Ogłoszenie

Forum nieaktywne - zapraszamy tutaj!

#1 2015-04-17 20:29:01

Raptor

http://oi58.tinypic.com/168ahbd.jpg

37607244
Zarejestrowany: 2014-03-02
Posty: 476
Punktów :   10 
Wrestler w E-fedzie: Ralf
Ulubiony wrestler: El Torito
Ulubiona federacja: SDW

SDW Adrenaline #17 - 16.04.2015 (Poznań, Polska)

14.04.2015 r.

Kamera pokazuje nam wnętrze jakiegoś klubu w którym wyraźnie hałaśliwie zachowuje się jeden z boksów. Kamera podąża za wydarzeniami, a tam widać... Chrisa Dowsona w otoczeniu swoich przyjaciół i różnych dziewczyn.


Chris Dowson: Memento mori lub carpe diem? Co jest ważniejsze w naszym życiu, które nie jest takie długie, piękne, możliwe do przeżycia w równowadze między wiarą a potrzebami? Człowiek to praktycznie prosta istota, która potrzebuje czegoś i do tego dąży, nawet w niezbyt uczciwy sposób. Sława, pieniądze, tego tak naprawdę każdy chce w swoim życiu jak najwięcej. Nie chce być kolejnym szarym człowieczkiem, który potem żałuje tego, że czegoś nie zrobił. Dlaczego tak się dzieje? Jesteśmy zaślepieni, żyjemy w czasach, gdzie wierzy się w Boga, gdzie chce każdy udowdonić, jakim to bogobojnym człowiekiem jest. Wiecie co? Boga tak naprawdę nie ma, a to my tylko powinniśmy rządzić naszym przeznaczeniem. Te szumne zapowiadanie Końca Świata, wszystkiego, że tylko wierni będą ocaleni. Czy naprawdę ta ciemnota ludzka musi być taka wysoka. Ja jestem głosem tych, którzy uważają inaczej, który zaprowadzi odpowiedni ład i porządek. To za mną staną wszyscy ci, którzy są uciskani przez jedną z największych mafii na świecie. Dwa tysiące lat mydlenia oczu ludziom odejdzie w niepamięć. Danny, to jedna z twoich ostatnich szans. Jeśli chcesz nadal w to brnąć, będziemy walczyć, nie patrząc na więzi. Twoje słowa są niczym wiatr, które zmienią się. A ja? Nie będę przestrzegał wszelkich kazań, które głosisz.

Obraz z kamery znika, gdy Chris rozbawiony rozlewa kolejne porcje alkoholu.

http://i62.tinypic.com/2hd5m2q.png



SDW! Na arenie rozbrzmiewa theme song Adrenaline! Poznań! Wielkopolska wita! The Lottery zbliża się wielkimi krokami, jednakże arena mówi nam coś innego! W SDW za 10 dni odbędzie się pierwsze PPV po odbudowie federacji, a tymczasem arena zamiast przygotowywać fanów do tego wydarzenia, promuje...Teda DiBiasiego! Komentatorzy zapewne będą mieli dzisiaj sporo do powiedzenia.

Andrzej Supron: Poznań rozgrzany do czerwoności, a to oznacza, że czas na najgorętsze cotygodniowe wydarzenie wrestlingowe w tym kraju! Czas na SDW Adrenaline! Z grodu Piasta witają się z państwem, profesor zapasów - Andrzej Supron...

Wiliam Regal: ...Wiliam Regal...

Booker T: ...oraz Booker T! Czekają nas blisko dwie godziny rozrywki sportowej na najwyższym możliwym poziomie, bo poprzednie wydanie flagowej gali SDW pozostawiło po sobie wiele pytań. Rozejrzyj się Willy, wygląda na to, że rodzina DiBiase sporo namieszała w układzie kart.

Wiliam Regal: Rzeczywiście, zostały nam dwa tygodnie do The Lottery a Poznańska arena tonie w zieleni! Barykady nietypowo przyozdobione wizerunkiem dolara, złote monety przewijające się na minitronach oraz podobizna jednego z członków rosteru w centralnym punkcie kwadratowego pierścienia może oznaczać tylko jedno - Ted Dibiase zadbał o to, aby to on był twarzą dzisiejszej gali. I zapewne tak się stanie, chociaż oficjalnie - dzisiaj Ted tylko w roli stażysty.

Andrzej Supron: DiBiase pojawi się w narożniku The Miza, który dzisiaj stoczy pojedynek z tym, który nazywa się przyszłością tej federacji - Sethem Rollinsem. Mizowi jego obecność niewątpliwie się przyda - dał się nam poznać jako wyjątkowo wygadany zawodnik ale w ringu, jak dla mnie - jest cienki niczym sznurek od snopowiązałki. Co prawda pokonał dwa tygodnie temu Quentina Birre'a, ale Seth może się dla niego okazać barierą nie do przeskoczenia.

Booker T: Rollins jest niewątpliwie zawodnikiem z najwyższej półki, ale nie zapominajmy kto w tym miejscu pociąga za sznurki. Pozostawiając kwestię DiBiasy'ego - dzisiaj czeka nas ringowy debiut innej, wyjątkowo ciekawej postaci.

Wiliam Regal: Chris Dowson, bo o nim mowa pojawił się tydzień temu aby stanąć naprzeciw własnemu bratu. Czy Dan odpowie na dzisiejszym Adrenaline? Co z tego wyniknie, i czy Chris będzie mógł całą swoją uwagę skupić na swoim dzisiejszym rywalu - o tym przekonamy się już dzisiaj. Czeka nas bowiem starcie niedawno debiutującego Dowsona z Christianem Cagem.

Andrzej Supron: Tydzień temu Christian wygrał 6-osobowe Battle Royal i wydał dość jednoznaczne oświadczenie - w tym miejscu jeszcze będzie o nim głośno.

Booker T: Spokoju nie daje mi sytuacja która wywiązała się na linii Max Buttner - Wes Wallace. Podczas ostatnich tygodni drogi tych zawodników krzyżowały się kilkukrotnie, ale w kwadratowym pierścieniu staną ze sobą dopiero po raz pierwszy. Czeka nas bowiem pojedynek czteroosobowy, Fatal Four Way. Do tej dwójki dołączy nowy, wielki nabytek SDW - Cm Punk oraz zamaskowany luchador - Julio Dominguez. Kto, waszym zdaniem opuści tę walkę jako zwycięzca?

Andrzej Supron: Tego typu starcia sprawiają że ciśnienie się podnosi, serce zaczyna bić szybciej a krew w żyłach pulsuje jak szalona. Oto Cm Punk staje w ringu SDW i to on zdecydowanie jest faworytem do wygrania tego pojedynku. Z niejednego pieca jadł już chleb, i niejednokrotnie pokazywał, że do ułomków nie należy.

Wiliam Regal: Ja z kolei zwycięzcy bym szukał właśnie w duecie Wallace - Buttner. Nie ma żadnych wątpliwości, że Ci zawodnicy są, delikatnie mówiąc nie ku sobie i gdy tylko staną naprzeciw siebie w ringu zrobią wszystko aby udowodnić swoją wyższość nad rywalem. Obawiam się, że Punk i Dominguez będą w tym pojedynku po prostu efektownym tłem.

Andrzej Supron: Od kilku tygodni przyglądałem się uważnie czołowym programom tej federacji, i jest coś co spędza mi sen z powiek. Czy to koniec Einara Hallvarda w SDW? Wydawać by się mogło, że Bray Wyatt definitywnie zakończył erę tego zawodnika, wydaje mi się jednak, że jego radość może okazać się przedwczesna. Bray już jest w ogródku, już wita się z gąską - a ta gąska może w każdej chwili wypaść mu z rąk.

Booker T: Czego się spodziewasz Andrzej? Czy to co oglądaliśmy przez ostatnie kilka tygodni nie utwierdziło Cię tylko w przekonaniu, że era Einara Hallvarda to mit, fikcja. Nadchodzi Bray Wyatt, a Alaskian Madman był tylko etapem na jego drodze do piastowania roli hegemona w SDW. Einar nie wróci, w każdym razie nawet gdyby był gdzieś wśród nas - nie ma po co się tu pokazywać. Bray Wyatt pogrzebał Einara Hallvarda. Ta publiczność czeka tu na coś zupełnie innego...

Wiliam Regal: Main Event, czyli kolejny element gry prowadzonej przez Erica Bischoffa. Mimo, iż to Brutal jest mistrzem, mam wrażenie, że Eric jest jedyną osobą trzymającą realną władzę nad tym pasem i cokolwiek wydarzy się dzisiaj na gali - finał będzie taki, jak on sam sobie tego zażyczy. Pytań jednak jest wiele, wszakże dzisiejszy Main Event to No Holds Barred Match - co są w stanie ugrać rywale Mike'a Brutala, znajdując się w jego żywiole? W tym pojedynku może wydarzyć się absolutnie wszystko.

Andrzej Supron: I myślę, że te słowa są idealnym podsumowaniem tego co czeka nas na dzisiejszym show. Proszę państwa, siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy! Czas na ADRENALINE!


Pośrodku ringu stoi już świeżo upieczony Hardcore Champion - Mike F'N Brutal!

Mike F'N Brutal: Wita was najbardziej spektakularna i ekstremalna gwiazda w caaaaałej Strefie Dobrego Wrestlingu! From Cracow, Poland! Your New.... Kurwa, przepraszam.... Your Old! SDW Hardcore Champion of the Woooorld! MIKE.... FUCKING... BRUTAL! Hell yea! Każdego z nas coś śmieszy... <Mike wskazuje palcem na przypadkowego widza> Ciebie może śmieszyć, że pierwsze karty na galach rozdają Harvard i Kwiat... <Teraz pokazuje na widza obok> Ciebie zaś, może śmieszyć, że taki ktoś jak ja jako jedyny zdobył pas po rozpadzie federacji na małe kawałki. Może Was nawet śmieszyć to, że taka osoba jak ja w ogóle znajduje się tutaj w tym ringu i rozwala każdego sukinsyna, który ośmieli się w ogóle postawić stopę przedemnie... Szczerze mówiąc... NIE RADZĘ! Jestem na fali i człowieczku lepiej to zrozum! Jestem niekwestionowanym mistrzem Hardcore'u! Jeszcze raz... NIE RADZĘ... wchodzić mi teraz w drogę, dlaczego się zapytacie? Odpowiedź jest prosta.. Sprintuję ekstremalnie i jeżeli Ty Ćpetardo oraz Ty Bleffersie, nie chcecie zostać staranowani przezemnie i to krzesło, radzę się odsunąć, gdyż ... JA NIE TRZYMAM SIĘ ZASAD! Zasady są mi nie znane, przez to może Wam się coś poważnego stać i... co będzie? Z kim ja będę rywalizował? Chyba zostanie mi wtedy Eric Bischoff... A wiecie co śmieszy mnie?... To jak Eric Bischoff próbuje sprawić, iż "jego" tytuł Hardcore'u jest w "dobrych" krzesłach... Drogi niszczycielu federacji pro-wrestlingowych... Nie uda Ci się to.. Nie obchodzi mnie ile razy ja mam to bronić! Nie obchodzi mnie z kim ja mam to bronić! I DON'T GIVE A FUCK! To jest tak jak .... jakbyście widzieli Luchadora bez maski.... Jak Sandmana bez kija kendo..... Jak Batistę bez sterydów! Ten pas był i na zawsze pozostanie mój! A i jeszcze jedno....

Na arenie rozbrzmiewa dobrze znana muzyka, a to oznacza, że mieszkaniec tego miasta jest w drodze do ringu!

Nick Jeffers: .. Przed państwem urodzony w Poznaniu, kibic Kolejorza numer jeden i przyszły Hardcore Champion.. Nick Jeffers! <cheer> Wkraczasz na moje terytorium synku, jestem już w tym budynku i za chwile będę mógł udowodnić Tobie, kto zasługuje na numer.. jeden! Trochę sobie pokrzyczałeś, lepiej Ci? Ci ludzie i tak Ciebie nie słuchają, bo stoją za moimi plecami, zgadza się? <cheer>  Może nie jestem taki gadatliwy jak Ty, ale zależy mi żeby jak najwcześniej oglądać Ciebie bez pasa. Better than Best in the World will be.. New Hardcore Champion!


Tag Team Match
Alex Riley & Matthew Keane vs Dean Ambrose & Ryback



Kilka minut walki już za nami. Ryback obija przeciwnika w swoim narożniku. Widzimy totalną dominację nad Alexem Rileyem ze strony Big Guya. Zmęczenie daje jednak o sobie znać więc bestia zmienia się ze swoim partnerem. Dean natychmiast wchodzi do ringu i wyprowadza serię kopnięć celując w brzuch oponenta. Sędzia odlicza do czterech, wówczas Ambrose odchodzi. Riley podniósł się za pomocą narożnika i wykorzystał błąd Lunatyka. Uniknął jego Clotheslineu samemu wyprowadzając Superkick. Szaleniec upadł na matę, a Ryback zdenerwowany uderzył rękoma o narożnik. Fani oraz Keane skandują Let's go Riley, a Alex doczłapuje się do narożnika wykonując tym samym zmianę ze swoim tag-team partnerem. Matthew natychmiast wskoczył do ringu przeskakując przez trzecią linę i rozpoczął swą krucjatę. Ambrose stał już na nogach i próbował wyprowadzić Big Boot na świeżym przeciwniku co nie powiodło się. British Boy uniknął kopnięcia i wyprowadził dynamiczny Spinning Heel Kick. Matthew wstał od razu na nogi i gestami rąk zagrzał publiczność do żywego dopingu. Rzecz jasna posłuchali go i krzyczęli teraz Let's go Matthew. Sam zainteresowany podniósł Deana i wykonał Irish Whip w stronę lin. Ambrose odbijając się od nich, próbował wyprowadzić Clothesline, który nie powiódł się, a gdy wracał zainkasował brutalny Flapjack. Odbijając się lekko od maty leżał na plecach. Keane od razu widząc to odbił się od lin i wykonał Running Shooting Star Press, który zostało wykonane bezbłędnie. Chcąc dać wyszaleć się Alexowi, podszedł do narożnika i zrobił z nim zmianę. Riley wkorczył do ringu i próbował zapiąć Riley Lock. Jego próba spełzła na niczym i Dean odepchnął go nogą. Wówczas Szaleniec wyprowadził kopnięcie w brzuch i próbuje wykonać Dirty Deeds!.. Nie ma! Riley go odpycha w ostatniej chwili i powala go Spinebusterem. Teraz to musi być koniec, bowiem na środku ringu, Alex zapiął Riley Lock! Ryback próbował wtargnąć do ringu jednak Matthew go powstrzymał wskakując do kwadratowego pierścienia i wyprowadzając Clothesline, wyrzucając rywala poza ring! Tak jest! Dean klepie, a Riley oraz Keane zwyciężają i świętują przy owacji ze strony fanów!


I come from Money! Ted DiBiase! Wiadome było, że to właśnie on stoi za tym całym zamieszaniem, jakie zrobiło się wokół wyglądu dzisiejszej areny, zatem jego dzisiejsza wypowiedź może być kluczowa dla dalszych losów federacji SDW. Jak zwykle, odziany w drogi garnitur i okulary, z wyraźnie zarysowanym uśmiechem na twarzy, wolnym krokiem podąża w stronę ringu.

Ted DiBiase: Czy wy to widzicie? Stało się to, co miało się stać już dłuższy czas temu! Począwszy od dnia dzisiejszego, możecie literę "D" w skróconej nazwie swojej federacji nieodłącznie kojarzyć z nazwiskiem DiBiase! 16.04.2015 to dzień szczególny dla SDW. Dzień, w którym wszystko się zmienia. <odwraca się w stronę całkiem nowego titantronu> Podoba wam się nowy ekran? Od dzisiaj możecie utożsamiać ten titantron z nową epoką, jaka rozpoczęła się w tej federacji. Powiecie, że zgodnie z prawem prezesem jest nadal Piotr Zabłocki? Tak, macie rację, jednakże jest to tylko bezwartościowy świstek papieru, który już w najbliższej przyszłości stanie się tylko jednym z dokumentów, jakie przechowuje się w archiwum. Zgadza się, wiecie, czym jest archiwum? Archiwum to miejsce, które zajmowane jest przez ludzi takich, jak prezes SDW. Jest to miejsce, w którym znajdziecie życiorysy osób ambitnych, czasami nawet błyskotliwych, jednakże tych ludzi łączy jedna istotna cecha - każdy z nich jest tylko przeszłością. Przeszłością powoli staje się Piotr Zabłocki, który może się już oficjalnie tytułować "tymczasowym prezesem federacji SDW". <chwila przerwy> Zapewne część z was teraz śmieje się z moich słów. W końcu co ma symbolizować wystrój areny, która ewidentnie promuje wizerunek Teda DiBiase? Macie rację, gdyby rampa była przygotowana na promocję każdego, losowego zawodnika, to nie oznaczałoby to nic nadzwyczajnego. Jestem świadomy tego, że mówię do ludzi, którzy z racji swoich niezbyt bystrych umysłów mogą nie zauważyć pewnego rodzaju analogii, więc postanowię wam nieco ją przybliżyć. Otóż: nie zastanawia to was, dlaczego tutaj, w całej tej arenie, promowana nie jest zbliżająca się wielkimi krokami gala PPV The Lottery, tylko osoba Teda DiBiase? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: władza nie chce współpracować, więc po prostu trzeba było wtrącić swoje trzy grosze. Tutaj, na tym ringu, pozostawiam najważniejsze pytanie, które kieruję w stronę Piotra Zabłockiego. Drogi prezesie, czy zdecydujesz się w końcu współpracować, aby uczynić tę federację lepszą, czy wolisz pozostać przy swoim zdaniu i zgnić tutaj, pośród garstki tak zwanych zapaśników i grona oszołomów, którzy prawdziwy wrestling widzieli jedynie wtedy, gdy oglądali go na nielegalnych stronach w Internecie?

Na sam koniec wypowiedzi Ted zebrał potężny heat, jednak nie miał zamiaru więcej mówić. Odłożył mikrofon i udał się na zaplecze.


Przenosimy się na zaplecze gdzie widzimy Dana Dowsona chcącego wyciągnąć napój z automatu. Po chwili naszym oczom ukazuje się CM Punk, który na widok Lost Boy’a uśmiecha się, po czym Dowson robi to samo.

CM Punk: Dan, jak dobrze cię widzieć. *Wykonują oboje przyjacielski uścisk*

Dan Dowson: Ciebie również, ileż to już czasu minęło…

CM Punk: Zdecydowanie za dużo. Dobrze Ciebie w końcu widzieć, dziękuje że namówiłeś mnie na powrot do kwadratowego ringu.

Dan Dowson: Niestety, ta federacja jest opętana coraz bardziej. Spójrz na tych wszystkich ludzi. Widzisz, ilu z nich ma prawdziwą wiarę, siłę, aby wyzbyć się z tego wszystkiego, co powoduje rozłam? Wszyscy z nich są identyczni, zwłaszcza, że najwidoczniej znaleźli sobie nowego pupilka w postaci mojego brata. Nie są w stanie wyzbyć się złudzeń. To zaraza, która rozprzestrzenia się coraz bardziej.

CM Punk: Aaaammmm…. Dobrze się czujesz Dan? Dostałeś jakiegoś olśnienia? Bóg Ci się objawił że gadasz takie rzeczy?

Dan Dowson: Wiesz Punk, w takich momentach nagle dostrzegasz to, że wszystkie rzeczy, które się robiło wcześniej były błędem. Łączy nas wiele podobnych cech, jednak pod względem wiary się różnimy. Możesz uważać, co chcesz, jednak zmieniłem się, wyraźnie dostrzegłem coś więcej w życiu, niż pieniądze i sława. Mogą mnie nienawidzić, jednak słowa prawdy są bolesne dla każdego.

CM Punk: Jest ziarnko prawdy w tym co mówisz. Pomimo tego że jestem ateistą i nie wierzę w istnienie sił boskich wierzę w Ciebie, w mojego przyjaciela, który potrafi powiedzieć prawdę prosto w twarz nawet jeżeli bardzo boli, a szczególnie wtedy kiedy człowiek jest na dnie i potrzebuje porządnego kopa aby się otrząsnąć i wyjść z tego dołka. Jak ja, kiedy byłem załamany i chciałem złamać moją świętą zasadę Straight Edge, ale dzięki Tobie to się nie stało, za co z całego serca Ci dziękuje. Jednak wracając do sedna, nigdy nie lubiłem Twojego brata. Zawsze chciał się wyróżniać i być inny niż wszyscy, przez co stał się tacy jak wszyscy.

Dan Dowson: Mój brat przestał istnieć, gdy stoczył się na samo dno. Czarna owca w rodzinie zawsze musi zostać zniszczona, tak też się stało. Uważał siebie zawsze za kogoś lepszego, dał się omamić temu wszystkiemu, co nagle dostał, zamiast podziękować za dar. W kolejnych dniach poczuje, jak to jest, gdy straci wszystko. Ten ból który uważał, że mi sprawił tylko i jedynie mnie wzmocnił w moim postanowieniu. Zniszczę go, teraz czy na PPV, to nie ma znaczenia.

CM Punk: I pamiętaj, cokolwiek postąpisz – będę z Tobą. A jeżeli chodzi o Chrisa…. Wiesz jakie zdanie mam na jego temat. Jeżeli będzie trzeba mogę go nawet dobić. Teraz wybacz mi, ale muszę się przygotować do mojej walki. Dobrze było Cię zobaczyć Dan.

Dan Dowson: Ciebie również było dobrze zobaczyć, powodzenia w walce. Dzisiaj pewnie nastąpi kolejny epizod starcia między mną a nim. Nieważne kiedy, nieważne gdzie. Kiedy stanę z nim w ringu, hamulce nie będą istniały. Apokalipsa nastąpi.

Po tych słowach Dan i Punk uśmiechają się siebie i Straight Edge Warrior odchodzi do swojej szatni.


Na arenie rozlega się theme Wesa Wallace'a, na który publika reaguje ogromnym cheerem, jednak zza kulis wyłaniają się trzej mężczyźni... Zaraz, zaraz! To członkowie zespołu Wesa - basista Tony Pauli, gitarzysta - Rick Johnson i perkusista - Trevor Hudson! Heartcore tu jest! Publika nagradza członków zespołu owacjami, a Ci wchodzą do ringu. Tony odbiera mikrofon jako jedyny i wygląda na to, że będzie mówił w imieniu całej grupy.

Tony Pauli: Yeah! <cheer> W imieniu całego zespołu muszę powiedzieć, że świetnie jest być w tym miejscu! <cheer> Każdy z nas cieszy się, że dostaliśmy te kilka minut, żeby pokazać się tutaj przed wami i jak pewnie wiecie, po oficjalnej części gali, w tej hali, odbędzie się pierwszy w Polsce koncert Heartcore! <cheer> Właśnie ten pierwszy koncert nie mógł się odbyć w innym miejscu, niż ta arena z jasnego powodu. Członkiem federacji jest nasz założyciel,Wesley Wallace i to jemu należy podziękować za naszą wizytę! <cheer> All right, pojawiliśmy się jednak wcześniej, żebym w imieniu całej ekipy mógł coś trochę wcześniej powiedzieć. Nie mam pojęcia gdzie jest teraz Wes i on jeśli to ogląda jest tak samo zaskoczony naszą wizytą w tym ringu jak i wy. Przed przybyciem tutaj Wes ostrzegał, żebyśmy się nie angażowali w nic, jednak pewna rzecz nie daje mi i całej reszcie spokoju. To nie tylko sprawa Wallace'a, ale też moja, Trevora, Ricka i...

Publiczność zaczęła mocno buczeć, ponieważ na arenie rozbrzmiało “The Enemy Inside”, a to oznacza, że zaraz się pojawi Max Buttner i po krótkiej chwili German Warrior pojawia się na rampie z mikrofonem w ręku.

Max Buttner: Oto i kolejny obraz nędzy i rozpaczy jaki prezentuje sobą Ameryka. Czy to są najlepsi przedstawiciele, którzy mogą was reprezentować przed tą plugawą publicznością? <heat> Jeszcze się nie możecie przyzwyczaić, że ja was nie słucham? Widać Wes spostrzegł, że sobie ze mną nie radzi i w końcu poszedł po rozum do głowy sprowadzając tutaj swoich koleżków do pomocy, a to oznacza, że mamy tutaj kolejnych przedstawicieli marginesu społecznego tak nędznego kraju jakim jest Ameryka. To jest właśnie obraz na jaki wy zasługujecie. Jak dla mnie wygląda to co najmniej dziwnie jak cały kraj zachwyca się zwykłym napieprzaniem w perkusje, gitary, machaniem tłustymi włosami, skakaniem ze sceny i innymi nie potrzebnymi rzeczami, które robicie, ale to nie wy jesteście moim celem, a jest nim ten tchórz, który cały czas boi się mi spojrzeć w oczy, Wes Wallace. To on co tydzień kończy na deskach, ale cały czas konsekwentnie udaje wkurwienie, ale na jego nieszczęście tylko udaje i może mi dziękować, bo tylko z powodu mojej litości nie skończył w szpitalu. No dalej, Wes. Co jest z tobą? Gadam o tobie i to wcale nie takie przyjemne rzeczy, a ty będziesz tego tak grzecznie słuchał bez żadnej reakcji? Gdzie twoja natura agresywnego rockmana? Czyżby gdzieś tam u ciebie w środku rodziła się nutka niepewności? Wiem, że jesteś w tym budynku i wiem, że chcesz tutaj wyjść i dopowiedzieć mi kilka kolejnych obelg, które i tak mnie nie ruszają dlatego wychodź tutaj jeśli się nie boisz stanąć ze mną twarzą w twarz.

Buttner chwilę po skończonej wypowiedzi zostaje złapany za ramię i odwrócony... To Wes Wallace! Max otrzymuje mocne kopnięcie w brzuch i Heartcore! Koronna akcja Wallace'a sprowadza Niemca na ziemię, co wyraźnie podoba się publiczności! Wes podnosi mikrofon z maty i klęka przed leżącym Maxem...

Wes Wallace: Słyszysz mnie? <Wes próbuje budzić Maxa>  chłopaki, on chyba nie żyje, ale to nic. Who cares? Jeśli jednak mnie słyszysz Max, to chcę żebyś coś wiedział. Dałeś się podejść jak tania, niemiecka, dziwka... To naprawdę nic osobistego i jeśli każdy z was jest taki naiwny jak ty, nie dziw się że wasza taktyka wojenna przynosiła jedynie same porażki... <cheer> Wiesz Max, stać przed tymi facetami <Wes wskazuje na członków zespołu> to prawdziwy zaszczyt, oni coś osiągnęli w życiu i niosą za sobą tłumy. A Ty? Powiedz mi, gdzie teraz jest twoja duma? Została sprowadzona na ziemię, tak jak ty przed chwilą? Pamiętaj o jednym... Przeznaczeniem typowej, niemieckiej świni jest końcowa klęska, do której ja Cię brutalnie prowadzę! <cheer> Jeszcze nikt nie znalazł sposobu, żeby mnie zniszczyć i ty chciałeś to zrobić? Ty, niemiecka kurwo? Kule przestały Cię mijać i już niedługo będę mógł stanąć nad tobą, żeby Cię wykończyć. Trafisz pod ziemię Max, staniesz się trupem, którego krew będę nosił na swoich rękach! A twoja marna, zatracona dusza? Kiedy trafi przed bramy do innego świata, ujrzy tabliczkę z napisem "Wypierdalaj"!

Wes zbiera olbrzymi doping za swoją przemową i wraz z całym zespołem, świętuje nad "zwłokami" Maxa.


Singles Match
Christian Cage vs Chris Dowson



Walka nie była zbyt długa, jednak nie brakowało w niej emocji. Przez większą część przeważał Christian Cage, był bliski zakończenia walki, jednak zbyt szybko chciał wykończyć rywala Spearem, co Dowson bezlitośnie wykorzystał, wykonując Black Hole Slam i zwyciężył nad bardziej doświadczonym rywalem przez pinfall!


Na arenie rozbrzmiewa “The Hunt”, ale tak jak tydzień temu nie pojawia się Marvin Jones, a fani widzą Beara Gryllsa, który idzie rampą z niezbyt zadowoloną miną. Nie przybija nawet piątek z fanami tylko szybkim krokiem wchodzi do ringu i odbiera mikrofon.

Bear Grylls: Znowu rozbrzmiał theme song Marvina i znowu musiałem tu wyjść ja zamiast niego. Naprawdę ta sytuacja mi się nie podoba tak samo jak wam i chciałbym już zobaczyć mojego przyjaciela u mojego boku, ale cały czas nikt nie wie gdzie on się znajduje. Przepadł jak kamień w wodę, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Jestem naprawdę wkurwiony. Tą osobę która jest odpowiedzialna za zniknięcie Marvina mógłbym rozszarpać gołymi rękami, ale ten tchórz cały czas nie chce się ujawnić. Czas skończyć te podchody. Zagrajmy jak poważni mężczyźni w otwarte karty. Zbierz w końcu w sobie resztki odwagi jeśli coś takiego w ogóle posiadasz, wyjdź do tego ringu i oddaj mi Marvina.

Bear Grylls zaczął wściekle poruszać się po ringu, widać że nie jest w nastroju. Cały czas patrzy się w kierunku titantronu, aż nagle... wybrzmiał theme song należący do Julio Domingueza. Podróżnik zatrzymał się w miejscu a Mexican Sensation trzymając w ręku jakąś teczke zaczął kierować się w stronę ringu przy dużym buczeniu ze strony publiczności. Gdy już znalazł się w kwadratowym pierścieniu, chwycił za mikrofon i zaczął mówić...

Julio Dominguez: Bear, Bear, Bear Gryllsie. *ironicznym głosem* Na co ci ta cała bohaterska przemowa? Chyba za mało oberwałeś podczas naszego ostatniego spotkania. Nie wystarczyła ci ostatnia lekcja pokory, skoro znowu się tu pojawiasz i zatruwasz innym czas antenowy. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że teraz na oczach publiczności zgrywasz wielkiego kozaka a gdy Marvin cię naprawdę potrzebował, ty zamiast mu pomóc uciekłeś jak mała dziewczynka zostawiając go samego na pastwę losu. Czy tak zachowuje się prawdziwy przyjaciel? No jasne że nie gamoniu. A może ty byłeś o niego zazdrosny? W końcu Marvin jest od ciebie silniejszy, sprytniejszy, mądrzejszy. Ogólnie mówiąc jest lepszym myśliwym od ciebie. Chciałes się go pozbyć, by zająć jego miejsce w Strefie...

Julio nie zdołał dokończyć ostatniego zdania, gdyż Bear Grylls nie wytrzymał i wymierzył mocnego puncha w jego maske, po którym Meksykanin upadając na deski wyturlał się z ringu zabierając ze sobą swoją teczke. Były członek służb wojskowych krzyczy w kierunku Domingueza, że nie ma prawa takich rzeczy o nim mówić, widać w nim wielką furie. Zachęca Julio, by wrócił do ringu, jednak wskazuje ręką na titantron, na którym pojawia się....MARVIN JONES! Ale co to? Jest on związany a jego usta są zaklejone. Po chwili na ekranie pojawiają się również... King Cuerno oraz Pentagon Jr! Czyli wszystko jasne. Za całym zamieszaniem stoją luchadorzy, którymi przewodzi sam Dominguez! Bear chwycił się za głowę padając na kolana a Latino Heart ironicznie się śmiejąc ponownie chwycił za mikrofon.

Julio Dominguez: Dobra, koniec tej całej szopki, kiedy już wszyscy wiedzą, o co chodzi. Tak, to ja stoje za całym tym porwaniem Jonesa, zadowoleni? *heat* Jednak miałem powody, by to zrobić. Wiem, tłumaczą się głupi, ale mam to w dupie. Wszystko zaczeło się po mojej walce debiutanckiej. Wszyscy mi wmawiali, że przegrałem tą walke, że narobiłem tyle szumu wokół siebie i że Marvin Jones udowodnił wygraną, że jest lepszy odemnie. Ale czy to ja zostałem przypięty? Nie! Przypięty został Riley i to on jest przegranym, nie ja. Oczywiście wszyscy zrobili ze mnie kozła ofiarnego, gdyż myślą że jak Meksykanin to slums, złodziej i tym podobne. Serio? Spójrzcie lepiej na swój kraj, gdzie wcale lepiej nie jest. Domagałem się walki jeden na jeden z Jonesem, jednak zarząd wolał wrzucać mnie do walk z półamatorami ignorujac moje prośby. Gdybym był jednym z Amerykaninów to zapewne dostałbym swoje. Tak nie jest, jednak jasno pokazuje to, kto liczy się najbardziej w federacji i nie chodzi tu wcale o wrestling, tylko o pochodzenie. Jak to jednak mówią co nie odwlecze to nie ucieczę. Dzięki pomocy moich kolegów osiagnę swój cel i ta walka odbędzie się, czy jej chcecie czy nie! *narastający heat*

Julio na chwilę przerywa, po czym wraca do ringu, gdzie kontunuje to, co zaczął.

Julio Dominguez: Bear Gryllsie, zapewne chcesz jeszcze zobaczyć swojego przyjaciela. Nie, nie dojdzie do naszej ponownej walki, bo za ten cios w twarz trafiłbyś teraz na oddział intensywnej terapii i szybko byś nie wrócił do polowań z Marvinkiem. *wyciąga jakiś papier z teczki* Ta kartka to nie byle co Grylls. To kontrakt na walke pomiędzy mną o Jonesem na gali The Lottery. Jako że jest on obecnie niedysponowany to ty zrobisz to, co powinien zrobić twój kolega. Podpiszesz ten kontrakt w jego imieniu a na następnej gali będziecie mogli pojawić się tu razem. Jest jednak mały problem. Nie ma tu stolika, na którym doszłoby do podpisania przez ciebie kontraktu. *rzuca kontrakt na swoje stopy* Dlatego ty, przed tymi wszystkimi gapiami na arenie, zapleczu czy przed TV klękniesz przede mną i podpiszesz ten kontrakt przy okazji całując mi stopy. Należy ci się ta zniewaga za to, że podniosłeś na mnie ręke. Jeśli tego nie uczynisz, twój kolega zostanie strącony w przepaść znajdującą się w jaskinii. No dalej Bear, teraz twój ruch. Chcesz zobaczyć Marvinka czy też nie?

Bear grylls niechętnie ale powoli kuca nad Dominguezem, który głośno się przy tym śmieje. Po chwili zbliża swe usta do jego obuwia i... całuje stopy Meksykanina a następnie podpisujac kontrakt wychodzi szybko z ringu i nie patrząc się na nikogo udaje się na Backstage. Latino heart zaś raz jeszcze chwyta za mikrofon.

Julio Dominguez: Do zobaczenia na The Lottery Jones.


Nuda na hali przerwało coś bardzo spodziewanego. Bo jak federacja mogłaby choć tydzień wytrzymać bez jej największej gwiazdy? Publika siedziała cicho jak makiem zasiał, gdyż do tej pory nie było nic co przykułoby ich uwagę. Nastolatki wpatrywały się w ekrany swoich smartfonów, natomiast dorośli rozprawiali na tematy materialne. W jednej chwili ich uwaga została skupiona na rampie. Donośny heat usłyszał każdy, nawet ten kto był w głębi backstage'u, bowiem zza niego wyszła twarz federacji, a zarazem najbardziej znienawidzony zawodnik- The Miz. AWESOME rozbrzmiało na arenie budząc wszystkich dookoła. Każdy jeden wydał z siebie głośne "BUUU". Zainteresowany pojawił się na początku rampy i w stroju przystosowanym do walki wykonał  w owym miejscu charakterystyczny dla siebie taunt. Po prezentacji swojej niesamowitej postaci ruszył pewnym krokiem przed siebie. Wskoczył na apron. Przykucnął wówczas i wykonał kolejny znany taunt ze swego arsenału przechwałek. Kiedy zakończył całkiem prezentacje wszedł między drugą, a trzecią liną do ringu. Wówczas uniósł prawy kącik ust do góry co w efekcie dało ironiczny uśmieszek i przechylając głowę w bok dał znak, aby techniczny podał mu mikrofon. Kiedy to zrobił, Mike stanął na środku ringu i zaczął swą wypowiedź.

The Miz: Poznań!... <heat, słuchając owego wyrazu nienawiści w swoją stronę, Mike uśmiechnął się i pochylił głowę w dół, lecz za chwilkę ją podniósł aby kontynuować> Kolejne idiotyczne miejsce w Polsce. Czy w waszym kraju naprawdę każdy nie potrafi docenić człowieka, który jest po prostu lepszy? Uważacie siebie za równego drugiemu, a czasami nawet wydaje się wam, że przewyższyliście go o klasę... Tymczasem przy rywalizacji z tym człowiekiem zwyczajnie nie istniejecie. No cóż.. Oszukujecie siebie i tak zaplanowaliście własne życie.. na kłamstwach zamiast głosić prawdę. Zabłocki to Polak z krwi i kości, teraz nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ta federacja nie trwałaby nawet dwa miesiące po powrocie gdyby nie sprowadzenie najjaśniejszej gwiazdy XXI wieku przez Ted DiBiasego Seniora. Niektórzy uważają, że na szacunek trzeba sobie zapracować. Jest w tym ziarnko prawdy. Co muszę zrobić prezesie?.. Co muszę zrobić, abyś patrząc na mnie stwierdził- "Tak to ten, który jest najlepszy". NIC! <Miz zaczął się śmiać, a fani zaczęli buczeć jeszcze bardziej> Nie muszę ci nic udowadniać gnido! Korporacja postawiła na mnie i nie zastanawiała się ile chcę pieniędzy. Oni stworzyli z domu twierdzę. Sprowadzili tu mnie, a kiedy THE MIZ ZAWITA DO JAKIEJKOLWIEK FEDERACJI, TA WIEDZIE WŚRÓD WRESTLINGOWEGO ŚWIATA PRYM! Zabłocki.. Wiem, że próbujesz podciąć mi skrzydła. Uznałeś Rollinsa za kogoś kto może tutaj namieszać. Dziś został moim przeciwnikiem. Obrażasz mnie "o mój wielmożny władco". <Miz znów zaczął się śmiać> Zniszczę go tak jak każdego tutaj, a ty nic z tym nie zrobisz. Zawodnicy będę płakać ci w ramiona i wchodzić pod biurko, by zwyciężać ale Miz zawsze będzie najlepszy- taka jest kolej rzeczy. WHY?! <BUUUUUUUUUUU>... BECAUSE I'MMMM THE MIZ <Tutaj Mike zrobił przerwę, aby dać się wyżyć publice, a kiedy było już cicho na jego twarzy znów pojawił się ironiczny uśmieszek>... AND IIIIIIIII'MMMMMMMMM AAAAAAAAAWWWWWEEEEEESSSSSOOOOMMMMMMEEEEE!

Mizanin rzucił mikrofonem o matę i przeszedł do narożnika oczekując przeciwnika, uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Singles Match
The Miz (w/Ted DiBiase) vs Seth Rollins (w/J&J Security)



Kilka minut walki za nami: Rollins trzyma w headlocku Miza, który jednak nie daje za wygraną i posyła kilka punchy na głowę przeciwnika. Ten pod wpływem naporu jest zmuszony puścić jego głowę, lecz po chwili odbija się od lin i... wpada na Dropkick od Mizanina! Seth uderzył plecami o mate a rozpędzony Mike odbił się od lin i po chwili dorzucił mocny Low Big Boot. Próba pinu, 1..2..kick out! Wściekły Miz podnosi rywala do stójki i posyła go irish whipem w narożnik. On sam robię rozpęd i.. nadziewa sę na nogę przeciwnika. Seth nie traci czasu i szybko wskakuje na narożnik, z któego wykonuje efektowny Blockbuster! Po chwili mamy szybkie przypięcie, 1..2..Miz odbija barki! Architect chwyta się za głowę nie wierząc że jego przeciwnik mógł odkopać po tej akcji. W tym momencie na apron wskoczyli Joey i Jamie zwracając sędziemu uwagę, jednak na nic się to zdało. Obaj po chwili zostali zrzuceni przez Teda, do któego zbliżył się Rollins. DiBiase powiedział ze zrobił to co było dobre dla walki i odszedł w okolice stolika komentatorskiego a międzyczasie na nogi podniósł sie Miz. Seth odbił się od lin i wykonał Sling Blade, po którym udał się do narożnika, na który zaczyna się wdrapywać. Gdy Awesome One jest już na nogach, Rollins wybija się w powietrze wykonując Diving Knee Drop! Jednak nic z tego! Niesamowity odskakuje w bok a następnie chwyta rywala za głowę wykonując mu Inverted facelock backbreaker followed by a neckbreaker. The Future po otrzymanej akcji zaczął czołgać się w okolice narożnika, za pomocą którego próbuje wstać na nogi. A-Lister idzie zaś do drugiego cornera, z którego wykonuje rozpęd i... Awesome Clothesline zaaplikowane! Inżynier profesjonalnego wrestlingu został mocno wbity w narożnik, lecz to nie wszystko. The Miz jest już na narożniku, z którego szykuje się nam akcja wysokiego ryzyka. Odbija się od niego wykonując Diving Double Axe Handle! Nie! Mamy efektowne Avada Kedavra ze strony Rollinsa, który w świetnym stylu kontruje akcje swojego opponenta. Cóż za walka, godna przyszłych mistrzów tej organizacji. Rollins szykuje się do wykonania Curb Stompu. Bierze rozbieg i po chwili...Curb Stomp! Jednakże The Miz w porę się odsunął i Rollins nadepnął na gołą matę. Awesome One jest gotowy na kolejny atak rywala i bez problemu kontruje, wykonując Flapjack! Koniec jest coraz bliżej. Miz przesuwa rywala na środek ringu i zapina Figure Four Leglock! To musi być koniec! Ted DiBiase jest wniebowzięty. Mijają kolejne sekundy i Seth odklepuje! The Miz zwycięża w tym pojedynku!

The Miz świętuje zwycięstwo, a głos postanawia zabrać, już po raz drugi dzisiaj, Ted DiBiase.

Ted DiBiase: Zwycięzca jest tylko jeden. Myśleliście, że może być inaczej? Nie musicie dłużej się zastanawiać nad tym, kto tutaj najbardziej zasługuje na tytuł SDW Championship. Odpowiedź zawiera się w zaledwie sześciu literach - The Miz. To jednak tylko moja opinia, z którą możecie się nie zgodzić, ale prawdę mówiąc, nie bardzo się tym przejmę, gdyż wasze zdanie nie ma tutaj żadnego znaczenia. Interesuje mnie tylko oficjalne stanowisko, jakie przedstawią władze SDW.

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, kilka sekund po ostatnim słowie Teda na arenie rozbrzamiało theme General Managera Erica Bischoffa.

Eric Bischoff: Teddy, nie jestem tutaj po to, żeby załatwiać w imieniu władz spraw biznesowych, o których tak nieustannie przemawiasz. Jestem tutaj po to, żeby zapewnić widowisko godne prawdziwej federacji wrestlingowej, jednakże mam na uwadze twoje słowa, a także niespodziankę, jaką zdecydowałeś się nam sprawić poprzez przystrojenie tej areny. Do rzeczy: skoro uważasz, że The Miz zasługuje na tytuł SDW Championa bardziej niż ktokolwiek inny, to obydwaj będziecie musieli mi coś udowodnić. Chodzi mi tutaj głównie o ciebie, w końcu to ty sprowadziłeś tutaj The Miza i jesteś jego chlebodawcą, więc będziesz musiał pokazać tym wszystkim ludziom, że twoje zdanie liczy się tutaj bardziej, aniżeli zdanie publiczności dla ciebie. Już na The Lottery zarówno ty, jak i The Miz, możecie stanąć przed szansą na zdobycie tytułu SDW Championship, jednakże zanim do tego dojdzie, to będziesz musiał spełnić dwa warunki. Po pierwsze, to wszystko, co sprowadziłeś tutaj przed tą galą ma zniknąć, wystrój ma pozostać taki, jak wcześniej i promować galę PPV. Po drugie, za tydzień, na ostatnim przystanku przed The Lottery - na osiemnastej edycji Adrenaline, staniesz w tym ringu, a twoim rywalem będzie osoba, która jest co najmniej tak samo wygadana jak ty!

Publika zaczyna skandować kilka nazwisk wrestlerów z SDW, wśród nich słychać chanty "Christian Cage", "Dan Dowson", "Nick Jeffers", "CM Punk".

Eric Bischoff: Publiczność najwidoczniej odgadła moje następne słowa. Tedzie DiBiase, za tydzień, staniesz w tym ringu oko w oko z...CM Punkiem! Tak, dobrze słyszałeś! Best in the World CM Punk kontra Ted DiBiase na Adrenaline #18! Jeśli wyjdziesz z tej walki zwycięsko, to na The Lottery, wraz z The Mizem, znajdziesz się w pojedynku o tytuł SDW Heavyweight Championship! Pamiętaj jednak o tym, że na czas tej walki The Miz ma całkowity zakaz pojawiania się na arenie! Jeśli podczas twojego pojedynku z CM Punkiem Miz choćby wejdzie na arenę, to automatycznie zostaniesz zdyskwalifikowany i obydwaj pożegnacie się z szansami na tytuł na dłuższy czas! Na tym jednak nie koniec. Jeśli przegrasz pojedynek z CM Punkiem, i tak wystąpicie razem z Mizem na The Lottery, jednak zmierzycie się w walce, jaką uwielbiasz najbardziej - pojedynku bez stawki! Będzie to Tag Team Match, a waszymi rywalami będą Alex Riley oraz Matthew Keane! Zastanów się, która wersja będzie korzystniejsza dla ciebie, a także dla Niesamowitego Miza. Myślę, że powiedziałem wszystko, co chciałem już powiedzieć. Dalszy ciąg tej historii napiszesz sam.

Eric nie czeka na odpowiedź ze strony Teda, tylko schodzi na backstage przy swoim theme, pozostawiając zaskoczonych i zarazem wściekłych Miza i DiBiasiego.


Fatal 4 Way
Wes Wallace vs Julio Dominguez vs Max Buttner vs CM Punk



Wracamy do dzisiejszego pojedynku Fatal 4 Way. W ringu układ, jakiego można było się spodziewać - Wes Wallace okłada Maxa Buttnera w narożniku, a Julio Dominguez toczy zacięty bój z CM Punkiem. Mamy Irish Whip od Meksykanina, a po odbiciu Punka od lin Julio wykonuje mu Tilt-a-whirl Tornado DDT. Tymczasem Wes Wallace zdołał posadzić swojego przeciwnika na narożniku i być może za chwilę będziemy świadkami Superplexu. Texas Bullet podejmuje próbę wykonania rzutu, jednak Buttner skutecznie blokuje, a po chwili wyprowadza cios, następnie drugi, Headbutt i spycha Wesa z narożnika. Ten szybko wstaje i otrzymuje Diving Crossbody, po którym Buttner od razu przechodzi do pinu, jednak Dominguez uniemożliwia odliczenie. Latino Heart od razu chwyta Buttnera, wykonuje Gut Kick, a następnie odbija się od lin i mamy Headscissors Takedown. Dominguez wychodzi na narożnik i szybko wykonuje Buttnerowi Moonsault. Tymczasem CM Punk zajął się Wesem Wallace. Best in the World korzysta z nieuwagi rywali i zapina metalowcowi Koji Clutch. Mija około 10 sekund i Julio orientuje się w sytuacji. Meksykanin przerywa chwyt, jednak automatycznie staje się celem ataków CM Punka. Best in the World wykonuje mu całą serię ciosów, po chwili wykonuje Irish Whip, a następnie widzimy Step-up High Knee. Punk wykańcza wszystko Bulldogiem, a po chwili wspina się na narożnik. Nie mijają nawet 3 sekundy i widzimy Diving Elbow Drop! Po tej akcji jednak do reprezentanta Chicago dopada Buttner, który rzuca się na niego z pięściami, zanim temu udało się wstać z maty. Następnie podnosi Punka z maty, wykonuje mu silny Punch, po chwili Punk robi to samo i rozpoczyna się wymiana ciosów. Raz za razem, jednak po chwili kontrolę znów zdobywa Buttner, który wymierza trzy ciosy, a następnie Irish Whip i Flapjack! Max po tej akcji wychodzi na narożnik i być może za chwilę znów będziemy świadkami akcji wysokiego ryzyka. Buttnerowi jednakże nie udaje się skoczyć, gdyż Wes Wallace pociągnął za linę! Metal Mayhem Hunter szybko wskakuje na narożnik i mamy wreszcie Superplex! Na tym jednak nie koniec. Buttner powoli się podnosi, a Wes już czeka z kolejną akcją. Biegnie i wykonuje Bullet...jednak Buttner zdołał uniknąć i Wallace trafił...w Julio Domingueza! Buttner tymczasem chce wykorzystać zaskoczenie Wesa, jednakże sam zostaje uprzedzony przez CM Punka, który wynosi go na barki i....GTS! Punk jest bliski zwycięstwa, jednak zapomina o tym, że w ringu pozostał jeszcze Wes Wallace! Czarnobrody błyskawicznie wykonuje Punkowi Gut Kick, a następnie wynosi na barki i wykonuje Heartcore! Tak, to musi być koniec! Cała pozostała trójka leży znokautowana, a Wallace decyduje się odliczyć swojego głównego wroga, czyli Maxa Buttnera. 1...2...3! Tak! Udało się! Zwycięstwo odnosi Wes Wallace!


Na arenie gasną światła, reflektor kieruje się na rampę i rozlega się "Break out", co oznacza, że w drodze do ringu Chris Dowson. Uśmiecha się w stronę widzów, widać, że zbiera całkowicie mieszaną reakcję. Wślizguje się do ringu i ustawia się na każdym z narożników, gdzie tauntuje układając ręce w znak "X",a następnie odbiera mikrofon od annoucera.

Chris Dowson: Tydzień zmian... Tydzień czegoś, na co nie był gotowy nikt z was. Obserwując ludzi, którzy oceniali mojego... Brata, wpadłem na pewien pomysł. Dlaczego to nie mogło się odbyć tak, jak powinno? Co mu odbiło, że nagle zaczął gadać od rzeczy? Dlaczego uważa siebie za Zbawiciela, chociaż do niego mu daleko? W historii, która się działa był gość, który miał gdzieś wszystko to, co ludzie o nim myśleli. Szedł po trupach do celu, potrafił wszystko robić, nawet te rzeczy, które są zakazywane i co? Nagle tego gościa nie ma. Próbował siebie wyrwać z nałogów, ze wszystkiego, co upatrywane jest jako zło w czystej postaci. Teraz pewnie zmierza po tytuł, jednak... Nie zdobędzie go. Zawsze byłem w twoim cieniu, Dan. Nawet jako drużyna byłem zawsze tym gorszym, gdy ty zbierałeś te laury. Ta historia się skończyła w momencie, gdy przekroczyłem mury tej federacji. Mój cel... Idealnie pokrywa się z twoim. Droga na sam szczyt, jednak ty pokazujesz mi wyraźnie, że jesteś cieniem jadącym na swojej renomie, niczym więcej. To właśnie dzięki temu, że ciebie pokonam zyskam to, czego mi tak brakowało we wszystkich walkach, które toczyłem. Gdziekolwiek stawałem, zawsze mówiono, że jestem w biznesie dzięki tobie. Pokonując ciebie odzyskam to, co potrzebuję. Odzyskam siebie samego i nikt więcej nie powie, że tobie cokolwiek zawdzięczam. Danny, ty i ja, ten jeden raz, gdy staniemy naprzeciw siebie, gdzie nie będzie miejsca na litość. Każdy z nas zawalczy o swoje istnienie w tej federacji...

Nagle na arenie gasną wszystkie światła, a wychodzą zakapturzone postacie z pochodniami, rozlega się Credo i wiadome, kto jest w drodze na ring. Samozwańczy The Priest wychodzi przy akompaniamencie Wyznania Wiary, przechodzi nad drugą liną i odbiera mikrofon od annoucera.

Dan Dowson: Silence... To jest potrzebne każdemu. Cisza i spokój, która spowoduje, że zajrzymy wgłąb siebie i dostrzeżemy wszystkie błędy, które popełniliśmy w życiu. Wiesz, Chris, jaki był twój największy błąd, który wykonałeś? Przestąpienie progu tej federacji. Dla mnie, dla wielu moich wyznawców jesteś tylko i jedynie złem, które przybrało ludzką postać i próbuje mnie zwieść na ścieżkę, która doprowadzi mnie na stracenie. Chris, uważałeś, że te twoje podszepty coś dadzą? Tylko i jedynie mnie rozwścieczyły. Wychodząc tutaj co tydzień starałem się pokazać im wszystkim, jaka ścieżka jest w życiu właściwa, aby odkupić swoje winy, jednak ty... Jesteś niczym trucizna, która wolno sączy się w żyłach, wywołując wśród ludzi zjawisko otępienia, które w krótkim czasie prowadzi do katastrofy. Chcesz dotrzeć na szczyt, pożyć w splendorze chwały... Nie wiesz, na co się piszesz. Nie wiesz, jakie to jest wyzwanie. Wielokrotnie byłeś jedynie zapatrzonym na siebie gościem, który uważał, że każdy go krzywdzi. Nie walczyłeś o nic, wszystko dostawałeś pod nos, a teraz chcesz udowodnić, że pokonasz mnie? Bojownika Wiary? Masz to jak w banku. Ty i ja na The Lottery, to tam rozstrzygnie się wszystko. Pewnie uważasz, że to jest jako los, jednak wynik tego starcia jest już znany. Odejdziesz, pokonany i upokorzony, aby ponownie lizać rany porażki.

Krótkie sceny, bardzo znane już zresztą przerwały kłótnie braci Dowsonów. Na teleodbiornikach milionów fanów wyświetlił się owy obraz. Cała arena od początku segmentu była cicho, teraz również się to nie zmieniło. Wiemy jednak co oznaczają te znaki. Całą arenę w momencie spowił mrok, jedynie smuga światła z sufitu padała na środek ringu gdzie obecni byli Dowsonowie. Tych dwóch wpatrywało się teraz w titantron, a kamera po chwili przeniosła nas właśnie w to miejsce. Wówczas zobaczyliśmy "pożeracza światów", który odziany w kolorową koszulę i czarny kapelusz (widać go było tylko od pasa w górę) zapalał zapałką swoją lampę naftową. Kiedy została zaświecona, położył ją obok siebie co sprawiło, że nie było jej widać, lecz miejsce gdzie stał The Monster nieco bardziej się rozświetliło aczkolwiek nadal było mrocznie i tajemniczo.

Bray Wyatt: Co sprawia uśmiech na waszej twarzy? Sława, pieniądze, trofea? Podczas gdy wydaje się wam, że dotknęliście szczytu ja jestem ponad nim. Nie jestem jak wy... jestem inny. Kochacie siebie... <śmiech> Kochacie siebie ale czekacie na ten jeden błąd.. Czekacie na ten jeden błąd kiedy noga ukochanego człowieka podwinie się.. nie czekacie na lepszą okazje.. atakujecie niczym anakonda. Wartości, którymi kierujecie się aby odeprzeć ból i strach wewnątrz was nazywacie relaksem. Cieszy was sława, pieniądze i trofea.... <Bray podnosi ton głosu> Zdobywacie je kosztem innych.. <teraz zniża ton> ... a oni płaczą w poduszkę przez was co dnia.. <śmiech> Ja ich uratowałem. Są teraz ze mną i kroczą ramię w ramię.. my was uleczamy. <śmiech> Bracia... Dwóch niemal identycznych mężczyzn stojących naprzeciw siebie. Trofea zaślepiły was swoim blaskiem. Zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej.. <śmiech> Nie dam wam odebrać symbolu, który czeka na potwierdzenie mych słów. <Wyatt znów mówi głośniej> Najważniejsze trofeum oczekuje na przyjęcie króla! Oskarżacie mnie za bluźnierstwo? Jestem oszustem?.. A może nie wiecie kim jestem? <śmiech> Kim że jest szaleniec, który swoją postawą, niestabilnym zachowaniem stał się nieprzewidywalny? Nieuchwytny w tym co robi, ma cały świat w zasięgu swej dłoni? Einar próbował odgadnąć kim jestem. Udało mu się. <śmiech> Jestem nowym wcieleniem strachu, który ulecza ten świat. Hallvard zagubił się w przekonaniu, że istnieje bogini i to ona go uratuje... <śmiech> Teraz nie ma go między nami. Do końca nie wierzył, że jestem tym za kogo się uważam.. teraz leży zakopany. <śmiech> Dan jest bluźniercą, natomiast Chris nie wierzącym. <Wyatt mówi bardzo poważnym głosem> Staliście się moim celem. Teraz już nikt nie może czuć się bezpieczny... Ci co świecą najjaśniej, zawsze gasną najszybciej.. <śmiech>

Bray znika z ekranu, następuję dłuższa chwila ciszy. Po chwili pod titantronem pojawia się gęsta, ciemnoniebieska mgła. Na ekranie pojawia się obraz. Widzimy dobrze znaną nam scenerię, połamane drzewa, wyschnięta na wiór ziemia. To w tym miejscu dwa tygodnie temu byli Wyatt i Hallvard. Operator kamery podąża dalej, nie ma jednak śladu po cmentarzu na którym rozegrała się akcja ostatnich wydarzeń.  Widzimy za to trochę inny obrazek - z pozbawionych liści drzew zwisają zakapturzone postaci, jakby doszło tu do zbiorowej egzekucji. W okół jednego z drzew zebrali się dobrze zbudowani mężczyźni w strojach katów, a w samym ich centrum stoi.....EINAR HALLVARD!

Einar Hallvard: Zesłać w głąb ziemi wysłannika tej ziemi. Nie tutaj, nie w tym miejscu, na tej świętej ziemi.... Nadszedł czas aby oczyścić to miejsce z brudnej krwii. Ten, który wypowiada wojnę Bogom nie będzie miał szans wypowiedzieć jej komukolwiek innemu. Bray Wyatt...tutaj rozpoczyna się nasza historia. Gdy postawił pierwsze kroki w tym miejscu, stało się jasne, że jakaś cząstka jego samego już tu pozostanie. Jestem tak daleko, Wyatt....a czuję Cię lepiej niż ty sam. Chcesz władzy, Bray... Widzisz Bray, krzyżując swe drogi ze zdewociałym Danem Dowsonem i jego bratem - poetą niezaspokajalnych rządz....i niedoścignionej żenady....czynisz ich historię moją historią. Zakończymy to tak jak należy. Staniemy naprzeciwko siebie, a z Tobą w rzędzie staną Ci wszyscy, których sam do tego włączyłeś. Rozejrzyj się - drzew wystarczy. Wyrwę Ci to po co sięgasz i uczynię najwspanialszą ofiarą dla tych, z których drwisz. Poszedłeś za daleko. Zagalopować się we własnej manii... Na The Lottery pokażę Ci to, czego nie będziesz nigdy w stanie powtórzyć, i wyrwę Ci to, czego nie będziesz nigdy w stanie doświadczyć. Zakończę historię Waszej trójki i zakopię gdzieś tam, skąd tylko hellandzki wysłannik zna ucieczkę. Za późno na krok w tył...

Tracimy obraz z titantronu. W tym momencie rozbrzmiewa jednak theme General Managera Adrenaline - Erica Bischoffa!

Eric Bischoff: Mam już dosyć tych podchodów. O co właściwie chodzi całej waszej czwórce? Każdy coś mówi, niektórzy mówią, by mówić, inni chcą się zemścić za przeszłość, jeszcze inni całkowicie odchodzą od wrestlingu i zajmują się sprawami nieco mniej przyziemnymi. Ja jednakże mam wrażenie, że cała czwórka ma jeden i ten sam cel, którym jest szczyt tej federacji. Każdy z was, zarówno wy, bracia Dowson, którzy stoją obecnie w tym ringu, jak i Bray Wyatt oraz Einar Hallvard, których przed chwilą mieliście okazję widzieć na ekranie, każdy z was zdążył już co nieco pokazać. W moim odczuciu to właśnie wasza czwórka jest teraz najbliżej tego, by dojść na sam szczyt tej federacji. Czy publiczność jest tego samego zdania? *cheer* Wobec tego ogłaszam, że dokładnie za tydzień dowiemy się, kto finalnie zmierzy się w pojedynku o tytuł SDW Heavyweight Championship! Nie myśleliście chyba, że w walce o ten tytuł wystąpią jedynie The Miz i Ted DiBiase! Niezależnie od tego, jak potoczy się walka DiBiasiego z CM Punkiem, za tydzień dwóch spośród waszej czwórki będzie miała powód do zadowolenia. Na 18 edycji Adrenaline odbędą się dwa pojedynki o miano pretendentów do tytułu SDW Heavyweight Championship! W pierwszym z nich zmierzą się...Chris Dowson oraz.....Dan Dowson! Tak jest, już za tydzień będziecie mogli sobie wszystko wyjaśnić! Druga walka to starcie, na które wiele osób czeka z utęsknieniem - Bray Wyatt kontra Einar Hallvard! Starcie gigantów już na 18 Adrenaline! To wszystko, teraz proszę opuścić ring!


Main Event: Hardcore Championship No Holds Barred Match
Mike F'N Brutal (c) vs Mario Petarda vs Nick Jeffers



Był to długi i zacięty pojedynek. Broniący zdobytego przed tygodniem tytułu Mike Brutal włożył wszystkie siły także w ten pojedynek. Udało mu się znokautować Mario Petardę, jednakże sytuację udało się wykorzystać Nickowi Jeffersowi, który zniszczył stół komentatorski, wykonując na nim Light of Shadow Brutalowi, a następnie wrócił wraz z nim do ringu. Pinfall był tylko formalnością - Nick Jeffers zostaje nowym SDW Hardcore Championem!

Booker T: The New Champion! Oh my God! Nick Jeffers is the new Hardcore Champion!

William Regal: Najwidoczniej Brutal zignorował ostrzeżenie, jakie na początku gali wysłał mu The Pitbull. Publiczność musi być teraz w siódmym niebie, w końcu to ich faworyt zwyciężył to starcie.

Andrzej Supron: Mike włożył w ten pojedynek wiele serca, jednakże nikt nie jest niepokonany. Fakty są takie, że mamy nowego mistrza, ale pamiętajmy o tym, że za tydzień czeka nas kolejna rywalizacja pomiędzy Nickiem Jeffersem, Mike'm Brutalem i Mario Petardą. Jestem niezmiernie ciekaw, czy Nickowi uda się obronić to trofeum. Tymczasem za uwagę dziękują Andrzej Supron...

Booker T: ...Booker T...

William Regal: ...oraz William Regal. Za tydzień widzimy się w Katowicach i oczywiście gorąco zapraszamy na The Lottery.

ADRENALINE SCHODZI Z ANTENY!


http://i.imgur.com/CHKHGRn.gif

Offline

 

#2 2015-04-18 10:18:26

Panter

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-09
Posty: 50
Punktów :   

Re: SDW Adrenaline #17 - 16.04.2015 (Poznań, Polska)

Więc galę zaczynamy od przemowy Chrisa Dowsona. Jak to wypadło? Na pewno dobrze, Chris dobrze odniósł się do swojego brata i to jak najbardziej na plus. Jedyne co mi ciut nie pasowało to to, że młodszy z braci był w klubie, wiadomo jak to tam jest, a mówił bardzo spokojnie, przydałoby się choć w jednym miejscu jakieś pierdolnięcie, chociaż to tylko szczegół. Początek jak najbardziej w porządku.

Motyw z Tedem wypadł naprawdę ciekawie, to uznaje za pozytyw. Komentatorzy napisani poprawnie, nie muszę pisać, że ponownie zbyt długo, ale dzisiaj już lepiej przez nich przebrnąłem.

Brutal dobrze wypadł podczas swojego proma, nie porwał mnie całkiem, ale jak zwykle trzymał się gimmicku, który oczywiście kupuję i musiałbym w sumie pisać to co zawsze. Podobały mi się te przekręcone nazwiska, no może poza Kwiatem, który brzmiał źle i nie pasuje do Wyatt'a w ogóle. Wchodzi Jeffers, chwilę gada i nagle urywa się seg. Można było dodać coś jeszcze na koniec, bo ta sytuacja wypadła dla mnie przez to trochę blado. Wypowiedzi nie ma co oceniać, bo była po prostu krótka. Chociaż przypominając sobie speech z zeszłego tygodnia Nick zaprzeczył sam sobie. Nie wiem, nie kupuję tej postaci, czegoś jej wyraźnie brakuje i Mike przy nim jest "kimś".

No Ted dzisiaj się popisał, kolejny dobry speech w jego wykonaniu, szczególnie podobała się mi końcówka i nie ma co się dalej rozpisywać. Było naprawdę dobrze. Jedyne czego mi brakuje, to jakiejś szybkiej odpowiedzi Zabłockiego, bo jak na razie daję sobą pomiatać i dzieje się to, co chce DiBiase. Czekam na rozwój sytuacji.

Słaby początek rozmowy Dana z Punkiem. Dalsza część także nie powaliła. Jak Dan wypadł w porządku, tak w ogóle nie czułem tego punka i dla mnie wypadł niestety trochę cienko. "Aaaammmm…. Dobrze się czujesz Dan? Dostałeś jakiegoś olśnienia? Bóg Ci się objawił że gadasz takie rzeczy?" mogę nawet rzec, że to była wypowiedź, która z jego strony podobała mi się najbardziej. Mam nadzieję, że Punk będzie mimo wszystko wyglądał coraz lepiej, bo na razie nie mam powodów do zachwytu.

"Tą osobę która jest odpowiedzialna za zniknięcie Marvina mógłbym rozszarpać gołymi rękami, ale ten tchórz cały czas nie chce się ujawnić." - słabo wypadło to zdanie patrząc na to, co było na ostatniej gali, kiedy Grylls stchórzył. O, Julio w bardzo trafny sposób podsumował tylko to, o czym mówiłem. Szczerze mówiąc czytając segment utwierdziłem się w przekonaniu, że luchadorzy mogą załatwić Marvina i tak też się stało. Bardzo dobra dalsza część w wykonaniu Domingueza, strasznie mi się to podobało. Ogólnie cały segment jest jak na razie jest najlepszym na gali, sytuacja nabrała rumieńców. Grylls na koniec tylko wypadł jak ciota, ale da się wybaczyć, skoro chciał uratować swojego przyjaciela. Super robota panowie.

dokończę


Wes Wallace

Ostatnia walka
Fatal 4 Way Match
Wes Wallace def. Julio Dominguez, Max Buttner and CM Punk

Statystyki
Wygrane 3  Remisy 0  Porażki 1

Osiągnięcia
-

Offline

 

#3 2015-04-18 11:59:36

eronics

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2015-03-13
Posty: 120
Punktów :   
Wrestler w E-fedzie: Joker
Ulubiony wrestler: Bray Wyatt
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Wyatt Family
Ulubiona federacja: WWE

Re: SDW Adrenaline #17 - 16.04.2015 (Poznań, Polska)

Chris Dowson- Spodobał mi się ten segment. Gimmick był w tej wypowiedzi oddany w stu-procentach. Ateista Chris vs dewota Dan to feud, który jak najbardziej mnie zaciekawił. Dobry motyw końcowy z rozlaniem alkoholu podkreślający całość postaci. Odniesienie do brata również w porządku. Było krótko, lecz treściwe. 8/10 dostajesz ode mnie za ten segment. Ciężko coś więcej wycisnąć z tej postaci ale jest to możliwe. Na dziesiątkę zasługuje segment, który jest bardzo charyzmatyczny. Ten taki nie był ale myślę, że to kwestia totalnego wejścia w postać.

Komentatorzy- Czytałem komentarz pana wyżej i według mnie nie jest zbyt długo. Jest bardzo ciekawie wszystko przedstawione i tego oczekiwałem. Z gali na galę jest coraz wyższy poziom zapowiadania tygodniówki. Humoru również nie zabrakło. Bardzo fajnie mi się to czytało.. Chyba najlepiej od czasu powrotu SDW. Robota wykonana super i widać, że ktoś kto pisał komentatorów- postarał się, a to też trzeba docenić. Ode mnie ocena- 9/10. Zdecydowanie najlepsze gadane od czasów reaktywacji.

Mike FN Brutal- Czuć było tego Mike'a. Ale czuję niedosyt. Tydzień temu odwaliłeś naprawdę kawał dobrej roboty, a teraz jakoś tak.. zabrakło mi czegoś. Niby jest tutaj gimmick i czuć postać ale brakuje mi tej zadziorności. Brutal to postać, która chce wszystkich roznieść. Było kilka zdań, a nawet pół segmentu na temat pokonania każdego z rywali ale to nie jest to.. Segment był na poziomie dobrym ale ten z przed tygodnia był świetny i może dlatego teraz czytało mi się to gorzej. Szczególnie nie spodobały mi się te zmiany pseudonimów zawodników, typu- "Bleffers", a "Kwiat" to kompletnie nie pasowało. Spodobało mi się natomiast odniesienie do Bishoffa jako do "niszczyciela federacji". Ogółem, Mike najbardziej pasuje do pasa Hardocore, co do tego nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, aczkolwiek poziom ME to jeszcze nie jest, chociaż jest bliżej niż dalej. Segment oceniam 7/10. Gorszy niż z przed tygodnia ale wcale nie był zły.

Ted DiBiase- Takiego Teda chciałem zobaczyć od początku. Świetny segment i zdecydowany wystrzał DiBiasego w prestiżu. Motyw przystrojonej areny w samego Teda i symbole jego bogactwa jak najbardziej na plus. Boję się jednak, że jeśli tego nie będzie, znów powróci nudny arystokrata. Jak widać, nie trzeba zmieniać gimmicku, aby stać się oryginalnym. Dobrze Raptor to napisałeś i cieszę się, że DiBiase w końcu gada tak jak chciałbym to słyszeć co galę. Od początku był moim ulubieńcem aczkolwiek nastał moment w którym ta postać zupełnie mi się nie podobała. Teraz znów ta wypowiedź sprawiła, że uwielbiam Teda i mam nadzieję, że zostanie tak jeszcze na długo. Za segment otrzymujesz ode mnie 9,5/10. Naprawdę świetna robota.

Dan Dowson/CM Punk- Ale ja nienawidzę takich segmentów, w których przyjaciele się obściskują. Nieraz w WWE tak było jednak witały się legendy i naprawdę nieźle to za mikrofonem wyglądało. Generalnie, aby spodobało mi się coś takiego, musiałoby być to napisane naprawdę grubo ponad dobry poziom tutaj niestety tak nie było. Punk wyszedł słabiutko. Niestety ale on jest postacią, którą trzeba umieć pisać, a jest to bardzo trudne. Od niego wymaga się wiele, ponieważ będąc w WWE tryskał charyzmą, a tutaj zdecydowanie tak nie jest. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to powtórzenia w pierwszych dwóch zdaniach Punka. Nie będę podawał przykładu, bo każdy kto przeczyta od razu spostrzeże gdzie zaistniał błąd. Dan wyszedł dużo lepiej. Nie jest to jednak poziom Mista, bo nie mógł tutaj rozwinąć maksymalnie swoich umiejętności aczkolwiek było ok i raczej nie mam żadnych zastrzeżeń. Gimmick był i to się liczy. U Punka nie było żadnego gimmicku, a zawsze jakąś wstawkę można dodać, aby choć trochę poczuć, że to Punk, a nie jakaś inna postać. Dan dostaje za segment 8/10, Punk natomiast 4/10- słabo to wyszło, niestety.

Heartcore/Max Buttner- Zwykła wypowiedź Tonyego. Oczywiście zawsze to wokalista jest sercem zespołu i z reguły to on posiada największą charyzmę więc sądzę, że miało to być tutaj podkreślone. Max to typowy szwab, który nie cierpi innych narodów. Promo było ok ale bez fajerwerków. Zwykła wypowiedź zwieńczona gimmickiem- nic szczególnego, niczym się nie wyróżniała. Taka przeciętna rzekłbym. Natomiast Wes, krótką wypowiedzią zrobił niezłe show. Naprawdę podoba mi się jak Wallace niszczy przy mikrofonie resztę. Jego wejście również było świetne- takie z zaskoczenia. Zdecydowanie bardziej wolę Wesa niż Buttnera i to metalowi będę kibicował na The Lottery.  Oceniając osobno, Max otrzymuje- 6/10, bo przeciętna ta wypowiedź była (zdecydowanie wolę Marvina w Twoim wykonaniu, Yarek), natomiast Wes otrzymuje ode mnie- 9/10, ponieważ wypowiedź była za krótka na maksymalną ocenę. Ja wiem, że liczy się jakość, nie ilość ale nie wiem czy byłoby tyle powera jeśli wypowiedź byłaby dłuższa.

Bear Grylls/Julio Dominguez- Grylls nieźle się wkurzył. No ale rzecz jasna miał ku temu powody, w końcu jego przyjaciel zniknął. Ten program jest naprawdę bardzo dobrze prowadzony i spodobało mi się to porwanie Jones'a przez luchadorów. Już nie mogę doczekać się na walkę tych dwóch na The Lottery. Nie zdradzę tu na kogo stawiam, bo sam nie wiem. xD Obie postacie są interesujące i na pewno emocji przy czytaniu nie zabraknie. Wypowiedź Beara była oki. Cała była na temat i taka miała być. Aigor po raz kolejny pokazał, że potrafi napisać solidny segment, a widać, że już totalnie wczuł się w swoją postać. Na początku 90% nie kupowało heelowiskiego luchadora. Ja od początku mówiłem, że to wypali i jak widać moje proroctwo się sprawdziło. Świetnie zaaranżowane story, oby tak dalej. Nie dość, że porwanie to jeszcze wyraz pogardy ze strony Beara.. ŚWIETNE! Bear dostanie ode mnie 7/10, natomiast Julio 8,5/10.

Eric Bischoff- No to GM pokazał pazurki. Teda nie będę tutaj oceniał, bo wypowiedź była krótka, a najbardziej w tym segmencie chodziło o wypowiedź Erica niżeli Teda. No to nakreśliło nam się następne Adrenaline. Ciekawe rozwiązanie, nie powiem, że nie. Wydaję mi się, że ani Miz ani DiBiase nie powalczył ani o pas ani w Tag-Teamie. Może być tak, że Miz wejdzie kiedy Ted będzie miał kłopoty w walce z Punkiem. Może też na przykład zgasnąć światło i któryś z nich odniesie zwycięstwo. No zobaczymy jak to wyjdzie ale myślę, że nie zakończy się to normalnie. Jeśli Ted, by zwyciężył to Punk spadnie w karcie, a na ten moment jest to mało prawdopodobne. Jeśli jest taka możliwość to niezbyt sprawiedliwa. Jestem ciekaw co z tego wyniknie. Segment oceniam 8/10. Była pokazana władza Erica i w końcu nie był taką ciotą przed mikrofonem tylko stanowczym władcą. Podobało mi się to.

Chris Dowson- Ten początek był średni. Niby pasujący do postaci, ale gdzie tu charyzma Chrisa? Potem było już lepiej ale nadal to nie jest to czego od tej postaci oczekuję. Ten segment przed galą, był o niebo lepszy. Tutaj było pieprzenie na temat brata przy zerowym oparciu o gimmick. Od postaci, która nie uznaje istnienia Boga ma czuć, że jest ateistą i ma wszystko w dupie. A tutaj zamiast pisać o sobie, że ma na wszystko wyjebane to mówione było o przeszłości brata jaki on był. No błagam.. Tutaj się Mist nie postarałeś, bo to widać jak na dłoni. Zdobycie pasa.. Połowa segmentu jest o zdobyciu pasa i o tym, że Dan go nie zdobędzie. No niech będzie ale nadal nie czułem powera. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i krytyka pomoże. Ocena ode mnie to naciągane 5/10. Przyzwoicie ale na Twoje możliwości to jest słaby segment moim zdaniem.

Dan Dowson- Tutaj było bardzo dobrze. Albo nie chciało Ci się pisać tej wypowiedzi Chrisa, albo bardziej czujesz Dana. Zdecydowanie lepsze wykonanie niżeli Twojej drugiej postaci. Tutaj było ścisłe oparte o gimmick i dodatkowo mówienie o przyszłości i o bracie w świetny sposób. Dobrze dobrane słownictwo do wypowiedzi. Widzę, że służy Ci taki gimmick. Nie wiem jak pisałeś kiedyś tym buntownikiem ale jako kaznodzieja, naprawdę super Ci to wychodzi. Dan jest materiałem na mistrza ale nie sądzę, by walczył o pas na The Lottery. Według mnie odbędzie walkę z Chrisem i sam wolałbym, aby tak było. Za segment otrzymujesz 9/10. Super się to czytało.

Einar Hallvard- Co tu dużo mówić.. Świetna wypowiedź jak zwykle. Czuję się zaszczycony, że mogę z tak dobrym rywalem rywalizować o najwyższe laury. Sądzę, że nasz program jest tutaj najlepiej rozwinięty, a ja staram się utrzymać poziom Main Eventu, aby nasz pojedynek był najbardziej oczekiwaną walką PPV. Einar jest głównym kandydatem do mistrzostwa SDW ale martwię się, że długo o to mistrzostwo nie powalczy. Zdecydowanie najlepszy segment ze wszystkich wypowiedzi pretendentów, które oceniałem. Za promo otrzymujesz 10/10. Nie widziałem w tych błędów. Solidny Main Event. Brawo Majkels.

Bishoffa nie będę oceniał, bo nie do końca rozumiem tę decyzję. Miejmy nadzieję, że Raptor nas zaskoczy i zrobi niezłe show.

Ostatnio edytowany przez eronics (2015-04-19 12:13:47)


http://orig03.deviantart.net/8dda/f/2013/117/6/9/joker_banner_by_sweetpoison01-d638x48.gif
Joker is coming..

Offline

 

#4 2015-04-18 15:05:58

Aigor

http://oi62.tinypic.com/2hzmstx.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-15
Posty: 276
Punktów :   
Ulubiony wrestler: David De Gea
Ulubiony Tag Team/Stajnia: Manchester United
Ulubiona federacja: Barclays Premier League

Re: SDW Adrenaline #17 - 16.04.2015 (Poznań, Polska)

Chris Dowson: Fajny speech w wykonaniu młodszego z braci Dowsonów. Nawiązanie do Boga i wierzących na miejscu, w sumie po części można się z nim zgodzić. Jednak to kewstia wiary. Gimmick przedstawiony dobrze, w sumie pasuje do feudu z jego bratem Danem. Zachowanie w sumie też, typowy luzak mający na wszystko wyjebane xd. Ciekawie zapowiada sie jego feud z Danem, czeka nas wiele mocnych segmentów z ich udziałem. Jak ktoś tu zauważył miejsce akcji nie na miejscu, gdyż w klubie bywa głośno a Chris gadał sobie jak gdyby nigdy nic. Mimo wszystko podobało mi się to.

Brutal/Jeffers: Bardzo dobry speech ze strony Brutala, podobało mi się to. Fajnie ukazał swój gimmick, który w tym speechu trzymał się kupy. Takiego Mike'a to ja mogę czytać z przyjemnością. Zabawnie przekręcił nazwiska swoich ostatnich rywali, niewiem tylko co Wyatt ma wspólnego z kwiatem. Reszta wypowiedzi na miejscu, ma racje z tym, że jest na fali, w końcu zdobył pas Hardcore po raz drugi w SDW. Jeffers zbyt krótko, by go oceniać. Można było lepiej to rozegrać a już na pewno speech Nicka mógłbyć dłuższy. Szkoda również, że nie pojawł się Petarda, bo wtedy segment wyszedłby o niebo lepiej.

DiBiase: Dobry, nawet bardzo dobry speech DiBiasego, który coraz większymi cegłami buduje swoją pozycje w SDW. Sama wypowiedź z jego strony przypadła mi do gustu, wyszło mu porównanie prezesa Zabłockiego z archiwum. Końcówka również mocna, zwłaszcza pojazdy z w stronę zawodników czy fanów. Jestem ciekaw, kiedy Piotr w końcu ustosunkuje się do jego słów, bo jakby nie patrzeć przemowy Teda są dobre ale do tanga trzeba dwojga a tym drugim jest właśnie prezes. Jeśli Piotr oleje sprawę to speeche Teda pójdą się kochać. Czekam jak to dalej się potoczy.

Dowson/Punk: Dobry segment ale mimo wszystko jest on tylko zapchaj dziurą na gali. Panowie fajnie pogadali, nawiązanie do przeszłości mogło się podobać. Głównie jednak chodziło o przemiane wewnętrzną Dana oraz o jego brata Chrisa, którego widać obaj lubią, nawet Punk. Żadnej podbudowy feudu jednak tu nie było, jedynie rozmowa dwóch kumpli. Ale niech już będzie.

Pauli/Buttner/Wallace:

Dokończe...

Ostatnio edytowany przez Aigor (2015-04-20 22:57:11)

Offline

 

#5 2015-04-18 15:31:16

Mr.Michaels

http://oi58.tinypic.com/2s63s0l.jpg

Zarejestrowany: 2014-03-06
Posty: 183
Punktów :   11 
Wrestler w E-fedzie: Einar Hallvard
Ulubiony wrestler: Shawn Michaels
Ulubiony Tag Team/Stajnia: The Rockers
Ulubiona federacja: WWE

Re: SDW Adrenaline #17 - 16.04.2015 (Poznań, Polska)

MUSICIE TAK CIĄĆ TE KOMENTY? Już trzeci i nie doszedł nikt do tego, co mnie interesuje

Chris Dowson
Pierwsza część tego proma bardzo mi się podobała. Druga troszkę  mniej, ale tak naprawdę obie były fajne. Na początku pojawiły się te rozważania - to jest fajne, bo pokazuje, że ta postać nie będzie miała gimmicku głupawego bumelanta () tylko będzie czymś więcej. Rzuciło mi się w oczy zdanie - " Czy naprawdę ta ciemnota ludzka musi być taka wysoka.". Raz, że brakuje mi tu pytajnika, a dwa - wg.mnie powiedziane to zbyt....za bardzo wprost w porównaniu do reszty proma. To zdanie mi nie pasowało. Za to fajne, płynne przejście do swojego brata. Tydzień temu Chris był (wg.mnie) słabszy od Dana, teraz już mi się spodobał.

Komentatorzy
Komentatorów pisałem ja, więc pomijam. Jeżeli pojawiają się jakieś błędy to wybaczcie - pisałem dosłownie na ostatnią chwilę, bo wziąłem ich w czwartek wieczorem, kiedy zaraz miała wyjść gala.

Mike F'N Brutal i Nick Jeffers
Nie ma się co oszukiwać - Mike powinien wygrać feud z Jeffersem i Petardą. Tamci nie są złymi postaciami ale na ten moment Michal idealnie pasuje do tego tytułu i głupie by było wg.mnie pozbawiać go pasa. Rzeczywiście, "Kwiat" brzmi komicznie i nijak się ma do Wyatta ale motyw z przekręcaniem ringname'ów jest okej. Nie nadużywałbym go do wszystkich, ale czasami naprawdę pasuje. Mike ma taki szalony gimmick i dobrze się to czyta, czasami się uśmiechnie człowiek. Plus. Natomiast Jeffers - króciutka wstawka nie wnosząca nam zbyt wiele do tego feudu. ZWŁASZCZA, że po tym wszystkim i tak nam się to promo urywa, nie zostało to właściwie domknięte. Nick zaraz po reaktywacji mówił o swojej przemianie...cóż, ja w tym promie widziałem starego Nicka Jeffersa. Wiem, że panowie pisali to na ostatnią chwilę, więc nie ma co się zbytnio czepiać - było poprawnie.

Ted DiBiase
Lepiej niż tydzień temu. Był bardziej wyrazisty, bardziej bezpośredni...lepszy po prostu. Fajnie została zaakcentowana ta nowa era w dziejach SDW. W moim odczuciu to nic wielkiego, ale podnosi poziom samego wystąpienia. Ted jest flagową postacią na tym show, zobaczymy jaką rolę odegra w następnych tygodniach, bo jego proma to taka sinusoida. Teraz znowu mamy podniesiony poziom. Fajny motyw z tym archiwum. Generalnie czuć tę postać i w tym tygodniu wypada ona bardzo przyzwoicie.

Dowson i Punk
Tak jak pisał Ero - źle wyglądają w moim odczuciu takie segmenty. Ten konkretny wniósł niewiele, Punk wypadł jak nie on (chociaż oryginalnego Punka nie znoszę więc to może i dobrze ). Dan lepiej, bo pilnował swojego gimmicku, przyzwoity monolog nt. swojego brata, to jeden z tych momentów które budowały klimat w okół tego segmentu. Jednakże ciężko było się w to wczuć.

Wallace i Buttner
Tony Pauli bezbarwny, ale zapewne miał taki być. Po prostu nie pasowało to na galę wrestlingową, może po prostu taki był zamiar. Zacznę więc od Buttnera, który już przyzwyczaił do tego typu prom, tj.przyzwoitych. Bo to było przyzwoite, a mnie wciąż w postaci Buttnera brakuje tego pazura. Niemiec w Polskiej federacji mógłby być ostrzejszy. Podobał mi się natomiast tekst o bezradności Wallace'a, który de facto tydzień w tydzień, mimo iż wygrywa na mikrofonie - kończy na deskach. Dzisiaj na deskach skończy Max Buttner i mam wrażenie, że rzeczywiście Wallace jest lepszy i wygra na The Lottery. Wallace...nie podobał mi się sam początek. "Chłopaki, on chyba nie żyje, ale to nic. Who cares?" - zabrzmiało bardzo sztucznie. Za to ze zdania w zdanie coraz bardziej wkręcałem się w tę wypowiedź. Było coraz lepiej. Puenta - genialna Zaczyna się metaforycznie, coś z bramą na temten świat i "Wypierdalaj". Super, na luzie. Tego oczekuję od Wallace'a.

Bear Grylls i Julio Dominguez
Dużo nieścisłości w wypowiedzi Gryllsa, rzeczywiście, skoro spier*olił spod tamtej jasniki to mógł sobie darować groźby w kierunku porywaczy. Nie mniej jednak jest to jeden z moich ulubionych feudów które śledzę. W sumie - śledzę wszystkie Dominguez dość konkretnie sprowokował Beara i wreszcie jest ten moment przełomowy. Przyznam, myślałem że Aigor porzuci pomysł z tą stajnią, uśpił moją czujność i byłem usatysfakcjonowany kiedy pojawili się na titantronie. Dość długie promo Domingueza, a przynajmniej takie sprawiało wrażanie, z uwagi na to, że rozbite na kilka krótszych wypowiedzi. Dość mocno budowana jego postać, jednak myślę, że jak Marvin wróci to dostaniemy bardzo wyrównany pojedynek na backstage'u bo obie postaci są na swój sposób fajne. Czekam na konfrontacje face to face za tydzień, może jakoś by się wyklarowało, kto jest faworytem. Dobry segment.

The Miz
Co musi zrobić Miz, żeby przekonać mnie do siebie Może po prostu w WWE jest on tak nieznośny dla mnie, że nie widzę zayebistości tych prom. Dla mnie co prawda jest lepiej niż ostatnio ale co najwyżej po prostu przyzwoicie. Wg.mnie trochę kiepsko zostało rozwiązane to, że to Miz jest przedstawicielem Teda, przecież eronics pisze bardzo dobre proma, to jest po prostu takie...midcardowe. Jakoś ten Miz nie budzi we mnie emocji.

Eric Bischoff
Dibiasjego pomijam, bo w tym segmencie nie chodziło o niego, a raczej chodziło - ale to Bischoff wprowadzał jego osobę w ten segment. Fajny pomysł z tymi walkami, zastanawia mnie tylko jedna rzecz - jak oni to pogodzą z turniejem o pas? Z racji, iż walka Teda z Cm Punkiem odbywać się będzie bez udziału userów na backstage'u obawiam się, że zakończenie walki będzie mocno alternatywne i obaj ani nie wejdą do walki o pas, ani do tag teamu przeciw Riley'owi i Keanowi. Za wcześnie na ich bezpośrednie starcie, ale wyczuwam tu jakąś inną końcówkę niż tradycyjny finish.

Segment pretendentów
Zacznę może nietypowo, bo od końca - jak można było dopuścić do takiego ustawienia karty - przecież Wyatt vs Hallvard i Dowson vs Dowson to materiały robione pod PPv! Mam nadzieję, że dojdzie do jakiegoś alternatywnego zakończenia i po prostu walki przeniosą się na The Lottery, jedna z par dostanie pojedynek o pas i tyle. Przechodząc do poszczególnych prom. Hallvarda pomijam, Chris Dowson dobrze kontynuuje ten wątek z byciem tym gorszym z braci, niedocenionym. To co powiedział pod koniec będzie prorocze - ja widzę ich na Lottery, po walce niedźwiadek i emerytura Dana, a co najmniej przerwa. Wg.mnie tym razem Chris trochę przyćmił Dana, w którego wypowiedzi czegoś mi brakowało. Tej jego wyrazistości i kładzenia akcentu na to, na czym opiera się jego gimmick. Wyatt prawilnie, fajnie podsumował pozostałą trójkę i szczerze powiedziawszy to widzę go jako przyszłego mistrza SDW. Trochę ten pas może przystopować rozwój jego postaci ale mam nadzieję, że tak się nie stanie. Duży plus za całość segmentu i jedno wielkie "WTF" za decyzję Bischoffa pod koniec

DLACZEGO PAS ZMIENIŁ POSIADACZA TERAZ? JAK MICHAŁ ODPUSZCZA TO MOŻNA BY CHOCIAŻ POCZEKAĆ DO THE LOTTERY.

Podsumowanie
Poziom gali dobry, niektóre decyzje niezrozumiałe. Zawiodłem się na tym, że już za tydzień zobaczymy walki które powinny być pisane pod The Lottery. Jeżeli chodzi o dwa największe plusy tej gali to jak dla mnie Chris Dowson i Ted DiBiase. Podobały mi się także segmenty związane z feudami Buttnera z Wallacem i Domingueza z Marvinem. DiBiase także fajnie. Gdyby nie decyzja ws.pasa, która wg.mnie jest głupia byłoby super. Nie mniej jednak czekam na to co za tydzień.



http://fc07.deviantart.net/fs71/f/2012/161/a/c/shawn_michaels_signature_by_rated_gfx-d531fc2.png
http://i.imgur.com/ftQFkb5.png

*User Miesiąca - kwiecień 2014
* 1x SDW Hardcore Champion
* Current SDW Global Champion


Offline

 
~Kontakt~ ~Wymiana/Współpraca~ ~Top PBF/Games~

Aigor
HeadBooker


Raptor
Założyciel Forum


Eronics
Administrator

pbfy.topka.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.modelevb.pun.pl www.freeheadshotteam.pun.pl www.fleszdance.pun.pl www.rponline.pun.pl www.anopheles.pun.pl