Earlier This Week:
Znajdujemy się w bliżej nieokreślonym miejscu, na pierwszy rzut oka wyglądającym na starą bibliotekę. Widzimy zakurzone regały z książkami, po spróchniałej, drewnianej podłodze gdzieniegdzie walają się porozrzucane kartki pergaminu. Kamera podąża dalej, na ścianach widzimy obrazy wyraźnie naruszone przez próbę czasu. W oddali znajdują się schody prowadzące na wyższy poziom jednak kamerzysta podąża w inną stronę, widzimy stare, zakurzone biurko, na którym obok kilku ksiąg i kartek pergaminu znajduje się także tląca się, prawie wypalona woskowa świeca. Przy biurku ustawionych jest kilka drewnianych krzeseł, a na jednym z nich siedzi dziwna, tajemnicza postać. Niewysoki, krępy, leciwy mężczyzna przygląda się uważnie zapiskom na kartach i zaczyna odczytywać ich treść.
"I znów się zatrzęsą warownie Midgardu Gdy piekło wyczuje moment odpowiedni Gdy spłynie krwią bogów kraina Asgardu Niech chaos dopełni słowa przepowiedni"
Lekturę starcowi przerywa schodzący z wyższego piętra młody, wyraźnie wyższy od starca, chuderlawy mężczyzna, prawdopodobnie jego uczeń.
Uczeń: Mistrzu Elminstrze! Mistrzu Elminstrze! on wrócił... Elminster: To znaczy że sytuacja jest poważniejsza niż się spodziewaliśmy, gdzie się znajduje? Uczeń: Ponoć widziano go kilkanaście mil na zachód od wioski, ponoć wypytywał o to miejsce, mistrzu. Elminster: Powinienem był się tego spodziewać...
Nagle gwałtowny podmuch wiatru spowodowany otwarciem drzwii zrzuca zapiski znajdujące się na biurku, a w drzwiach biblioteki staje...Einar Hallvard! Alaskian Madman powolnym krokiem zmierza do stołu przy którym siedzi mędrzec.
Elminster: A więc wróciłeś... Einar Hallvard: Chłodne to przywitanie starcze...może w innych okolicznościach byłoby ono inne...Nie na długo, jest jednak wiele zagadek, na które potrzebuje odpowiedzi przed wyruszeniem w drogę. Elminster: Daleka podróż za tobą, jednak widzę w Twych oczach, że to nie ona zaprząta Ci głowę. Usiądź proszę...i opowiadaj...
Hallvard siada, a uczeń mistrza odchodzi kilka kroków dalej w celu przewertowania pergaminów, uważnie jednak przysłuchując się tej osobliwej rozmowie.
Einar Hallvard: Dużo włosów spadło Ci z głowy od czasu kiedy ostatnio się widzieliśmy. Teraz jednak sytuacja wymagała naszego spotkania. Wracam z Południa, obawiam się, że dzień ostateczny zbliża się wielkimi krokami. Wyruszyłem tam, by odzyskać wpływy bogów na pogańskim terenie...i poległem, starcze...poległem...wszystkie oczy zwrócone w moją stronę widziały moją porażkę, obawiam się, że wyrwa jaką zło uczyniło w krainie śmiertelnych może doprowadzić do zaburzenia boskiej kontroli nad Midgardem. Tracimy ludzi, padając pokonany widziałem ich twarze, pełne zwątpienia, z poczuciem oszukania. Laicyzują się, starcze...a wraz z tym wpływy piekielne rosną... Elminster: Nie możesz teraz przerwać misji Einar, za wiele już zostało powiedziane. Zaiste, czasu masz coraz mniej. Wróć tam, podejmij kolejną próbę. Nie podejmując kroków niechybnie przegramy. Co zamierzasz? Einar Hallvard: Wrócę tam, starcze. Wrócę tam ponieważ zostało mi rzucone kolejne wyzwanie. Pani Hellandu za cel wybrała mi Jeffa Hardy'ego, żywe uosobienie tamtego świata. Pełnego zepsucia, wyzbytego zasad moralnych, od początku zaplanowanego jako nihilistyczny, pogański burdel. Jedyna droga aby wrócić do łask leży w zburzeniu fundamentów ich świata. Zamierzam go zniszczyć. Muszę go zniszczyć. Elminster: Niech Thor ma Cię w swojej opiece dziecko, uważaj jednak, zagrożenie jest większe niż podejrzewaliśmy...weź to. Myślę, że pomoże Ci to zrozumieć jak wiele spoczywa na twych barkach. Einar Hallvard: Dziękuję starcze, pójdę już.
Mędrzec podaje Einarowi pergamin z czterowierszem, ten powoli wstaje od stołu i patrząc spode łba na przysłuchującego się całej sytuacji ucznia wychodzi z biblioteki trzaskając drzwiami.
Uczeń: Mistrzu Elminstrze...nie podoba mi się ten człowiek. Elminster (ślepo wpatrując się w drzwi biblioteki): Zaufaj mi, bogowie musieli mieć poważny powód powierzając misję właśnie jemu. Zostawiam Ci to do rozważań, chłopcze...
Obraz powoli gaśnie...
It's Time to Burn... Wednesday Night Burn!
Na gali rozpoczyna się odliczanie, publiczność po kolei odlicza od 10 w dół i jest! Zaczyna grać Theme, a arena zostaje rozświetlona poprzez wspaniały pokaz pirotechniczny, kamera oprowadza widzów po całej Płockiej arenie, a następnie przenosi nas do stolika komentatorów gdzie znajdują się już Andrzej Supron, Paweł „Borys” Borkowski, a także Bob Sapp, na titaronie zostaje wyświetlony skrót najważniejszych wydarzeń z poprzedniego tygodnia
Andrzej Supron: Z hali w gorącym Płocku witają państwa Andrzej Supron.... Paweł Borkowski: ...były reporter SDW, od teraz komentator Burn Paweł "Boryss" Borkowski oraz nowa twarz w federacji... Bob Sapp: ...former IWGP Heavyweight Champion, MMA Fighter, Kickboxing Fighter, Footballer & Actor, Bob "The Beast" Sapp! Andrzej Supron: Za nami pierwsza edycja SDW Burn, działo się wiele, a skrót tego co się wydarzyło nie dawno widzieliśmy na titaronie, każdy jest ciekawy jak rozwiną się sytuacje z poprzedniego tygodnia Paweł Borkowski: Zapewne dowiemy się tego już niebawem, warto jednak dodać że czeka nas dzisiaj wiele debiutów, choć niektórzy z występujących dzisiaj zawodników powiedzieli już kilka słów o sobie Bob Sapp: Masz rację Pawle, niewątpliwie jednym z najciekawszych wydarzeń dzisiejszego wieczoru będzie sześcioosobowy tag team match, w którym Ralf , który ostatnio zdominował swoich rywali wraz ze swą drużyną przeciwstawi się tajemniczemu Pentagónowi Jr, który wzbudził strach wśród widzów. Andrzej Supron: Nie zapominajmy jednak o najważniejszym, dzisiaj dowiemy się kto stanie się pretendentem do najważniejszego tytułu w federacji i zawalczy o niego na The Lottery, jak myślicie kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia? Ja osobiście postawiłbym na Witchera, jest w nim coś co mnie zaciekawiło, według mnie jest jeszcze bardziej tajemniczy niż Joker Paweł Borkowski: Szansę są równe, ja jednak postawił bym na Jokera, facet ma gadane i od razu zaciekawił mnie swoją osobą, jednak jego przeciwnik jest równie szalony, tak więc szykuje nam się gratka dla fanów wrestlingu Bob Sapp: Zanim to wszystko nastąpi czeka nas jednak pojedynek debiutantów czyli Kevina Owensa oraz pana który kocha nas jak Finlandię, myślę że zwycięzca tego pojedynku zyska wiele w oczach oficjeli federacji, a przegrany może zostać skazany na wieczne podstawianie go jako ofiary dla tych lepszych Andrzej Supron: Nie ma co odbiegać w przyszłość, oprócz tego czeka nas kolejny Open Challange, zapewne Steve poprzedzi to jakąś twórczą wypowiedzią, myślę że będzie to kolejna walka bez większej historii Paweł Borkowski: Niestety muszę się z Tobą zgodzić Andrzeju, nie wiem po co komuś walki z osobami, które są tutaj głównie od sprzątania lub od bycia ochroniarzami, kompletny nonsens. Bob Sapp: Na bardzo ciekawe zapowiada się starcia Jeffa Hardego z Einarem, ten pierwszy pokazał się z bardzo dobrej strony podczas poprzedniej gali, natomiast ten drugi to legenda, człowiek który urodził się z toporem, jest twardy i nieugięty, tak więc przed Jeffem nie lada wyzwanie aby przeciwstawić się żywej legendzie Hardcoru. Andrzej Supron: Warto dodać, że obaj panowie lubię ekstremalne akcje, więc starcie to zapowiada się na niezwykle ciekawe .Kolejnym smaczkiem podczas naszej gali będzie pojedynek Einara, który przegrał swój ostatni pojedynek oraz bestii czyli Brocka Lesnara jak myślicie kto wygra ten pojedynek? Myślę że zdenerwowany były mistrz SDW będzie nie do zatrzymania i to on zdominuje ten pojedynek, do tego lata jakie spędził w ringach niezależnych federacji sprawią, że będzie on panem i władcą tego pojedynku. Bob Sapp: Ja myślę, że siła rozpędzonej Bestii sprawi, że Dowson będzie zepchnięty do głębokiej defensywy, czy sobie poradzi? Nie byłbym tego taki pewien, nie jest już najmłodszy a chodzą plotki, że powoli się wypala. Nie przedłużając startujemy z Burn oznaczonym numerkiem 2!
Przenosimy się na zaplecze, gdzie kamera pokazuje stojących i rozmawiających Stifmana i Ralfa.
Stifman: Wiem, że przed nami ciężkie zadanie, jednak chciałbym się cię zapytać, jak bardzo? Mamy w ogóle jakąś strategię?
Ralf: Nie znam zbyt dobrze dwójki moich przeciwników. Jeśli chodzi zaś o Pentagona Juniora, to owszem, stoczyłem z nim kilka pojedynków w Meksyku i mogę powiedzieć, że jest naprawdę sprytny i podczas każdego pojedynku daje z siebie 200% normy. Jeśli chodzi o pozostałych rywali, to zapewne będą za wszelką cenę próbowali odwrócić naszą uwagę. Szczególnie uważaj na to, co będzie robił Danny. Nie daj się mu sprowokować. Przyjrzałem mu się i spostrzegłem w nim przebiegłego manipulatora, który braki w wyszkoleniu technicznym próbuje nadrabiać grą psychologiczną, czasami z całkiem niezłym skutkiem.
Stifman: Mam nadzieję, że wszytko pójdzie po naszej myśli. Ja swoją ostatnią walkę przegrałem, tobie wiem poszła ona lepiej, jednak tym razem dobrze jakby cała nasza trojka bez względu na różnice umiejętności dała z siebie 200%. W SDW można powiedzieć, że jesteśmy wszyscy debiutantami, jednak znając fakt, że spędziłeś szmat czasu w Meksyku, chciałbym cię zapytać o przygotowanie. Wiem, że walka tuż, tuż ale co zrobić żeby, kiedy wyjdę do kwadratowego pierścienia mógł się czuć jak ryba w wodzie?
Ralf: Przede wszystkim bądź skoncentrowany. Jeśli przeciwnik chce cię rozproszyć, spróbuj to wykorzystać. Gdy widzisz, że chce zwrócić twoją uwagę, wtedy wiesz, że masz przewagę. Wykorzystaj to. Nie pozwól na to, by poniosły cię emocje. Chłodna głowa jest podstawą do osiągnięcia sukcesu. Walczyłem z tobą tydzień temu i wiem, że naprawdę sporo potrafisz, inaczej byś się tu nie znalazł. Gdybyś bardziej się skoncentrował, to zapewne zwyciężyłbyś tydzień temu. Zapamiętaj jeszcze jedno - nie ma przeciwnika nie do pokonania. Każdy ma jakąś słabą stronę, sęk w tym, żeby umieć w nim tę słabość odnaleźć, a co ważniejsze, wykorzystać ją do przechylenia szali na swoją korzyść.
Tymczasem do szatni wchodzi Lashley. Wita się najpierw ze Stifmanem mocno się przy tym uściskając a następnie robi to samo z Ralfem, przy czym mocno poklepuje go po plecach. Ralf jednak nie zareagował a... chwycił się za głowę przewracając się przy tym na podłogę. "Dominator" natychmiast do niego się schyla i pomaga mu wstać. Ralf jednak... odpycha go od siebie a po chwili zaczyna głośno krzyczeć.
Ralf: Zamknij się! Kim ty do cholery jesteś!? Możesz wyglądać jak maszyna do zabijania, ale w rzeczywistości jesteś nikim. Jedyne, co tutaj możesz wnieść, to kolejne litery do protokołu. Zaskakuje mnie jedynie wielkość twojej ambicji w zestawieniu ze słabością twojego umysłu. Spójrz na mnie! Ja jestem tym, który został wybrany! To mnie i tylko mnie wyznaczono, abym zmienił ten świat! Wkrótce każdy z was będzie miał szansę przyłączyć się do mojej armii!
Lashley przerywa Ralfowi i chwytając go za koszulkę ciska mocno o jedną z szafek. Stifman nie chcąc dopuścić do większego konfliktu pomiędzy nimi wkracza do akcji rozdzielając obu panów.
Stifman: Spokojnie panowie! Nie zapominajcie o tym, że dziś walczymy po jednej stronie i nie wiem jak wam, mi zależy przede wszystkim na zwycięstwie. Zamiast tracić czas na nic nie znaczące dyskusje, radziłbym się poważnie wziąć za przygotowanie do pojedynku, który lada moment się rozpocznie. Co do ciebie samego Ralf, Lashley ma trochę racji. Nasi rywale mają naprawdę wielkie ambicje, więc powinniśmy zachować rozwagę.
Ralf: Zapomnijcie o tym, co do tej pory znaliście! Nastał czas przemian, czas rewolucji, nowego porządku świata! Niedługo wszyscy się przekonacie, że to nie są tylko puste słowa! Jesteśmy potężni, jesteśmy twardzi, jesteśmy niezniszczalni! Śmiertelnicy, jeżeli nie czujecie się na siłach, nie stawajcie nam na drodze, rewolucja niszczy słabych, a silnych wynagradza!
W tym momencie głos urywa się Ralfowi, a ten bezsilny pada na kolana i zaczyna dyszeć. W tym momencie Stifman oraz Lashley odchodzą od niego. Holender podnosi się i zauważa, że jego rozmówców przy nim nie ma. Rozgląda się, jednak nikogo nie widać. Zdenerwowany łapie się za głowę, następnie próbuje zawołać Lashleya i Stifmana, jednak nie uzyskuje odpowiedzi.
Na arenie rozbrzmiał theme nieznanego dotąd przez SDW Universe wrestlera. W końcu na rampie pojawił się nie kto inny, jak sam Kevin Owens. Ruszył on pewnym krokiem w stronę ringu, ignorując przy tym negatywną reakcje fanów zgromadzonych w hali. Wszedł on do kwadratowego pierścienia i otrzymał mikrofon.
Kevin Owens: Nazywam się, Kevin Owens. Kim jestem? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jestem wrestlerem od piętnastu lat. Na świecie nie ma federacji, w której mnie nie było i której nie zdominowałem. Przynajmniej do niedawna. Skoro tak wielka europejska federacja, za jaką ma się SDW powraca... czemu by nie spróbować jej zawojować? Teraz spodziewacie się zapewne, że będę opowiadał o tym jak to zostanę mistrzem i jaki to jestem niesamowity. Niespodzianka, ponieważ nic takiego nie mam w planach. Jeżeli ktokolwiek z was myśli, że zawodnicy z tej szatni będą dla mnie jakimś wyzwaniem, to jesteście w błędzie. W porównaniu do tego, czego doświadczyłem w Japonii, USA czy Wielkiej Brytanii, przygoda z SDW będzie niczym lesbijskie igraszki! <what?!> Jeżeli mi nie wierzycie, prosty przykład. Gdyby ta federacja była chociaż w połowie, tak dobra jak sądzi, że jest nie upadła by raz... a oni upadli dwa razy! Jasne, do trzech razy sztuka i inne chwytliwe hasła, ale gdy tylko ci zawodnicy na backstage'u zobaczą na co mnie stać sami spakują swoje walizki i nie będzie już żadnego SDW! <heat!> Zresztą pierwszy dowód i potwierdzenie moich słów, dostaniecie już dziś, gdy tylko ten biedak Matti Silainen się tu pojawi. Chciał być skoczkiem ale mu nie wyszło, co za ckliwa historyjka. To tylko dowodzi tego, że jest takim samym nieudacznikiem jak wszyscy ludzie odpowiedzialni za tą federacje! <heat!>
Nieznany theme song przerwał wypowiedź Owensa. Muzyka ta niemal błyskawicznie, wraz z pojawieniem się na rampie pewnej postaci, ucichła. Mężczyzna miał na sobie rozsuniętą bluzę, spod której wyłaniał się napis "Let's Fly". W ręce, natomiast, dzierżył mikrofon. Był to dzisiejszy przeciwnik Owensa - Matti Silainen. Fin zatrzymał się na rampie i zaczął ironicznie bić brawo. A następnie rozpoczął swoją przemowę.
Matti Silainen: Dobrze, dobrze, dobrze... Już skończyłeś opowiadać jaki to jesteś groźny? Jak to wszyscy mają się ciebie bać? Spójrz prawdzie w oczy, nie jesteś nikim więcej niż zwykłym grubaskiem, który uważa się za wielką bestię, za największego Kopo-dupa w tym biznesie. No taka prawda, proszę, wyjdź na ten narożnik, zrób jakąś akrobację... no pokaż na co cię stać. Co ty wiesz o lesbijskich igraszkach, jak nie liznąłeś nigdy nawet adrenaliny? Czyżby "Pan Wrestling" stracił swoją pewność siebie? Powiem ci coś, może i zostałem wyrzucony, ale to właśnie tamten dzień odmienił moje życie. Stałem się jeszcze twardszy, na wszystko musiałem pracować zupełnie sam. Ludzie, którzy zarządzali tą federacja też pewnie mieli ciężko, ale co ty możesz o tym wiedzieć. W końcu całe życie podstawiali ci mięso pod nos i kazali bić. Na szczęście te czasy się skończyły! Widzisz ten narożnik? Będę na nim stał zanim zdążysz mnie "dopaść"... I zapamiętaj sobie jedno, może byłem nieudacznikiem, ale poradziłem sobie, a ty... pozostaniesz nim na zawsze!
Kevin Owens: Uroczy jest, prawda? <heat!> Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale właśnie mi przerwałeś. Nie żadnemu miernemu wrestlerowi, tylko Kevinowi Owensowi. Poznaj jednak moją dobroć, wybaczam Ci! <what?!> W końcu jesteś w tym biznesie nowy, dlatego rozumiem... błędy nowicjusza. Czuję jednak, że nie wystarczająco zrozumiałeś moją wypowiedź. Ja wciąż jestem najlepszy, nie przyjechałem do Polski by odcinać kupony, a po to... by dominować. Jako kolega z dłuższym stażem w tym biznesie, dam Ci pewną radę dzieciaku. Wiesz dlaczego nie potrzebuję Twojej szybkości i zdolności akrobatycznych, by Cię pokonać? Nie kluczem jest skakać jak małpa po tych narożnikach i dostarczać ludziom zgromadzonym na arenie rozrywki. Najważniejsze jest, by być skutecznym... za wszelką cenę. Co więcej, zademonstruję Ci jak to zrobić, gdy już będziesz leżał u moich stóp, a sędzia zacznie odliczać. To będzie najważniejsza lekcja Twojego życia i obyś ją sobie zapamiętał... bo ten „grubasek” jak miło mnie nazwałeś, skopie Ci dupę tak, że będziesz błagał o litość. Jednak gratuluję, będziesz sławny. Po dzisiejszym pojedynku będziesz już na zawsze znany, jako pierwsza ofiara Kevina Owensa, w marszu po pas SDW. Nie ma za co.
Matti Silainen: Efektowność równa się efektywności, Kevin... Może i jestem krócej od ciebie w tym biznesie, ale mój upór i nieustraszoność będą dziś wyznacznikiem zwycięstwa. Wcale nie potrzebuję zdobytego doświadczenia by pokonać kogoś kto awizuje, że jest najlepszy, a tymczasem jego mózg jest wielkości odchodów renifera. <śmiech> Dobra, zagalopowałem się, ale nie ważne. Najważniejsze jest to, że czasy się zmieniły i pod maską ofiary nie raz może kryć się prawdziwy twardy zawodnik, który nie ulęknie się wykonania Double Rotation Moonsault'a! W końcu nie bez powodu, zwą mnie Władcą Przestworzy... Zobacz już pomimo młodego wieku zostałem prawdziwym królem i to wybranym przez własny lud, a ty co zrobiłeś w tej swojej karierze oprócz obżerania się pączkami i kopania dup jakichś cieniasów? No właśnie nic więcej, dlatego nie pouczaj mnie tylko bierz się do walki Kevin! <Matti odrzuca mikrofon, ściąga koszulkę, a następnie wręcza ją jednemu z małoletnich fanów i rusza w stronę ringu>
Matti wchodzi do kwadratowego pierścienia gotowy do walki. Po chwili na ring wbiega sędzia, czas więc zacząć opener dzisiejszej gali.
Singles Match Matti Silainen vs. Kevin Owens
Wracamy po przerwie reklamowej, zawodnicy znajdują się w klinczu, w którym to lepiej prezentuje się Owens, Kevin bez problemu przechodzi w boczny Headlock i z wielką siłą uderza swojego przeciwnika, sprawiając, że ten zaczyna chwiać się na nogach, KO odbija się od lin, Matti do dostrzega i Hurricanrana! Dla swojego rywala to musiało boleć, Silainen wchodzi na narożnik próba Flying Elbow Drop.... Prosto na kolana przeciwnika! Mr. Wrestling momentalnie się podnosi i wykonuje znane ze sportów walki Ground&Pound, które przerywa sędzia, Owens nie ma zamiaru przestawać czeka aż jego oponent się podniesie, chwyta go i mamy przepiękny German Suplex! Kevin jest na fali po raz kolejny podnosi swojego rywala chwyta go za rękę i wykonuje IrishWhip.. Nie! The Aerial Master przyciąga się do przeciwnika i atakuje go potężnym kolanem na brzuch, a następnie wykorzystuje to, że rywal jest zgięty i wykonuje Roll Up! 1...2... Kick Out! Finlandczyk czeka aż jego rywal będzie w pozycji klęczącej i momentalnie atakuje go Low Dropkickiem! Wszyscy są zdziwieni, ponieważ Owens jest już na nogach i zaczyna biec na swego rywala, ten sprytnie ucieka w narożnik i mamy Pendelum Kick! To jednak nie koniec Suomi Heart wchodzi na narożnik skacze i mamy Diving DDT na oszołomionym przeciwniku...Nie! KO jakimś cudem łapie swego rywala w locie i wykonuje przepotężny Powerbomb, po którym przechodzi do przypięcia 1...2...3 Nie! W ostatniej chwili Silainen poderwał barki! The Prizefighter jest wyraźnie poddenerwowany tą sytuacją i momentalnie zaczyna dusić przeciwnika, całą akcje przerywa dopiero sędzia. The Aerial Master staje na nogi biegnie w kierunku lin odbija się od nich i mamy piękną Planche w jego wykonaniu ! Suomi Heart chce wziąć sprawy w swoje ręce podnosi rywala i kilkukrotnie uderza go w twarz, po czym pokazuje swe walory fizyczne wykonując przepiękne 720 DDT! To musi być koniec tej walki Finlandczyk wchodzi na narożnik i mamy Snow Jumper.... Na pustą matę to musiało boleć, tymczasem poza ringiem podnosi się Kevin, który wturluje się do ringu zanim sędzia zdążył doliczyć do 2. KO widzi, że jego rywal odczuwa nieudaną akcję i od razu to wykorzystuje podbiega do przeciwnika i zaczyna go Stampować. Pomimo naporu ciosów Matti jakoś się podnosi, ale tylko po to, aby otrzymać Clothesline... Nie Silainen tego unika i... Otrzymuje potężny Superkick! TO musi być koniec mamy przypięcie 1...2...3! Zwycięzcą walki zostaje Kevin Owens!
Na arenie rozbrzmiewa muzyka wcześniej w SDW niesłyszana. Jednak gdy utwór przestaje grać reflektory zamiast na rampę zwróciły swoje światło na publiczność, konkretniej na jedną osobę z publiczności, która trzymała mikrofon.
???: Jestem Josh Trick...jednak czy to jest ważne? Czy to kogokolwiek obchodzi? Po co ktoś kogo kompletnie nie znamy ma się przedstawiać, przecież to chore. Jednak skoro już to zrobiłem to może i Wy się przedstawicie? <podaje mikrofon osobie obok, która się przedstawia, po czym oddaje mu mikrofon> Widzicie? Niczym nie różnię się od Was. Ja, szef jakieś wielkiej korporacji, Kevin Owens czy Joker. Wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy startowali od zera, każdy z Nas zaczynał na tym samym poziomie. Pewne osoby czy też pewne czynniki zadecydowały o tym, że niektórzy teraz są po prostu w innym miejscu. Wy siedzicie tu, a my walczymy po środku tej areny. Stajemy w centrum, aby każdy z Was podziwiał Nas. Wszystko tutaj skupia się na wrestlerach. Ale zawodnicy wcale nie są lepszymi ludźmi. Jakim prawem ja mam stać tam i mówić? Nie czuję się lepszy od Was, nikt nie może się czuć. Świat działa tak, że niektórzy mają lepiej, jednak ja tego nie rozumiem. Ja po prostu miałem w życiu lepiej od na przykład bezdomnego. Miałem rodzinę, która mnie kochała i wspierała, a on tego nie ma. Więc jakim prawem mam czuć się lepszy? Gdyby nie ludzie, którzy mnie wychowali nie byłoby mnie tu. Tak właśnie uważam. Na świecie wszyscy są równi, niektórzy po prostu mieli prościej w życiu. Dlatego tak bardzo bolą mnie słowa ludzi tutaj w SDW. Ścigają się na słowa, gdy jeden mówi, że jest najlepszy na świecie to drugi mówi, że jest najlepszy w całym wszechświecie. Właśnie po to przybyłem do SDW. Chce wskazać każdemu prawdę, chce pokazać, że ten świat wcale nie musi funkcjonować tak jak teraz! <wstaje na krzesełku> Kto jest ze mną?! <cheer>
Kamera przenosi nas na korytarz przed wejściem na arenę, gdzie stoją Pentagón Jr, oraz Jeff The Killer, panowie gestykulują i próbują sobie coś wytłumaczyć, kamerzysta podchodzi bliżej i słyszymy rozmowę.
Jeff The Killer: Że niby co? Ty śmieciu masz stać w moim narożniku? Jesteś nikim, gdybym chciał zniszczyłbym cię w sekundę. Jednak jesteśmy na siebie skazani, królestwo ciemności musi się rozrastać z tobą czy bez ciebie. Nie właź mi w drogę, a może oszczędzę twój marny żywot
Pentagón Jr: Zamilcz marna istoto, możesz sobie być panem ciemności czy nawet latających kucyków, mam to po prostu gdzieś, nigdy nie interesowała mnie współpraca z jakimiś przebierańcem, który ciągle pieprzy od rzeczy. Niestety jesteśmy na siebie skazani i nic na to nie poradzisz, pamiętaj jednak moim celem jest pas SDW, a ta walka ma tylko przetrzeć mi szlaki do zdobycia tego tytułu, a teraz stul pysk
J.K: Grozisz mi palancie? Mrok pożre ciebie, ciebie, twoją rodzinę i ten cholerny pas. Nie wiesz, przed kim stoisz, jestem aniołem ciemności. Mój pan i jego armia ciemności są, blisko więc się pilnuj. Spłoniesz w piekle tak czy inaczej, a właśnie, gdzie jest ten śmieć Danny?
P.Jr: Durniu przesadziłeś słuchaj stąpasz po polu minowym, jeszcze chwila a eksploduje i chyba będę musiał radzić sobie sam bo z Ciebie nic nie zostanie. Zależy mi tylko na zwycięstwie i mogę walczyć nawet z latającymi smokami czy demonami ciemności, mam to gdzieś, jeśli dzisiaj przegramy to wiedz, że dopadnę Ciebie, oraz naszego przyjaciela i wasze otoczenie i wymierzę wam wszystkim odpowiednią karę. Co do Dannego musimy go znaleźć, bo nie mam zamiaru odwalać roboty za kogoś innego, strzeż się strachu, bo on nigdy nie śpi. Nie ufam tobie jednak naszemu sojusznikowi jeszcze bardziej, chodźmy go poszukać
J.K: Ja nigdy nie śpię. Żeby było jasne mam cię gdzieś interesuje mnie jedynie przygotowanie drogi mojemu panu, a ta walka to jedynie początek mojej drogi. Nie ufam ci, lecz nie mam specjalnego wyboru. Teraz tak dla jasności, jeżeli wejdziesz mi pod nogi, zniszczę jak psa, a teraz musimy znaleźć tego ciula.
Obraz z kamery gaśnie.
Nagle światła na arenie przygasają, a na titantronie wyświetla się biały krzyż. Rozbrzmiewa "Labirynt Fauna" grupy Hunter, a fani do razu reagują ogromnym cheer'em. Wraz z końcowymi nutami piosenki światło ponownie rozświetla halę, a w ringu już stoi The Witcher z mikrofonem w ręku. Tradycyjnie zakapturzona postać odsłąnia swe oblicze, po czym wykonuje znak krzyża i dopiero wtedy przykłada mikrofon do ust... a fani milkną wsłuchując się w jego słowa.
The Witcher: Tak długo czekałem, aby móc rozpocząć swą działalność pośród was. To naprawdę niewiarygodne ile czasu musiało upłynąć, zanim postawiłem pierwsze kroki w tym ringu i uwolniłem was od pierwszego Potwora. Przecież już za czasów Adrenaline i za rządów Bishoffa podpisałem kontrakt, żeby móc wypełnić jasno określoną misję. Liczyłem na to, że będę mógł wam służyć, z rozkazu Najwyższego, lecz widocznie On sam zaplanował dla mnie oś innego. Dodatkowy czas, który został mi dany, nie był strwoniony. Wykorzystałem go na ciężkie treningi, który już dały obfity plon... już niedługo zbiorę żniwo unicestwienia dla Bestii piekielnych. Pierwszych z nich był Brock Lesnar... ewidentnie przeliczył się z swoimi siłami i poległ w równej walce, jeden na jednego ze mną. Sam określił się mianem okrutnego, niepowstrzymanego monstrum i padł w sidłach przygotowanych przez Anioła Zagłady. Stojąc w tym ringu *The Witcher wskazał palcem na "kwadratowy pierścień"*, jak i w każdym innym miejscu, nie znam strachu, ani litości. Mając oparcie w Panu nie wstrzymuję ręki, bo wiem, że czynię dobro z Jego ramienia. Polowanie na Lesnara było jasną wiadomością dla każdej kreatury, która zapuściła korzenie w tej federacji. Gwarantuję wam, że nie zagoszczą tu długo, gdyż wytnę ich co do jednego, aby odesłać z powrotem w ogień piekielny, gdzie jest tylko płacz i zgrzytanie zębów. Moja szansa na zdobycie miana pretendenta do pasa mistrzowskiego SDW World Heavyweight będzie jedna i niepowtarzalna, lecz z całą pewnością dobrze ją wykorzystam. Jestem świadomy, że muszę pokonać Jokera, aby pokazać mu, że na Bożym świecie nie ma miejsca dla pomiotów szatana. A co do samego wariata... to mogę mu tylko obiecać, że skończy gorzej, niż jego poprzednik, a ból i cierpienie, które mu zadam w czasie walki doskonale przypomną mu jego mieszkanie w piekle... aż w końcu zatęskni za nim i powróci, gdzie jego miejsce!
Zawodnik odrzucił mikrofon na matę, po czym spokojnym krokiem udał się na BS, przy dźwiękach swojej muzyki wejściowej.
6 Man Tag Team Match Ralf & Lashley & Stifman vs. Jeff The Killer & Danny & Pentagon Jr.
Wracamy do sześcioosobowej walki Tag Teamowej. W ringu widzimy Lashleya, który rywalizuje z Jeffem The Killerem. Przewaga czarnoskórego zapaśnika w tym momencie jest porównywalna do przewagi, jaką ma nad rywalem w gabarytach - kolosalna. Widzimy, jak obija przeciwnika w narożniku. Następnie odchodzi kilka kroków, biegnie i wbija się całym ciałem prosto w Smile Boya. The Killer jest mocno poturbowany, a Lashley postanawia iść za ciosem i chce wbić go w przeciwległy narożnik, wykonuje Irish Whip, jednak Jeff w ostatniej chwili chwyta się lin i przeskakuje nad biegnącym za nim Bobbym, przez co ten sam wpada w corner. Nightmare korzysta z chwili spokoju na nabranie sił, a następnie wbija się w przeciwnika silnym Running Dropkickiem. Nie zamierza tracić więcej sił i dokonuje zmiany. Do ringu wskakuje Pentagon Junior. Zauważa, że Lashley podniósł się z narożnika. Nie tracąc czasu Meksykanin wymierza rywalowi European Uppercut. Na silnego Bobby'ego to może być jednak za mało, ponieważ ten cios nie wytrąca go z równowagi. The Dominator chce wyprowadzić cios, jednak Pentagon zręcznie unika, a następnie odbija się od lin i wykonuje Swinging Neckbreaker! Lashley na macie! O dziwo Pentagon jr. jest jedynym wrestlerem ze swojej drużyny, który zbiera pozytywne reakcje na widowni. Lashley próbuje się podnieść, jednak szybko zostaje zgaszony przez rywala Standing Double Foot Stompem. Pentagon postanawia dokonać zmiany. Podchodzi do swojego narożnika i przybija piątkę z Dannym, który natychmiast wspina się na narożnik. Pokazuje na swój łokiec, skacze i mamy Diving Elbow Drop! Próba przypięcia, jednak kończy się na drugim klepnięciu. Danny wstaje, po chwili jego rywal również. Shadow próbuje przejść do kolejnej akcji i przechodzi w Suplex Clutch. Chce podnieść rywala, jednak ten okazuje się silniejszy i wynosi go w górę. Trzyma przeciwnika pionowo w górze przez około 20 sekund, a następnie z dużym impetem wbija go w matę! Delayed Vertical Suplex! Bobby dokonuje zmiany z Ralfem. Jak zawsze maksymalnie skoncentrowany Holender od razu wdrapuje się na narożnik i nie tracąc ani sekundy, wykonuje Diving Splash. Próba przypięcia. 1..2...nie ma mowy. Ralf nie załamuje się, podnosi rywala i wykonuje mu Irish Whip, Danny odbija się od lin, Ralf prześlizguje się pod nim, kolejne odbicie Dannego, a następnie widzimy wspaniały Pele Kick w wykonaniu Ralfa! Flying Dutch staje za plecami rywala, podnosi ręce ku niebu, a następnie wykonuje Standing Moonsault, po którym przechodzi do pinu. 1....2....jednak nie ma trzeciego uderzenia! Holenderski zapaśnik postanawia spróbować czegoś innego i przechodzi do Single Leg Boston Crabu. Trzyma dźwignię przez około 15 sekund, jednak nieco się zagapił i nie zauważył, że jego rywal jest coraz bliżej narożnika. W końcu następuje zmiana. Do ringu wpada Jeff The Killer i od razu posyła silne kopnięcie w plecy Ralfa, które przerywa submission. Blood Maiden przejmuje inicjatywę w pojedynku. Od razu powala przeciwnika Lariatem, ten wstaje, otrzymuje kolejny Lariat, szybko wstaje po raz kolejny i inkasuje One Arm Swinging Neckbreaker! Jeff wspina się na narożnik i wykonuje Diving Elbow Drop...jednak nie trafia! Ralf w porę się odsunął i teraz podchodzi do swojego narożnika. Do ringu wskakuje wypoczęty Stifman. Air Fly dynamicznie wskakuje do ringu, widzimy taunt w stronę publiczności, a następnie młody wrestler wykonuje Killerowi Standing Shooting Star Press! Stifman wspina się na narożnik i po chwili wykonuje rywalowi Frog Splash! Szykuje się do odliczenia rywala, jednak zauważa, że Ralf bardzo mocno naciska na zmianę! Polak lekko zaskoczony jednak przybija piątkę Holendrowi. Ralf wpada na ring jak błyskawica i rozpoczyna bombardowanie ciosami w parterze obolałego Jeffa. Po chwili chwyta go za głowę i zapina Fury Attack! W oczach Ralfa widać obłęd, nic nie jest w stanie go powstrzymać! Rywal niewiele myśląc, w końcu odklepuje! Ralf i jego drużyna odnoszą zwycięstwo, jednakże Demon wciąż nie puszcza chwytu! Dopiero interwencja sędziego z pomocą Pentagona i Lashleya przerywa brutalną dźwignię. Holender powoli odzyskuje świadomość i sprawdza, czy z jego przeciwnikiem wszystko w porządku.
Na zapleczu widzimy Dana Dowsona, który zaczyna sie rozgrzewać przed walką, kiedy staje obok niego Natalia Siwiec, która najwyraźniej chce przeprowadzić wywiad.
Natalia Siwiec: Obok mnie jest Dan Dowson. Czy jesteś zdenerwowany przed swoją walką? Dan Dowson: ... Natalia Siwiec: Po porażce z ostatnimi przeciwnikami uważasz, że nadal jesteś w stanie walczyć w walkach wieczoru? Dan Dowson: Could you stop, please? Dlaczego mam się obawiać kogokolwiek? Dlaczego mam sie obawiać człowieka, którego zwą bestią? Czy to oznacza, że jestem słabszy, bo odniosłem porażkę?
Natalia nie zdołała odpowiedzieć, bo pojawił się obok Dana... Eric Bischoff!
Eric Bischoff: Po pierwsze, pragnę przekazać całemu SDW Universe, że era Lesnara już dawno minęła. Nie można jeździć na tej samej płycie, Bestia już dawno odjechała w podróż, która wiedzie do odwieszenia butów na kołku. Era ludzi, którzy walczyli kilkanaście lat temu odeszła w niepamięć, teraz nadchodzi czas nowych gwiazd. Na moje szczęście mam szansę na współpracę z jednym z takich zawodników. Warunki fizyczne mogą przemawiać na korzyść wiecznego chłopczyka Heymana, ale to się zmienia na naszych oczach. Dan Dowson: Pozwól Eric, że powiem coś od siebie, bo wyjdzie na to, że nie różnie się od pewnej persony. Brock, dzisiaj, w następnych dniach, wszędzie doświadczysz tego samego. W zderzeniu młodości z doświadczeniem nadejdzie taki czas, gdzie będziesz musiał powiedzieć pas i poczuć coś, czego doświadczy każdy wyjadacz w tej federacji. Pora na zmiany, a ty staniesz się flagowym wyznacznikiem.
Na arenie rozbrzmiewa "Similar Creatures", a fani reagują na to wrzawą, ponieważ już wiedzieli, że w drodze na ring jest ich ulubieniec, Jeff Hardy. Oczywiście po drodze przybijał piątki swoim fanom, a potem wszedł do ringu i jeszcze na narożniku pokazał swój charakterystyczny taunt, a potem zszedł i poprosił o mikrofon, który po chwili dostał.
Jeff Hardy: Widzieliście moją drogę do tego miejsca. Wszystko zaczęło się tydzień wcześniej, kiedy to wygrałem w debiucie i mam chęć iść jeszcze wyżej, ale jest jeszcze jedno małe ważne pytanie do postawienia sobie przed sobą zanim tam pójdę, które nazywa się Einar Hallvard. Wszyscy z Was na pewno widzieli jego ostatnią walkę. Dopóki Alaskian Madmana nie dało się pokonać to był wtedy na poziomie, na którym nikt nie mógł go dogonić, ale dziś jest inaczej. Bogowie nordyccy i jego moce chyba go opuściły, ale musicie sobie zadać pytanie czy chcecie takiego mistrza? Chcecie, żeby z pasem stał tutaj ktoś, kto nie potrafi wygrać tego pojedynku? Na ten moment wygląda na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a to oznacza, że pokonam dzisiaj Einara i pokażę wam, że jego wyprawa skończy się szybciej niż tego oczekiwał, a ja ruszę po SDW Heavyweight Championship. Będę miał wtedy na rozkładzie dwie dobrze znane wam marki w postaci Wyatta i Hallvarda dlatego nie ma co tak stać i gadać. Biorę się do roboty. <cheer>
Singles Match Jeff Hardy vs. Einar Hallvard
Kilka minut walki za nami: Alaskian Madman ma w tym momencie przewagę nad swoim rywalem. Jeff leży na macie i nie wygląda na chętnego do kontynuowania tego starcia. Hallvard podnosi swojego oponenta z zamiarem wykonania kolejnej akcji, wtedy jednak Jeff dał do zrozumienia, że to były tylko pozory zmęczenia i sam zaatakował serią punch'ów. Wydawało się, że błyskawicznie wyprowadzone ciosy ze strony Hardy'ego zamroczyły Einara. Jednak nic bardziej mylnego, gdy tylko The Charismatic Enigma odbił się od lin, w celu nadania sobie rozpędu przed wykonaniem akcji, został zatrzymany potężnym Big Bootem od Hallvarda. Einar rzucil się na leżącego Jeffa i zaczął go wściekle atakować Headbuttami. Sędzia zaczął wyliczać pochodzącego z Alaski wrestlera. W końcu jednak opanował się on i zaprzestał tej akcji. Podniósł od razu Hardy'ego i cisnął nim w narożnik wykonując Irish Whip. Były SDW Hardcore Champion wziął rozbieg i zaatakował oponenta Corner Splashem. Jeff spłynął po narożniku, a Einar posadził go na trzeciej linie. Wyglądało na to, że jedna z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd SDW będzie chciała wykonać jakąś efektowną akcje. Einar wszedł na drugą linę i zaczął układać sobie przeciwnika pod Superplex. Hardy jednak przytrzymał się liny ręką blokując tym samym możliwość wykonania akcji. Ponadto serią prawych na tyle uszkodził rywala, że ten spadł z narożnika. Hallvard zaczął wstawać na nogi, Jeff stanął na trzeciej linie i wykonał Diving Cross Body jednak został złapany w locie przez Einara. Co teraz zrobi Hallvard? Wykonuje potężny Body Slam na przeciwniku. Próba przypięcia. 1! 2! Kick Out! Alaskian Madman jednak dopiero wchodził na obroty. Odbił się od lin i miał zamiar dołożyć Leg Drop jednak chybił. Jeff w porę się odsunął i Hallvard nie trafił ze swoją akcją. Hardy momentalnie wykorzystał fakt, że Einar był teraz na macie w pozycji siedzącej. Wstał na nogi, odbił się od lin i dołożył Low Dropkick. Teraz to The Daredevil szuka zakończenia pojedynku poprzez pin. 1! 2! Kick Out! Hallvard nie da się tak łatwo pokonać. The Risktaker postanowił więc pójść po akcje wyższego kalibru. Wszedł na narożnik i szykowało się Swanton Bomb! Publiczność wstała z miejsc wyczekując końca pojedynku. Jeff gotowy do lotu... Einar wystawił kolana i to na nich wylądował Hardy. Obaj zawodnicy leżą teraz na macie. Kto wstanie jako pierwszy będzie mógł zaatakować i wyrobić sobie przewagę. Na nogi wracają jednak, niemal równocześnie. Mamy serię ciosów od Jeffa. Wydawało się, że to on przejmie kontrolę nad pojedynkiem, jednak wystarczyło jedno uderzenie od Hallvarda, by Jeffa ścięło z nóg. The Charismatic Enigma wstaje przy pomocy lin. Za jego plecami czeka już, gotowy do ataku Hallvard. Czy Jeff wie, co się święci? Hardy odwraca się w stronę rywala i zostaje wyniesiony na barki, co skutkuje wykonaniem Samoan Dropu! Einar ustawia się w narożniku. Szykuje się Spear! Tak jest! Akcja kończąca wykonana. Przypięcie. 1! 2! 3!
Przenosimy się na Backstage a dokładniej na parking, gdzie widzimy... karetke?! Tak, to ambulans ale co on tutaj robi. Po chwili widzimy sanitariuszy, którzy prędko wiozą noszę, na których leży... Tak, to on! To Steve Brown, z obandażowaną niemal całą głową! Co mu się mogło stać, a może czy ktoś mógł go zaatakować? Kamerzysta chcał odejść bliżej, jednak został mocno odepchnięty przez ratowników, którzy szybko wnoszą do karetki nieprzytomnego zawodnika i odjeżdżają na sygnale. Gdy kamerzysta się podniósł, w obiektywie kamery ukazał się... William Regal wraz z dwoma postawnymi ochroniarzami. Po chwili rzecz do nich.
William Regal: Macie zająć się tą sprawą i schwytać tego, który był odpowiedzialny za atak na Steve'a. Gdy już dorwę tego sukinsyna, nie ujdzie mu to na sucho.
William przekazując polecenie oddalił się w stronę swojego biura, zaś ochroniarze szepcząc coś do siebie zaczeli rozglądać się po całym parkingu. Obraz w tej chwili gaśnie.
Na arenie rozlega się theme, który znają wszyscy prawdziwi fani wrestlingu. Po chwili na rampie pojawiają się dwie postacie: Paul Heyman, oraz jego Bestia – Brock Lesnar. Zdobywca rozgrzewa się w charakterystyczny dla siebie sposób demonstrując ogromną pewność siebie. Powolnym krokiem zbliżają się do kwadratowego pierścienia, przechodzą nad drugą liną i spoglądają na trybuny, które zgromadziły dziś ogromną rzeszę fanów. Paul przykłada mikrofon do ust na co fani reagują bardzo żywiołowo.
Paul Heyman: Ladies and Gentleman, my name is Paul Heyman. Zanim mój klient zrobi to co potrafi robić najlepiej – czyli zniszczy swojego przeciwnika, chciałbym wrócić do wydarzeń sprzed tygodnia. Otóż wtedy, Brock Lesnar walczył z The Witcherem. Walka układała się po jego myśli, ale popełnił jeden mały błąd, stracił na chwilę czujność i Witcher zdołał zapiąć mu dźwignię. I w tym miejscu chciałbym rozwiać wszelkie wątpliwości – mój klient nie poddał się, pokazał że ma jaja i nie odklepał. Wolał stracić przytomność niż dać satysfakcję swojemu oponentowi. Od razu po walce Brock powiedział mi, że ta porażka nic dla niego nie znaczy, to po prostu mały wypadek przy pracy. Za chwilę między linami pojawi się Dan Dowson, nie chciałbym być w jego skórze, bo Bestia jest głodna. Na zapleczu spotkałem pana Dowsona – trząsł się ze strachu. To bardzo niedobrze dla niego, bo Bestia żywi się strachem. Za chwilę w tym miejscu rozegra się istna bijatyka i mój klient zrobi pierwszy krok w drodze po tytuł mistrzowski SDW World Heavyweight.
Fani zaczynają skandować „Suplex City”, a Paul wyrzuca mikrofon i szepcze coś Lesnarowi. Tymczasem rozbrzmiał theme song Dana Dowsona, co oznacza nadejście kolejnej walki dzisiejszego wieczoru.
Singles Match Dan Dowson vs. Brock Lesnar
Kilka minut walki za nami: W tym momencie Brock podnosi swojego rywala i próbuje mu wykonać German Suplex, ale Dan zrobił salto w tył, stanął na nogi i zaatakował rywala High Dropkickiem powalając rywala na matę, ale Lesnar od razu wstaje i znowu rusza z atakiem, ale Dowson przechodzi do próby Swinging Neckbreakera, ale The Beast to odpycha, The Future odbija się od lin, ale od razu wpada na Belly to Belly Overhead Suplex. The Next Big Thing dopada szybko do rywala i karci go ciosami w Ground&Pound, ale sędzia reaguje na to dosyć szybko. One nad Only powoli wstaje, ale Bestia szybko to łapie i wymierza mu Suplex, a następnie przypina...1...2...break. Brock stoi nad rywalem lekceważąc go, a The Cage powoli wstaje przy pomocy podpierania się o Lesnara, ale Bestia już wymierza mu szybki Backbreaker, ale cały czas nie daje spokoju rywalowi i wynosi go pod Powerbomb, ale The Bigest Than Everything skontrował to na Flipping Powerbomb i doprowadził do liczenia...1...kickout. Lesnar nie daje za wygraną i szybko wstaje, ale od razu inkasuje Running DDT. Lost Boy chce wykorzystać okazję wchodząc na narożnik i wykonując Diving Moonsault, ale Brock przejmuje go w powietrzu i wbija go w matę Running Powerslamem. Teraz to The Beast z uśmiechem na twarzy korzysta ze swojej przewagi i spogląda w stronę fanów, którzy nagradzają go za to buczeniem, ale The Next Big Thing nic sobie z tego nie robi i rusza z kolejnym atakiem w postaci Triple Rib Breakera. Dan wyraźnie cierpi, ale chce walczyć dalej. Powoli podnosi się z maty, ale The Conqueror szybko dopada do niego i wykonuje mu German Suplex, a potem go przypina...1...2...only 2 count. Lesnar pomaga wstać oponentów, aby kontynuować atak, ale Dowson robi unik i mamy Roundhouse Kick dla Bestii, która pada nieprzytomna. One and Only wykorzystuje to dokładając Lionsault i od razu przypinając oponenta...1...2...klient Paula Heymana nie daje za wygraną. Obaj wstają w tym samym czasie, ale to The Future pierwszy wyprowadza Spinebuster. The Cage jest już bardzo nakręcony, a wszystko to za sprawą dopingu jego fanów. Lesnar już jest na nogach, ale Dan od razu częstuje go Kill The Light, ale były zawodnik MMA robi unik pod jego nogą i sam wykonuje mu Spinebuster. Brock cały się napręża, a przeciwnik powoli wstaje. Wygląda to tak, jakby miał już kończyć tą walkę. Lesnar wynosi Dowsona na barki, ale ten szybko zorientował się w tym i wykonał dwa łokcie i zszedł za rywala odpychając go na liny, a Bestia przy powrocie została wyrzucona na apron, aby następnie zostać zatrzymanym kombinacją Gut Kick oraz Hangman's DDT. Dan już widocznie szykował się do zakończenia tego pojedynku i przeszedł do próby The Last Bite, jednak Lesnar jakoś daję radę uciec od tej akcji, ale chwilę potem inkasuje Kill The Light, a następnie dokłada jeszcze The Last Bite. Po tej kombinacji zostało tylko przypiąć...1...2...3.
Tygodniówka trwała w najlepsze, a emocje przerwały przez nikogo niechciane reklamy. Wówczas również i na arenie zarządzono przerwę. Po kilku minutach Burn powróciło. Kamera przeniosła się na ring. W centrum kwadratowego pierścienia na rozłożonym krześle siedział wymalowany mężczyzna, odziany w fioletowy płaszcz, fioletową koszulę, szary krawat, fioletowe spodnie oraz czarne buty... To Joker. Samym swoim wyglądem przykuwał uwagę ludzi go oglądających. Właśnie o to mu chodziło. Jest bowiem mistrzem manipulacji, który zmienia świat czy cywile tego chcą czy nie... Światło zgasło, a fioletowa smuga docierająca do ringu z sufitu oświetlała postać psychopaty..
Joker: Dobry wieczór Panie i Panowie! Pokój ogarnął każde stworzenie na Ziemi.. Widzicie? Wszystko co was otacza zaczyna torować wam drogę.. Zaczyna świecić światła gdy przed oczami ciągle był mrok. Ratuję was! <śmiech> Każdy z was jest człowiekiem.. To, że jesteście to rzecz oczywista. HAHA! Ale czy żyjecie? Przytłacza mnie myśl, że muszę wybierać między miejscem gdzie chcę być, a miejscem gdzie muszę być. Czuję się rozdarty. Oh.. uważacie, że robię to dla siebie? Wcale nie chcę tego robić.. Robię to dla was! Oddałem siebie! Chcę uciec ale nie mogę.. Zając bez łapy staje się bezbronny.. <śmiech> Jestem wariatem, jestem szalony. Świadomość tego, czyni mnie człowiekiem! Czuję się zły... i to zło pozwala mi patrzeć na świat inaczej. Popełniłem milion morderstw - zabiłem milion myśli! Zrozumcie mnie.. <śmiech> Świat spadał w przepaść bez końca, a ja unoszę go ku górze. Dlaczego to robię? Życie jest banalne. Składa się przecież z odpowiedzi na proste pytania. <śmiech> Tydzień temu podczas pierwszej krucjaty pokonałem ludzi, dążących do zmian na gorsze.. Już ich nie ma! Najważniejsi ludzie to nie Ci, którzy są cały czas, lecz Ci, którzy będą kiedy powinni być. <śmiech> Dziś zmierzę się z Łowcą Potworów.. Łowcą Potworów, kogo on oszukuje? To on zamienił się w potwora.. My jesteśmy normalni! <śmiech> Wiedźminie! Jeśli musisz płakać to płacz. Łzy to znak, że serce bije. <śmiech, Joker tym razem śmiejąc się spadł z krzesła i leżąc wypowiedział ostatnie słowa> Lecę w kosmos. Lecisz ze mną?
W ostatniej chwili na kilka sekund został wyświetlony taki obraz -
Po nim obraz znikł...
Singles Match for #1 Contender to SDW World Heavyweight Title The Witcher vs. Joker
Kilka minut walki już za nami: Joker zwija się z bólu pod narożnikiem. Trzymając się za brzuch śmieje się w charakterystyczny dla siebie sposób. Wiedźmin stoi nad swoim rywalem i nie wie co zrobić. Wyprowadził już przecież multum ciosów, a psychopata nadal ma się dobrze. Łowca Potworów podszedł do przeciwnika i pociągnął go za włosy. Gdy sprowadził Mr. Evila do pozycji stojącej wówczas zainkasował potężny gut kick z jego strony. Zimnokrwisty Zabójca odkaszlnął łapiąc się przy tym za żołądek. Joker nie czekał na nic. Wykonał brutalny Double Knee Facebreaker, a Witcher odbił się od jego kolan i upadł na obolały na matę. Miecz Boga miał ewidentnie dość. Dawał z siebie dosłownie wszystko, a Supervillain i tak znosił każdy zainkasowany cios. Master of Manipulation wstał na nogi i widząc, że Wojownik opiera się rękoma o matę odbił się od pobliskich lin i wykonał dewastujący Curb Stomp. Joker przeszedł do przypięcia. 1..2.. kick out! Wiedźmin poderwał barki. Mr Evil natomiast uśmiechnął się i przeszedł do pobliskiego narożnika. Czekał na wstanie Łowcy Potworów. Gdy tak się stało wystartował i wyprowadził idealny Big Boot.. A jednak Tropicielowi udało się uniknąć kopnięcia! Joker nie wiedział co się dzieje, a Witcher wykorzystał to samemu wyprowadzając Big Boot. Cóż za zwrot wydarzeń! Wiedźmin uklęknął i gestami rąk starał się wzmóc doping w jego stronę. Łowca wiedział, że starcie nie może trwać w nieskończoność. Przeszedł więc do narożnika i zasygnalizował wykonanie wszystkim dobrze znanej akcji. Supervillain wstał, a Wojownik wystartował. Włócznia Łowcy zaaplikowana! Anioł Zagłady od razu przypiął rywala. 1..2.. kick out! Psychopatch w ostatnim momencie poderwał barki. Witcher złapał się za głowę. Tyle ciosów zostało zadanych, a Joker nadal nie chce się poddać. Wiedźmin wygląda jakby chciał sięgnąć po coś co dostatecznie zakończy ten pojedynek. Odszedł kilka kroków od oponenta i szykował się do wykończenia go. Mr. Evil nagle zbudził się. Śmiejąc się w niebo głosy, krzyknął maniakalnym głosem- "Dziś zło zwycięży!".. i kontynuował swój śmiech. Łowca Potworów nie wiedział co zrobić. Joker natomiast podparł się na rękach i krzyknął- "No dalej! Wykończ mnie! HAHAHA! No dalej!", a Anioł Zagłady pochłonięty żądzą nienawiści wystartował. Mistrzowi Manipulacji dokładnie o to chodziło. Ostatnie Cięcie zostało chybione bowiem Psychopatch uniknął owego kopnięcia. Kiedy Witcher odwrócił się już czekał na niego stojący na nogach przeciwnik. Spin Kick! Joker wyprowadził potężne kopnięcie, które sprawiło, iż Anioł Zagłady padł nieprzytomny na matę. Publiczność już nie wierzyła, że może pokonać Mistrza Manipulacji. Joker natomiast padł na brzuch i przyczołgał się bliżej przeciwnika. Szepnął mu do ucha- "Jesteś mój."... A Wiedźmin wyprowadził potężne uderzenie w nos Supervillaina. Joker przekręcił się na plecy łapiąc się tym samym za obolały nos! To tak chwila! Publiczność eksplodowała, a Wojownik stanął na nogi i zaatakował! Natychmiast podniósł Mistrza Manipulacji i wyprowadził Srebrny Pocisk! Psychopatch zachwiał się na nogach, lecz Witcher złapał go za rękę i szykował się do zakończenia starcia. Lecz to była kolejna z gierek Supervillaina... Joker wsadził bowiem palec w oko przeciwnika! Łowca Potworów złapał się za zaatakowane miejsce, lecz już nic nie mógł zrobić. Mistrz Manipulacji wyprowadził bowiem Explosive! Tropiciel padł zupełnie nieprzytomny na matę, a Joker odliczył go do trzech zostając pierwszym pretendentem do pasa SDW!
Joker świętuje swój niebywale wielki sukces w ringu tauntując na każdym z czterech narożników. Kamera nagle przenosi nas na Backstage, gdzie widzimy... OMG! Co tu się stało?! Na podłodzę widzimy leżącego z zakrwawioną głową Dannyego a tuż obok niego... Tak, to on! To Ralf! Holender klęczy obok niego trzymając krzesełko w ręku. Na jego twarzy widać olbrzymi szok, zaś z trzymanego przez niego przedmiotu cieknie krew. Najwidoczniej to on stoi za atakiem na pana Murillo. Po chwili na miejscu całego zdarzenia zjawiają się Lashley, Stifman, Silainen oraz Trick, którzy odciągają Ralfa od jego ofiary, którą natychmiast zajmuje się pomoc medyczna. Tym widokiem...
Burn schodzi z anteny!
|
Jazda.
1. Earlier This Week: Widzę, że stary Hallvard powraca. Już początek zapowiada, że powinno być to coś ciekawego. Zastanawia mnie ta "sytuacja", o którą chodzi mistrzowi na początku segmentu. O, widzę że mam odpowiedź już w drugiej kwestii Einara. No i jest odmienny stan świadomości, czyli to, czego można oczekiwać od Hallvarda, brawo. Z tego co pamiętam, to Michaels nie miał do tej pory takiej przejrzystej koncepcji w wypowiedziach Hallvarda (może się mylę), jak tutaj, zatem Hallvard progress? Czemu nie? A już sądziłem, że to nie jest możliwe. Brawo Michaels, tak trzymać. Dostajesz 9,5/10, bo jak wiadomo, zawsze może być jeszcze lepiej.
2. Komentatorzy: Na początek zaznaczę, że kilka razy zgubiliście kropkę na końcu zdania, ogólnie interpunkcja stoi na dość niskim poziomie. Proponowałbym przynajmniej Bobowi narzucić nieco inny, wyróżniający go na tle Suprona i Borkowskiego, sposób wypowiedzi, wtedy łatwiej się to będzie czytało. Mały błąd w wypowiedzi Borkowskiego odnośnie sprzątaczy i ochroniarzy, z którymi walczy Steve Brown. OK, tydzień temu dostał jobbera, ale ten jobber to jednak były wrestler SDW, a nie sprzątaczka. Później Supron jebnął się z Dowsonem, którego nazwał "Einar", a poza tym ani Dowson, ani Hallvard nigdy nie zdobył pasa SDW (nie licząc Hardcore Championship u Hallvarda). Ogólnie przeciętny występ trójki komentatorskiej, specjalnie mnie nie zaciekawili, wprawdzie przedstawili galę, jednak nie obyło się bez błędów, które obniżają ocenę. 5/10. Tak jak napisał Michaels, warto by było coś tutaj zmienić, bo jednak ciężko się czyta wypowiedzi 3 osób, które są jednakowo nijakie i to tydzień w tydzień.
3. Segment Ralfa, Stifmana i Lashleya: W dużej mierze segment ułożony przeze mnie, bo Aigor dał tylko odgórne wytyczne, a ja resztę chłopakom rozplanowałem. Dla Stifa należy się duży plus, że dał sobie z tym wszystkim radę mimo niezbyt ciekawej sytuacji, w jakiej został postawiony. Z drugiej strony zaś umieszczam ostiego, który w dużej mierze przyczynił się do tego, że ten seg przypomina nieco wersją roboczą. Kiedy jest się nieobecnym, to warto by było napisać o tym odpowiednio wcześnie, żeby nie robić dodatkowych problemów. Osti nie raczył się wcale pojawić, ja w środę wyjechałem i Stif został sam z segmentem kompletnym w połowie, dlatego brawo dla niego, że sobie z tym poradził mimo niewielkiego fedowego doświadczenia. Co do samej treści, to siebie nie oceniam, a Stif został nieco postawiony w tle, ponieważ na pierwszy plan wysunięty został Ralf, za co przepraszam. Myślę, że Stif ma potencjał do tego, by już teraz być midcarderem, a w przyszłości być może zajdzie wyżej, tylko trzeba dać mu trochę czasu, a on sam musi wymyślić swojemu zawodnikowi jakiś gimmick, bo póki co jest on mocno nijaki.
4. Kevin Owens & Matti Silainen: Na wstępie powiem, że nie znam gimmicku Owensa z WWE, bo oglądam, jak oglądam - raz na miesiąc przez 5 minut na ESC. Niemniej jednak jego pierwsza wypowiedź naprawdę mi się spodobała. Niby zwykły Heel, który jedzie po wszystkim, co widzi, jednak widać, że ShowOff napisał to z głową i widać w tym charyzmę. Pojazd po federacji też na plus, ale oby tutaj akurat skończyło się tylko na gadaniu. Odpowiada mu Matti, który do większego i bardziej znanego rywala podszedł bez respektu, za to plus. Dziwi mnie jednak zdanie, w którym Silainen śmieje się z nadwagi Owensa. OK, może i Kevin ma o kilka kilogramów więcej od przeciętnego wrestlera, jednak obok Samoa Joego jest chyba najlepiej wyszkolonym technicznie spośród tych "grubszych" zawodników. Wypowiedź Mattiego mimo to również dobra, może minimalnie gorsza od Kevina, który (wg mnie) ma małą przewagę po pierwszych kwestiach. Po kolejnych zdaniach od obu zawodników utwierdzam się w tym przekonaniu - nieco lepiej wypada Owens, jako mocny, charyzmatyczny Heel, któremu daję 8/10, a Silainen dostaje ode mnie 7, czyli również dobrze się spisał. (btw. bardzo nie lubię tego słowa "nieustraszoność", nie mam nawet pewności czy ono w ogóle istnieje)
5. Opener: Miałem pominąć, ale zauważyłem wyraz "Finlandczyk". No ja pierdolę, FIN! Wynik walki potwierdza tylko to, co napisałem odnośnie segmentu wyżej.
6. Josh Trick: Szczerze mówiąc, to bardzo czekałem na moment, w którym przeczytam wypowiedź Małpoluda, który niedawno sprowadził się do SDW. Ciekawie to rozpoczął, nie powiem. Chyba takiego wrestlera jeszcze nie mieliśmy, na pewno jego segmenty będę czytał z dużym zaciekawieniem. W tej wypowiedzi nie mam się do czego przyczepić, ta małpa odrobinę przypomina mi to "dobre" wcielenie mojego Ralfa, tylko, że w tym przypadku nacisk na tę, swego rodzaju, specyficzną skromność i filozofię życia (nie wiem, czy odpowiednio ująłem to, o co mi chodzi), jest znacznie większy, no i oczywiście nie ma tej strony drugiej, jaka jest u Ralfa. Duży props Krychol, dostajesz 8,5/10 na zachętę. Ciekaw jestem, co zaprezentujesz za tydzień, gdy dostaniesz już pewnie jakiś konkretny program.
7. Pentagon Jr. & Jeff The Killer: Jeff od początku zaprezentował brak charyzmy, prymitywność wypowiedzi, co w połączeniu ze specyficznym gimmickiem daje psychola, któremu coś się uroiło w głowie, ale nikt nie chce go słuchać. Chyba zaczerpnę z niego wzorzec, jak będę pisał kolejny segment/post psychiczną stroną mojego zawodnika. Pentagon wypada tutaj wyraźnie lepiej, może nie jest to jakiś niesamowicie zajebisty poziom, ale w tym przypadku to zdecydowanie wystarczy. Druga kwestia Jeffa wygląda niemalże groteskowo, kompletnie nie potrafię wczuć się w wypowiedź "pana ciemności", który operuje gimnazjalnym słownictwem. Do samego końca Pentagon wypada tutaj wyraźnie lepiej, otrzymuje ode mnie 7/10, a Jeff 4/10 - jest nad czym pracować. Wydaje mi się, że Haris ma zbyt małe doświadczenie, żeby prowadzić odpowiednio postać o takim gimmicku. Resztę powiedzieli już moi przedmówcy.
8. Speech Witchera: Kolejny, na którego czekałem, w końcu Main Eventer tejże gali. Remik nie jest jakiś wybitnie aktywny na forum, jednakże oddaje posty, segmenty i komentarze, czyli de facto nie ma się do czego w jego przypadku przyczepić. Wypowiedź mnie nie zawiodła, gdyż jest napisana naprawdę na wysokim poziomie, delikatnie (ale tylko delikatnie, bardziej chodzi mi tutaj o sposób wypowiadania się, aniżeli sam gimmick) zawiewa mi tutaj Brayem Wyattem, jednak jest to jeszcze coś innego niż Wyatt, Hallvard, czy też poprzednie wcielenie księdza Dana Dowsona. Co tu dużo pisać, przemowa Remika bardzo dobra, jednakże, tak jak napisał ero, brakowało w niej tych emocji, tej wyrazistości, która, gdyby się pojawiła, mogłaby zestawić Wiedźmina na równi z jego dzisiejszym przeciwnikiem, tak to jednak jest wciąż lekko z tyłu. 8,5/10.
9. Wywiad z Danem Dowsonem + Eric Bischoff: Zachowanie Siwiec na początku...dość ciekawe. Zanim Dowson coś odpowiedział, ta zadaje mu kolejne pytanie (pomijając, że te pytania są z lekka durne). Potem pojawia się Eric Bischoff. który mówi o czym? O przemijającej erze Brocka Lesnara. O ironio, na taki temat wypowiada się były General Manager SDW...Chyba właśnie najwyższy czas, by Bischoff również odpuścił sobie SDW. Dowson ostatnią swoją wypowiedzią nieco uratował ten lekko dziwny segment, który niewiele wniósł (poza kolejną postacią, której nie mam ochoty oglądać) do tej federacji. Delikatne ostrzeżenie Lesnara, którego ten pewnie i tak nie zrozumiał (w końcu to Lesnar), ale chuj. 5,5/10, bo niepotrzebnie takie coś wpychacie.
10. Speech Jeffa Hardy'ego: Nie wiem, co tutaj można dodawać, chyba moi przedmówcy zdążyli wyczerpać temat nijakiego, mdłego, przeciętnego, pospolitego i szeregowego Jeffa Hardy. Ten gimmick, taki Stifman, tylko że z większym doświadczeniem. Zmień coś, Yarek, w tej postaci, bo się marnujesz. Również 5,5/10.
11. Paul Heyman: Kurde, Heyman dużo traci, gdy jego zawodnik przegrywa walkę, co widać już na początku. Lesnar na początku dostał dwóch bardzo trudnych rywali, z którymi mało który debiutant dałby sobie radę, przez co sam Paul Heyman wygląda na mniej wiarygodnego, gdy mówi o bestii, która niszczy swoich przeciwników. Jeśli chodzi o samą wypowiedź, to powiedzmy, że jakoś udało mu się wybrnąć z sytuacji. Poza tym standardowe gadanie Heymana i wychwalanie Brocka, czyli nic nowego. Źle nie jest. 6,5/10, ale jak mówię, szkoda, że od razu po pierwszej porażce dostał kolejnego kozaka, bo na dobrą sprawę to gadanie Heymana znowu idzie się jebać.
12. Joker: Już w tym momencie parcie na tego zawodnika w SDW jest niesamowicie wysokie, ciekawe tylko, czy ten balonik zostanie napompowany jeszcze bardziej. Próbuję zestawić tego zawodnika razem z Hallvardem, w końcu obydwaj "dryfują" wysoko nad ziemią ze swoimi wypowiedziami, jednakże o ile porównanie Hallvarda i Wyatta było trudne, to znalezienie punktów wspólnych w wypowiedziach Hallvarda i Jokera graniczy niemalże z cudem. Tak podobny, a jednocześnie tak bardzo różny. Przemowa Jokera jak zwykle wyjebana w kosmos, a o 23:30 trochę trudno zrozumieć, o co mu właściwie chodzi. Trochę chaotycznie to wygląda, ale nie zmienia to faktu, że po raz kolejny ero zrobił to naprawdę bardzo dobrze. Można powiedzieć, że im dalej idziemy z federacją, tym dalej od realnego świata jest ero ze swoimi wypowiedziami...mam nadzieję, że po PPV będzie jeszcze pisał w normalnym języku. 9/10 dostajesz ode mnie, tym razem jednak Hallvard wypadł minimalnie lepiej.
Ogólna ocena gali: Druga edycja Burn wypadła, z tego co widzę, nieco lepiej od pierwszej. Wciąż jest nad czym pracować, ale najważniejsze, że idziemy do przodu, co widać choćby u Hallvarda, który znów stał się dla mnie postacią numer 1 w SDW. Do poprawy tym razem Dowson, Hardy i Jeff The Killer. No i zróbcie coś z tymi komentatorami, żeby czytanie ich przestało być wreszcie koniecznością. Średnią ocenę zaraz będę miał. O, już jest.
7/10
|