszcze Calf Kick. Jakby tego było mało Dodger biegnie w stronę lin i dokłada Springboard Moonsault. Sędzia już rzuca się do piny, jednak Jeffers wstaje od oponenta i dokłada takie typowe łokcie dla zawodników MMA. Po tym osłabieniu mamy próbę pinu. 1… 2… nie, Kickout. Nick wchodzi teraz na apron i tanutuje do publiczności. Ta po części nagradza go cheerem, a sam zawodnik pakuje się na szczyt świata. Szybki tanut i mamy Cool To Face (Diving Headbutt)! Pudło! Prosto na matę. Hardy wstaje, a obolały Nick trzyma się za głowę, jednak powoli wstaje. Hardy widząc ledwo podnoszącego się przeciwnika odbija się od lin i wykonuje Bulldog. Zaraz po tej akcji wskakuje na szczyt narożnika jak najszybciej oraz spogląda na powoli podnoszącego się rywala. Diving Crossbody w wykonaniu Jeffa. Pięknie teraz pokazuje się Hardy. Od razu próba pinu. 1… 2… kickout. The Antichrist podnosi teraz rywala za głowę, dokłada Gut Kick i mamy klasyczny Suplex w jego wykonaniu. Po tej akcji sam wchodzi na apron i powoli kieruje się na narożnik odważnie gestykulując do publiczności, która buczy na niego niesamowicie. Sam zawodnik będąc już na szczycie Diving Leg Drop! Pudło tym razem w wykonaniu Hardyego! Ależ akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeffers spogląda na swojego przeciwnika, który również bardzo powoli wstaje za pomocą lin. Nick wypatrzył okazję i wyprowadza Gut Kick, jednak wyłapana noga przez The Charismatic Enigmę! Enzuigiri w wykonaniu Dodgera! Tego się Jeff nie spodziewał. Zadowolony z siebie Nick od razu podnosi rywala i Irish Whipem wysyła go na liny. Po powrocie jednak mamy Tilt-a-whitl Hurricanranę od Hardyego! Nick pada jak kłoda, a sam Jeff także jest zmęczony. Obaj panowie jednak dzielnie wstają do walki i Hardy od razu staje przy narożniku tyłem do rywala. Spogląda w stronę swojego oponenta, który powoli również się podnosi. Whisper in the Wind! Oj zbliżamy się do końca na korzyść The Antichrista. Od razu podnosi on rywala za głowę, kopnięcie i mamy Twist of Fate! Nie, Dude wykręca się w ostatniej możliwej chwili, dokłada Gut Kick i mamy Gangdriver (Package Pildriver)! Co za morderca końcówka. Obaj Panowie są wyczerpani, jednak Nick po ostatniej akcji jest zmotywowany do kontynowania ataków. Mozolnie wstaje i ponosi swojego przeciwnika, aby na koniec wrzucić go sobie na plecy i wykonać Light of Shadow (Go To Sleep)! To musi być koniec. Pin. 1… 2… 3?! Tak, koniec walki! Nick Jeffers zwycięzcą tego starcia!



Nick zadowolony świętuje swój triumf, gdy nagle... rozbrzmiał theme song Dana Dowsona! Ten w towarzystwie Ericka Bischoffa udaje się w stronę ringu, do którego jednak wchodzi już sam. Uśmiecha się ironicznie do Jeffersa, po czym... wykonuje na nim The Last Bite. Publiczność głośno buczy, zaś Dan odbiera od Ericka mikrofon i zaczyna mówić:

Dan Dowson: Widzę wyraźnie postępy. Za każdym razem, z każdą chwilą próbujesz coś osiągnąć, a co tym jest? Oczywiście fakt walki ze mną. Dlaczego tak bardzo pragniesz tej walki? Co chcesz udowodnić przez fakt tej walki? Jednak zaskoczę ciebie. Skoro tak bardzo chcesz stanąć w tym ringu, to na The Longest Day twoje marzenia się wreszcie spełnią. To wtedy właśnie ty i ja stoczymy walkę o coś, czym tak bardzo się szczycisz. To właśnie wtedy całkowicie staniesz się mrokiem przeszłośći tej federacji. To właśnie w tym momencie twoja kariera, tak bardzo przeciągana przez cebie przestanie mieć znaczenie. To wtedy stanę się kimś jeszcze bardziej rozpoznawalnym, a ty, wyciągnięty nie wiadomo skąd Nicky, przestaniesz cokolwiek znaczyć. Udowodnię tobie właśnie w tym momencie, że beze mnie jesteś nikim.


Kamera przenosi nas z powrotem do ringu, który najwidoczniej przygotowany jest na jakąś specjalną okazję. Mata przykryta jest matową, czarną nawierzchnią, a na środku ringu znajduje się stół z dokumentami, przy którym stoją dwa obrotowe krzesła. Ze stanowiska komentatorskiego wstaje Paweł Borkowski, bierze mikrofon i stając w środku ringu zabiera głos.

Paweł Borkowski: Szanowni Państwo! Od SDW The Longest Day PPv dzieli nas już tylko kilka dni, bilety na galę rozchodzą się jak świeże bułeczki a największe emocje  budzi niewątpliwie pojedynek o miano pierwszego w historii posiadacza pasa SDW Global Championship! Przede mną leży się kontrakt, potwierdzający ten pojedynek. Alaskian Madman, Einara Hallvarda i Mr.Evil, Joker po raz pierwszy staną ze sobą twarzą w twarz, jeden na jednego, w morderczym, 60-minutowym Iron Man Matchu. Nie przedłużając, zapraszam głównych aktorów tego spektaklu.

Światła na arenie gasną..."Forsaken"! Einar Hallvard pojawia się na arenie. Ubrany w niedźwiedzie skóry kolos powolnym krokiem zbliża się w kierunku ringu. Po dłuższej chwili zawodnik podchodzi do stanowisk technicznych, bierze mikrofon i wchodzi do ringu.

Einar Hallvard: Łatwiej okłamać człowieka, niż uświadomić mu, że żyje w kłamstwie...widzę to w Waszych oczach, za każdym razem gdy Joker pojawia się w ringu. Za każdym razem widzę w Was strach, paniczny strach którego źródeł próżno szukać na racjonalnym gruncie. Jakież to proste, używać strachu jako potwierdzenie swojej autentyczności i czystości intencji. Jako uwiarygodnienia stawianych tez. Jako uwiarygodnienia siebie samego. Wyjdź i pokaż się Joker! Opierasz swój świat na kłamstwie, na najgorszym z kłamstw. Twój przeintelektualizowany bełkot trafił widocznie na podatny grunt, ale gdy nadejdzie czas weryfikacji Joker...młot Thora rozbije łańcuch kłamstw, półprawd i przeinaczeń...i zostaniesz tylko Ty. Miałki, nieokreślony obłudnik, szukający poklasku by zagłuszyć wewnętrzną pustkę. Twój świat to teatr Joker, jesteś marionetką, kukłą manipulowaną dla osiągnięcia cudzych celów. Muszę to zakończyć, muszę to zakończyć ponieważ niebezpieczeństwo jakim obarczone jest traktowanie Cię jako mentora jest zbyt wielkie. Masz za sobą masy Joker, zapewne nie rozumiesz nawet jak wielkim kapitałem dysponujesz. Nie zostawię tego miejsca z kimś takim na szczycie...to zbyt duże ryzyko dla powodzenia misji...

Einar podpisuje przygotowany dla niego dokument. Po kilku sekundach oczekiwania, "Swamp Gas" rozbrzmiewa na arenie. Publiczność zareagowała na owe dźwięki dość mieszanie. Muzyka grała bardzo krótko, bowiem zza backstage'u wyszedł Joker, który w swej prawej dłoni dzierżył mikrofon. Od razu przeszedł do wypowiedzi. Mówiąc, kroczył w stronę kwadratowego pierścienia, w którym obecny był Einar.

Joker: Dobry wieczór panie i panowie! Witaj Einar! Znów się spotykamy. Uważasz, że strach jest czymś złym? Nie. Nie! On wyzwala! Strach jest biletem w jedną stronę. Każdy go posiada. Wystarczy tylko podać ten bilet komuś kto go wykorzysta. Rozumiesz, Einar? Odwaga to panowanie nad strachem, a nie jego brak. Widzisz w nich strach? Spoglądając w lustro... Wiesz!.. Głęboko w siebie dostrzeżesz iskrę, która potartą o jej drugą część wyzwoli ogień, który tlił się będzie w tobie aż do ostatniej kropli krwi, którą uronisz! <śmiech> Ludzie brzydzili się zabójców, bo w rzeczywistości ranili bardziej niż oni. Teraz ludzie nienawidzą bohaterów.. Ich nie ma, Einar! Nie jesteś bohaterem! Udawanie szczęścia jest gorsze od bycia nieszczęśliwym.

Gdy Psychopath wypowiedział ostatnie słowo, wszedł do kwadratowego pierścienia. Usiadł na jednym z krzeseł i wziął w rękę jedno z piór obecnych na stoliku. Ku zdziwieniu wszystkich, wbił sobie ostrze owego pióra w jedną z żył. Na piórze pojawiła się krew sącząca się z ręki Mr.Evila. Uśmiechnięty Joker podpisał dokument krwią...

Joker: Strach to suma tego, co jest i co może się zdarzyć...

Joker po owych słowach upadł twarzą na stół i zaczął uderzać o niego pięścią, śmiejąc się na cały głos. Wówczas, Hallvard znów zabrał głos.

Einar Hallvard: Zły jest fałsz Joker! Nie odczuwam przed Tobą respektu, nie oburzasz mnie, nie jesteś w stanie tego zrobić. Moja droga na szczyt szła przez większych od Ciebie. Muszę Cię zniszczyć, to ważne. Ale nie dlatego, że ty sam jesteś dla kogokolwiek zagrożeniem. Największym zagrożeniem dla Ciebie jesteś Ty sam. Co jeszcze zrobisz, by wzbudzić szum, poklask, zainteresowanie? Strach potrafi być narzędziem w rękach wielkich umysłów. Jesteś zbyt powierzchowny, żeby wzbudzić we mnie lęk Joker! Po The Longest Day nie będzie już czasu na słowa. Złamę Ci kark Joker, rozbiję czaszkę, przewiąże w pasie sznurem i przeczołgam przez pół Anchorage <śmiech> Bo sam, bez tego szumu który wokół siebie kreujesz, bez fałszywej otoczki, bez masek...właśnie tyle jesteś wart...opętany szaleńcze...nihilistyczny psie...

Joker, głowę opartą miał o swe ręce kiedy słuchał wypowiedzi Einara. Raz za razem, językiem przejeżdżał po swoich ustach. Kiedy Hallvard zakończył mowę, Psychopath wyprostował się i po chwili patrzenia się w oczy przeciwnika również się wypowiedział.

Joker: W twojej głowie istnieje tylko jedna myśl, musisz ją zabić zanim ona zabije ciebie. Wiesz o co chodzi w dzisiejszym świecie? Jeśli zwrócisz na siebie uwagę, automatycznie stajesz się kimś wielkim. Ja mam swój świat i w nim żyje. Ten stan pozwala mi widzieć więcej niż wy... Świadomość życia w samotności bywa przydatna. Dlaczego uważasz, że jestem zagrożeniem sam dla siebie? Najtrudniejszą walką jest walka z samym sobą. Ja ją zwyciężyłem. Znalazłem siebie, Einar! A znajdując siebie... znalazłem też was. <śmiech&g